tak chciałbym umieć zostawić myśli me
uwolnić choćby na chwilę się
poszybować gdzieś daleko
mimo że nie umiem latać
bo przecież jestem tylko człowiekiem
zostawić wszystko
na drugą stronę życia wybrać się
tylko że stamtąd powrotu już nie ma
gdybym choć wiedział jak tam jest
może wyjechałbym
kupując bilet w inny świat
zamknąłbym za sobą życia drzwi
i nie oglądając się pojechałbym tam
na szczęście nie wiem jak tam jest
czy jest tam tylko ciemność
czy może błękit nieba jest
czy jest tam miłość której tak mi tutaj brak
czy może nienawiść wszędzie czai się
czy w ogóle istnieje ten drugi świat
lepszy świat
jedno jest pewne
wszyscy się kiedyś tego dowiemy
bez względu czy chcemy tego
czy też nie
dlatego nie trzeba tam spieszyć się
Właśnie wybiła druga w nocy
z dalekiej podróży wróciłem strudzony
usiadłem na stołku
i patrzę w puste łóżko
Tak chciałbym Ciebie widzieć w nim
słodko śpiącą nieświadomą że przyglądam Ci się
pogłaskać Twoje włosy, ucałować czoło Twe
i po cichutku pod kołdrę wślizgnąć się i przytulić Cię
Ciebie tu jednak nie ma
bo z innym spędzasz sny
wiem jednak, że warto czekać, bo czuję do Ciebie to
czego nie wyrażą tysiące najczulszych słów, żaden bukiet róż
Czuję tak wielką więź naszych dusz
taką moc, której nie jest w stanie rozdzielić nikt prócz nas
czekałem na to uczucie długi czas
dlatego proszę, nie zmarnuj go, kochaj mnie
kolejne trzy dni bez Ciebie
jednak jak inne od poprzednich
nie tak smutne, bo cały tydzień cudowny był
znów wyczytałem w Twoich oczach myśli Twe
słowa tylko potwierdziły je, gesty dodały mi sił
nie jestem dzisiaj sam
jedenaście Twoich odbić mam
więc nie muszę zamykać oczu
by zobaczyć ukochaną twarz
gdybym jeszcze choć przez chwilę mógł usłyszeć Twój głos
pomimo, że tęsknota zabiją tak powoli
ja tęskniąc pragnę żyć, by doczekać kiedyś się
i zamiast zdjęć prawdziwą Ciebie mieć
by marzenia w życie przeobraziły się
a miłość prawdziwym szczęściem stała się
Widziałem Cię we śnie
okrytą cienką mgiełką
delikatnym jedwabiem skóry Twej
To był piękny sen
co się działo, domyśl się...
odeszłaś gdy noc przegonił dzień
Teraz czekam na kolejną noc
na cudowny sen
tylko proszę przyjdź...
gdy zamykam drzwi od Twego pokoju
już wtedy tęsknię tak bardzo za Tobą
idę do siebie na górę
i ślepym wzrokiem
oglądam hipnotyzujący wygaszacz ekranu
upłynęły dwie minuty, które trwają całe wieki
i wykręcam tak znany mi numer pełnoletności
by choć przez chwilę usłyszeć Twój głos, śmiech, oddech...
pomyśl jak tęsknię w piątek
gdy przede mną tyle dni bez Ciebie
przecież to sześćdziesiąt cztery godziny
tysiące minut
i setki tysięcy sekund
sekund tak pustych i długich
bo bez Ciebie
kiedy wyruszam w trasę nie jestem sam
jest ze mną droga, szalona prędkość i moje myśli
a myślami jesteś Ty
bez której tak mi trudno żyć
Ty, do której tak pędzę
by choć przez kilka sekund zobaczyć Cię
nasycić się spojrzeniem Twym na całą długą noc
Ty, która zadzwoniłaś
i dopiero wtedy zauważyłem słońca blask
mimo, że świeciło przez cały dzień
Ty, którą tak lubię dotykać
bo każdy dotyk nieopisaną przyjemnością jest
Ty, którą spotkałem dziś na polnej drodze
zobaczyłem uśmiech Twój
dotknąłem policzek, dłoń
odjechałem tak szczęśliwy
pomimo, że nie...
Ty, która mówisz, że nic nie rozumiem
a wyjaśnić nie chcesz mi nic
Ty, moje marzenie, mój słodki śnie
Ty, z którą pragnę spędzić resztę dni
Ty, którą tak kocham
po prostu, Ty...
Za Ciebie,
oddałbym cały ziemski świat
by choć przez chwilę z Tobą być.
Za Ciebie,
złożyłbym ofiarę Najwyższemu
tylko niech mi da miłość Twą.
Za Ciebie,
podpisałbym pakt z samym diabłem
bez względu na cenę, byle tylko Ciebie mieć.
Tylko że, ziemskich dóbr mi brak
na ofiarę nie mam już nic
a duszę swą zatraciłem dawno gdzieś.
Za Ciebie więc, daję to co naprawdę mam
daję Ci miłość mą
tylko proszę, uwierz w nią.
w imię czego
chcesz na skraju życia stać
czy dlatego
że zmienił się tak bardzo świat
odpowiedz mi
czy błękit nieba
aksamit traw
księżyca blask
i tęczy znak
czy w sobie coś ma
to dla Ciebie
o poranku śpiewa ptak
kwiat przystraja
kolorowe płatki swe
deszcz w jesieni
najzwyczajniej spada w dół
a śnieg w zimie
kolorowo mieni się
to dla Ciebie
śpiewa ptak
konik polny
układa cykady
w muzycznym rytmie
gruchają gołębie
cały świat na wyciągnięcie ręki
wystarczy chcieć
wystarczy sięgnąć
by doznać szczęścia łask
Boga znak
Wybacz mi,
że daję Ci miłość, nie pytając czy jej chcesz
że tak bardzo pragnę z Tobą być
że oddychać Twoim oddechem chcę
Wybacz mi,
że kocham Cię tak bardzo
że pragnę Twoich ust
że na dotyk Twoich rąk, moje ciało drży
Wybacz mi,
że ciągle o Tobie śnię
że żyję Twoim spojrzeniem
że budzę się rano i moje myśli przy Tobie są
Wybacz mi,
że czekam z tęsknotą na Ciebie
że dzwonię by słyszeć Twój szept
że piszę dla Ciebie ten kiepski wiersz
Wybacz mi...
musnąłem Twoją twarz
moimi gorącymi policzkami
pocałowałem Twoje powieki
pod którymi ukryte są myśli Twe
moje usta dotknęły Twych cudownych warg
i powoli, delikatnie przesuwając się w dół
znalazły się na szyi
tam gdzie były już kiedyś raz
moje ręce obejmowały Cię
wędrowały tu i tam
poznawałem Twego ciała raj
usta ciągle spadały wolno w dół
całowałem każdy skrawek Twój
piękne piersi, płaski brzuch
by znów dotrzeć do Twoich ust
by ogarnął Cię cudowny pieszczot dreszcz
a wszystko to po to, by przygotować Cię
na miłosny akt
by splecienie naszych ciał
niezapomnianym szaleństwem miłości stało się
a gdy opadliśmy już z sił
przytuliłem tak mocno Cię
w Twoich brązowych oczach księżyc odbił się
pocałowałem płatek ucha, zaokrąglony brzeg
i wyszeptałem
tak bardzo kocham Cię
czując zapach Twój, Twój smak
ciepło naszych ciał
zasnąłem
popłynęły mi łzy
szkoda, bo to był tylko marzeń sen
pędziłem dziś tak szybko
by choć na chwilę dogonić śmierć
pędziłem, ile tylko silnik miał sił
w przekonaniu, że moja śmierć ułatwi życie Ci
czym prędzej gnałem tak bez opamiętania
drzewa, które dotąd były wiernym kompanem podróży mych
ustawiły po bokach drogi nie do przebicia wysoki mur
mur, który pochłonął już tyle szalonych dusz
za każdym zakrętem czaił się jeszcze bardziej ostry łuk
i czym ostrzejszy skręt, tym głośniejszy był opon jęk
jęk tak bolesny, bo resztą przyczepności swej
trzymał z dala mnie od muru z drzew
nagle uderzyłem w ścianę gęstej mgły
roztrzaskałem tam resztkę marzeń swych
w czerwono krwawych oczach stopu
zobaczyłem własną śmierć
przed oczami nie przeleciał mi z całego życia film
byłaś tylko Ty, ciągle Ty
jedyną myślą jaka ogarnęła mnie, była chęć ujrzenia Cię
bo może jednak warto dla marzeń żyć, czekać by ziściły się
dodałem więc gazu, by wyprzedzić swoją śmierć
by nie dogoniła mnie
białe światło śmierci pochłonęła mojej duszy czerń
tym razem znów udało przeżyć się
i tak pędząc by zobaczyć Cię
spóźniłem cały kwadrans się
Ty jednak czekałaś te parę chwil
by na skraju drogi spotkać się
ujrzałem cudowny uśmiech Twój i oczu piękny blask
dotknąłem Twoich rąk, poczułem zapach Twój
w myślach smakowałem słodycz ust, czułem szyi smak
znów tak zapragnąłem żyć, bo wciąż nadzieję mam na Twoje tak
biegnę gdzieś przed siebie
uciekam stąd by nie zwariować
biegnę choć brakuje mi już sił
czuję słony potu smak
ostry kurz bijący w twarz
i piach raniący stopy me
biegnę ciągle biegnę
by dotrzeć gdziekolwiek
byle uciec przed myślami
co tkwią w głowie jak ostry cierń
uciekam przed samym sobą
a czym prędzej biegnę tym szybszy jest mój cień
biegnę choć upadłem już nie raz
biegnę bo przekonać się chcę
czy umiem zapomnieć Cię
zapomnieć te kilka cudownych dni
tą nadzieję co dałaś mi
zapomnieć myśl by z Tobą być
rozsądek mówi gnaj co sił
serce krzyczy stój
wracaj
nie przegonisz uczuć swych
chwilą żyj
przecież kochasz Ją
biegnę więc z powrotem co sił
biegnę by spotkać Cię
teraz wiem, że aby szczęśliwym być
nie rozumem a sercem kierować trzeba się
wracam bo serce tak tego chce
wracam by spróbować w miłości z Tobą żyć
czuję się jak Chrystus przybity do krzyża
ręce rozłożone mam
nie mogę zrobić już nic
nie cofnę czasu ni przeznaczenia
umieram tak jak On
konam bo kocham
z miłości oddaję ducha mego
moje szaty
czym rzesz one są
tak poszarpane przez wiatr
okrywają moją nicość
mój pobielany grób
nawet kośćmi
nie chce o nie rzucić nikt
ktoś chce włócznią dobić mnie
podać ocet, by wypalił słów mych grzech
moje serce ciągle jeszcze bije
czuję słaby puls
ciemność zatopiła świat
umieram
całkiem sam
jednak gwoździe wbite w stopy moje
nie zatrzymają mnie
dłonie przybite do krzyża
nie zahamują moich rąk
korona cierniowa na głowie
nie przepędzi moich snów
ocet, nie wypali moich słów
Ty mnie ukrzyżowałaś
rozumiem, bronisz słusznych spraw
jeśli już umrę to szczęśliwą bądź
zrób to dla siebie i dla mnie, by to cierpienie miało sens
żyj dla Nich, bo najważniejsi są, nie skrzywdź Ich
a jeśli szczęśliwa nie będziesz pomimo tylu prób
wierz w zmartwychwstanie, a będę Twój
Kobieta jest jak płatek śniegu
każda piękna jest
każda inna jest
każda delikatna i cudowna jest
każda, również tak jak śnieg
szybko topi się
czy mogę zrobić kolejny krok
czy mogę powiedzieć Jej
przecież Ona i tak to wie
czy mam prawo wejść w Jej życie
czy mogę zniszczyć związek Ich
czy Ona tego chce
jeśli mnie nie chce
niech odrzuci mój dotyk rąk
póki nie ma bólu, póki odejść chcę
czy mogę skrzywdzić Jego
Ją narazić na cierpienie
a siebie na serca ból
czyż nie chcę zrobić tego
czym zawsze się brzydziłem
co dotknęło i mnie
czy to ma sens
czy naprawdę kocham Ją
czy udźwignę bagaż ten
czy istnieje dobra rada
bo pytań aż za dużo mam
a może odpowiedzią jest egoistyczne krótkie TAK
znów padał dzisiaj deszcz
wszystkie uliczki mojego miasta
strumieniami wody stały się
stoję i moknę, czując zimny deszcz
twarz ku niebu zwróconą mam
ręce wyciągnięte, jakby chciały objąć wiatr
przebiegają ludzie pod nosem klnąc
czemu pada właśnie dziś
gdy na głowie tyle spraw
stoję w deszczu już tak długi czas
nie przeklinam kropel
choć ranią moją twarz
ciężko spadając w dół
wbijają się jak ostre szkło
w na pozór martwą dusze mą
czy to zwykły deszcz
czy też aniołów nade mną płacz
a może są to moje łzy
znów zamknąłem oczy
i zobaczyłem Twoją twarz
twarz, za którą tak tęsknie dziś
bo nie widziałem Cię już tyle dni
zobaczyłem Twoje oczy, ich cudowny brązowy czar
widziałem Ciebie, jedyną miłość jaką w sercu mam
Ciebie, na którą zdecydowany jestem czekać
gdyż wiem, że takie uczucie zdarza się tylko raz
że to właśnie Ty jesteś moim snem
snem z którego nie chcę obudzić się
bo przynajmniej wtedy cały czas jesteś obok mnie
czuję, że kochasz mnie
Jesteś tylko moja
i nie muszę dzielić Tobą się
otworzyłem oczy
zniknął z powiek piękny sen
jednak ciągle Jesteś w myślach mych
ciągle Ty, jedyne szczęście me
i tysiące pytań, niepewności które tak ranią mnie
rozumiem jak trudno zmienić Ci swój obecny świat
by nie zranić nikogo z nas
proszę Cię, pomyśl o szczęściu Swym
o tym co naprawdę chcesz
czy jestem Ciebie i Twoich pociech wart
czy wystarczy Ci, że tak bardzo kocham Cię
czy lepiej będzie bym przestał śnić
ale tak naprawdę wolę umrzeć niż przestać o Was śnić
jednak moje sny do szaleństwa doprowadzają mnie
dlatego proszę, zdecyduj się
zrób jakiś krok bym nie zwariował
bym wiedział, że czekanie ma sens
Zamknąłem moje oczy
zimnymi palcami niepewności
zamknąłem je, by już nigdy nie zobaczyć
złudnych marzeń mych
by w ciemności zabić je
Chłód rąk przeszył gorące źrenice dwie
dotarł do mózgu by zmrozić go
usunąć wszystkie najskrytsze marzenia
uśpić tak rozkoszne myśli me
by pamięć o Tobie pokryła lodowata mgła
Marzenia jednak zbyt żywe są
nie sposób zabić ich
myśli tak gorące są, że roztopiły cały lód
ciemność rozjaśnia nadziei szept
tylko że to wszystko, do obłędu doprowadza mnie
czekanie zabija
zabija miłość
zabija radość
uśmierca najpiękniejsze wspomnienia
czekania zabija tak powoli
zabija z każdym dniem
czas nieuniknioną śmiercią jest
śmiercią, po której dalej musisz żyć
czekanie zabija duszę
duszę, która przecież nieśmiertelna jest
zabija cudowne chwile
które ciągle żyją samotnie w nas
i biegnie nieubłaganie czas
każda sekunda zabija nas
zabija tych co czekają na czyjeś tak
czy warto więc czekać, by umierając żyć
czekanie zabija marzenia
a ja tak pragnę marzyć i śnić
więc czekam z nadzieją na Ciebie
czekam na Twoje tak
Rań mnie śmiało
rań do pierwszej krwi
jeśli zginąć mam
to tylko z Twoich rąk
Twoje spojrzenie nie boli mnie
za to słowa zadają duszy śmierć
jak to jest
co ukrywają prawdziwe myśli Twe
Mówiłaś bym poniedziałków już nigdy nie bał się
a najbliższy okrutnym był
Twój głos tak przyjemny jest
słowa wyrokiem złym
Tak pragnę zrozumieć Cię
przeniknąć umysł Twój
poznać Twojej duszy sny
porwać Cię
Jeśli mnie nie kochasz
powiedz to mi
zrozumiem, zapomnę
dla Ciebie umrę
Jeśli mnie nie chcesz
to rań mnie śmiało
rań, bym zapomnieć mógł
rań, byś święty spokój miała - zabij mnie
Jeśli jednak pragniesz mnie
pozwól sobą cieszyć się
jeśli dla mnie miłość masz
nie rań mnie, pozwól żyć
Przemyślenia zebrane w potok słów
Opinie jurorów na temat powyższych tekstów znajdują się tutaj.
Tekst pochodzi ze strony http://www.5000slow.w3.pl.
Prawa autora tekstu zastrzeżone