Jak pisać wiersz - luźne uwagi

Adam Podstawczyński

Rok prowadzenia witryny 5000słów skłonił mnie do pewnych przemyśleń. Technicznych głównie - o konstrukcji wiersza, o tym wręcz jak pisać wiersze - ale nie tylko. Także o sensie poezji, o wyborze tematu i o paru innych sprawach. Przysyłacie najrozmaitsze prace - wiersze, opowiadania, dramaty; utwory osobiste i prezentujące szerszy widok; wreszcie: teksty słabiuchne i prawdziwe dzieła. Wiem, że oceniając sam niejednokrotnie mogę popaść w sidła własnej twórczości i technicznych przekonań. Dlatego między innymi zdecydowałem się stworzyć jury oceniające nadesłane prace. Nie o tym jednak chciałem tutaj pisać - ale właśnie o tych swoich "technicznych przekonaniach".

Czym jest poezja? Karkołomne pytanie. Na początek łatwiej będzie napisać czym nie jest. Przede wszystkim wiersz nie jest tekstem takim, jak inne. Prozaiczny tekst to ciąg wyrazów ułożonych tak, by odzwierciedlić zamierzenie autora. Słowa są wymienialne, a więc dany wyraz można zastąpić innym, znaczenie się nie zmieni. No i nadmiarowość - proza jest z założenia przegadana, bo w mniejszym lub większym stopniu jest projekcją tego co mamy w głowie - a tam przecież słowa przelewają się kaskadami. Poezja i proza to tak jak samotny, okazały dąb na polanie otoczonej pospolitym lasem.

Słowa poezji to wybór tych naprawdę najlepszych spośród dziesiątek kłębiących się w zarażonym bakcylem pisania mózgu. Odzwierciedlają, jak w prozie, zamierzenie autora. Fakt. Ale nie tylko: każde słowo wiersza otwiera małe drzwi w wyobraźni odbiorcy. Jest fundamentem, na którym dopiero myśl zbuduje czasem domek, a czasem strzelisty wieżowiec. Tak, to prawda - często właśnie czytelnik zdecyduje, którędy pójdzie jego myśl. Obowiązkiem autora jest jednak tak uważne prześledzić swoje własne rozumowanie, żeby kombinacją literek i wyrazów (jak to mało i dużo zarazem!) oddać wszystko, co wie mózg. A ten wie nie tylko za sprawą oczu - autor wiersza ma przecież jeszcze uszy, nos, palce którymi dotyka i język, którym smakuje. Pamiętajmy o tym - inaczej wiersz, o którym my wiemy, że przedstawia nasze miasto, dla odbiorcy będzie tylko płaskim obrazem uliczki widzianej przez konia z klapkami przy oczach.

Jeszcze o słowach w poezji. Wyraz w wierszu nie znaczy tylko tyle, co wyraz w prozie. Wyraz w wierszu oznacza też poniekąd poprzedni wyraz i następny. A może ten sprzed dwóch linijek, albo z końca utworu. Nie mówię tu o rymach - o tych później. Mówię o powiązaniu semantycznym, czyli znaczeniowym, czyli że gdy czytamy "drzewo" i zaraz "ptak" to wiemy, że to nie tylko "drzewo" i "ptak", ale też to, co pomiędzy nimi, a więc może gałąź, może powietrze, może kawałek ziemi, może myśl o nadchodzącej wiośnie. I nie liczmy na czytelnika, że sam sobie określi który to wyraz wiąże się z którym. Od tego mamy powtórzenia, kopie składniowe, synekdochy i przenośnie, a wreszcie układ graficzny, żeby naprowadzić czytelnika na cel.

Na jaki cel właściwie? Ano, wybór wiersza to strasznie ważna sprawa, choć tylko pięć procent sukcesu. Najkiepściejsze wierszątka powstają po silnym ciosie emocjonalnym, czy to na plus, czy to na minus. Nie twierdzę tutaj, że nie można napisać dzieła o zawodzie miłosnym. Można. Chodzi tutaj tylko o to, żeby nie pisać go pięć minut po tym, jak powiedział(a), że "zrozum, ale to nie może tak dłużej trwać". Nie pisać wierszy, gdy mięśnie każą nam włazić pod pociągi, ani gdy zmuszają do skakania z radości. Poczekać miesiąc, dwa. I napisać wiersz jako człowiek emocjonalnie doroślejszy - a nie rozentuzjazmowany, czy zbity jak pies dzieciak. Publiczność i tak nie zrozumie, obiecuję.

Ale poezja miłosna, poezja walki, poezja ideologiczna i religijna, choć zawsze żywa i czekająca na nowe talenty - to nie wszystko. Wybierajmy też inne tematy. Ludzie, których widzimy w tramwaju, spokój z jakim prasuje asfalt walec, podróż pająka przez płytę chodnikową. To wszystko tak samo jest warte słów jak tematy "ważne", bo tak samo jest częścią świata.

Teraz bardzo ważne: trzeba się skupić na detalu. Uwierzcie: próby opisania naraz całego świata spełzną na niczym. Nawet gdy piszemy o wielkich sprawach - wybierzmy sobie kawałek i skupmy się na nim. Zamiast pisać o całej nienawiści, zamieńmy na wiersz jedno złe spojrzenie, sapnięcie nosem przypominające prychanie byka na arenie, złe słowo wypowiedziane tak po cichu, że tylko dobiega do ściany i już się nie odbija. Zamiast pisać o całym morzu, zauważmy kroplę, która raz dosięga, a raz nie dosięga czubka falochronu, zauważmy wrak kraba, który wyschnięty odpychany jest coraz dalej jak niechciana zabawka. Człowiek nigdy nie widzi całego świata, a to co jest dalej niż kilka metrów widzi prawie płasko. Najbardziej plastyczną wizję tworzą przedmioty najbliższego otoczenia: chropowatość ściany, zapach potu drugiego człowieka, ciepło lampki biurkowej. To próba opisania wszystkiego może zniweczyć najznakomitszy pomysł. To przedstawienie jednego drobnego szczegółu może stworzyć piękny obraz "z niczego".

Rymy? To tylko narzędzie, pamiętajmy. Rym to takie lusterko, w którym przegląda się słowo. Ale żeby się przejrzeć, musi mieć po co. Co z tego, że zrymuje nam się "mowa" z "krowa". Dorzucimy jeszcze jakiś rytmiczny podział na zgłoski i, hura, mamy wierszyk jak się patrzy. Tylko że bez sensu. No bo rym nie jest ot, tak sobie. Rym musi być uzasadniony - a więc słowa rymowane mają mieć logiczne powiązanie, a zastosowanie rymu ma być usprawiedliwione naszym pomysłem na pokierowanie czytelnikiem w tym lub tamtym kierunku. Rymowane klepanki owszem, modne były sto i dwieście lat temu - wtedy wszystko pisali rymami, tak jak i każda suknia miała wtedy obfite falbany. Taki ozdobnik. Teraz od wiersza wymaga się trochę więcej niż przed wiekami. Wymaga się używania narzędzi z sensem. Dotyczy to zarówno rymów, jak i metafor, metonimii i innych wynalazków. Nawalić wodotrysków w wierszu jest łatwo, trudniej potem to uzasadnić przed szerszym gremium niż własny, zawsze zadufany, mózg.

I taki jeszcze drobiazg, który jednak kładzie i najlepszy wiersz. Zaglądajmy do słowników ortograficznych. To naprawdę żałosne, jak potrafią ludzie schrzanić kawał dobrego tekstu obleśnymi bykami wystającymi tu i ówdzie jak kolce z pluszowego misia.

Luźnych uwag na razie tyle. Pewnie będzie więcej - w końcu o poezji można pisać sporo...





30 marca 1999



Tekst pochodzi ze strony www.5000slow.w3.pl
Prawa autora tekstu zastrzeżone.