Teksty Oli Tany

Autorka sama o sobie... No wiΩc : Mam na imiΩ Ola Tana. 18 lat.UczΩszczam do ( Czy to nie brzmi jak na wyborach Miss.Polonii ? Jeszcze tylko podam swoje wymiary i bΩdzie mo┐na na mnie g│osowaµ :-) liceum. Kontakt z autork▒: tana@friko2.onet.pl.

Poni┐ej publikujΩ Testament. Aby przeczytaµ opowiadanie Ocena, nale┐y klikn▒µ tutaj.

TESTAMENT


18 lipiec 1978


ªmiech. Niewiara. Duchu przybywaj!!!
Pozw≤l uwierzyµ, w cuda. MagiΩ...
Cmentarz, smΩtarz...
Park, wino, ╢miech. Zabawa, zabawa, zabawa.
Litania...
Przyzywamy, wzywamy, wyzywamy...
Przyb▒d╝, ukarz siΩ, posi▒d╝...
Pentagram, ╢wiece, ╢miech, wiatr,...


---------------------------------

Mieszkam przy ulicy Du'Alece w kamienicy czynszowej.
Jest to jedna z naj│adniejszych ulic naszego miasta, z piΩknym widokiem na park.
Za parkiem znajduje siΩ szko│a. Uwielbiam wstawaµ wcze╢nie i spogl▒daµ przez okno na dzieci, kt≤re tam id▒... Jakie one s▒ piΩkne... wszystkie. Takie czyste i naiwne...
Ubrane w schludne mundurki, id▒ bez obaw przez park.
Za nimi spogl▒daj▒ zlΩknieni rodzice. Oni wiedz▒...
W│a╢ciwie, to park powinien byµ zamkniΩty, jednak, jak mawiaj▒ w│adze- brak dowod≤w. No i park stoi.
Kilka razy kto╢ usi│owa│ go podpaliµ. Jednak ogie± zawsze gas│.
Nie sp│onΩ│o ani jedno drzewo. Sprawcy natomiast nigdy nie sz│o znale╝µ...
Czasem tylko kto╢ przeb▒kiwa│ , ┐e to Tomas. To jednak nie mo┐e byµ prawda.
On znikn▒│ 5 lat temu... Tak jak i my znikniemy, a p≤╝niej ca│e miasto...
Lecz park pozostanie, n a w i e k i !
ZaczΩ│o siΩ od ciemno╢ci, dziwnej... materialnej...
Tego wieczoru us│ysza│am jak co huk│o w moje okno. Dwa razy. Mieszkam na pierwszym piΩtrze wiΩc my╢la│am, ┐e to ┐art. Nie wiedzia│am w≤wczas, ┐e to kto╢ siΩ wprowadzi│.
Cichy obserwator zamieszka│ w moim domu. W ka┐dym domu... i r≤s│ w si│Ω.
A my s│abli╢my uzale┐nieni od jego obecno╢ci, jak od narkotyku.
Wci▒┐ nie zdawali╢my sobie sprawy z jego pobytu.
Wtedy jeszcze nie by│o za p≤╝no, by wyjechaµ. Lecz on wci▒ga│ nas coraz g│Ωbiej, kusz▒c snami i wiecznym istnieniem...
Gdy zaw│adn▒│ parkiem by│o ju┐ za p≤╝no...
Jak marionetki na sznurku ta±czyli╢my w takt jego muzyki...
W≤wczas wdar│ siΩ do naszych dusz...
Gdy to siΩ sta│o zamknΩli╢my ko╢cio│y i czekali╢my na potΩpienie...
Jednak ono nie nadchodzi│o...
Mija│y dni ..., a my wci▒┐ ┐yli╢my miΩdzy mrokiem a ╢wiat│o╢ci▒.
Tylko wieczorami, b│Ωdne ogniki w parku przypomina│y nam o jego obecno╢ci...
Nie wiem ile nam ┐ycia jeszcze dane. Co noc zbli┐am siΩ do jego kresu... Zasta│y mi ju┐ tylko skrawki, skrawki wspomnie±...
I marzenia... Marzenia o ╢mierci........







Tekst pochodzi ze strony 5000s│≤w.
Prawa autorki tekstu zastrze┐one.