Karczma pod...

napisa│: Mariusz Ryciak


Zbigniew K. znany by│ we wsi jako zgrywus i figlarz. Uwa┐any by│ za niez│▒ partiΩ. Odziedziczone po ojcu gospodarstwo i kawa│ek ziemi da│y mu dobr▒ pozycjΩ w╢r≤d spo│eczno╢ci wiejskiej. Nie chcia│ z tym wszystkim i╢µ do grobu bo kobiety Zbigniew K. lubi│. I zamoczyµ od czasu do czasu te┐ lubi│ i to by│o zgub▒ dla Zbigniewa K.

Wie╢, w kt≤rej mieszka│ Zbigniew nie by│a du┐a ale posiada│a 3 wa┐ne o╢rodki kultury; remiza stra┐acka, gdzie odbywa│y siΩ zabawy i festyny, knajpa, bΩd▒ca w│asno╢ci▒ WSS-u i stoj▒ca od kilku lat na tym samym miejscu objazdowa strzelnica z Pani▒ Helenk▒.

Bar sta│ przy ko╢ciele, zawsze wiΩc po sumie przychodzili do niego ch│opi pogaworzyµ o dziewkach. Mia│ kilku sta│ych bywalc≤w - Heniek B. siedz▒c zawsze w k▒cie sali s▒czy│ piwo i zagryza│ kawa│kiem kaszanki, zawsze kupowa│ 1 piwo i wychodzi│ z baru pijany, oj s│ab▒ g│owΩ mia│ ten Heniek.

Tadeusz P. by│ typem wiejskigo szale±ca. Jego oblΩd objawia│ siΩ w tym, ┐e plu│ na muchy i wszelkie inne poruszaj▒ce siΩ stworzenia do muchy podobne. Poczciwy cz│owiek z tego Tadeusza a tak zwariowa│; m≤wi▒, ┐e to po tym jak c≤rka jego z miastowym uciek│a.

Trzecim bywalcem by│ Marian K. jedyny awanturnik w lokalu. Zawsze siada│ przy barze zamawia│ fasolkΩ po breto±sku i d│ubi▒c w niej krzycza│ jak to go "ta g│upia cipa jego ┐ona zostawi│a z 4-ema hektarami ziemi i 6-tk▒ dzieci i spierdoli│a z tym skurwysynem Bronkiem".

Ale powr≤µmy do naszego bohatera. Pewnego piΩknego wrze╢niowego wieczora Zbigniew K. wraca│ z festynu w remizie z okazji Do┐ynek zorganizowanego. Mimo i┐ gra│a kapela, mimo i┐ by│y kie│baski z ro┐na, mimo i┐ by│y dziewki z s▒siedniej wsi zabawy Zbigniewowi by│o ma│o - postanowi│ wpa╢µ do knajpy na golonkΩ wg wagi, kt≤r▒ uwielbia│ i do tego jeszczΩ setΩ, bo i wypiµ lubi│ nasz bohater.

W knajpie jak zwykle siedzieli Tadeusz, Heniek i Marian. Przywitawszy siΩ z nimi swojskim "SzczΩ╢µ Bo┐e" usiad│ przy barze, zam≤wi│ w≤dkΩ i golonkΩ, wyci▒gn▒│ pomiΩt▒ paczkΩ "Sport≤w" i zapali│ jednego. Atmosfera w knajpie by│a sielska. Przez gwar rozm≤w da│o siΩ s│yszeµ przyt│umione d╝wiΩki starej ju┐ kasety "Ma│ego W│adzia" w powietrzu unosi│ sie dym papieros≤w. Po chwili do Zbigniewa podesz│a Krystyna Bo.- sprzedawczyni z kiosku RUCH-u. Krystyna by│a t▒ kobiet▒ , na widok kt≤rej podstarzali panowie zacieraj▒ rΩce i drapi▒ siΩ po j▒drach.

- Cze╢µ stary drabie - rzek│a Krystyna.
- Cze╢µ male±ka - odpowiedzia│ Zbigniew.
- Ko± nam zdech│ - powiedzia│a Krystyna ledwo powstrzymuj▒c │zy.
- No, kurwa, szkoda! - odrzek│ niewzruszony Zbigniew.
- Trzy tygodnie siΩ mΩczy│ a┐ w ko±cu zdech│ - teraz ju┐ prawie p│acz▒c rzek│a Krystyna - poczciwy ko± by│ z tego Kasztana.

Zbigniew pokiwa│ g│ow▒ nie trac▒c wyrazu twarzy twardziela za jakiego uchodzi│.

- Przytul mnie Zbychu bo, kurwa, nie wytrzymam! - teraz ju┐ zanosz▒c siΩ p│aczem krzycza│a Krystyna.
- Chod┐ do kibla tam pogadamy - zaproponowa│ Zbigniew.

Zbigniew wsta│, zakiepowa│ papierosa i uda│ siΩ razem z Krystyn▒ do toalety. Niczym nie r≤zni│a siΩ ona od dworcowych szalet≤w, gdzie smr≤d zabija wchodz▒cych. Ale po┐▒danie by│o silniejsze.

- Do buzi - rzek│ Zbigniew p│on▒c z podniecenia.
- No co ty Zbychu!?
- Do buzi, ty stara psito! - krzykn▒│ stanowczo Zbigniew.

Po wielu pro╢bach Krystyna zrobi│a to o co prosi│ Zbigniew. WziΩ│a do buzi jego brudne, spracowane palce, bowiem Zbigniew K. by│ typem dewianta i maniaka, kt≤ry uwielbia│ gdy kobiety bra│y w usta jego palce. Gdy wyszli z toalety ka┐dy poszed│ w swoj▒ stronΩ. Zbigniew K usiad│ przy barze wyci▒gn▒│ no┐yczki, papier kolorowy i zacz▒│ wycinaµ kolejn▒ wycinankΩ │owick▒.

K O N I E C

Ewentualne podobie±stwo os≤b i fakt≤w jest przypadkowe i niezamierzone.