Kraina Pragnienia

 

»eby przetrwaµ w trudnych warunkach, bardziej ni┐ bicepsy ze stali przydaje siΩ wiara w siebie i wola prze┐ycia za wszelk▒ cenΩ

Wystarczy jeden dzie± marszu pod pal▒cymi promieniami s│o±ca Sahary, aby doj╢µ do wniosku, ┐e ludzie ┐yj▒cy w niedalekiej Europie przekraczaj▒ wszelkie rozs▒dne granice konsumpcji d≤br. Na ja│owych obszarach pustyni cz│owiek odkrywa g│Ωbok▒ m▒dro╢µ ┐yciow▒. Okazuje siΩ, ┐e najwiΩkszym skarbem jego egzystencji mo┐e byµ najzwyklejsza na ╢wiecie woda.
Taki pogl▒d podzieli ka┐dy, kto sam do╢wiadczy│ okrutnego ┐aru i dramatycznych chwil, kiedy tak jak ja, resztkami si│, ciesz▒c siΩ jak dziecko, dociera│ wreszcie do studni i nie m≤g│ siΩ napiµ, bo p│ywa│o w niej rozk│adaj▒ce siΩ cia│o zdech│ego zwierzΩcia.
PamiΩtam, jak wtedy w Mali zadawa│em sobie pytanie, czy wystarczy mi jeszcze si│, ┐eby dotrzeµ do kolejnego ╝r≤d│a wody, odleg│ego o ca│y dzie± marszu. Odwodnienie organizmu postΩpowa│o w galopuj▒cym tempie, cia│o wiotcza│o, coraz wolniej kr▒┐y│a odwodniona krew, zmuszaj▒c serce do zwiΩkszonego wysi│ku, przed oczami lata│y p│aty ognia i trudno by│o prze│kn▒µ ╢linΩ.

I chocia┐ pozna│em p≤╝niej najstarsz▒ pustyniΩ ╢wiata Namib, najbardziej such▒ Atakame czy legendarn▒ Taklamakan, b▒d╝ straszliw▒ Rub-al-Chali, to jednak po latach, jeszcze dzi╢ przechodz▒ mnie ciarki, kiedy wspominam tamt▒ niemi│▒ przygodΩ.G│≤d pustyni jednak pozosta│ i znowu jestem na Saharze, tym razem z grup▒ funkcjonariuszy z elitarnych brygad antyterrorystycznych reprezentuj▒cych PolskΩ, RosjΩ i W│ochy. Mam ich nauczyµ sztuki przetrwania i stawiania czo│a niebezpiecze±stwom w tym niego╢cinnym ╢wiecie.

Pewnych rzeczy nie mo┐na poznaµ ograniczaj▒c siΩ do wys│uchania lekcji lub przeczytania nawet najlepszego poradnika.Trzeba na w│asnej sk≤rze do╢wiadczyµ, czym jest parali┐uj▒cy upa│, uczyµ siΩ pokonywania chwil strachu czy zachowania po uk│uciu skorpiona. Tylko twarda rzeczywisto╢µ nieprzyjaznego ╢rodowiska zmusi cz│owieka do walki o przetrwanie. Tym samym pozwoli wyrobiµ takie cechy jak: determinacja, odporno╢µ na stres, pokora, duch zespo│owy, wiara w siebie, adaptacja. Wzmocni ╢wiadomo╢µ w│asnej warto╢ci.

Na kilka dni przed wyruszeniem w podr≤┐ m≤wi│em o podstawowych zasadach dotycz▒cych hierarchii czynnik≤w przetrwania: o wierze w siebie, woli prze┐ycia za wszelk▒ cenΩ, umiejΩtno╢ci urz▒dzenia cienia, znalezienia wody, przekazywania sygna│≤w wzywania pomocy i o sposobach maj▒cych na celu ograniczenie procesu odwodnienia organizmu.

Kapitan Aleksander  W. pierwsze lata swojej wojskowej kariery spΩdzi│ w Turkmenii. "Wydawa│o mi siΩ, ┐e znam dobrze sekrety pustyni - zwierza siΩ - ale teraz przekona│em siΩ, ┐e moja wiedza by│a bardzo szcz▒tkowa".

Przy wieczornym ognisku snujemy rozwa┐ania na temat pustyni. Zwykle pisze siΩ, ┐e jest to obszar o zdecydowanie ma│ych opadach (200-300 mm rocznie), pozbawiony ro╢linno╢ci i gleby, na kt≤rym dominuje silne wietrzenie ska│, a tak┐e ich rozdrabnianie, wywo│ane silnymi wahaniami dobowych amplitud temperatury.

Definicja taka nie zaspokaja jednak wsp≤│czesnych naukowc≤w, kt≤rzy uwa┐aj▒, ┐e m≤wi▒c o ja│owo╢ci pustyni nale┐y uwzglΩdniµ stosunek opad≤w rocznych do ilo╢ci energii s│onecznej na jednostkΩ powierzchni. Okazuje siΩ, ┐e na Saharze Wschodniej promieniowanie s│oneczne jest w stanie wyparowaµ 3000 mm opad≤w, czyli dziesiΩciokrotnie wiΩcej ni┐ suma notowanych tu opad≤w. Wska╝nik ja│owo╢ci,jest tu wiΩc niezwykle wysoki.

Wkr≤tce po nadej╢ciu ╢witu oporz▒dzamy dromadery, jednogarbne wielb│▒dy, i karawana rusza w dalsz▒ drogΩ. Zwykle maszerujemy obok naszych zwierz▒t, aby zaoszczΩdziµ im si│ do niesienia ekwipunku i zapas≤w wody. Mamy na sobie lekkie i przewiewne spodnie i koszule z bawe│ny, a na g│owach wojskowe kapelusze o szerokich rondach. W d│ugich przemarszach niezwykle wa┐ne jest odpowiednie obuwie. Do niedawna na pustyni u┐ywa│o siΩ, wzorem Legii Cudzoziemskiej, lekkich p│≤ciennych but≤w. Dzi╢ prym wiod▒ wysokiej jako╢ci buty ameryka±skiej firmy Wellco, zapewniaj▒ce komfort zar≤wno w terenie kamienistym, jak i piaszczystym. Sw≤j pierwszy egzamin zda│y w czasie operacji Pustynna Burza. Przyszwa jest wykonana ze zmiΩkczonej sk≤ry koloru piaskowego, cholewka z grubego materia│u, za╢ podeszwa z twardej gumy z protektorem o szerokich naciΩciach.

O godzinie dziesi▒tej cie± staje siΩ bardzo kr≤tki, ┐arz▒ce s│o±ce pali coraz bezlito╢niej. Z trudem wdychamy rozpalone powietrze. Zarz▒dzam po│udniowy post≤j. Wykopujemy niedu┐y do│ek, w kt≤rym piasek jest nieco ch│odniejszy, i rozci▒gamy miΩdzy workami podr≤┐nymi lekk▒ bia│▒ p│achtΩ, daj▒c▒ zbawienny cie±.

Z przyjemno╢ci▒ odnotowujΩ, ┐e atmosfera w grupie jest bardzo harmonijna i nie brak moment≤w zdrowej rywalizacji. W oddzia│ach specjalnych nie ma miejsca dla s│abeuszy, moi podopieczni wyr≤┐niaj▒ siΩ sprawno╢ci▒ fizyczn▒, ale te┐ i zr≤wnowa┐eniem psychicznym. Doskonale wyszkoleni, s▒ gotowi do najwiΩkszych po╢wiΩce±. Dla niekt≤rych nawet jest okazja do przetrenowania umiejΩtno╢ci b│yskawicznego obezw│adniania i rozbrajania przestΩpcy. WidzΩ tak┐e zal▒┐ki prawdziwej mΩskiej przyja╝ni. Siergiej L. opowiada Micha│owi M. o szerokich powi▒zaniach sieci gangsterskich ze ╢wiatem wielkiej polityki, ale tak┐e zwierza siΩ z trudnej sytuacji rodzinnej, bo ┐ona chcia│aby wreszcie czΩ╢ciej widzieµ mΩ┐a w domu. Marco A., z g│Ωboko zakonspirowanego w│oskiego oddzia│u policyjnego NOCS, kt≤ry zdoby│ ╢wiatowy rozg│os uwolnieniem ameryka±skiego genera│a Doziera, pokazuje brzydk▒ bliznΩ w okolicach serca, pami▒tkΩ z akcji na Sardynii, gdzie zneutralizowano sze╢cioosobow▒ grupΩ niebezpiecznych terroryst≤w. Nicola L. te┐ m≤g│by siΩ pochwaliµ wieloma akcjami, w kt≤rych przychodzi│o mu stawaµ oko w oko z gro╝nymi przestΩpcami.

Wszyscy maj▒ dwudniowy zarost, co wcale nie jest przeze mnie aprobowane, bo uwa┐am, ┐e cz│owiek nawet w najtrudniejszych chwilach powinien dbaµ o schludny wygl▒d, byµ czysty. Kiedy spojrzy w lusterko, musi zobaczyµ osobΩ emanuj▒c▒ optymizmem i pewno╢ci▒ siebie. Tym razem zrobi│em wyj▒tek dla Giorgia, operatora, kt≤ry dla potrzeb filmowych chcia│ widzieµ naszych supermen≤w w wydaniu macho.

Po lekkim, suchym posi│ku bΩdziemy jeszcze odpoczywaµ do godziny szesnastej, a┐ minie najwiΩksza fala parali┐uj▒cej spiekoty. U╢wiadamiam sobie, ┐e znik│y nawet natrΩtne muchy, przed kt≤rymi trudno siΩ nieraz opΩdziµ. Beduini m≤wi▒, ┐e podczas takiego upa│u owady przestaj▒ lataµ w obawie, ┐e uschn▒ im skrzyd│a.

Wszystkie ┐yj▒ce na pustyni ro╢liny i zwierzΩta doskonale przystosowa│y siΩ do egzystencji w tym ekstremalnie surowym ╢rodowisku i ka┐de na sw≤j spos≤b z │atwo╢ci▒ przezwyciΩ┐a niedostatek wody i pokarmu. WΩ┐e, gryzonie, jaszczurki prowadz▒ nocny tryb ┐ycia bez nara┐ania siΩ na odwodnienie. Niekt≤re gady tak wykszta│ci│y swoje organizmy, ┐e potrafi▒ zatrzymywaµ w sobie wodΩ. Wiele ptak≤w i zwierz▒t ma barwΩ zbli┐on▒ do koloru piasku, co pozwala im absorbowaµ mniej ciep│a. Niekt≤re ssaki pobieraj▒ ┐yciodajn▒ wilgoµ z trawy, kt≤r▒ siΩ ┐ywi▒.

Poleci│em Siergiejowi zmierzenie temperatury na r≤┐nych wysoko╢ciach i okaza│o siΩ, ┐e temperatura piasku rozpalonego promieniami s│o±ca siΩga a┐ 75░C, na wysoko╢ci jednego metra s│upek rtΩci wskazuje prawie 50░C, a na wysoko╢ci grzbietu dromadera - dziesiΩµ stopni mniej. Jeszcze ni┐sza temperatura, bo rzΩdu 30░, panuje na g│Ωboko╢ci p≤│tora metra. S▒ to bardzo cenne informacje, niespotykane w poradnikach survivalowych.

Po zachodzie s│o±ca temperatura powietrza spada do 25░C. Ten du┐y skok odczuwa siΩ bardzo wyra╝nie i trzeba siΩ w co╢ ubraµ, bo robi siΩ prawdziwy zi▒b. Krwawoczerwony horyzont ustΩpuje miejsca g│Ωbokiemu granatowi nocy usianej nierealnie blisko migoc▒cymi gwiazdami. Aleksandr, pasjonuj▒cy siΩ astronomi▒, wskazuje KasjopejΩ, Pegaza, AndromedΩ, a przede wszystkim Ma│▒ Nied╝wiedzicΩ z Gwiazd▒ Polarn▒, tak bardzo u│atwiaj▒c▒ orientacjΩ ka┐demu podr≤┐nikowi.

Monotonnym, sennym krokiem karawana posuwa siΩ przez bezkresn▒ pustkΩ pozbawion▒ jakichkolwiek ╢lad≤w ┐ycia. Tylko piasek. Bia│y, ┐≤│ty, sypki, o╢lepiaj▒cy.

Opr≤cz s│o±ca, nieub│aganego wroga wΩdrowca na pustyni, czΩsto towarzyszy nam sirocco - suchy, gor▒cy wiatr, kt≤ry wcale nie przynosi cz│owiekowi ulgi, a tylko wysysa z niego wszystkie soki ┐yciowe. Wiatr jest sprawc▒ nieustannej zmiany krajobrazu, przesuwa wydmy, zmienia punkty orientacyjne, zasypuje dawne osady, ods│ania najdawniejsze ╢lady ┐ycia, a na terenie skalistym rze╝bi niewiarygodne formacje skalne.

Niespodziewanie s│o±ce traci sw≤j koloryt, niebo staje siΩ zamglone, rozszala│y wiatr niczym bicz smaga po twarzy i unosi chmury szarego py│u oraz du┐e ziarnka piasku. Wydaje siΩ, ┐e jego furia jest w stanie zad│awiµ cz│owieka. Nawet dromadery staj▒ siΩ dziwnie niespokojne. Ludzi ogarnia bierno╢µ i frustracja, ale nie wolno im siΩ poddaµ, bo nastΩpstwa mog▒ okazaµ siΩ dramatyczne. Burze piaskowe czΩsto poch│ania│y wiele istnie± ludzkich. NajwiΩksza tragedia wydarzy│a siΩ w 525 roku p.n.e., kiedy to na pustyni w zachodnim Egipcie zaginΩ│a bez ╢ladu piΩµdziesiΩciotysiΩczna armia perska pod▒┐aj▒ca na podb≤j Kartaginy. Na szczΩ╢cie burza mija po dw≤ch godzinach, chocia┐ bywa, ┐e mo┐e szaleµ nawet ca│y tydzie±.

Przyzwyczaili╢my siΩ ju┐, ┐eby wodΩ piµ czΩsto i w ma│ych ilo╢ciach. Codziennie zu┐ywamy jej po oko│o o╢miu litr≤w. Ka┐dy ma przy pasie manierkΩ i kiedy j▒ opr≤┐ni, dolewa kolejn▒ porcjΩ z girby, 25-litrowego worka z koziej sk≤ry, zapewniaj▒cego zachowanie ch│odnego p│ynu. Przy nape│nianiu girby wod▒ ze studni osobi╢cie dogl▒dam uzdatnienia wody kroplami dezynfekcyjnymi oraz wzbogacenia jej sol▒ kuchenn▒, jako ┐e podczas wysi│ku organizm nasz traci wiele soli mineralnych.

Program szkolenia przewiduje symulacjΩ konkretnych zada± operacyjnych zwi▒zanych z neutralizacj▒ terroryst≤w. Dzisiaj mamy do wykonania kilka µwicze± skrytego przemieszczania siΩ na teren przeciwnika, opracowanych przez Marco. Zjawisko terroryzmu nasila siΩ i prognozy na przysz│o╢µ nie daj▒ powod≤w do zbytniego optymimu. Opr≤cz tradycyjnych akt≤w przemocy szerz▒ siΩ dzi╢ agresje o charakterze kryminalnym. Powodzenie w walce z plag▒ naszych czas≤w zale┐y od zjednoczenia si│ antyterrorystycznych wielu kraj≤w. Niestety, wsp≤│dzia│anie takie wci▒┐ jeszcze jest symboliczne i wysokiej klasy specjali╢ci niechΩtnie przekazuj▒ swoje do╢wiadczenia i metody walki.

RozpoczΩty rok temu cykl trening≤w w odmiennych strefach geograficznych jest ma│ym krokiem na polu konkretnej wsp≤│pracy miΩdzynarodowej, wymiany do╢wiadcze±, poznawania siΩ i lepszego zrozumienia.

Po tygodniu na horyzoncie pojawia siΩ pi≤ropusz strzelistych palm, kt≤ry o┐ywia monotoniΩ ochry i ┐≤│ci ja│owego terenu. To ju┐ Duz, ogromna oaza zapewniaj▒ca nam powr≤t do cywilizacji. W luksusowym hotelu, gdzie spotykamy liczn▒ grupΩ polskich turyst≤w, kt≤rej towarzyszy dyrektor Tunezyjskiego UrzΩdu ds. Turystyki w Warszawie, bΩdziemy mogli nacieszyµ siΩ k▒piel▒ w basenie i delektowaµ orze╝wiaj▒cym, lodowatym piwem.

JACEK PAúKIEWICZ - PLAYBOY 2/99