Teksty Bartłomieja Zobka

Bartek Zobek, bartek@sonik.pl, ma 16 lat i jest webmasterem serwisów http://www.zs1.mszana-dolna.ids.pl, http://euroliga.sonik.net oraz http://www.sonik.pl/~bartek. Jako pierwszy przysyła na 5000słów tekst w formie felietonu, który - choć rzuca dość ciekawe światło na pewne tematy i jest napisany interesująco - nie został jeszcze nigdzie opublikowany.

włoska megalomania
Reforma systemu edukacji (felieton napisany wraz z Wojciechem Pitalą)
Postępowość a tradycja

włoska megalomania

Miałem ostatnio przyjemność odbyć kilkudniową wycieczkę do Włoch. Pomyślałem, że wreszcie będę miał możliwość wykazania się znajomością języka angielskiego w tak cywilizowanym kraju. Liczyłem także, że dzięki jakiemuś Internet Cafe będę miał możliwość podzielenia się ze swoimi znajomymi i rodziną wrażeniami doznanymi podczas podróży. Nic bardziej mylnego! Już na początku rozczarowała mnie włoska "wrogość" do języków obcych, a jeśli już Włochom coś wychodziło to tylko łamaną angielszczyzną z typowym włoskim akcentem. Mało tego! Zdarzyło się, że niektórzy sprzedawcy potrafili odpowiedzieć na pytanie "ile to kosztuje", ale nic więcej. W jednym przypadku ucząc się ze słownika włosko-polskiego prawdopodobnie pomylili pojęcia, bo zamiast zachęcać do kupna swego produktu hasłami "bardzo tanio, tylko 8 tysięcy" wołali "za darmo, tylko 8 tysięcy" - przechodzący Polacy uśmiechali się tylko wzajemnie... Ale skończę z tymi dygresjami, bo chciałbym się skupić na innym fakcie.

Przyszedł taki dzień, że postanowiłem odwiedzić rzymskie Internet Cafe. Pytając kolejno ludzi (oczywiście nie po angielsku, lecz po włosku, nauczywszy się kilku zwrotów z "rozmówek") trafiłem na Via dei Gracchi do kafejki "Xplore" (adres strony kafejki: http://www.xplore.it, ale oczywiście brak wersji anglojęzycznej) i wierzyłem, że w takim miejscu na pewno bez problemu znajdę ludzi postępowych, którym języki nie są obce. Doświadczyłem jednak kolejnego rozczarowania i wydaje mi się, że co drugi uczeń naszych szkół podstawowych włada angielskim znacznie lepiej niż najlepsi włoscy poligloci...

Już po kwadransie pobytu w kawiarence wiedziałem, że mogę liczyć tylko na siebie i na łaskę Windows NT. Nie mam żadnych negatywnych nastawień do tego systemu, ale pracowanie w wersji włoskiej nie należy do najprzyjemniejszych. Kiedy poprosiłem administratora o przydzielenie innego stanowiska, a on prawdopodobnie nie rozumiejąc o co mi chodziło (będąc prawdopodobnie tylko po podstawowym kursie nauki języka angielskiego) - uruchomił mi Eudorę i zaczął wypytywać o dane mojego konta i wklepywać je do programu. Dobrze chociaż, że hasło mi pozwolił samemu wpisać... Nie pomogły tłumaczenia, że tyle to ja umiem (...) - facet się po prostu uparł. W końcu zostawił mnie samego, więc uruchomiłem Outlooka, żeby ściągnąć pocztę od razu z kilku skrzynek, ale że patrzył mi cały czas "na ręce", więc zaraz mi wybił z głowy produkt firmy Microsoft i wychwalając Eudorę pokazywał jak "to się robi"...

Tak się we Włoszech traktuje zagranicznego klienta. Ale ta "nadgorliowść" jest wyłącznie wynikiem przeświadczenia o wielkości włoskiego narodu. Jednak po dokładniejszym zainteresowaniu się sprawą należy stwierdzić, że nie można tego faktu tak generalizować.

Dodam jeszcze, że mimo ogólnie dość dobrego poziomu informatycznego we Włoszech i czasami o wiele większej postępowości niż w Polsce (np. włoscy dziennikarze już od dawna na konferencjach prasowych pracują z notebookami, kiedy nasze media często jeszcze "stukają" na zwykłych maszynach do pisania), Włochom brakuje odpowiedniego stosunku do zagranicznych gości. Ale czy do wszystkich, czy tylko wobec Polaków prezentowali taki typ zachowania? Cóż, trudno mi to stwierdzić, gdyż zawsze z dumą przedstawiałem się jako Polak i chyba dałem przez to niektórym Włochom trochę do myślenia, że polski naród może się nie tylko Karolem Wojtyłą pochwalić...

Więc jednak nie jest źle, tylko czasami przydałoby się przyjaciół znad Adriatyku delikatnie upomnieć, że to właśnie Polacy przewodzą w zwyciężaniu na międzynarodowych konkursach informatycznych i potrafią obsługiwać komputer, o czym pewnie "Azzuri" niespecjalnie wiedzą...

I tak się czasami zastanawiam komu bliżej? Polsce do Europy, czy Europie do Polski....



Tekst pochodzi ze strony 5000słów.
Prawa autora tekstu zastrzeżone.