Marcin Schulz

NajpiΩkniejszy walc ╢wiata

Na pocz▒tku by│ walc. Tak rozpoczΩ│o siΩ wszystko na d│ugo zanim wsta│ pierwszy dzie±. A taniec ten by│ piΩkniejszy ni┐ wszystko. Zacz▒│ siΩ przed wszystkim i zanim wszystko znowu mia│o siΩ sko±czyµ, Oni znowu mieli zata±czyµ. Mieli zata±czyµ po mistrzowsku. Mieli zata±czyµ tak jak u pocz▒tku wszystkiego. Tak jak wtedy, gdy rytm wygrywa│ im kobziarz u bram ╢witu...

Ta±czyli zapamiΩtale i wytrwale. I nie istnia│o dla nich nic. Jeszcze nic nie istnia│o. Dopiero mieli go wyta±czyµ. Mieli wyta±czyµ ╢wiat. I ta±czyli. I tworzyli ╢wiat. Wirowali w ta±cu i odkrywali siΩ przed sob▒. Wok≤│ rozbrzmiewa│ budz▒cy siΩ powoli do ┐ycia ╢wiat. Jeszcze go nie widzieli. Jeszcze dr┐eli w niepewno╢ci. Jeszcze czekali na nowy, kolejny takt, co ╢wiatu ni≤s│ nowe ┐ycie. Ale oni o tym nie wiedzieli. Widzieli tylko swe spl▒tane cia│a. Czuli siΩ ka┐dym zmys│em. Gubili siΩ w przypuszczeniach i domys│ach. Brodzili w pomys│ach. Odnajdywali rytm tylko po to, by jak najszybciej go zgubiµ. By odnale╝µ sw≤j w│asny rytm. W nim by│o zapamiΩtanie i zapomnienie. W nim by│a pycha i pokora. Z niego p│ynΩ│o ╢wiat│o i s▒czy│ siΩ mrok. W ta±cu, rytmie, d╝wiΩku i odg│osie bosych st≤p goni▒cych siΩ po nagim parkiecie odnajdywali siebie. A niczego wiΩcej nie potrzebowali. Byli przecie┐ Bogiem i Bogini▒. A w dole pod nimi z chmur wy│ania│ siΩ powoli ╢wiat. R≤s│ pomimo ich niewiedzy po to, by ruszyµ w sw≤j w│asny taniec. ªwiat by│ ta±cem. Szelest ich krok≤w tworzy│ szemranie g≤rskich strumieni. On unosi│ j▒ bezsiln▒ dla siebie bezwolnego wysoko w g≤rΩ. W dole wyrasta│ │a±cuch g≤rski i delikatna, choµ dumna, nie odkryta prze│Ωcz. K│aniali siΩ przed sob▒ nie mog▒c znie╢µ w│asnego blasku. Spod ich st≤p, do ╢wiata sp│ywa│a tΩcza barw. Tworzy│a wz≤r ╢wiat│a na strunie deszczu, kt≤ry budzi│ do ┐ycia leniwych. Rwali siΩ w ta±cu i umierali z wycie±czenia, a nie umieli przestaµ. Taniec ich tworzy│. Trwali dziΩki temu walcowi. Pisali nuty. I wci▒┐ ta±czyli. Nad g│owami ta±czy│a pewno╢µ, pewno╢µ przeznaczenia, pewno╢µ i wiara w ten taniec. Bo taniec dawa│ ┐ycie.

Pod nimi wstawa│ dzie±. Z jego │ez zmΩczenia, wyczerpania, rozkoszy i ufno╢ci urodzi│a siΩ kobieta. Z jej ╢miechu, wdziΩczno╢ci, zapamiΩtania i zapatrzenia w chwilΩ, co przecie┐ mia│a trwaµ wiecznie, obudzi│ siΩ mΩ┐czyzna. Obudzi│ ich dwoje lekki wiatr. Wstali i zapragnΩli ta±czyµ. Nie znali swych stw≤rc≤w. Nie musieli. Ju┐ znali taniec. I ta±czyli piΩknie, prawie tak piΩknie, jak ich Bogowie.

I nadszed│ dzie± si≤dmy. I w g≤rze co╢ siΩ sko±czy│o. Umilk│a nagle muzyka. Kobziarz urwa│ w p≤│ taktu. Znik│ w bramie, przez kt≤r▒ kiedy╢ wla│ siΩ do ich melodii ╢wit. Teraz widzieli tylko mrok. A potem przyszli Tamci i podziΩkowali im. Kazali im zej╢µ ze sceny. Musieli u┐yµ si│y. Tancerze nie chcieli przestaµ ta±czyµ, choµ ju┐ umilk│a muzyka. Nie by│o nic. Zosta│y tylko ich bose stopy. Ale nie pozwolili. Si│▒ zwlekli ich z parkietu. Czas siΩ sko±czy│. Przyszed│ zmierzch Boga i Bogini. Zmierzch Stw≤rc≤w. I rozdzielili ich. I zostali sami. Nie mog│o ju┐ byµ ta±ca. Nie pozwolili im siΩ nawet po┐egnaµ...

Ale wyta±czyli ╢wiat. I wyta±czyli mΩ┐czyznΩ i kobietΩ. A ci ta±czyli sw≤j nowy taniec. Ta±czyli taniec swoich Bog≤w. Ta±czyli dla nich. Ta±czyli teraz oni. Ta±czyli najpiΩkniejszy walc ╢wiata. A ╢wiat trwa│. Trwa│, bo oni ta±czyli. I ta±czyli dla nich. Ta±czyli po to, aby ich B≤g i Bogini znowu mogli zata±czyµ. I kiedy ju┐ siΩ zmΩcz▒, Tamci znowu przyjd▒. I pozwol▒ znowu zata±czyµ tym, od kt≤rych wszystko siΩ zaczΩ│o. I znowu bΩd▒ razem. Stary B≤g i m│oda Bogini od┐yj▒ w ta±cu. I zata±cz▒ najpiΩkniejszy walc ╢wiata. I znowu stworz▒ ╢wiat. I znowu wszystko zacznie siΩ od nowa. Bo oni znowu bΩd▒ chcieli ta±czyµ. Zata±cz▒ najpiΩkniejszy walc ╢wiata. Zata±cz▒ dla Ciebie i dla mnie. Zata±cz▒ dla nas, choµ nigdy siΩ o nas nie dowiedz▒. A my podziΩkujemy im kiedy╢ ta±cem. MelodiΩ graµ nam bΩdzie kobziarz u bram nowego ╢witu. Zata±czymy dla nich, choµ nigdy nie bΩdziemy ich znali. Ale zata±czymy. W│a╢nie dlatego. Dlatego ┐e to jest najpiΩkniejszy taniec ╢wiata...

Kamienna G≤ra, 5/5/99






Opinie juror≤w na temat powy┐szego tekstu znajduj▒ siΩ tutaj.

Tekst pochodzi ze strony http://www.5000slow.w3.pl.
Prawa autora tekstu zastrze┐one