Akt II
(Sybir daleki i mroźny)

Scena 1
(barak zesłańców)

   Zesłaniec pierwszy:
  Ale pic tu, ale ziąb!
Zdałoby się coś na ząb...
     Zesłaniec drugi:
  No, a póki my som młodzi
I cóś wypić nie zaszkodzi!
     Zesłaniec trzeci:
  Święta prawda, otóż to!
Hej, skocz który tam po szkło,
Dziś brygada nasza hasa,
Bo w zanadrzu mam tu kwasa.
(nalewa w musztardówki)
     Chór zesłańców:
  Chluśniem - bo uśniem! Siup! (piją)
     Zesłaniec trzeci: (pokazuje na Zesłańca drugiego)
  Patrzcie, państwo - pierwszy trup...
     Zesłaniec drugi: (zatacza się)
  Naruszyłem ci ja święty nasz obrządek:
"Nie pij nigdy, ciulu, na pusty żołądek!"
(pada, duch z niego uchodzi przez dziurki w nosie)
     Zesłaniec trzeci:
  Nic to! Śledzia na zagrychę,
Setę jeszcze wypić, zajarać "marychę"...
(co też czynią wszyscy zebrani)
     Zesłaniec pierwszy: (pod wpływem Jabola wpada w trans)
  O! Czuję, jak we wnętrzu moim
Coś się dziwacznie kotłuje i kłębi!
Tak, że sam nie wiem, na czym stoim,
To coś mnie całego przenika do głębi...
Lecz oto - widzę... Oto w mojej głowie
Rodzi się obraz jakby z świata wzięty:
O! Ja tam ludzi widzę przepotężne mrowie,
Coś dzieje się tam - jakby bój zawzięty...
Lecz jakiż cel ich? - Ten budynek w dali!
Ach, podlatuję! A kto mi dał skrzydła?
Nieważne - ważne jest, by w mordę mi nie dali...
A! Gdzie z łapami, poczwaro obrzydła!
Lecz cóż to? Dym coraz większy się robi,
Tuż obok ktoś obcy z obłędem się chlasta...
Szpital wariatów w mieście Nairobi!
Lecz oto ktoś wrzasnął: "Otwarli! TRZYNASTA!"
Zafalowało wszystko, wrzasło w jednej chwili
I naprzód zgodnie i silnie ruszyło.
Ktoś drze się: "Ludzie!!! 'Wistulę' rzucili!"
Lecz zaraz potem obrywa w swe ryło...
  Ha! I wnet wszystko z oczu mi zniknęło,
Coś tylko z cicha w mózgu moim wrzasło...
(zatacza się)
(uderza głową w szalet pobliski)
  I nagle coś wielkiego w łeb mię grzmotnęło,
Aż pod mą czaszką gromko cosik trzasło!
Ach! Co za nagła lekkość mię ogarnia!
A ze sprawności muskułów wynoszę
Ze jest to także jakaś zręczność sarnia.
O! Ja w powietrze teraz się unoszę
(wchodzi na drabinę)
  I oto lecę, lecę poprzez chmury,
Wiatr je przede mną na strzępy rozwiewa -
I oto ląd jakiś widzę, jakiś szarobury
Kraj. O! Ktoś przede mną nawiewa...
Lecz dokąd, ach, dokąd on zmierza,
Czyżby do tamtej sadyby?
Człowiek ten ma zręczność ściganego zwierza,
Lecz chód niepewny jak gdyby...
A teraz wbiega do ciemnego lochu,
I ja się tam za nim udaję,
I w mrok tej jaskini wgłębiam się po trochu,
Powoli, powoli, wreszcie - światło - staję...
Staję i rozglądam się, który facet, który...
Jakąś maszynę widzę, różną armaturę,
Wtem drze się facet potężnej postury:
"W łeb chama! Chłopaki! Kryć aparaturę!"
(spada z drabiny)
  Ciemność, widzę ciemność... Wała, nic nie widzę!
Lecę, chyba lecę - latać nienawidzę...
(ma drgawki)
  Kwasu polskiego picia to są jawne skutki -
O! Przed oczami widzę żółte plamy...
O! Jakżem wesół! Na bok, na bok smutki!
I... was... to... do... się... gnie... wy... pi... liś... cie... cha... my...
  (oddaje w męczarniach ducha
duch przepija i chucha)
     Zesłaniec trzeci:
  O, duchy, duchy! Ach, precz, straszne mary!
Zżółkł, zzieleniał cały! Patrzcie, jaki brzydki.
Nic dziwnego - nasz zwyczaj znieważył prastary:
"Nigdy nie pij, cieciu, bez dobrej przepitki!"
     Zesłaniec czwarty:
  Nic to! Czy macie w butli jeszcze trochę kwasa?
Jest! Więc pijmy, palmy - dziś kompania hasa!
     Strażnik: (wpada)
  Nu, wot, skurczybyk - hasać mi tu będzie!
Jak bydlaka zćwiczę batem - werwy mu ubędzie!
(leje, kogo popadnie)
     Zesłaniec czwarty:
  Dym! Dym! Hej, kto żyw - za butelki!
Niech poniesie na zdrowiu uszczerbek niewielki!
(Zesłańcy kotłują Strażnika)
     Zesłaniec piąty:
  No! Dobrze! Sukinsyn dobrze zebrał w ryło -
Chłopaki, brać butelki! Nas tutaj nie było!
(wszyscy dają nogę)
     Chór duchów syberyjskich:
  Ciemno wszędzie, głucho wszędzie...
Co to będzie? Dym tu będzie!

Scena 2
(w lochu)

   Więzień pierwszy:
  I znów ni żarcia, ni gorzały -
Pic mi tylko tu pozostał...
Kompany mi się pochorowały,
Rzadko kto zdrowy się ostał.
     Więzień drugi: (wchodzi)
  Nudzę się strasznie - siły marnując
W pełni fizycznej tężyzny,
Nerki z wątrobą wciąż sobie trując...
Wszystko dla dobra ojczyzny.
(pociąga z flaszki)
     Więzień pierwszy:
  Jeśli cię nadmiar energii przenika
I pełen jesteś tej werwy,
To proszę - skotłuj solidnie Strażnika.
Działa mi, bydlę, na nerwy...
     Strażnik: (wchodzi)
  No, panowie więźniowie! Jako życie leci?
Czy wam się nie nudzi, mopanku, mospanie?
Ha! Dla jednego wnet słońce zaświeci.
Idziesz pan ze mną dziś na przesłuchanie!
     Więzień pierwszy:
  O! Jeszcze trochę i on mi obrzydnie!
Proszę cię, towarzyszu, zakop mu solidnie.
     Więzień drugi: (pociąga z flaszki i koncentruje się)
  Hai! Kiai!
         Oooss!
(wykonuje mawashi-geri na twarz Strażnika)
     Więzień pierwszy: (filozoficznie)
  No i poszedł nos!
     Więzień drugi: (pociąga z flaszki)
  Tak! Otom ja bronił ojczyzny
Jak nakazała mi niegdyś ma Frania.
Czas już kraj polski oczyścić z obczyzny,
Nowe przede mną są teraz zadania.
(pociąga z flaszki, się koncentruje)
  Kiai! (wykonuje oi-zuki   na ścianę)
       Hej! Wypitkę zostawiam ja tobie! (rzuca flaszkę, przez dziurę w ścianie wychodzi)
     Więzień pierwszy: (pociąga solidnie)
  Wspomnę w swoich modlitwach o twojej osobie!
     Chór więźniów: (rapuje rytmicznie)
  Niejeden z nas pije kwas,
"Popularne" pali, w ryja kogoś wali,
Daje sobie w żyłę, załapuje kiłę...

~Winieta ~Akt III[[Poczta]]