Teksty Treli±skiej

Autorka: Ten fragment tekstu ( 850 s│≤w ) pochodzi z czas≤w, gdy wydawa│o mi siΩ, i┐ pisanie prozy poetyckiej i poezji mo┐e mieµ tak┐e warto╢µ terapeutyczn▒. Mia│am wtedy 22 lata. Teraz mam piΩµ lat wiΩcej i odgrzeba│am go z rΩkopis≤w. I teraz nie wiem co o nim my╢leµ. M≤j adres : alert5@box43.gnet.pl.

Dlaczego by│am z Tob▒ ? Dla Twojej poezji. Tak chwyciµ od razu wszystko. Tylko Ty potrafisz. Ja wci▒┐ b│▒dzΩ. Nie mogΩ pochwyciµ. Tego absurdu co tak bole╢nie gryzie w ty│ek zanim ma szansΩ staµ siΩ sensem.

Pij▒. Wszyscy pij▒. Maj▒ do╢µ tego co i mnie tak gryz│o w ty│ek, ┐eby nie powiedzieµ k│u│o w g│owΩ. Mog▒ jeszcze opa╢µ w mi│o╢µ (kt≤rej jest tyle rodzaj≤w). Dlaczego siedzisz na tym fotelu Greku ? Dlaczego pytasz mnie o Tais rosyjska przyjaci≤│ko ? Dlaczego ╢wiat pokrywa siΩ plastikiem ? Dlaczego nie podoba ci siΩ absurd piΩknotko? Czy mo┐esz stworzyµ odrobinΩ nie-absurdu ? ProszΩ-narysuj. ProszΩ porusz my╢li tak, ┐eby zachwyci│y siΩ drzewa. Albo przyszli przyjaciele. Co bΩd▒ chcieli wiΩcej od wsp≤lnego picia piwa. Co wiΩcej ? Co jest wiΩcej poza tym absurdem na ulicach metropolii madryckiej. Odezwij siΩ g│upi Greku. Milcz historio. Mamy tera╝niejszo╢µ . Posuwaj▒ siΩ naprz≤d sery i szynki. Wymieniaj▒ siΩ. Coraz to nowe. Mijaj▒ siΩ ludzie w ╢wiat│ach. Mijaj▒ siΩ ╢wietli╢cie. Jak szynki. Jak sery. Jak moje zgorzknienie. Jak moje zakochanie.

Ci▒gle odej╢µ we mnie. Dok▒d ? Zawsze do ciebie. Jeszcze ciΩ nie znam. Mo┐e jeste╢ drzewem. A mo┐e perfumem. Mo┐e otwierasz tok skojarzeniowy i chodz▒ po mnie zn≤w g▒sienice. Zadeptane, ╢ci╢niΩte w palcach. Zielone kropelki. Grube i miΩsne. Wyci▒gniΩte czarne n≤┐ki. Rozdeptany w bramie. Ju┐ nie patrzy siΩ na mnie. Ju┐ nie ws│uchuje siΩ we mnie. Szarpi▒ go mr≤wki. Jeden z tych co by│ ze mn▒ gdy by│am robakiem. Zapachem porozumiewali╢my siΩ. Gdy przebiera│ n≤┐kami.

Zapach. Jak dno wspomnie±, co przychodzi zapachem czarnego robaka. Ka┐dy ma swojego robaka. Co wychodzi z tamtych czas≤w. Jego cie± rozp│aszczony w bramie. W s│o±cu. I mr≤wki. I tamte czasy. Gdy bierzesz zapach na jΩzyk. Gdy ciekawo╢µ i mi│o╢µ to jedno. Tamte czasy przychodz▒ do mnie g▒sienicami. Wianki g▒sienic. Wiatr z zapachem g▒sienic. I p│atk≤w r≤┐y. I drobnych ziaren winogron spod ko╢cielnego muru.

CAúYMI GODZINAMI ZBIERAM DLA CIEBIE GRUSZKI OJCZE. CAúYMI GODZINAMI KARMI╩ I USPOKAJAM TWOJE PTAKI MATKO.BúAGAJíC O PRZEBACZENIE.BúAGAJíC O OBFITOª╞ GRUSZ╩ I O PRZEBACZENIE SMUTNE PTAKI.

Tak. By│ wtedy wiatr. Jak zawsze, gdy pojawia siΩ On. Nie ten co grzmi. Ten jest cichy, cichutki. Sun▒│ przez wiatr. Nie mog│am go nigdy do╢cign▒µ. Ale to dobrze. DziΩki temu nie rozbijali╢my g│owy o to samo drzewo. Uleg│e╢ wiatrowi ojcze ? Drzewo siΩ nie porusza. Uleg│e╢ wyobra╝ni ojcze ? To niemo┐liwe. My╢la│e╢ tylko o mleku, kt≤re niesiesz. A jednak... czo│o odbi│o siΩ o korΩ starego jesiona.

O moje czo│o zawali│ siΩ ca│y zagajnik.

Na moim czole mury wielu ulic i miast, drzwi wielu budynk≤w, reklamy, szk│o i metal. Wybru┐d┐one czo│o. Poprzekrajane r≤┐norodno╢ci▒ tych poojcowych spotka±. Na jego czole m▒dra kora dΩbu. Gdzie by│e╢ ojcze ? Nie wa┐ne. Wiem, ┐e wszystko jest niewa┐ne. Wiem, ┐e wystarczy bu│kΩ dzier┐yµ w d│oni ka┐dego dnia i popiµ j▒ mlekiem. Wiem, ┐e absurdem jest porost drzew na │▒kach i ulicach. Wiem, ┐e absurdem jest, ┐e zdajΩ sobie z tego sprawΩ.

Pracujesz ojcze z siekier▒ czy pi│▒ w d│oni, ale podtrzymywany przez anio│y. Ka┐de twe dotkniΩcie brudnej pi│y omiata i oczyszcza ╢wietlisty oddech anio│≤w.

Twe oczy dotykaj▒ horyzontu ojcze. Ale kiedy╢ odpoczniesz. To bardzo mΩcz▒ce wisieµ na wysoko╢ciach. Gdy spadniesz poczujesz potworne zmΩczenie. Mo┐e bΩdΩ mog│a nazbieraµ z tob▒ kosz gruszek.

I mo┐e wtedy kobieta we mnie po│▒czy siΩ z ryb▒ we mnie. Co chce odp│yn▒µ. Na Madagaskar.

Chcia│abym otworzyµ drogΩ na wolno╢µ twym ptakom, matko. To pewny powr≤t z Madagaskaru.

Malujesz. Rzucony przez si│Ω o ╢cianΩ. Nie cierpisz. Nie brudzisz siΩ. Nie my╢lisz. Tylko to robisz.

Przepasany grubym paskiem. Czuj▒c ziemiΩ w lekkich sanda│ach. Czuj▒c duszΩ dziadeczka, sprzedaj▒cego krzywe proce. Mo┐e nam≤wisz Anglika ┐aby strzeli│ do go│Ωbia. Angielskie niebieskie poczucie humoru. Twoje spadanie po schodach. Tw≤j strach przed...

M≤wi siΩ : postaµ. Stoi tam od wiek≤w. Patrzy. Ma d│ug▒ szyjΩ. Przez palce d│oni prze╢wietla siΩ ┐≤│to ╢wiat│o. Nie znam ciΩ. Nie czujΩ nic do ciebie. Jeste╢ za niebieska. Za ┐≤│ta. Za niebieska. Tw≤j gest przera┐enia nic mi nie m≤wi. A jednak wiem. Boisz siΩ spo│eczno╢ci. Boisz siΩ tych co przeliczaj▒ krΩgi twej szyi.

Ko±. Pysk konia. Wychyn▒│ z tamtych czas≤w. I ty. Z tych czas≤w.

I ja û dr┐▒ca. Ci▒gle dr┐▒ca. Z prΩg▒ przez plecy. Przez pier╢. Rozdzielenie. Oddzielenie. Szamotanie. úyk wody. ªwit. Cia│o twoje co nie jest ju┐ cia│em. Jest na nowo stworzon▒ form▒. Lizaµ. Wch│aniaµ. Mieµ. Twe ramiΩ. D│uga twa szyja. Zielone w│osy. Mia│a byµ plastyczk▒. Mia│a byµ spokojna. Mia│a ochroniµ siΩ przed zapachem detergent≤w. Mia│a stoczyµ siΩ po schodach i odgry╝µ tw≤j wybitnie czarny sutek mΩ┐czyzno. Mia│a spotkaµ siΩ z tob▒ niebieska kobieto. Niebieska zjawo. Kt≤ra zobaczy│a╢ to co ja : spo│eczno╢µ. Gdzie ┐yje nie-m│oda s│u┐▒ca Pili. Ma regularne rysy. I woda kapie jej po brzuchu. Mo┐e jest dobra. Mo┐e u╢wiΩcon▒ rΩk▒ dotyka siΩ framugi. I szasta sprawnie. Dla dzieci. Dla ┐ycia. Dla swych wyrazistych oczu û patrz▒cych bardzo wprost. Bez mrugniΩcia. Czy wszyscy s▒ tacy jak Pili ? U╢wiΩceni s│u┐▒cy. Dla kt≤rych dzieci i spokojny sen. I czarny, twardy tw≤j sutek mΩ┐czyzno. Chod╝ do mnie. Twoje ramiΩ mo┐e. Twoja szyja. Twoje zdrowie. W twoim strachu. Kr≤tkie szargniΩcia w tobie. Kr≤tka iskra wspomnie±. O bia│ym │abΩdziu. O tym co istnieje. A co nie. Gdzie ta granica ? Wejrzyj w siebie. I szepnij : uciekaj niebiesko-┐≤│ta zjawo. Potykasz siΩ o nas. Potykasz siΩ o cz│owieka. ¼le nas traktujesz. WiΩc zaleje ciΩ niebiesko╢µ, spod kt≤rej ╢wiat│o prze╢wietli siΩ na ┐≤│to. I prawie krzykniesz. Witaj lub ┐egnaj. Bycie niepotrzebny û szamotaj▒cy siΩ pomiΩdzy ┐≤│tym a niebieskim.







Opinie juror≤w na temat powy┐szego tekstu znajduj▒ siΩ tutaj.

Tekst pochodzi ze strony http://www.5000slow.w3.pl.
Prawa autorki tekstu zastrze┐one