Walter Hofman

My╢l roztrzepana

Druga Strona



Zielone drzewko.
Z anio│em u g≤ry.
Armada bombek,
w kolorach tΩczy.
Opasane tΩsknot▒ -
B≤lem.
O╢wietlone │z▒,
w oku zastyg│▒.

Wyros│o nagle,
po tamtej stronie.
W kamiennym przeci▒gu,
skostnia│ych oddech≤w.
Gdzie ┐aden przechodzie±,
nie m≤wi - Dzie± dobry.
A pies -
Z kulawa │ap▒ ,
li┐e twoje czo│o.
Na znak pokoju.

W ╢wietle -
Wigilijnej gwiazdy.



Dzieci Don Kichota



Ja wiem -
dzieci Don Kichota.
Kto╢,
marzenia obudzi│ wasze.
Utopia przysz│o╢ci,
was omota│
ªwiat przedzieli│,
ogromnym wiatrakiem.

To w│a╢nie w ta±cu,
skrzydlatych │opat.
Wariacki wicher,
pomiesza│ wszystko.
Z porz▒dnych ludzi,
zrobi│ kanalie.
Kanaliom.
Przylepi│-
porz▒dne nazwiska.

Ale wy -
dzieci Don Kichota.
Wodze fantazji,
popu╢µcie w│asnej.
Walczcie o ╢wiat,
kt≤ry zgin▒│ wczoraj.
Walczcie jak ojciec,
z wielkim wiatrakiem.




Niedoros│y



Nie skacze,
pod sufit z rado╢ci.
Ze kto╢ odbi│ kijem,
pi│kΩ palantowa.
A ta szybuje nad ┐yciem -
czterysta.
St≤p, jard≤w,
cholera wie czego.

Nie patrzΩ,
z podziwem na faceta.
Co splun▒│,
prze┐ut▒ m│odo╢ci▒.
Przed okiem kamery,
do kt≤rej mia│ m≤wiµ.
O milionach,
kt≤re w│a╢nie dosta│.

Nie k│adΩ d│oni na sercu.
Nie szukam sztandaru -
gwie╝dzistego.
Kto╢ powiedzia│.
Nie jeste╢ got≤w -
jeszcze.
Nie wyros│e╢, ze swojego -
Getta.




Margin



How many faces ?
Many as hearts.
So many thoughts
Between the lines.

How many tears ?
Many as eyes.
So many feelings
Between the lines.

How many stars ?
Many as nights.
So many dreams
Between the lines.

How much violence ?
As much as crimes.
One lousy shout
Margin the lines.





Mojej »onie - Alinie
"Kasiu" to dla Ciebie
Waldek



Nasza Mi│o╢µ



PamiΩtasz te schody ?
Tam - nasza mi│o╢µ,
chadza│a po nich.
ZmΩczona gonitw▒,
za naszym cieniem,
siada│a - na brze┐ku,
spokojnie.

B│▒dzi│a samotnie,
szukaj▒c nas wszΩdzie.
A my -
Jak te dzieci,
zmykali╢my od niej.

ZmΩczona bieganiem,
w d≤│ i do g≤ry.
Ta nasza mi│o╢µ,
wiedzia│a co zrobiµ.
Nie da│a siΩ okpiµ,
ani mnie,
ani tobie.
I mia│a nas,
zawsze przy sobie.

By m≤c nas,
uchwyciµ - w ka┐dej chwili.
Przytuliµ do siebie,
przygarn▒µ.
Kiedy bΩdziemy,
jak te dzieci.
Pr≤bowali - wymkn▒µ siΩ,
od niej znowu.

Teraz siedzimy,
w jednym pokoju.
Nasza mi│o╢µ.
I my we dwoje.
Na samym szczycie -
tych samych schod≤w.
Po kt≤rych - ona.
B│▒dzi│a samotnie.



Odkrycie



Zawieszony w b│Ωkicie,
miΩdzy niebem a rzek▒.
KroczΩ mostem wysokim.
IdΩ w chmury -
pod niebo.

Och.
Byµ ptakiem skrzydlatym,
co szybuje nade mn▒.
Widzieµ most z g≤ry.
B│Ωkit wody pode mn▒.

Lecz ptakiem nie jestem -
Szybowaµ nie umiem.

Z krawΩdzi mostu,
patrzΩ w d≤│ ciekawy.
Co widzΩ.
Rzeka w miejscu stoi.
To ja, nad ni▒ p│ynΩ.





Papilot



¼d╝b│a z│otych w│os≤w,
na brunatnym krzaku.
Zapach perfum,
w╢r≤d korzeni.
Smr≤d,
papierosowych pet≤w.
Kt≤re w pasach szminki,
dogas│y na ziemi.
I pier╢,
zrzucona z piedesta│u.

Zwiotcza│e cia│o,
odrzucona g│owa.
Wzrok wlepiony,
w oczy ksiΩ┐yca.
A tuz za rogiem,
niebosk│onu.
Skulona dusza.
Czeka na d╝wiΩk syren,
policyjnych samochod≤w.

W ma│ym pokoju.
Bez drzwi,
bez okien.
Gdzie╢,
miΩdzy │≤┐kiem a szaf▒.
Na skrzy┐owaniu dywanu,
z rozdeptanym karaluchem.
Ma│y papilot.
Kt≤ry wypad│ z jej w│os≤w.

Budzi siΩ ranek.
Normalny,
zwyk│y.
Bez p│aczu.
Bez szlochu.



Pasa┐



Korow≤d twarzy stan▒│ przy mnie,
i znakiem krzy┐a na moim czole.
O duszy spok≤j prosz▒c w niebie,
wyprawia mnie w dalek▒ drogΩ.
Nie wiedz▒c ze ja ┐yjΩ.

Ciemno╢µ czarna zapad│a wok≤│.
»ywiczny zapach wype│ni│ wnΩtrze.
Ze ╢wie┐ych desek co zbity jest pok≤j,
wyrastaj▒ zielone ga│Ωzie

Z pomiΩdzy li╢ci i drobnych igie│ek,
co z my╢l▒ moj▒, tworz▒ ca│o╢µ
Cudowno╢µ ╢wiat│a siΩ prze╢lizguje,
prowadzi mnie w jaskrawo╢µ

I jestem ptakiem na zielonym drzewie.
Ob│okiem jestem, zawieszonym wysoko.
¼d╝b│em trawy na dalekim stepie.
I wodospadu jestem │oskotem

A tam,
nad kopcem ╢wie┐ej ziemi.
Korow≤d twarzy, posΩpnych w powadze.
W milczeniu.
W ciszy,
odmawia pacierze.
Nie wiedz▒c ┐e ja ┐yjΩ



Pro╢ba



Skowronku m≤j,
ptaszku m≤j.
Czy by│e╢ pod tym niebem ?
Gdzie s│ychaµ pie╢±,
cudowna pie╢±
Gdy ranne wstaj▒ zorze.

Skowronku m≤j,
ptaszku m≤j.
Czy by│e╢ nad tym domem ?
Gdzie dziecka p│acz,
i dziecka ╢miech
Gdzie mi│o╢µ w ka┐dym kacie.

Skowronku m≤j,
ptaszku m≤j.
Czy by│e╢ nad tym polem ?
Gdzie wielki krzak,
zielony krzak
Nad bia│ym krzy┐em pochylony.

Pofru± tam,
ptaszku m≤j.
Pofru±,
pod b│Ωkit daleki.
Opowiedz tam,
wy╢piewaj tam.
Moj▒ mi│o╢µ,
i moja tΩsknotΩ.

Skowronku m≤j,
ptaszku m≤j.
Nie pij,
tej wody s│onej




PRZEZNACZENIE



Cia│o moje,
pos│uszne jest my╢lom moim.
My╢li moje,
pos│uszne s▒, s│owom Bo┐ym
Za╢ dusza moja jest wolna.

Wolna, od fizycznych zale┐no╢ci,
otaczaj▒cej mnie materii.
Wolna, od praw i zakaz≤w,
kt≤re maja zrobiµ ze mnie.
Etyczno-moralna, doskona│o╢µ
jednostki fizycznej na ziemi.

Dusza moja,
to ┐ycie i jego pocz▒tek
To piΩkno i rado╢µ,
kt≤re czujΩ.
To mi│o╢µ i ╢wiat│o,
kt≤rym ┐yjΩ
To dr┐enie,
kt≤re przeszywa moje cia│o

Wczepiony w ╢wiadomo╢µ duszy swojej,
pΩdzΩ nad ziemi▒,
nad ╢wiatem
Mijam lata, kt≤re odesz│y
Mijam my╢li,
kt≤re wys│a│em do innych.

W twarzach mijanych ludzi,
dojrza│em b│ysk oczu,
matki mojej.
Teraz zamkniΩty, bezpieczny
W jej │onie,
czekam na czas przysz│y
Ona,
mnie wyda na ╢wiat ponownie.

A ja,
wΩdrowiec.
Przypadek w ci▒g│o╢ci przypadk≤w.
BΩdΩ budowa│, przeznaczenie twoje.
BΩdΩ, twoja mi│o╢ci▒






Refleksja Wielkanocna



Kr▒┐▒c po k▒tach wymiatam ╢mieci , na kt≤rych by│em wychowany.
My╢li moje jak wΩ┐owisko,
w ruchomej masie szukam odpowiedzi.
Czy znajdΩ drogΩ na tamt▒ stronΩ?

W kogucim ta±cu na jednej nodze
wtopiony w blachΩ wysokiej wie┐y.
Targany wiatrem kt≤ry wyr≤s│ z duszy mojej,
milczeniem szukam odpowiedzi.
Czy znajdΩ drogΩ na tamt▒ stronΩ?

Na zboczu stoku w╢r≤d malin , w╢r≤d jag≤d.
W╢r≤d traw zielonych , kwiecistych dywan≤w. Pasieka barci pszcz≤│ le╢nych stoi. A ja.
Jak motyl zagubiony w nadmiarze kolor≤w.
W s│o±cu szukam odpowiedzi.
Czy znajdΩ drogΩ na tamt▒ stronΩ?

StojΩ na zboczu gdzie pszcz≤│ le╢nych roje. Twarz▒ zwr≤cony ku Golgocie.
Zapach ┐ycia w nozdrzach moich,
serce ogrzane promieniem mi│o╢ci ,
kt≤ry dotar│ do mniΩ.
Bole╢ci▒ ramion, drewnianego krzy┐a.

Po jednej stronie pasieki,
ja stojΩ.
Po drugiej,
zawieszony Pan Moj
Czy mogΩ powiedzieµ ?
Oto jestem.
Znalaz│em drogΩ na tamt▒ stronΩ,
znalaz│em Panie ciebie ?



Rzeczywisto╢µ



Jak kamie± -
Rzucony z urwiska.
Jak gwiazda -
Gasn▒ca nad ziemia.
Jak jastrz▒b -
W morderczym zapΩdzie
Spadam.

Czarna ziemia -
Blisko, coraz bli┐ej
Pode mn▒.
A co we mnie ?
Strach.
Nic wiΩcej

Wiem ze umrΩ -
rozsypany po katach.
Czy zd▒┐Ω zawo│aµ -
jeszcze ?
Mamo - Ratuj !
Bo┐e - Ja nie chce.

A┐ nagle !
Ciep│em ┐ycia,
otulona g│owa
Refleksem ksiΩ┐yca,
o╢wietlone cia│o
Przeszyte -
gwa│townym dreszczem.

Moje my╢li -
zebrane w ca│o╢µ
Wymodlone dziΩkczynnym -
szeptem.

DziΩkujΩ Panie -
Za rzeczywisto╢µ,
w kt≤rej jestem.



S│o±ce Nad B│atni▒



P│ynie -
S│once czyrwone.
Nad Jaworzym. Nad B│atni▒.
Mijo -
Dzikie cze╢nie, olszyny.
Potoki.

P│ynie -
S│o±ce czyrwone,
Za zielone smreki.
Mijo -
goje przy drodze.
I kaczy±ce z│ote.

Mijo -
Parki zielone.
I │▒ki ziely±sze.
Mijo -
Gronie wysokie.
Jawory i dymby

Kaj ┐e╢ by│a -
│▒ko ?
ú▒ko zieloniutko.
»ech nie widzio│ ciebie,
Tak piyknej.
Od │o±skigo roku.

P│ynie -
S│o±ce czyrwone.
Nad Jaworzym.Nad Blatnia.
Niesie -
Serce i u╢miych
Hyn - zza ocean≤w.




Spotkanie



Szed│em droga,
kt≤r▒ nikt nie chodzi.
By│em pewien,
»e jestem sam na niej.
Nagle - G│os.
Tu┐ zza krawΩdzi ziemi.
Hej - Przyjacielu !
Kroczysz w stronΩ,
w kt≤r▒ i ja idΩ

Stan▒│em wryty.
W tumanach kurzu.
Nie wiedzia│em co zrobiµ,
ze strachem w kieszeni.
Rzuciµ siΩ w cie±,
przydro┐nego rowu ?
Czy mo┐e nakryµ,
ksiΩ┐yca promieniem ?

Ruszy│em jednak,
wolno do przodu
Krok po kroku.
Jak brzd▒c
Ucz▒cy siΩ chodziµ

I szli╢my dalej.
Ju┐ razem.
We dwoje
Ja,
szed│em droga ,
kt≤r▒ nikt nie chodzi.
A on .
Niebosk│onem .




The Only One



I`m so sorry -
For You.
I Feel pain -
For You.
But this -
I know,
will make no changes .
Inside You.

I know
My Friends.
You know.
That is The One,
and only One.
Who take pain away.
Crying will be gone.

I know
My Friends.
You know.
The One.
The only One.
Who give the life.
Who take the life.
Because -
He is The God.



* * * * *
Zagubieni -
w bezmiarze czasu,
przestrzeni.
Zagubieni -
w bezdro┐ach wszech╢wiata

Usi▒d╝cie,
na gwiezdnym wyrΩbie
S│uchajcie mnie,
siebie.
S│uchajcie naszych,
wewnΩtrznych refleksji.

Zamienionych w pyl gwiezdny.



WIDZENIE



Otch│a± .
Wch│aniane cia│o
Otoczone -
fioletem,
granatem,
czerni▒

Br▒z ,
wyci▒gniΩtych ramion.
Z│▒czonych -
plam▒.
Ja╢niej▒cych
plec≤w

Jak okrΩt,
znika z horyzontu
Fioletowo -
granatowo,
czarnej
tΩczy

Ruszy│em za nim.
Bez sensu.



Wspomnienie



Delikatnym -
Dr┐eniem cichej nocy.
Kryszta│em -
ªpiewu kolΩd,
za oknem.
SzczΩ╢liwo╢ci▒ -
DzieciΩcych oczu.
I Betlejemskim promieniem.

Przysz│o do nas - wspomnienie.

O szopie drewnianej.
O ┐│obie ze sianem.
O pasterzach -
Co przyszli w pokorze.
O kr≤lach i mΩdrcach -
Co cze╢µ oddali i chwale
O mi│o╢ci -
Odkupiciela.

Przysz│o do nas - wspomnienie.