poezja konkurs napisz do nas

 

 

WIERSZE

JA, KIEDY USTA...

Ja, kiedy usta ku twym ustom chylΩ,
nie samych zmys│≤w szukam upojenia,
ja chcΩ, by my£l ma omdla│a na chwilΩ,
chcΩ czuµ najwy┐sz╣ rozkosz - zapomnienia...
NamiΩtny u£cisk zmys│y moje strudzi│ - -
czemu ty patrzysz z twarz╣ tak wylΩk│╣?
Mnie tylko ┐al jest, ┐em siΩ ju┐ obudzi│
i ┐e mi serce przed chwil╣ nie pΩk│o.
B│ogos│awiona £mierµ, gdy siΩ posiada,
czego siΩ pragnie nad wszystko gorΩcej,
nim twarz przesytu pojawi siΩ blada,
nim siΩ za┐╣da i znowu, i wiΩcej...

Kazimierz Przerwa - Tetmajer


I JEDEN ATOM POWIETRZA ZN╙W DWOJE...

...I jeden atom powietrza zn≤w dwoje
naszych spokojnych ust sob╣ obdzieli│,
i jeden sp│ywa na dwie nasze g│owy,
obok le┐╣ce, p│omie± ksiΩ┐ycowy,
i dzi£ my razem, zn≤w razem oboje,
o czym £niµ wczoraj bym siΩ nie o£mieli│...
Przed w│asnym szczΩ£ciem tak zdumiony stojΩ,
jak by mi nagle przed stop╣ wystrzeli│
s│up ognia - i szed│ w niebieskie sklepienia,
i sta│ siΩ niebu filarem z p│omienia...

Kazimierz Przerwa - Tetmajer

 

Z KOLUMNY SKALNEJ...

Z kolumny skalnej patrz╣c w to± b│Ωkitu,
w z│otego s│o±ca promiennej ozdobie,
bra│em kawa│ek twardego granitu
z my£l╣ o tobie.
W cichej dolinie, gdzie srebrzysta rzeka
wali siΩ z szumem w g│╣b przepa£ci ciemn╣,
gdym zrywa│ kwiaty, choµ w≤wczas daleka,
ty by│a£ ze mn╣.
Dzi£, gdy godzina rozstania wydzwoni,
nie dam kamienia, bukietu nie splotΩ,
dam ci co£ wiΩcej, bo z serca, nie z d│oni:
Zal i tΩsknotΩ...

Kazimierz Przerwa - Tetmajer


* * *

Dzi£ w naszego spotkania rocznicΩ
Pozamykamy szczelnie okiennice,
By powt≤rzyµ w£r≤d nocnej ciemnoty
Dawne nasze, najpierwsze pieszczoty.
Dawne s│owa z dni pierwszych kochania,
Chocia┐ ka┐de dzi£ ustom siΩ wzbrania,
Ka┐de snem siΩ nie£mia│ym kolebie,
Nas niepewne i niepewne siebie.
Lecz st│umiwszy nieufno£µ rozs╣dku,
Powt≤rzymy wszystkie od pocz╣tku.

Boles│aw Le£mian

TAJEMNICA

Nikt nas nie widzia│ - chyba te µmy,
Co puszy£ciej╣ w przelocie.
I tak nam s│odko, ┐e tylko - my
Wiemy o naszej pieszczocie.
M│odsza twa siostra, zrywaj╣c wrzos,
îledzi│a szept nasz daleki...
I m≤wi╣c z nami, ucisza g│os -
A milkn╣c - spuszcza powieki.
I po ogrodzie mknie wzd│u┐ i wszerz,
Zaprzepaszczona w swym £piewie
I tak nam s│odko, ┐e ona te┐
Wie o tym, o czym nikt nie wie...

Boles│aw Le£mian

 

PRZYJîCIE

W lipowe kwiaty, w lipowe li£cie
Pr≤g ustroi│em na twoje przyj£cie.
Jab│kami, winem, jako przy £wiΩcie,
St≤│ zastawi│em na twe przyjΩcie.
Zas│a│em p│≤tnem bia│ym pos│anie,
Na twoje przyj£cie, na twe witanie.
Ust poca│unki, ramion u£ciski
Chowam dla ciebie na dzie± nasz bliski.
Po dniach roz│╣ki, po dniach w ob│Ωdzie,
Na dnie witania, kt≤rych nie bΩdzie...

Leopold Staff

 

POCAúUNEK

- S│odko - uste, Ustom - rade
Wargi twoje dziwnie blade.
"Ach, s╣ blade wargi moje,
Bowiem jest ich tylko dwoje."
- Ludzie jeno wtedy bledn╣,
Gdy zostanie z dwojga jedno.
"Ale wargom jest nieskoro,
Gdy ich nie ma razem czworo."

Leopold Staff

RZEKA

Rozbija mnie o kamienie 
ka┐de twe westchnienie.
Jam jest ┐ywio│ bie┐╣cy, p│ynny, a ty£ - brzeg,
postawiony na to, by£ mnie strzeg│.
Polujesz na │╣kach, liczne i celne twe strza│y
morduj╣ na mej piersi ptactwo dzikie i kaczuszki bia│e;
£cinasz olchy i dΩby, drzewa pomne wiek≤w,
i puszczasz je na wody me, aby k│ody unios│y daleko.
I przychodzisz i klΩkasz zziajany, brudny i spragniony
nade mn╣, a ja odbijam w sobie obraz tw≤j zm╣cony
i - gdy mnie pijesz - stajΩ siΩ ch│odna i czysta,
i lekka,
a dusza ma przez skrwawione rΩce twe przecieka,
przecieka.

Kazimiera I││akowicz≤wna

 

MIúOî╞

Nie widzia│am ciΩ ju┐ od miesi╣ca.
I nic. Jestem mo┐e bledsza,
trochΩ £pi╣ca, trochΩ bardziej milcz╣ca,
lecz widaµ mo┐na ┐yµ bez powietrza!

Maria Pawlikowska - Jasnorzewska

 

MIúOî╞

Wci╣┐ rozmy£lasz. Uparcie i skrycie.
Patrzysz w okno i smutek masz w oku...
Przecie┐ mnie kochasz nad ┐ycie?
Sam m≤wi│e£ przesz│ego roku...
îmiejesz siΩ, lecz co£ tkwi poza tem.
Patrzysz w niebo, na rzeƒby ob│ok≤w...
Przecie┐ ja jestem niebem i £wiatem?
Sam m≤wi│e£ przesz│ego roku...

Maria Pawlikowska - Jasnorzewska

 

PARIS AT NIGHT

Trzy zapa│ki kolejno zapalone w nocy
Pierwsza ┐eby zobaczyµ ca│╣ twoj╣ twarz
Druga ┐eby zobaczyµ ca│e twe oczy
Ostatnia by zobaczyµ twe usta
I ca│kowity mrok by siΩ wszystkiego nauczyµ na pamiΩµ
Kiedy obejmΩ ciΩ ramionami

Jacques Prevent

 

ZAKOCHANA

Ona stanΩ│a w mych ƒrenicach
W│osy jej wesz│y w moje w│osy
Ona ma kszta│ty moich d│oni
Ona ma kolor moich oczu
Ona zatraca siΩ w mym cieniu
Jak kamie± poch│oniΩty niebem
Ona ƒrenice ma otwarte
I nigdy mi nie daje zasn╣µ
Od sn≤w jej w pe│nym dziennym £wietle
Wyparowuj╣ ca│e s│o±ca
I muszΩ £miaµ siΩ p│akaµ m≤wiµ
Nie maj╣c nic do powiedzenia

Paul Eluard


TWOJE OCZY

Podziwiam twoje oczy,
twoje imiΩ
tw≤j g│os
twoje cia│o
chodƒ p≤jdziemy
do ciebie pomo┐esz mi
w my£leniu o tobie...

Francis Picabia

LEȄCY PRZY TOBIE

Le┐Ω przy tobie. Twoje ramiona
obejmuj╣ mnie. Twoje ramiona
obejmuj╣ wiΩcej ni┐ to czym jestem.
Twoje ramiona obejmuj╣ to
czym jestem kiedy le┐Ω przy tobie
i obejmuj╣ mnie twoje ramiona.

Ernst Jandl

***

O tobie chcΩ my£leµ. My£lΩ o tobie.
Nie chcΩ o tobie my£leµ. My£lΩ o tobie.
ChcΩ o innych my£leµ. My£lΩ o tobie.
Nie chcΩ o nikim my£leµ. My£lΩ o tobie...

Lew Ozierow

MIúOî╞ UNIWERSALNA

Jest │atwo kochaµ,
kogo£ kto nas rozumie,
jest piΩknie kochaµ tego,
kto nas kocha,
ale trzeba nauczyµ siΩ
kochaµ ludzi
tylko dlatego,
┐e s╣ ludƒmi

Nino Salvaneschi

***

Czasami mojej £lepej pos│uszny ochocie
PragnΩ w tobie mieµ czujn╣ na byle skinienie
S│ugΩ, co pieszczotami gasi me pragnienie,
A ty jeste£ tak zmy£lna i zwinna w pieszczocie!
Gdy tw≤j warkocz, jak w s│o±cu wybuja│e ziele,
Tchem rozwartych ogrod≤w m╣ duszΩ owionie,
G│owΩ tw╣, niby puchar, ujmujΩ w swe d│onie
I wargami w £lad dreszczu prowadzΩ po ciele.
I radujΩ siΩ, £ledz╣c tΩ wargΩ, jak zmierza
Do mej piersi kosmatej, widnej w niedomroczu,
W kt≤rej marzΩ pier£ w lesie rycz╣cego zwierza
I staram siΩ, gdy pie£cisz, nie traciµ go z oczu.

Boles│aw Le£mian

KOCHA╞ I TRACI╞

Kochaµ i traciµ, pragn╣µ i ┐a│owaµ,
Padaµ bole£nie i zn≤w siΩ podnosiµ,
Krzyczeµ tΩsknocie "precz!" i b│agaµ "prowadƒ!"
Oto jest ┐ycie: nic, a jak┐e dosyµ...
Zbiegaµ za jednym klejnotem pustynie,
I£µ w to± za per│╣ o cudu urodzie,
A┐eby po nas zosta│y jedynie
îlady na piasku i krΩgi na wodzie.

Leopold Staff

PO LATACH

Po d│ugich latach pierwszy raz
IdΩ jesieni╣ t╣ alej╣.
Jak mija czas, jak mija czas.
Po┐≤│k│e li£cie lip siΩ chwiej╣
I dr┐y na £cie┐ce modry cie±.
Z dwu stron dwa rzΩdy pni czerniej╣.
Na │awkΩ, o stuletni pie±
Wspart╣, rzuci│em nagle okiem...
Tutaj siedzieli£my w ≤w dzie±...
Przeszed│em mimo szybkim krokiem.

Leopold Staff

[GDY STÑPA, PI╩KNA...]

Gdy st╣pa, piΩkna, jak┐e przypomina
Gwieƒdziste niebo bez £ladu ob│oku:
Ciemno£µ i jasno£µ - ka┐da z nich zaklina
W ni╣ sw≤j osobny czar, i jest w jej oku
To miΩkkie £wiat│o, kt≤re zna godzina
Nocy, gdy blaski dnia zagasn╣ w mroku.
Dodaj cie± wiΩcej, zga£ parΩ promieni -
Zniknie w po│owie wdziΩk nie do nazwania
Kt≤rym jak gromem stajemy ra┐eni,
Gdy z czarnej fali w│os≤w siΩ wy│ania
Lub kiedy jasn╣ jej twarz zarumieni
W pogodnym akcie samorozpoznania.
I czar jej twarzy, policzka i skroni
Jak╣┐ spokojnie pewn╣ ma wymowΩ:
W ufnym u£miechu, w barwie, co twarz p│oni,
Widaµ jej czyste dni dotychczasowe,
Lecz i £wiadomo£µ, jak wielu £ni o niej -
Serce niewinne, lecz kochaµ gotowe!

George Gordon Byron

[JAK CI╩ KOCHAM? POCZEKAJ - WSZYSTKO CI WYúO»╩]

Jak ciΩ kocham? Poczekaj - wszystko ci wy│o┐Ω.
Kocham do dna, po brzegi, do samego szczytu
Przestrzeni, w kt≤rej dusza szuka kra±c≤w Bytu
I úaski idealnej, gin╣c w tym przestworze.
Kocham ciΩ tak przyziemnie, jak tylko zej£µ mo┐e
G│≤d; przy £wieczce i w s│o±cu, gdy siΩga zenitu;
Tak £mia│o i tak czysto, jak kto£, kto, Zaszczytu
Nie pragn╣c, broni Zasad wspartych na honorze.
Kocham ciΩ ca│ym ┐arem, kt≤ry nios│am w piersi
Przez mrok smutk≤w; dziecinn╣ wiar╣ wbrew niedoli;
Mi│o£ci╣, jak╣ we mnie niegdy£ tylko £wiΩci
Budzili - kocham wszystkim, co cieszy i boli,
Tchem, │z╣, u£miechem, ┐yciem! - a gdy B≤g pozwoli,
BΩdΩ ciΩ nawet mocniej kocha│a po £mierci.

Elizabeth Browning

***

Nie chcΩ tΩskniµ,
za spojrzeniem twoich oczu,
zapachem twego cia│a,
dotykiem ust,
ciep│em d│oni,
kt≤re muska│y mnie delikatnie...
Ja po prostu nie chcΩ
tΩskniµ za tob╣.

***

Chcia│abym
by£ trzyma│ mnie
w swoich ramionach
Chcia│abym
czuµ twoj╣ obecno£µ
przy sobie
Chcia│abym
kochaµ siΩ z tob╣
przy £wietle ksiΩ┐yca
Chcia│abym
by£ te┐ tego chcia│...

***

Dotkn╣µ CiΩ pragnΩ, by wo± Twoj╣ poczuµ
Patrzeµ, by poznaµ kolor Twoich oczu
Zapach Tw≤j wdychaµ, by poznaµ Tw╣ sk≤rΩ
ChcΩ CiΩ ca│owaµ i w ramiona braµ czule.
Chcia│bym ┐yµ z Tob╣ i z Tob╣ siΩ cieszyµ
Z Tob╣ niebo dzieliµ i z Tob╣ w nim grzeszyµ...

***

Idziemy razem za rΩkΩ
Gdzie£ gdzie pachnie szczΩ£ciem
Gdzie jest mi│o£µ i gwiazdy
I gdzie dobrze nam bΩdzie
Wierzymy, ┐e dojdziemy
I to jest najwa┐niejsze
Nic z│ego siΩ nie stanie
P≤ki trzymamy siΩ za rΩce...