Waldemar Kontewicz

Jeden Rok


Wszystko zaczelo sie w Meat Cove
czterodniowym zakatku Cape Breton
w samym srodku chlodnego lata
na szczescie bez duzych deszczy

Pierwszym dniem byl Atlantyk:
spokojny niestraszny i chyba zbyt duzy
aby zobaczyc sloneczne brzegi Italii
z ktorych wyruszal Giovanni Caboto

500 lat temu na spotkanie ze zboczami
spychajacymi skaly drzewa i drugi dzien
do tafli ociezalego i cierpliwego oceanu -
takze chcialem wspinac sie po slowach na

trzeci dzien do wysoko plynacych chmur
i rozpiac roze wiatrow kanadyjskich
na wschod zachod polnoc poludnie
w pospiesznie malowanym exlibrisie:

PSINA -
na trzech nogach kustkajaca po kamiennej plazy
pomiedzy zardzewialymi resztkami starego automobilu
i wyplukanymi korzeniami obsunietych drzew
przygladajaca sie czlowiekowi w ciemnych okularach
czytajacemu "Pieska Przydroznego"
Czy to jest tez wymiar? i ktory, polnocny?
Nie mialem nic procz okruchow zaskoczenia
stalismy przez chwile zdziwieni:
ja - ze potrafi kustykac
on - ze go jeszcze nie odgonilem
ja - ze musi byc bezdomnym
bo ktoz by chcial kaleke
on - ze w koncu przestane mu wspolczuc
tylko rzuce mu kawalek kielbasy
ja - ze moze go wezmiemy z soba
Ona - ze postradalem zmysly na dobre
ja - ze przeciez tak nie mozna
Ona - ze mnie tez cos brakuje

Brakuje mi wielu rzeczy:
tych ktore zostaly za Atlantykiem
tych ktorych nie widac ze zboczy Meat Cove
tych ktore nie chca sie odbic nawet w chmurach
tych ktore sa brzydkie i koslawe
jak Psina z czterodniowego zakatka
kustykajaca nie tylko w tym wierszu
na trzech lapach w poszukiwaniu kawalka
scierwa by przetrwac

totez na czwarty dzien w kilku slowach
zszywam skrawki sprutego jestestwa

Meat Cove - Cape Breton, Kanada, sierpien '98








Tekst pochodzi ze strony http://www.5000slow.w3.pl.
Prawa autora tekstu zastrze┐one