Alfred Wellington Purdy

Kanadyjski gotyk


z Al Purdy

Na drugim brzegu jeziora Roblin
strzelista wieza kosciola pokrywana
jest nowa blacha. Ktos tam wisi
wysoko w niebie uczepiony sznurka
klepiac i drapiac bozy brzuch.
Wspinajac sie powoli w gore
przybija wszystkie gwozdzie -
Byc moza wiara robotnika siega troche wyzej:
dotyka niebios, siluje sie z Jakubem,
zbutwiale krokwie zmienia na zdrowe,
kolacze w niebieska klatke nieba,
bohatersko walczy z trudnymi problemami
grawitacji, podniebnej awiacji i mitami,
jako ochotnik podarowal swa prace Bogu
minus, oczywiscie, przerwy chorobowe -

Wokol pola zolkna przed zbiorami,
gladzac nieledwie muskajac niebo i wode,
smutek jodluje w zielonych zagajnikach,
a trzy martwe piskleta zniknely pod
nowa nawierzchnia asfaltowej szosy -

Obrazek ten nie jest kompletny, brakujaca
czesc moze zmienic krajobraz Durera:
gotyccy przodkowie zerkaja z wiecznego nieba,
znudzone twarze zamkniete w albumach wymykaja sie
na betonowe drogi i zaskakuje ich ta sama szarosc:
zony na ostatnich nogach dobywaja z cial po omacku
to co pozwoli im jeszcze poruszac sie i siegnac
poza dawno juz zapomniana dni chwaly.
Znak piekielnych mocy? Dwuglowy cielec
zrodzony w stajni wczoraj w nocy? Ostra agonia kobiet?
Zmieniajacy sie czas i wiara,
zimny obiad i nowo upieczony zakalec,
dygoczace lasy i wiecznie siapiacy deszcz,
jajka z podwojnym zoltkiem i skrzypiacy dom -
Cos sie musi wydarzyc. Nawet liscie zastygly.
Na drugim brzegu jeziora robotnik halasujacy w niebie.
Kto wie, moze spadnie stamtad.








Tekst pochodzi ze strony http://www.5000slow.w3.pl.
Prawa autora tekstu zastrze┐one