Ma│a

szkocka

CKM, sierpie± 1999

Zesp≤│ Garbage to rockowe objawienie kilku ostatnich lat. Trzech znakomitych muzyk≤w i producent≤w plus wokalistka Shirley Manson - niegrzeczna dziewczynka, kt≤ra uczciwie zas│u┐y│a sobie na opinie najbardziej bezpruderyjnej rockowej kobiety ko±ca milenium. Co zreszt▒ udowodni│a w rozmowie ze specjalnym wys│annikiem CKM-u

Rozmawia Maciej Weso│owski

CKM: Kim chcieli╢cie zostaµ w dzieci±stwie?

Shirley Manson: Kiedy by│am naprawdΩ ma│a, przysz│o mi do g│owy, ┐e fajnie by│o by zostaµ kierowc▒ ciΩ┐ar≤wki. Nawet chwali│am siΩ tym dzieciom w piaskownicy,

Butch Vig: O, m≤j Bo┐e, czego to mo┐na siΩ dowiedzieµ podczas wywiadu w Polsce.

Shirley: To prawda. By│am naprawdΩ zwariowanym dzieckiem. Lubi│am siΩ popisywaµ. NastΩpnym moim pomys│em by│o zostanie astronautk▒. Potem wymy╢li│am sobie, ┐e bΩdΩ dziennikark▒. I wreszcie chcia│am zostaµ aktork▒.

CKM: Szerokie zainteresowania...

Shirley: O, tak. Jednak w wieku piΩtnastu lat uzna│am, ┐e fajnie by│o by zostaµ piosenkark▒. Pozna│am wtedy pewnego muzyka. Mia│ niesamowity g│os, wiΩc i ja szybko da│am mu siΩ poznaµ od ka┐dej strony. Poza tym jednak bardzo zmieni│am siΩ od tamtego czasu. Jako dziecko by│am przyzwyczajona do tego, ┐e kto╢ co╢ za mnie robi. Nie umia│am nawet p≤j╢µ do sklepu i zrobiµ zakup≤w. By│am okropnie popieprzon▒ pann▒. Potem dosta│am od ┐ycia mocno w dupΩ i nauczy│am siΩ wszystkiego.

CKM: A wy?

Duke Erikson: Od kiedy pamiΩtam, chcia│em zostaµ artyst▒. KrΩci│o mnie granie, muzyka. Potem wci▒gnΩ│o mnie malarstwo, poszed│em do szko│y artystycznej. Przez pewien czas my╢la│em nawet, ┐e zostanΩ zawodowym malarzem. Wreszcie jednak wr≤ci│em do muzyki. I nie ┐a│uje. Uda│o siΩ co╢ osi▒gn▒µ i jestem z tego cholernie zadawolony. W og≤le s▒dzΩ, ┐e jestem szczΩ╢ciarzem.

CKM: Zdarza ci siΩ jeszcze malowaµ co╢ na boku? Poza ╢cianami we w│asnym mieszkaniu, oczywi╢cie.

Duke: Jasne. Lecz nie traktuje tego powa┐nie. MogΩ powiedzieµ, ┐e malowanie jest teraz czym╢ w rodzaju mojego hobby.

Butch: A ja zawsze chcia│em zostaµ futbolist▒.

CKM: Chodzi ci o futbol ameryka±ski?

Butch: Tak. W Ameryce to w│a╢nie jest prawdziwy futbol. Ale powiem ci, ┐e od czasu mistrzostw ╢wiata w soccerze, kt≤re odby│y siΩ w Stanach, jestem tak┐e jego fanem (Butchowi chodzi w tym momencie o normaln▒ pi│kΩ no┐n▒ dla cywilizowanych ludzi - przyp. Red.). Ogl▒da│em te┐ ostatni Mundial.

Steve Marker: Ja nie pamiΩtam, kim chcia│em zostaµ.

CKM: Shirley, podobno jeste╢ wielk▒ fank▒ internetu?

Shirley: Tak, to prawda. Uwa┐am, ┐e jest to wspania│y wynalazek. Co╢, co zrewolucjonizuje tak┐e przemys│ muzyczny. Zreszt▒, wszyscy w zespole jeste╢my mocno zakrΩceni na punkcie Internetu. Mamy swoje strony www, staramy siΩ o nie dbaµ. CzΩsto w trasie wyci▒gamy laptopy i klepiemy do ludzi dziesi▒tki elektronicznych list≤w.

CKM: Wielu mΩ┐czyzn uwa┐a ciΩ za symbol seksu...

Shirley: Dlaczego tylko mΩ┐czyzn? (Po raz pierwszy w czasie naszej rozmowy wokalistka daje pr≤bkΩ g│o╢nego, tubalnego ╢miechu, o kt≤ry ma│o kto mog│by ja podejrzewaµ - przyp. Red.).

CKM: OK., przejΩzyczy│em siΩ. Chodzi│o mi og≤lnie o rodzaj ludzki. Jak siΩ z tym czujesz?

Shirley: Nie wiem. Kiedy przegl▒dam sobie czasem kolorowe magazyny, widzΩ, ┐e co druga kobieta z show-biznesu jest tam okre╢lana jako symbol seksu. TrochΩ to siΩ dewaluuje. Gdy widzΩ, ┐e r≤wnie┐ o mnie kto╢ co╢ takiego napisa│, nie traktuje tego zbyt powa┐nie. To mi│e, ale wiesz, dla malarza zawsze wa┐niejsze bΩdzie, je╢li kto╢ powie, ┐e jego obraz jest piΩkny, nie on sam. WolΩ wiec komplementy pod adresem naszej muzyki. NaprawdΩ lepiej siΩ czujΩ, kiedy kto╢ dostrzega we mnie utalentowanego muzyka ni┐ │adn▒ panienkΩ.

CKM: A nie zdarza ci siΩ czasem usi▒╢µ przed lustrem i powiedzieµ sobie: Tak, jestem drug▒ Marilyn Monroe?

Shirley: Co ty? Jestem zdecydowanie za p│aska na Marilyn (╢miech konia). Wiesz, uwa┐am, ┐e w wielu rockowych czy popowych grupach jest mn≤stwo bardziej seksownych babek ode mnie. I nie jest to jaka╢ przesadna skromno╢µ.

CKM: Powiedzia│a╢ kiedy╢, ┐e chcia│aby╢ wygl▒daµ jak chlopak.

Shirley: NaprawdΩ tak powiedzia│am? Mo┐e kiedy╢. To wynika chyba z ciekawo╢ci. Czasem zastanawiam siΩ, jak to jest mieµ penisa i wk│adaµ go kobiecie miedzy nogi. Coraz g│Ωbiej i g│Ωbiej. To musi byµ naprawdΩ intryguj▒ce. I chyba tylko dlatego tak powiedzia│am. Bo na co dzie± podoba mi siΩ moje cia│o i bycie kobiet▒.

Duke: (tonem arystokraty) Przepraszam, o czym to m≤wili╢my?

Shirley: (dwuminutowy ╢miech konia) Inna sprawa, ┐e faceci maj▒ │atwiej. Maj▒ nieskomplikowane cia│o. Nie wystΩpuje u nich problem szerokich bioder i tak dalej. Nie musz▒ siΩ martwiµ, ┐e nie maj▒ co na siebie w│o┐yµ.

CKM: Znana jeste╢ z tego, ┐e nie krΩpujesz siΩ m≤wiµ otwarcie o sprawach seksu - co siΩ zreszt▒ potwierdza.

Shirley: TO dlatego, ┐e jestem naprawdΩ niegrzeczn▒ dziewczynk▒ (kr≤tki, lekki ╢miech ╝rebaka). A m≤wi▒c powa┐nie, nie s▒dzΩ, by by│o siΩ czym krΩpowaµ. Seks jest nasz▒ naturaln▒ czynno╢ci▒. I rzeczywi╢cie, kiedy trzeba, wolΩ powiedzieµ "cipa", ni┐ u┐ywaµ jakich╢ eufemizm≤w. Bo nie uwa┐am, by by│o to co╢ zdro┐nego.

CKM: Czy has│o "sex, drugs and rock'n'roll" pasuje do waszego trybu ┐ycia w trasie?

Duke: Nie bierzemy narkotyk≤w. CiΩ┐ko pracujemy podczas trasy i to by nas wyko±czy│o.

CKM: Korzystacie z us│ug groupies?

Duke: No wiesz... W trasie spotykamy r≤┐ne osoby, rozmawiamy. Ale nie ma w tym nic specjalnie...

Shirley: (przera╝liwy gwizd i ╢miech) K│amca! K│amca!

Duke: To s▒ tylko nasze przyjaci≤│ki.

Shirley: Zapewniam ciΩ, ┐e ch│opaki lubi▒ sobie poszaleµ w hotelu po koncercie.

CKM: Jakich facet≤w lubisz?

Shirley: W majtkach - bokserkach. To bardzo seksowana bielizna. Nie cierpiΩ zbytnio wymuskanych mΩ┐czyzn. Takich, kt≤rzy bΩd▒ brzydziµ siΩ wydzielin▒ z mojej pochwy, dajmy na to. Nie znoszΩ go╢ci, kt≤rzy s▒dz▒, ┐e ich dziewczyny nigdy nie siedz▒ na kiblu.

CKM: To wszystko?

Shirley: Jasne, ┐e nie. Facet powinien byµ spontaniczny, trochΩ szalony. Cenie tych, kt≤rzy tak┐e we mnie potrafi▒ zaakceptowaµ bestiΩ.

CKM: Gdzie najbardziej lubisz uprawiaµ seks?

Shirley: W poci▒gu. Ale niez│e s▒ te┐ samochody, │azienki, stare opuszczone hale fabryczne.

CKM: Pijecie w trasie?

Shirley: Oczywi╢cie. Na przyk│ad wczoraj wieczorem, kiedy przyjechali╢my do hotelu, uznali╢my, ┐e jest jeszcze nieco za wcze╢nie na spanie. W barze podano nam taki wasz narodowy drink. Nazywa siΩ bodaj "szablouftka". Wiesz, o co mi chodzi?

CKM: Szczerze m≤wi▒c, nie bardzo.

Shirley: No wiesz, taka zielona w≤dka z trawk▒ w ╢rodku. A do tego sok z jab│ek.

CKM: Szarlotka?

Shirley: No przecie┐ tak powiedzia│am (╢miech konia).

CKM: Dobrze siΩ bawili╢cie?

Shirley: Znakomicie. Ten drink jest naprawdΩ wyborny. Wypi│am pierwsz▒ dzia│kΩ - rewelacja. W og≤le nie czyje siΩ alkoholu. Potem drug▒ szklanka i to samo. Po wypiciu trzeciej nakry│am siΩ kapciami (podw≤jny ╢miech konia).

CKM: Macie jaka╢ definicjΩ waszej muzyki?

Butch: Nie, raczej nie. Jeste╢my zespo│em, kt≤ry nagrywa dobre, melodyjne piosenki. Mo┐na powiedzieµ, ┐e to rock, pop albo elektro-pop. To, co robimy jest mocno zakorzenione w starym pop-rocku, muzyce lat 60. NamiΩtnie s│uchamy wszystkich ╢wietnych piosenek z tamtych czas≤w. Bardzo lubimy The Beatles na przyk│ad. The Beach Boys... Takie s▒ te┐ nasze utwory, tyle ┐e porz▒dnie przyprawione smaczkami ze studia nagraniowego.

CKM: Jeden z krytyk≤w nazwa│ was kiedy╢ wrednymi kuzynami popu...

Shirley: ªwietnie (╢miech). Tak, z pewno╢ci▒ jeste╢my wrednymi kuzynami popu.

CKM: Jak by╢cie opisali siebie nawzajem?

Butch: Shirley jest prawdziw▒ gwiazd▒. Ma osobowo╢µ gwiazdy. Skupia na sobie uwagΩ ludzi. Kiedy gramy koncert, nikt kompletnie nie zwraca uwagi na to, co dzieje siΩ za jej plecami. Ja za bΩbnami m≤g│bym siΩ rozebraµ, robiµ salta czy cokolwiek, i tak nikt by tego nie dostrzeg│.

Shirley: Z tym gwiazdorstwem to nie do ko±ca jest prawda. Gwiazdy rocka zazwyczaj dramatycznie zabiegaj▒ o wzglΩdy setek fan≤w, nie mog▒ ┐yµ bez tej ci▒g│ej adoracji. Dla mnie znacznie wa┐niejsza jest indywidualna sympatia choµby paru os≤b, ni┐ podziw milion≤w.

CKM: Jeste╢cie optymistami czy pesymistami?

Shirley: Bardzo czΩsto ludzie, kt≤rych spotykam po koncertach zadaj▒ mi pytanie, czy prywatnie te┐ jestem tak▒ pesymistk▒, jaka wyziera z naszych tekst≤w. To dziwne, poniewa┐ nie s▒dzΩ, by te tre╢ci by│y jako╢ szczeg≤lnie do│uj▒ce. Oczywi╢cie, zdarzaj▒ mi siΩ w ┐yciu chwile s│abo╢ci. Ale my╢lΩ, ┐e daje sobie z tym radΩ.

CKM: A wiec jednak optymizm?

Shirley: Tak. Wydaje mi siΩ, ┐e czym jestem starsza, tym lepiej radzΩ sobie z tymi wszystkimi ┐yciowymi do│ami. Powoli dochodzΩ do wniosku, ┐e │atwo jest ca│y czas siΩ umartwiaµ, ┐yµ z wymalowan▒ na twarzy depresj▒. Tworzysz sobie usprawiedliwienia na ka┐d▒ okazjΩ, bo przecie┐ jeste╢ programowo zdo│owany. Znacznie trudniej jest cieszyµ siΩ ┐yciem, byµ szczΩ╢liwym. Z drugiej strony jednak, trochΩ bojΩ siΩ ludzi permanentnie u╢miechniΩtych. S▒dzΩ, ┐e nie wszystko jest u nich w porz▒dku z gospodark▒ hormonaln▒.

 

GARBAGE

Zesp≤│ za│o┐yli trzej cenieni ameryka±scy producenci nagra±: Duke Erikson, Steve Marker i Butch Vig. Ten ostatni ma na koncie wsp≤│pracΩ miΩdzy innymi z takimi grupami jak Smashing Pumpkins i Sonic Youth. Przy jego udziale powsta│a te┐ najs│ynniejsza p│yta lat 90. - "Nevermind" Nirvany. Ulubienic▒ dziennikarzy jest pochodz▒ca ze Szkocji wokalistka Garbage Shirley Manson. W zachodniej prasie pojawiaj▒ siΩ pikantne komentarze Shirley odnosz▒ce siΩ do najrozmaitszych spraw publicznych oraz jej przemy╢lenia na temat ┐ycia i stosunk≤w damsko-mΩskich. Grupa ma na koncie dwie znakomite p│yty d│ugograj▒ce: "Garbage" (1995) i "Version 2.0" (1998). Obie sprzeda│y siΩ w kilkumilionowych nak│adach, przez d│ugi czas okupowa│y pierwsze miejsca list przeboj≤w na ca│ym ╢wiecie. Obie nale┐▒ do ulubionych p│yt redaktor≤w CKM-u.