Strona Modelarska, Modelarz, Modele, Modelarstwo, Hobby
   
Menu
Wstęp
Artykuły
Elektryki
Ciekawostki
AIR-Combat
Budujmy razem
Forum
Plany
Programy
Galeria
Filmy
Aukcja
Baza Firm
Poleć nas
Linki
-------------------- Redakcja
Wyślij newsa

Ciekawe w TV
01.07.2001
program
  Jeżeli znasz date i godzine ciekawego dokumentu nadawanego w telewizji zwiazanego z modelarstwem i lotnictwem, przeslij informacje na nasz e-mail a my zamiescimy to w tej rubryce-godz.22:00

Liczba osób oglądających teraz strone to 2

 

Duży czy mały
(przeczytano: 220 razy)




Podczas oglądania modeli samolotów zgromadzonych na zawodach lub pokazach modelarskich, największe zainteresowanie wzbudzają zawsze te największe, i chociaż nie zawsze są to modele najładniejsze, lub czasami nawet wręcz toporne, to wokół nich panuje największy tłok.



I wreszcie stało się. Po kilku tygodniach pracy w RFN (legalnie) za jedyne 500 marek stałem się posiadaczem nowego ZENOAH ZG38. Jest to silnik benzynowy o pojemności 38 cm3 i mocy 2,5 KM. Śmigło o średnicy 45 cm -to robi wrażenie.
Przez dwa lata leżał na półce i w końcu go sprzedałem. Leży zresztą do dzisiaj na półce, tyle że u kogo innego. Było to sześć lat temu, ale myśl o zbudowaniu dużego modelu nadal korciła i drążyła jak kropla wody kamień. Dwa lata temu dostałem amerykańską Qadrę
- pojemność 40 cm3, obroty 7 000, moc 2,75 KM. Silnik już był, pozostała kwestia modelu. Budować samemu od podstaw czy kupić zestaw? Czy ma być to górnopłat, czy też może od razu rasowy akrobat albo może makieta? Technologicznie poradzę sobie ze wszystkim, w końcu mam trochę doświadczenia (30 lat budowy modeli). Po głębokiej analizie wszystkich za i przeciw doszedłem do następujących wniosków:
- nie mam żadnych doświadczeń z silnikami benzynowymi, nawet najbardziej wyczynowa "dycha" lub "piętnastka" żarowa to zupełnie coś innego;
-wszystkie dotychczas budowane "samoloty" miały rozpiętość 150-180 cm, napędzane były żarową "dychą", ważyły od 2 do 3 kg. Moja Qadra waży z tłumikiem, łożem i śmigłem ponad 2 kg, więc cały model będzie ważył 7 lub więcej kg. Z tych powodów zrezygnowałem z budowy modelu od podstaw i wybrałem zestaw.
Wszystkim tym, którzy stoją przed podobnym dylematem polecam ten właśnie sposób. Najpierw model z zestawu, a dopiero potem model własnej konstrukcji. Pozwoli to na uniknięcie niektórych błędów i nabrania doświadczeń przy budowie całkiem własnego modelu.

Model

Wybrałem więc zestaw przystosowany do dużego, benzynowego silnika. Mój wybór padł na zestaw angielskiej firmy „Preceolent". Jest to Trener T240. Model górnopłata podpartego zastrzałami o klasycznej sklejkowo-balsowej konstrukcji.



Na zestaw składają się elementy sklejkowe, balsowe i sosnowe w zasadzie gotowe do montażu. Piszę w zasadzie, bo części drewniane wycięte za pomocą specjalnej matrycy wymagają jedynie doszlifowania na dokładnie. Poza tym w pudełku znajdziemy koła, wszelkie druty, bowdeny, śrubki, zawiasy, zbiornik, a nawet kołpak do śmigła. Zestaw nie zawiera kleju ani materiału na pokrycie. Każdy modelarz używa różnych klejów zaczynając od wikolu przez żywice, distal, poxipol, a kończąc na coraz bardziej popularnych klejach cyjanoakrylowych. Pokrycie modelu też postawiono wyborowi modelarza: można okleić go papierem japońskim i pomalować kolorowymi lakierami lub okleić folią np. solarfilm lub solarcote.
Musiałem trochę przekonstruować przód modelu i łoże silnika. Wersja zestawu, którą otrzymałem przystosowana była do silnika żarowego 12 cm3. Masa "dwunastki" to jakiś 600-800 g, Qadra waży, jak już wspomniałem 2 kg, musiałem więc skrócić przód modelu, aby środek ciężkości znalazł się w odpowiednim miejscu. Później okazało się, że musiałem jeszcze dodatkowo dociążyć ogon. W kadłubie jest bardzo dużo miejsca nie ma więc problemów z ulokowaniem zbiornika (400 cm3), ani z rozlokowaniem serw, akumulatorów i odbiornika. Napędy steru kierunku wykonałem jako linkowe
- trzy druty stalowe § 0,2 mm skręciłem wiertarką ster wysokości
- każda połówka napędzana osobnym serwem
- napęd to drut stalowy fi 2mm pracujący w rurce od bowdena.
Cały model okleiłem folią termo kurczliwą Solarcote. Jest ona grubsza i sztywniejsza od bardziej popularnej Solarfilm, ale do dużych modeli bardziej przydatna od Solarfilmu. Po oklejeniu montujemy podwozie. Silnik przykręciłem czterema śrubami mosiężnymi 116 do przedniej wręgi kadłuba. Teraz, po przelataniu tym modelem dwóch sezonów wiem, że trzeba między łoże a przednią wręgę wstawić podkładki tłumiące drgania silnika. Najlepiej do tego celu użyć gotowych amortyzatorów tzw. "lordów". Ponieważ mój model to górnopłat, więc od razu wychyliłem silnik ok. 3° w dół i 1° w prawo.

Pierwszy lot i regulacja

Po złożeniu modelu, sprawdzeniu położenia środka ciężkości nastąpił długo oczekiwany dzień, kiedy zapakowałem model do samochodu i pojechałem na lotnisko. Przygotowanie paliwa w CPN-nie zajęło dosłownie chwilę. Mieszanka oleju z benzyną bezołowiową 98 w stosunku do 1:25 na dotarcie, później 1:30.



Model złożony, zatankowany do pełna, akumulatory naładowane, śmigło wyważone (koniecznie!). Silnik zassany, pierwsza próba rozruchu i... pracuje. Chwila pracy na małych obrotach i powoli dodaję gazu. Gaśnie. Trzeba wyregulować gaźnik. Śruba maksymalnych obrotów odkręcona o 1/2 obrotu, drugi rozruch, pełny gaz. Znowu przygasa, ale w porę cofnąłem drążek gazu w nadajniku i nie zgasł. Odkręcam śrubę jeszcze pół obrotu i znowu pełny gaz. Teraz już nie gaśnie. Koniec regulacji. Silnik gorący, niech trochę ostygnie. Po chwili ponowny rozruch. Trochę pracy na maxie, trochę na minimum. Kolega podnosi model, ustawia go pionowo do góry, a ja daję pełny gaz. Silnik pracuje równo, bez oporów wchodzi na obroty. Przepracował w sumie ok. 20 minut. Myślę, że jest wstępnie dotarty. Tankuję zbiornik do pełna, sprawdzam wszystkie nakrętki, śruby, klejenia. Wszystko O.K.
Zapalam silnik i kołuję na start. Na pasie pusto, w powietrzu nikt się nie szwenda, wszyscy stoją z boku i patrzą. W końcu to pierwszy taki model w okolicy. Powoli przesuwam drążek gazu na 3/4 mocy. Ster wysokości lekko ściągnięty, po chwili drążek wysokości w neutrum, model rozpędza się, podnosi ogon. Sterem kierunku poprawiam kierunek rozbiegu i delikatnie ściągam górę. Odrywa się od ziemi i zaczyna wznosić się. Na 3/4 gazu wznosi się pod ką-tem ok. 40o!. Robię jedno obciążenie, drugie, trzecie. Trochę manipulacji gazem w locie, aby sprawdzić czy wszystko gra. Zdejmuję gaz, model przechodzi do lotu ślizgowego, nie pompuje i nie nurkuje, a więc wychylenie silnika w dół jest odpowiednie. Drobne korekty na trymerach po pierwszym locie były prawie niezauważalne. Dodaję gazu robię kilka kółek i podchodzę do lądowania. Po wejściu na prostą zdejmuję gaz i czekam. Opada, ale widzę że przelecę, jeszcze raz pełny gaz i odejście na drugi krąg. Zdejmuję obroty, model opada, ściągam wysokość i ... zamiast na trzy punkty ląduję na koła główne. Dlaczego nie można posadzić ogona? Sprawdzam jeszcze raz środek ciężkości. Trochę może za bardzo z przodu. Doważam więc ogon, w sumie po wykonaniu kilkudziesięciu lotów dołożyłem prawie kilogram ołowiu, a model nadal nie ma ochoty siadać na trzy punkty. Sprawdzam też kąty natarcia skrzydła i statecznika względem siebie. Tutaj też jest wszystko w porządku. Gdzie w takim razie tkwi błąd?



Po dokładnej analizie została tylko jedna możliwość. Profil statecznika poziomego to nośny Clark Y, wytwarzający dużą siłę nośną, a ster wysokości przy małej prędkości podczas lądowania nie jest w stanie tej siły zniwelować. Powinien być tu zastosowany profil symetryczny.
Z takim samym problemem spotkałem się też w innym modelu. Jest to zmniejszona wersja Trenera T240 występująca pod nazwą T180. Tam w stateczniku poziomym zastosowano również profil Clark Y. Model w pilotażu zachowuje się dokładnie tak samo jak jego większy brat. Myślę, że ten mankament firma Precedent powinna poprawić.

Wyposażenie modelu

Do sterowania modelu używam nadajnika Multiplexa 3030. Pozwala on na dowolne zaprogramowanie wszystkfch kanałów odbiornika, jak również kierunku i wielkości wychyleń serw oraz włączania i wyłączania koniecznych w modelu mikserów. Jak już wcześniej wspomniałem do napędu sterów wysokości zastosowałem oddzielne serwa, podobnie do napędu lotek, po jednym serwie do gazu i steru kierunku. Dodatkowo model wyposażony został w specjalny zaczep do holowania modeli szybowców, holowania transparentu lub do zrzutu skoczka spadochronowego lub ulotek. W sumie w modelu zabudowałem 7 serw HS 300BB. Serwo HS300 BB jest ulepszoną wersją standardowego serwa HS300. Różni się tylko zastosowaniem łożyska zamiast plastikowej tulejki. Pozostałe parametry są takie same dla obydwu serw.
W modelu zastosowałem odbiornik Hiteca 07RA z podwójną przemianą częstotliwości zasilany z 5 ogniw Sanyo 1700 mAh. Dodatkowo dla bezpieczeństwa stosuję dwa wyłączniki równolegle między akumulatorami a odbiornikiem.



Przy zastosowaniu 7 serw i np. wychylonych klapach do lądowania, serwa biorą tyle prądu, że grzały się wtyczki łączące akumulatory z włącznikiem. Dlatego zastosowałem drugi włącznik. Akumulatory o pojemności 1700 mAh pozwalają na wykonanie kilku lub nawet kilkunastu lotów w ciągu dnia bez potrzeby ich doładowania. Zastosowanie paluszków o pojemności 600-800 mAh ograniczyłoby liczbę lotów do max. 3-4 bez doładowania. Zastosowanie 5 zamiast 4 akumulatorów czyli zasilanie odbiornika i serw napięciem 6V zamiast 4,8V zwiększa uciąg serw z 3 do 3,5Kg, a ich szybkość z 0,19 do 0,16 sekundy przy obrocie 60°.

Podsumowanie

Zestaw Precedenta po złożeniu i eksploatowaniu przez pełne dwa sezony ogólnie oceniam jako bardzo dobry. Jestem z niego naprawdę zadowolony. Można nim wykonać w zasadzie cały program akrobacji. Służy również do holowania szybowców, transparentów itp. Nie polecam go jednak początkującym modelarzom, chociaż jest bardzo prosty i poprawny w pilotażu. Jedyny mankament to nie najlepiej opracowane rysunki montażowe i ten pechowy statecznik poziomy. Duży model to nowe, ciekawe możliwości, ale również cała masa kłopotów np. z transportem. Takiego modelu nie weźmiemy przecież „pod pachę". Nie da się go również wyrzucić z ręki przy starcie. Wymaga porządnego trawiastego lub betonowego pasa startowego. I jeszcze sprawa kosztów. Kiedy policzyłem wszystko to, co leci w powietrzu - silnik, model, serwa itp. okazało się że, jest to suma ok. 3000 zł! Nie jest to mało, zważywszy że na ziemi zostało drugie tyle - nadajnik, ładowaczka, akcesoria. Musimy liczyć się też z nieudanymi lądowaniami i innymi mniejszymi lub większymi uszkodzeniami. O ile model z silnikiem 3,5 cm3 i masie 1,5 kg po kaptażu nadaje się do następnego lotu, o tyle duży, ciężki model o masie kilku kilogramów po skaptowaniu prawie zawsze nadaje się do remontu. Uszkodzenie śmigła to wydatek ok. 50 zł! Jedyna pociecha to żarłoczność silnika benzynowego. Zabudowany w modelu zbiornik o pojemności 400 cm3 pozwala na wykonanie nawet 30 minutowego lotu, czyli taki długi lot kosztuje nas ok. 1,20 zł. Jak się to ma do ceny paliwa do silników żarowych to łatwo policzyć. Pozostaje jednak małe „ale" - silnik benzynowy to wydatek ok. 1500 zł lub więcej. Żarowa np. „5" to 350-500 zł.


Dane teehniczne
Model
- Trener T240 - firma Precedent - Anglia
Rozpiętość - 240 cm
Masa - 9 Kg
Silnik - Qadra 40 cm3 - benzyna - 7.000 obr/min, 2.75KM
Śmigło - 20x8" - 500 x 200mm
Nadajnik - Multiplex 3030 - Master Eition
Odbiornik - Hitec 07RA
[ Powrót do artykuly | Indeks działów ]


Strona Modelarska

kontakt: modelarz@modelarz.com
Wszystkie loga i znaki towarowe znajdujące sie na stronie www.modelarz.com są własnością ich poszczególnych właścicieli . 2000
Strona powstała w kwietniu 2001.
Nie ponosimy odpowiedzialności za trość ogłoszeń umieszczanych na stronie www.modelarz.com