nie┐yczliwe niuanse



smutek kΩp▒ obr≤s│
z│oty kamie±
najl┐ejszy,
najdelikatniejszy,
nie do ko±ca skamienia│y,
bo wra┐liwo╢µ
na nim siadywa│a
po wielokroµ w ci▒gu dnia.

r▒k bezsi│▒
odgruzowano zaufanie
tylko na obrze┐ach,
dalej cegie│ naje┐ona czerwie±
miota│a siΩ i kaleczy│a
spojrze± wytrzyma│o╢µ.

od zawsze
obojΩtno╢µ towarzysz▒ca
tysi▒com │ez skapuj▒cych
w ╢wietlne b│oto
nale┐a│a do jednego cz│owieka...






Przypadek zbiorowy



w przykurczu powiek,
w arytmii t│umu
ukry│ siΩ
strach.

kto╢, z│ota r▒czka od wszystkiego
rozstawi│ parawany
i uczyni│ widok
niewidzialnym.


pos│ano po czerwie±
wci▒┐ dorastaj▒c▒,
m│odzie±cz▒,
bezczeln▒,
┐eby udawa│a krew,
┐eby wykrzywia│a lwom-paszcze.


do rana czekano
na jaki╢ znak,
i nic,
og│uszeni │kaniem flet≤w
nie zdo│ali rozpoznaµ
Ciszy...





Indywidualny tok my╢lenia



s│owa, gesty ,czyny
-niedokonane,
wiΩc wynios│y siΩ w inny wymiar
po now▒ bezimienno╢µ...

┐art wy╢cie│any
sztucznym listowiem
ze wszystkimi honorami
okrzykniΩto
kr≤lem bana│u.


twarze, oblicza, maski
zamilk│y,
pogr▒┐y│y siΩ w oczekiwaniu
na nieznane,
a przecie┐ niczyja wina w tym,
┐e dzie± za dniem
ubywa ┐ycia...









parametry wielko╢ci



zuchwa│y,
silny,
upolowa│ kawa│ nieba,
a potem bry│Ω ziemi
lekk▒ jak pi≤rko
rzuci│ za horyzont...

...podziwia│y go
drzewa milcz▒ce,
piszcza│a z zachwytu
rozdeptana trawa,
ma│y,
drobny jak ch│opczyk
przeklina│ si│aczy...

...w przesadnie
zagraconej dali
zaistnia│
jako punkt nieokre╢lony...






Sam na sam



ze zmys│ow▒ czerni▒
w ulizanej spokojem
samotno╢ci,
oko w oko
z drugim ja
-to┐samo╢ci uzurpatorem.
po rozburzonej ╢ciance
blizna wyros│a
wysoko,
uwolni│o siΩ miejsce
na utylizowan▒
m│odo╢µ...
co takiego uczyni│ cz│owiek,
┐e wtr▒cono go
w przemijanie?







poszukiwanie kolor≤w



pewnego dnia
oczarowany srebrem,
wyruszy│ szukaµ z│ota,
lecz zamiast tego
ocali│ trochΩ zieleni,
kt≤r▒ ma│orolni rozkradli
na sukienki dla swoich ┐on.

wci▒┐ szuka│
i w otch│ani odnalaz│
intymn▒ samotno╢µ,
co nale┐a│a ju┐ do ka┐dego,
wiΩc siΩgn▒│ po ni▒
jak po przeznaczenie.


od dziecka
na wra┐liwo╢ci
budowa│ wytrzyma│o╢µ
ka┐dej znanej mu barwy,
a cz│owiek znowu
okaza│ siΩ za s│aby,
wiΩc stworzy│
milczenie...








Proces tworzenia



tak zwyczajnie
przyj╢µ i pozmy╢laµ
od pocz▒tku do ko±ca,
na przyk│ad
czerwie± zewsz▒d pozbieraµ
i ukryµ przed pustymi zwojami
oczekuj▒cymi na transfuzjΩ.

a potem
przygarn▒µ do siebie
trochΩ cudzego b≤lu
i udawaµ
┐al, smutek...

w jaki╢ czas
odleg│y o trochΩ
tak zwyczajnie
odej╢µ i zanurzyµ siΩ w milczenie,
i stan▒µ z ty│u
za tymi,
kt≤rzy wymy╢laj▒
tera╝niejszo╢µ.








List nie wys│any




wprowadzi│am siΩ
pod t▒ sam▒ inno╢µ,
┐eby byµ bli┐ej Ciebie
i prosi│am
aby╢ wyrwa│
bol▒cy z▒b
za cenΩ
bezwzglΩdnej lojalno╢ci.
m≤j ca│y dorobek
w dziurawej torbie
brzuchem do g≤ry
odsypia
po utracie spontaniczno╢ci,
u┐ycz mi proszΩ
dobrej woli,
a ja siΩ wyprowadzΩ.







plus, minus jeden cz│owiek



obrastamy w codzienno╢µ
na zewn▒trz
i od ╢rodka,
zgodnie lub wbrew naszej woli,
czasem jeden cz│owiek wystarczy,
┐e chce siΩ
dzie± rozpakowaµ,
czasem jeden cz│owiek wystarczy,
┐eby siΩ uzale┐niµ.
obrastamy w absurd
genetycznie,
w z│udzeniach
oparcia poszukuj▒c,
czasem o jednego cz│owieka za du┐o
i przestajemy kwitn▒µ
w kwiecie wieku...











Opinie juror≤w na temat powy┐szych wierszy znajduj▒ siΩ tutaj.

Tekst pochodzi ze strony http://www.5000slow.w3.pl.
Prawa autorki tekstu zastrze┐one