Wiersze Arkadiusza Ba│y
"Zaµmienie ksiΩ┐yca"
niewa┐ne kim by│a╢
niewa┐ne kim jeste╢
niewa┐ne kim bΩdziesz
zaµmienie ksiΩ┐yca jest piΩkniejsze
od zaµmienia s│o±ca
nie o╢lepia
i mniej boli
niewa┐ne kim by│a╢
niewa┐ne kim jeste╢
niewa┐ne czy bΩdziesz kim╢
zaµmienie ksiΩ┐yca jest piΩkniejsze
jeste╢
"Wyobra╝ sobie"
Wyobra╝ sobie swoj▒ ╢mierµ
Bez b≤lu cia│a bez cierpienia
Tak mocno zaciskaj▒c piΩ╢µ
Wiedz▒c ┐e nie masz szans zbawienia
Wyobra╝ sobie taki ╢wiat
Gdzie nie ma piΩ╢ci tylko d│onie
Pomagaj▒ce zawsze wstaµ
Gdy siΩ przewr≤cisz na swej drodze
Wyobra╝ sobie swoj▒ ╢mierµ
Z kt≤r▒ pod rΩkΩ co dzie± kroczysz
U╢miecha siΩ do Ciebie i ...
Spogl▒da drwi▒co w Twoje oczy
Wyobra╝ sobie ┐e to Ty
Spogl▒dasz tam gdzie nigdy jeszcze
Nie wystarcza│o si│y by
Dojrzeµ nadzieje i ┐yµ wreszcie
Wyobra╝ sobie to ┐e mo┐esz
I╢µ tam gdzie ╢mierµ CiΩ nie dogoni
»e mo┐esz czerpaµ sw▒ nadziejΩ
Z powyci▒ganych do Ciebie d│oni.
"Na starym dworcu"
Delektuj▒c siΩ zapachem
Ws│uchuj▒c siΩ w nocny ╢piew nieba
Na starym peronie
Szukam Wielkiego Wozu
Czasu ju┐ nie ma
Sko±czy│ siΩ
Okaleczony zegar
Nie rozpocznie kolejnej godziny
Ile westchnie± unosi siΩ tutaj?
Pragnie±
Smutk≤w
Rado╢ci
Zimna rama okna uwiera w policzek
Jeszcze jeden oddech
Jeszcze jedna │za
Wszystkie stare dworce pachn▒ tak samo.
"Droga do szczΩ╢cia"
Matko dzieci moich niechcianych
Blada, brzydka ruino kobiety
Na tw▒ duszΩ zak│adam kajdany
I ciΩ gwa│cΩ bez cienia podniety
Chod╝, uderzΩ ciΩ teraz w twarz
KopnΩ i le┐▒ca oplujΩ
Takie ┐ycie ty ze mn▒ masz,
Kt≤re krwi▒ siΩ w pamiΩci maluje
Potem znowu w twarz ciΩ uderzΩ
kopnΩ w brzuch, kt≤ry nosi│ me dzieci
Bo ja w siebie i Boga nie wierzΩ
Moje miejsce na stercie ╢mieci
Mo┐esz krzyczeµ, p│akaµ i │kaµ
A ja ciΩ z│apie za szyjΩ
Takie szczΩ╢cie mogΩ ci daµ
Mocno ╢cisnΩ i mo┐e zabijΩ
"Ko│ysanka Ba│ka±ska"
To nie grzechotka lecz syren d╝wiΩk
nie ╢piew lecz fa│szywe zawodzenie
to nie u╢miech lecz │za i warg dr┐enie
strach,
niezrozumia│y lΩk,
cierpienie...
╢pij synku, c≤rko moja ╢pij
byµ mo┐e rano siΩ obudzisz
mo┐e nie znajdzie nas dzi╢ ╢mierµ
kule przelec▒
zga╢nie ogie±
Byµ mo┐e s│o±ce wzejdzie zn≤w
mo┐e raz jeszcze
mo┐e tysi▒c
mo┐e B≤g da zapomnieµ dni
gdy zamiast pukaµ
kopi▒ w drzwi
a ziemia pachnie krwi▒
nie chlebem
╢pij c≤rko i syneczku ╢pij
to nic ┐e grzmi gdy b│Ωkit nieba
mo┐e gdy rano siΩ obudzisz
zn≤w bΩdzie rosa, kwiaty, drzewa
╢pij, wierzyµ trzeba.
marzec 99
"Wieczerza Wigilijna"
Darmowa zupa na dworcu
w resztkach pamiΩci dwana╢cie da±
dobrze ubranych cichy szept
i z│e spojrzenia piΩknych pa±
Zamiast op│atka suchy chleb
ze sob▒ sam go bΩdziesz dzieli│
zapominaj▒c dawno ju┐
ile w tym ge╢cie jest nadziei
C≤┐ z tego ┐e przy stole kto╢
mo┐e dla Ciebie miejsce ma
tu zapomniany jeste╢ sam
nie wzrusza w twoim oku │za