kiedy
ju┐ bΩdzie po wszystkim
spotkamy siΩ
w ma│ej kafejce
za rogiem
przywitasz mnie
jak
ka┐d▒ znajom▒
przy fili┐ance kawy
opowiesz o pierwszym z▒bku
twojej c≤rki
wstaniemy
odejdziemy ulic▒ na wprost
do mieszkania
i bΩdziemy siΩ kochaµ
bez s│owa
jak ostatniej nocy
Brawo, chocia┐. Przedwcze╢nie, nie wytrzymuj▒c ju┐ napiΩcia, zdradzasz czyhaj▒c▒ na mnie niespodziankΩ z puenty. A zdradzasz j▒ z ko±cem drugiej strofy. Po co ta zapowied╝ ironii? Milcz▒ca i, bΩdziesz wierzyµ, ┐e wci▒┐ jeszcze demoniczna, dajesz siΩ przy│apaµ na zdrobnia│ej paplaninie. Z▒bek, dzidzia i kulcacek. Tym jednym roztapiasz zastyg│y nastr≤j. Mog│abym siΩ jeszcze d│ugo za siebie ogl▒daµ, czy przypadkiem mi siΩ nie przywidzia│o. A tak widzΩ ca│e trzy ulice st▒d to niecierpliwe przebieranie n≤┐kami, zdrobnia│ymi n≤┐kami, 'ach, jak ja ich zaraz wszystkich do reszty zaskoczΩ'.
* * *
zaledwie kilka dni temu
tΩsknota zap│odni│a moje cia│o
a dzi╢ poczu│am ju┐
pierwsze
wcale nie nie╢mia│e
ruchy p│odu
gdy zn≤w
poczujΩ twoj▒ rΩkΩ
przesuwaj▒c▒ siΩ w stronΩ
zapiΩcia stanika
pΩpowina pΩknie
by
pierwszej samotnej nocy
cykl rozpocz▒│ siΩ
od nowa
S│aby. Przywi▒zania do byle jakiego pomys│u nie ratuje ani uporczywa konsekwencja ani nawet i sprawdzony w sytuacjach mocno nieciekawych stanik.
* * *
nawet ten spokojny
cz│owiek ju┐ poszed│
mia│ wyraz twarzy
podobny
do ryby na wΩdce
i pachnia│
tanim winem
sypia│ byle gdzie
chyba
by│ byle kim
jako pierwszy
w│o┐y│ rΩkΩ
w moje majtki
S│aby. Nad wyrazem twarzy podobnym do ryby na wΩdce rΩce za│amuje chirurgia plastyczna. Brzd▒ka tu jeszcze jaka╢ piosenczyna w harcerskiej kangurce. Koniec desperacki.
* * *
wrogowie
nosz▒cy imiona dawnych
przyjaci≤│ zjawiaj▒ siΩ
z butelk▒ w≤dki
i informacj▒
┐e jest nas mniej
jeszcze tylko
kilka wizyt
i samotno╢µ nie bΩdzie
towarzyszk▒ rozm≤w
czy kochank▒
lecz
mn▒ sam▒ zawieszon▒
na ga│Ωzi jak p│aszcz
S│aby. Poza jednym do╢µ enigmatycznym i │adnym przez to 'jest nas mniej', apokaliptyczna wizja, kt≤ra sama ju┐ nie wie - straszyµ, pogadaµ do lustra, ponudziµ siebie? I mnie.
* * *
przyk│adam ucho
i s│ucham bicia serca
pod│ogi
wtulam siΩ w ni▒
jak w zapomnianego kochanka
│zami obmywaj▒c
kurzu i resztek spermy
za kilka tygodni
zabraknie intymno╢ci
w pustym pokoju
zap│acze dziecko
Tak jak i w innych │adny nastr≤j, bez histerii i min przodem do widza. Tyle ┐e nic ju┐ wiΩcej.
* * *
byµ mo┐e
nie pozosta│o ju┐ nic
jak tylko uciec
z g│ow▒ pe│n▒
nadziei
i tajemnic powierzonych
przez ciΩ┐arne wsp≤│lokatorki
nikt nie dowie siΩ
co sta│o siΩ z m│od▒
u╢miechniΩt▒ dziewczyn▒
z nieod│▒cznym papierosem
i opini▒ dziwki
wpisan▒ w metrykΩ
lub nieosi▒galny
dow≤d osobisty
Powielanie │adnego. úadnego, ale powielanie.
* * *
we╝ tylko n≤┐
i wbij go sobie
w skro±
je╢li nie dasz rady
pozostanie blizna
n≤┐ wisi w kuchni
zaraz obok tasaka
kt≤rym krojΩ og≤rki
to cudowne uczucie
gdy widzΩ kawa│ki
warzywa
przypominaj▒cego mΩskie penisy
dobranoc
zostawiam ciΩ samego
z chorymi my╢lami
Drugi wart uwagi. Tylko ten og≤rek, co to przypomina kilka mΩskich penis≤w naraz - tajemnice og≤rk≤w. Niewprawne jeszcze tresowanie kota, by odwr≤ci│ siΩ wreszcie ogonem. Ale i tak - niez│y wiersz.
* * *
tulΩ siΩ do poduszki
brakuje mi
ciep│a
tlenu
w pokoju
jest duszno
a na dworze
szaleje burza
rozlegaj▒ siΩ
grzmoty
a za ka┐dym razem
wydaje mi siΩ
┐e to
d╝wiΩk telefonu
Taki minimalizm, kt≤ry pozwoli│ umie╢ciµ najwy┐ej cztery centymetry tekstu w wersie i jeszcze mniej tre╢ci, kt≤r▒ mog│abym siΩ zainteresowaµ.
»eby to wszystko pozbieraµ - przyjemno╢µ z czytania. A jeszcze wiΩksza - z czekania, co dalej.
Kasia
Tak, ale:
Gabriela Ga±czarczuk
* * *
kiedy
ju┐ bΩdzie po wszystkim
spotkamy siΩ
w ma│ej kafejce
za rogiem
przywitasz mnie
jak
ka┐d▒ znajom▒
przy fili┐ance kawy
opowiesz o pierwszym z▒bku
twojej c≤rki
wstaniemy
odejdziemy ulic▒ na wprost
do mieszkania
i bΩdziemy siΩ kochaµ
bez s│owa
jak ostatniej nocy
--> Motyw do╢µ znany, by nie zachwyciµ.
(Mimo, ┐e "│adnie" napisany"...)
* * *
zaledwie kilka dni temu
tΩsknota zap│odni│a moje cia│o
a dzi╢ poczu│am ju┐
pierwsze
wcale nie nie╢mia│e
ruchy p│odu
gdy zn≤w
poczujΩ twoj▒ rΩkΩ
przesuwaj▒c▒ siΩ w stronΩ
zapiΩcia stanika
pΩpowina pΩknie
by
pierwszej samotnej nocy
cykl rozpocz▒│ siΩ
od nowa
Po zaj▒kniΩciu "nie nie╢mia│e" , spad│y wszystkie
"romantyczne " fata│aszki, ods│aniaj▒c nago╢µ tego wiersza.
Dr┐Ω, bo udzieli│ mnie siΩ ch│≤d jego "biologizmu".
Je┐eli to ╢wiadome dzia│anie Autorki, a s▒dz▒c wg innych
utwor≤w - chyba tak - to jest skuteczne; obna┐a nasz▒
zwierzΩc▒ fizyczno╢µ.
* * *
nawet ten spokojny
cz│owiek ju┐ poszed│
mia│ wyraz twarzy
podobny
do ryby na wΩdce
i pachnia│
tanim winem
sypia│ byle gdzie
chyba
by│ byle kim
jako pierwszy
w│o┐y│ rΩkΩ
w moje majtki
Brak kontynuacji po "nawet".
Po co "chyba" ?
Po co "jako" ?
Zapatrzenie kobiety w jesienne okno...
** *
wrogowie
nosz▒cy imiona dawnych
przyjaci≤│ zjawiaj▒ siΩ
z butelk▒ w≤dki
i informacj▒
┐e jest nas mniej
jeszcze tylko
kilka wizyt
i samotno╢µ nie bΩdzie
towarzyszk▒ rozm≤w
czy kochank▒
lecz
mn▒ sam▒ zawieszon▒
na ga│Ωzi jak p│aszcz
"na ga│Ωzi" brzmi, poprzez brak zwi▒zku frazeologicznego z p│aszczem, bardzo
z│owieszczo...
Mo┐e jednak "ko│ek" ?
* * *
przyk│adam ucho
i s│ucham bicia serca
pod│ogi
wtulam siΩ w ni▒
jak w zapomnianego kochanka
│zami obmywaj▒c
kurzu i resztek spermy
za kilka tygodni
zabraknie intymno╢ci
w pustym pokoju
zap│acze dziecko
Co╢ chyba nie tak gramatycznie: "kurzu i resztek spermy"...
Przejmuj▒cy prawd▒ wiersz.
* * *
byµ mo┐e
nie pozosta│o ju┐ nic
jak tylko uciec
z g│ow▒ pe│n▒
nadziei
i tajemnic powierzonych
przez ciΩ┐arne wsp≤│lokatorki
nikt nie dowie siΩ
co sta│o siΩ z m│od▒
u╢miechniΩt▒ dziewczyn▒
z nieod│▒cznym papierosem
i opini▒ dziwki
wpisan▒ w metrykΩ
lub nieosi▒galny
dow≤d osobisty
Czy ona pope│ni│a samob≤jstwo, czy zmieni│a ┐ycie?
Tego nie chcΩ siΩ domy╢laµ!
* * *
we╝ tylko n≤┐
i wbij go sobie
w skro±
je╢li nie dasz rady
pozostanie blizna
n≤┐ wisi w kuchni
zaraz obok tasaka
kt≤rym krojΩ og≤rki
to cudowne uczucie
gdy widzΩ kawa│ki
warzywa
przypominaj▒cego mΩskie penisy
dobranoc
zostawiam ciΩ samego
z chorymi my╢lami
Zapowied╝ zemsty? Zastraszenie? Horror?
P.L. Musi byµ zdesperowany, bo ma k│opoty z doborem
odpowiednich narzΩdzi zbrodni...
Nie kroi│em jeszcze og≤rk≤w tasakiem. Mo┐e dlatego mnie to razi.
Tr▒ci "naci▒ganiem".
* * *
tulΩ siΩ do poduszki
brakuje mi
ciep│a
tlenu
w pokoju
jest duszno
a na dworze
szaleje burza
rozlegaj▒ siΩ
grzmoty
a za ka┐dym razem
wydaje mi siΩ
┐e to
d╝wiΩk telefonu
A jednak brak mΩ┐czyzny...
Jest to tragizm kobiety, kt≤ry uwidacznia siΩ we wszystkich wierszach.
Po dopracowaniu warsztatowym - warte przeczytania, wczytania, odczynienia...
Tomasz Warzy±ski
Chcia│abym zaproponowaµ Ci by╢ pr≤bowa│a tytu│owaµ swoje
wiersze, wiem ┐e to nie jest takie proste, ale mimo wszystko warto,
poniewa┐ jest to jeszcze jedna mo┐liwo╢µ wypowiedzenia siΩ
autora i my╢lΩ, ┐e na prawdΩ warto spr≤bowaµ.
Przeczyta│am wszystkie Twoje wiersze z uwag▒ i zainteresowaniem,
bo wszystkie niew▒tpliwie by│y interesuj▒ce. Teraz przejdΩ mo┐e do
wypowiedzenia siΩ kolejno na ka┐dy z nich.
"***(kiedy ju┐...):
│adne sprawozdanie z tego co siΩ zdarzyµ mo┐e,
wszystkie s│owa s▒ proste a zarazem wyszukane oprawione
w dobr▒ formΩ. Jednak subiektywnie - taki sobie.
--
"***(zaledwie kilka dni temu...)":
"tΩsknota (...)
a dzi╢ poczu│am ju┐(...)"
Moim zdaniem zbΩdne s│owo "ju┐".
Intryguj▒cy wiersz, widzΩ dwa obrazy, dos│ownie chodzi
o "zap│odnienie" albo "zap│odnienie" w tym wierszu jest metafor▒.
Intryguj▒cy jak napisa│am wy┐ej ale zn≤w taki sobie, nie
robi na mnie jakiego╢ wra┐enia.
--
"***(nawet ten spokojny...)"
Zaskakuj▒ca pointa. Ciekawe i powiem oryginalne por≤wnanie twarzy tego
cz│owieka, mianowicie: "podobny do ryby na wΩdcΩ i pachnia│...".
Okre╢li│abym ten wiersz jako brutalny, poniewa┐ sytuacja,
kt≤r▒ w nim pokaza│a╢ taka siΩ wydaje, choµ zosta│a opisana
ze spokojem. P.L. przedstawia obraz czytelnikowi z dystansu i to
nie tylko w tym wierszu to widaµ, w wiΩkszo╢ci, kt≤re przes│a│a╢.
Jest to bardzo dobry moim zdaniem zabieg poetycki. W og≤le wiersz
ten uwa┐am za naprawdΩ bardzo dobry.
--
"***(wrogowie...)"
Wiersz ten nie jest dla mnie niczym specjalnym. Jak pierwsza strofa
jest niczego sobie, to druga niestety jest kiepska opr≤cz:
"mn▒ sam▒ zawieszon▒ na ga│Ωzi jak p│aszcz" - bardzo daje wiele
do my╢lenia czytelnikowi, daje r≤┐ne mo┐liwo╢ci interpretacji.
--
Wiersze: ***(przyk│adam ucho...), ***(byµ mo┐e...) i ***(we╝ tylko n≤┐...)
uwa┐am za najlepsze z tych, kt≤re wys│a│a╢. Ale mam pewne uwagi mimo
wszystko.
--
***
"przyk│adam ucho
i s│ucham bicia serca
pod│ogi
wtulam siΩ w ni▒"
bardzo dobre
"jak w zapomnianego kochanka"
ten wers bym usunΩ│a, jest zupe│nie niepotrzebnym por≤wnaniem,
mo┐na siΩ tego domy╢leµ ... nie trzeba tego moim zdaniem
dopowiadaµ.
"│zami obmywaj▒c
kurzu i resztek spermy(...)"
wydaje mi siΩ, ┐e tutaj powinno byµ: kurz i resztkΩ spermy,
tak by by│o gramatycznie poprawnie.
Mimo tych uwag wiersz uwa┐am za ╢wietnie napisany.
--
"***(byµ mo┐e...)"
Jak m≤wi│am wy┐ej dobry, ale jednak brakuje mu "czego╢", choµ
nie potrafiΩ tego dok│adnie sprecyzowaµ.
--
***(we╝ tylko n≤┐...)"
Rewelacyjny moim zdaniem wiersz. A "dobranoc zostawiam cie samego z chorymi
my╢lami" - to tak jakby╢ m≤wi│a do czytelnika, a
nie tylko do jakiego╢ tam faceta... nie╝le... niech czytelnik zostanie z
"chorymi myslami" . Jakie ogniki zadowolenia przy krojeniu uwidaczniaj▒
siΩ... zapach krwi ;-))
--
"***(tulΩ do poduszki...)"
Nie powinnam pisaµ, ┐e mi siΩ nie podoba, bo misie nie s▒
rzeczowe:-) Uwa┐am ten wiersz za s│aby i najgorszy z tych,
kt≤re przes│a│a╢. Dlaczego? Poniewa┐ ujΩcie tematu wyczekiwania
jak ten "on" wreszcie siΩ odezwie, albo w innym ujΩciu niech kto╢
wreszcie zadzwoni tak strasznie czujΩ siΩ samotna, nie jest
oryginalne. Kiepskie wyt│umaczenie dlaczego... ale nic innego
mi do g│owy nie przychodzi... dla mnie nie ma ten wiersz nic
takiego w sobie, ot wiersz.
Wypowiedzia│am siΩ na wszystkie Twoje wiersze i przeczyta│am
je z nieksrywan▒ przyjemno╢ci▒.
pozdrawiam serdeczenie
Honorata
To dobre wiersze. G│Ωboko czuje siΩ dojrza│o╢µ autorki. Tematy rozwijaj▒ siΩ w pe│nym zaskoczeniu czytelnika, a przez to wiersz staje siΩ metafor▒. To cecha poezji kt≤r▒ lubiΩ, zatrzymywaµ siΩ w chwili nie banalnej, ale prawdziwej. To szczeg≤lnie uwydatni│o siΩ w wierszach ostatnich. Tematycznie c≤┐...czy powiem g│upotΩ jak powiem...kobiece. Dodam - dojrza│e, dodam - mocno osadzone w sensytywnym "tu i teraz", no i naprawdΩ dobre pomys│y. Forma w pe│ni przemy╢lana (perwszy wiersz - trzy piΩkne strofy - trzy akty) powinien na dobre pzekonaµ dyletant≤w, i┐ nieprawd▒ jest, ┐e wiersz wolny to poetycka "wolna amerykanka". Jedno zarzut. Czemu autorka swych wierszy nie tytu│uje? ImiΩ mu nadane o┐ywia go, pozwala identyfikowaµ, nadawaµ nowe tre╢ci.
To tyle, dziΩki za naprawdΩ mi│▒ lekturΩ.
Krzysztof
Moim zdaniem, w wierszach tych za du┐o mechanicznego seksu, za ma│o
erotyzmu, a co najgorsze, brak w nich jakichkolwiek uczuµ. Czy napewno autor
jest kobiet▒?
Ocena negatywna.
Konsay