Andrzej Dzirba Początek Krótkie opowiadanie z istotnymi wątkami natury teologicznej "Ojcze ... mogę ci nadal mówić ojcze?" "Tak, oczywiście. Jesteś przecież moim synem. Dawno temu cię wykląłem i wyrzuciłem z domu ale potem się pogodziliśmy i nadal jesteśmy rodziną. Rodzina jest dla mnie ważna. Ty też jesteś dla mnie ważny synu! Kocham cię!" "Myślałem .... myślałem, że mnie już nie kochasz! Masz przecież tego drugiego. On zawsze się dla ciebie bardziej liczył!" "To nie prawda. Nie pozwalam ci tak mówić! Obaj jesteście dla mnie jednakowo ważni! Przecież dobry ojciec kocha wszystko co stworzył." "Myślałem .... Przepraszam cię. Ale myślałem tak bo to jemu zawsze wszystko lepiej wychodziło! Fabryka jest nasza wspólna - to prawda, ale to on nią właściwie rządzi. Wszyscy go tam podziwiają. Za co oni go tak szanują? Dlaczego on jest lepszy? Bo myślę, że jest lepszy skoro wszyscy tak mówią. Myślałem, że go za to kochasz a mnie nienawidzisz. Czyż nie tak?" "To nie jest zupełnie tak mój synu. W fabryce jesteście potrzebni obaj. On jest lepszym organizatorem ale to nie wystarczy. Potrzebujemy kogoś takiego jak ty - kogoś z wyobraźnią. Twórcy. Wszystkie pomysły, które zostały przez niego zrealizowane pochodziły od ciebie. Wiem, wasze walki są powodowane właśnie tym, że sam chciałbyś rządzić. Nie mogę jednak do tego dopuścić. Dobrze wiesz, że to niemożliwe. Muszę utrzymywać równowagę między wami, między strefami oddziaływania waszej władzy. Czasami w to wątpię ale ci ludzie są jednak chyba tego warci aby mieć was obu. Myślę, że kiedyś docenią i twoje zdolności. Właśnie dlatego, żebyście mogli być razem muszę czasem stawać po jego stronie! To dla mnie ważne żebyście byli razem - jesteście rodziną!" "Mam jeszcze trochę wątpliwości." "Pytaj! Jestem od tego aby zaspokoić twoją ciekawość." "Jestem silniejszy i potężniejszy od mojego brata. Czyż nie jest tak?" "W istocie tak jest." "Ale tak naprawdę on jest silniejszy dlatego, że ludzie bardziej mu ufają! Dlaczego? Dlaczego jest tak niewielu ludzi, którzy z problemami przychodzą do mnie? Czy oni nie wiedzą, że ja bym im lepiej pomógł!" "Co do tego to nie jestem pewien. Twój brat jest bardziej wyrozumiały i bardziej cierpliwy. Dla ciebie bardziej liczy się plan produkcji niż ludzie." "A dla ciebie nie?" "Dla mnie obie rzeczy są jednakowo ważne i dlatego to wy rządzicie a nie ja sam osobiście. Ja sam jestem za bardzo bezradny. Za łatwo mnie przekonać. Nie jestem już taki jak za młodu. Niestety. Ale wy to co innego - młodzi silni. Tacy ludzie jak wy powinni rządzić. Dlatego sprawiłem, że wasza władza jest jednakowa. Posiadacie różne cechy charakteru aby się dopełniać i wspierać. Jesteście sobie równi i potrzebni! " "Więc jesteśmy równi? Naprawdę równi ... ?" "Tak!" "Dlaczego wobec tego to on jest stale wymieniany w twoim testamencie a nie my obaj?" "Wiesz synu. To nie jest tak jak myślisz...." "A jak jest? No ... powiedz mi jak jest! Chcę znać prawdę! Ty który jesteś tak mądry, wielki i sprawiedliwy nie powinieneś odmawiać mi prawdy! Mi - twemu synowi!" "Tak naprawdę to nigdy bym nie pozwolił aby jeden z was przejął całą władzę. Mój koniec będzie jednocześnie końcem wszystkiego! Nie będzie już nic a tym bardziej ciebie i jego. Czy to cię zadowala?" "Tak. Dziękuję ci ojcze za wyjaśnienie. Przepraszam, nie chciałem na ciebie krzyczeć." "Ale bardzo ważne jest abyś nie mówił bratu tej prawdy. On nie jest jeszcze gotów. Niech na razie myśli, że po mojej śmierci będzie władcą absolutnym. Tak będzie lepiej." "Dobrze ojcze, tak właściwie to skąd wiesz co będzie po twojej śmierci?" "To kwestia wiary. Wiara jest irracjonalna i często naiwna ale jest." "Naprawdę opierasz swoją potęgę na tak wątłych fundamentach jak jakaś tam wiara?" "Tak!" "A propos wiary to niektórzy robotnicy nie wierzą w twoje istnienie. Mówią, że to my jesteśmy właścicielami wszystkiego, a ty w ogóle nie istniejesz! Czy to nie jest śmieszne? " "W istocie to zabawne. Przecież ta fabryka to moje dzieło i beze mnie po prostu nie miałby kto jej stworzyć! Wierzę, że to było moje powołanie, żeby stworzyć coś tak pięknego i wspaniałego! Bo to jest tak, że jak ja coś tworzę to jestem pewien, że to coś stworzy kiedyś coś innego. Jednocześnie sam jestem czyimś stworzeniem. Koło synu, błędne nieskończone koło stwarzania i niszczenia. Wiedziałeś o tym? " "Nie ojcze, inni też o tym nie wiedzą. To smutne, że nie znają prawdy. Dlaczego im nie powiesz?" "Gdyby wszyscy wiedzieli, że mają moc tworzenia taką jak ja, to chcieliby ją wykorzystać już teraz a na to nie mogę pozwolić! Na razie nie chcę mieć konkurentów!" "Hmm... rozumiem! A co było na początku?" "Na początku czego?" "Musiało być coś co poprzedzało wszystko to co znamy." "Może tak, ale tego nie wiem. Tego nikt nie wie. To smutne ale tak po prostu jest! Wystarczy! Jestem już stary, szybko się męczę i muszę trochę odpocząć. Chodźmy już" "Dobrze ojcze. Poczekaj, pomogę ci wstać." Szatan podał rękę staremu, schorowanemu ojcu i pomógł mu wstać. Bóg był mu za to bardzo wdzięczny. Zgodnie poszli dalej. Obiecali sobie, że będą się czasami odwiedzać mimo, że byli bardzo zapracowani. Mieli przecież tyle do zrobienia. Z samego rana wrócili do swoich normalnych codziennych zajęć - do wojny przeciwko sobie. Lublin 5.I.1998 ten tekst pochodzi ze strony "5000słów" prawa autora tekstu zastrzeżone