PRZESTROGA PRZED COCA-COLą
Rozmawiałam dzisiaj z butelką Coca-Coli, musiałam bo się uzależniam,
Cukrowy narkotyk dobry dla koni, a ja jestem tylko kobietą.
Rzuciłam butelkę na kuchenną posadzkę PCW, rzuciłam a ona nie pękła.
Plastikowa wiedźma. Ciemna zawartość wylewając się syczała na mnie:
- Spokojnie kochana, nie jesteś jedyna, są miliony gardeł
Tak samo dobrych jak twoje. Pamiętasz Belize ?* Murzynów ?
Rozsiadłych na krawężnikach leniwie, tych niewolników Ciepłej Ekstazy,
Co w cherlawych rączkach półtrupów trzymali mnie, czarną boginię Ameryki.
A ja koiłam ich uto-pijne pragnienie nasycenia płynem, a ja koiłam ich wszystkie
pragnienia
Ich marzenia o automatycznej pralce, lalce Barbi. Koiłam jak benzyna.
Ze mną było im łatwiej, surowe białko oka zato-pić w białym korowodzie,
Żylastych turystów w sportowych czapkach maszerujących pośpiesznie z walizeczkami
LODóWEK. Ze mną było im łatwiej, połknąć ten bolesny obrazek.
Bo ja koiłam ich płuca, wysuszone jak szczątki rafy, wyplute przez morze
Na brzeg ze zmienionym kolorem, zapadjące się w piasek bezbarwnie.
-Zamknij się - krzyknęłam. Nie chciała, więc musiałam zakorkować parszywą
gębę.
Generalnie Korkowana jest groźniejsza od Puszkowej, Puszkowa duszę ma krótszą,
Gdy ta jest jak Alladyn, trochę oszukany, bo spełnia tylko jedno pragnienie.
*Belize jest stolicą państwa o tej samej nazwie (byłego Hondurasu Brytyjskiego),
położonego w Ameryce Centralnej nad wodami Morza Karaibskiego, w którym przebywałam
w maju 1998 r.
*Przepraszam za małe 'ą' i 'ó' , niestety duże gdzieś mi przepadły.
08.06. '99 A-dam