Część Pierwsza











IHRAM


Ssący skowyt...
Zatopiony okręt
moich łez...
Podnoszę oczy na swój czas
Odkrywam losy własnych słów
I widzę sny
deptając raj
w marzeniach mych...
- - - -
Rzeka snuła mgły...
Wiatr w szczelinach budził sen...
Odpowiedz mi...

JESTEM PROROKIEM, KOCHANIE...


Jestem prorokiem kochanie
i nie mów już nic
gdyż wiem wszystko
a teraz skłoń mi się nisko
i rozłóż swe ciało
o tu na dywanie




Kobietom
Sandora S. Tótha i Gabora Szabadosa






PIEŚŃ ŚNIĘTEGO JANA (ŚNIĘTOJAŃSKA) O NIEDZIELCE


Mogę żyć
Mogę najmądrzej
najpiękniej i najmężniej być
Nawet
kochać ciebie
Lecz padnę nagle
kiedy wiatr nagle
przyjebie

TEN OSTATNI


Dusza we mnie
Czuję...
Czuję że...
Czuję że nie wiem....
Tak żyć bym chciał przestać
Ustrój odrzucić wszelaki
i ugodzić w sedno
Pamiętali by mnie bardziej
niż za życia chcieli widzieć
Dusza we mnie
Czuje...
Czuje że to dzień ostatni
Bez kobiety
budzę się i zasypiam
...bez bratniej...
Ucieczką bez końca
ostatnie dni
chciałbym pokonać
Jak dziecko bez wyższych
problemów
żyć bym żył
i odejść...
i odejść w niebyt
w niezapomnienie ostateczne
Bóg skazał mnie żywotem
lecz umrzeć nakazuje
Bez nadziei skromnej
ze snami tylko
umrzeć się skuszę
...bez kobiety bratniej...
Dusza we mnie
Odejść pragnę
pokazać jak umiera się
...sobie...
Dusza we mnie
Odejdę kiedyś
pokażę jak umiera się
i z tęsknoty
ostatni w życiu błąd






MORTIS AGON (WĘDRÓWKA MOJA)


"Przyjaciół szukam (...) jedynie wśród zmarłych
w sobie (...) i wśród zapomnianych."
Ryszard Krynicki

Uwolniony z objęć czar
płyn upadł już w źrenicę zła
Pomykam chwiejąc się
ostatnim snem...
Dwadzieścia mam tysięcy lat
Choć życie krótkie
obecność ma
nie padnie u bram...
Szukany sens upija mą sierść
Zrodzę następną śmierć...
Dwunogi wrak
opuszczam go
Wyruszam w raj
Nic mnie nie dzieli...
Tam był mój brat
przyjaciel ? wróg
Zanikam w kwiat
Wszystko mnie dzieli...
...rozrywa...
Może grzeszyłem przez wieki snów
Może nie wrócę już tutaj znów
Nigdy więcej nie skują mnie
w kamień..
Urwiska rzek smarkatych kłamstw
przepłynę w spazmach porankach
sam
i znajdę świat
gdzie bóstwo uniesie dłoń
i da mi znak...
Szary parasol i chwila łez
Bo jakże cieszyć się
w niewieście wpłynąć mchy...
Ostatni wybił dzwon
Goryczą ciało złe...
Odchodzisz brudna mną...
Jakże wiele chciałem
nawiedzać sny u twoich stóp
Jak niewiele mam
płomienną jaźń
i serca bruk
u własnych stóp







OSTATNIA WIECZORNA MIŁOŚĆ (W SZPONACH POCAŁUNKÓW SZKLANEJ KOBIETY DRYFUJĘ)


wszechogarniasz mnie jak noc
krocząc wciąż przed siebie
drogą którą nie znam
a nawet nie widzę
wygasam
ślepcze
burknął Niewidomy Starzec
wylewając z ucha
cień mego zapomnienia
nie mnie było dane
wyrwać swą drżącą dłoń
z szyderczego uścisku
wszechogarniasz mnie jak zło
pokutując ust nie uchylam
gdyż gwiazd sięgnąć nie pora
nie dla mnie
głupcze
wyszeptała Jasna Dziewica
wdychając z bólem
odór mych sennych powiek
Hrabiego Astarota
nie mnie dane było
zasmakować skryte łono
w miodzie pławiące
nie patrz już na mnie
skoroś Czysta i Piękna
a ja Samotność
ciało twe pełne Nocy Spełnienia
ja w Pałacu Goryczy
roję lata całe
wybacz głupcowi
który ośmielił się
spojrzeć
nie padłszy na kolana pierwej
wygasam
nim całkiem w popiół
zaklęty mój sen
powrócił
Martwego Chrystusa
ujętego w Tajemnicę Łez
ujrzałem
wszechogarniasz mnie jak wstyd
wstyd ogarnia mnie jak noc
noc ogarnia mnie jak ty
ty ogarniasz mnie jak zło

KOBIETA I GŁAZ


Głaz mnie
głaz mnie
głaszcz...
Głaszcz mnie
i odchodami
porannymi
oblepiaj
abyś jak
ja
nie miał dostępu
do pieczary
mojej
Jam głazem była
zeschniętych
odchodów stertą
a teraz
trupem jestem
A ty mnie głaszcz
jak głaz
mnie oblepiaj
Głaz mnie
głaz mnie
głaszcz...






KSIĘŻYCOWE PORNO


"Rozkosz tylko jedna naprawdę
czar ma jakiś dla mnie jeszcze."
              K. Przerwa ? Tetmajer

tak gdzieś w twej woni
tonąć i wznosić się
jak słońce ubrane na jasno
błogosławić nie znane uczucia
w twych ustach
i lądy odkrywać samotne
a oczu sennych
strzec pośród róż
jak diamentowego blasku
w Zatoce Pożogi
budząc się miłość upijać
z pomiędzy twoich włosów
oplatających mnie po trzykroć
a piersi twe i łono
okrywać szalem posłuszeństwa
sierść mą poświęcić
zapachem kobiety
a po śmierci ciało moje namaścić
twym oddechem
zachodzącego księżyca
i dryfować w zapomnieniu
przez cztery wieki nocy
aby za dnia
móc uchylić moje szepty
i ucałować stopy twe
drżące uczuciem trwogi
z ciałem twoim
w księżyc ulecieć
aby móc w twe szlochy wstąpić
i twoją dotykać namiętność
zamykając ostatni rozdział
Księgi zwanej Pożądaniem

O ZMROKU W ZDRADZONYM OGRODZIE IDĄC SPOTYKAM CIEBIE NAGĄ


zdradziłem nas
nasze słodkie tajemnice
nasze noce których nie było
i ciało nasze jedno którego nie ma
zdradziłem miejsce
gdzie uprawialiśmy miłość
miejsca tego nie ma również
bo ja to wszystko zdradziłem
okrutnie i podle
kobiet nie ma także
zdradziłem je wszystkie
dziwne
że jeszcze mówią do mnie
i ciebie tez zdradziłem
każde z nas
osobno i powoli
nawet nie zapalę
zdradziłem wszystkich
nie ma żadnego człowieka
mnie również zdradzono
dziwne
cały czas jestem






WIOSNĄ...

wiosną
mchy w mych zębach
rosną
?englishman-
mówią sadyści
jak by byli
kurwa czyści
w marzeniach
o futurach w futrach
(nie ma mocy dla sił
którym moc
przysparza władzy)
wszystko zmienia
mnie w kamień a
z brudnych uszu
miód wyrusza
na podbój
intymnych partii
nostalgicznych stanów
duszy
i międzyudzia
wiosną
moje piersi rosną
jestem krwawym pragnieniem
bez adaptacji
ładne mam piersi
wiosną
bez dziury w zębach
pokrywam twoje wargi
rosą
ładne mam piersi

UKOJENIE


Ułożony w poprzek drogi
którą nakazano
uniosę pochodnię przekleństwa
Zwiastuję wam
zło
Zdychajcie
Nic tu nie pozostanie
bo cóż być może
kiedy
ja odejdę...











MIŁOŚĆ (II)


Usnę w tobie
a ty różę ułóż białą
na swym łonie
- moim grobie...






CISI


Cichym cichym być.....
Niety.....
Nietykalnym
nieosiągalnym
muskularnym
na umyśle
Ciszę stworzyć
taką
że.....
I nic nie mówić.....
- - - - - -
Cisza.....
Co pewien czas
słychać tylko
pojedyncze
jadowite i wulgarne
pierdnięcia
i bóle głowy.....






PROTEKCJA


tak
powiadasz
by nic wbrew chwili
nie robić bynajmniej
ożeń mi kosę
a powiem
ci
być
zważ
gdy baczę
tak
powiadam
by czasem wbrew chwili
dopomóc

DLA I PRZEZ

1.
Bolało mnie serce
gdy patrzyłem
i słuchałem was
Bolał mnie żołądek
gdy połykałem
wasze słowa i myśli
Tacyście brzydcy...
Bolało mnie serce
dla i przez
was...
Bolała mnie nauka
waszej twardej bez-sen-sownej
rzeczywistości
a raczej instynktownej podłości
zastępującej świat
stworzony
dla i przez
was...
Tacyście anty
Bolą mnie myśli
głuche i ślepe
niezdolne do wyrażenia
skruchy i nienawiści
do was
Tacyście mali...
Sami sobie tworzycie
piekło
gdy mieliśmy wspólnie
wybudować niebo...
2.
Niech pięść moja twarda
zaciąży Wam na nosach
Niech skonam
dla i przez ludzi...
Niech flegma moja
zniekształci wam oczy i czoła
Niech słowa moje
przedziurawią wam uszy
jak
gwóźdź młotem wbijany
Niech skonam
dla i przez
ludzi...
3.
Tacyście płytcy...
...głębia wartości
prawdziwych
nic by nie straciła
gdybyście wyzdychali...
4.
Dziki tłum bezdusznych
niedorajdów
? dzwonnica oznacza ich kres...






GOŁOLEDŹ


Śnieg opadł znów
na głowę
staruchy...
Podłe paznokcie
wytykają tych
co w śmieciach szukają losu
i śnią o własnym
niebycie...
- - - - -
Szukaj!
Być może się zagubisz
we własnej chęci
wiary
? niewiary...
...w boga
w nieboga
w siebie
i nie...
Szukaj!
Lecz gdy upadniesz
na swą drogę
nie staraj się podnieść
krzyża
który pomaga
w cierpieniu...
Szukaj!
Być może stracisz
najpiękniejsze z ohydnych dni
w twojej
cnotliwej łasce...
Bądź...






JESZCZE JEDEN WIERSZ DLA CIEBIE


nie idź pókim
deszczem
nie idź pókim
w twych pragnieniach
gestem
jeszcze
nie idź póki
drążę litości chłodami
twoją duszę
między twymi udami
nie idź póki
marzę
by namiętnie lizać
wszystkie nasze twarze
nie idź pókim
deszczem
nie idź póki
jestem
jeszcze

LIST DO K.


Na ustach mych słowa z warg twoich
zlizane. Nie na pamięć ? nie chcę,
by gniotły jak kamień. Nie chcę też,
aby uschły jak słoma. Dlatego ciało
twe nagie tworzę w swych ramionach,
ukwietniam smak skóry, pot z piersi
zlizuję, zapach wchłaniam łona,
ud ściskam strukturę.
Jęki twe w mych piersiach zmysłową
muzyką ? najczulej rozkoszną i
namiętnie dziką. Wilgotna i lepka
rozchylasz swe żądze ? czuję je
głęboko i w twej głębi błądzę.
Najsilniej, jak mogę, twych ud gnę
strukturę, zapach wchłaniam łona,
pot z piersi zlizuję, smak skóry
ukwietniam i...
nic już nie czuję,
gdyż nie ma tu ciebie...
To tylko cne wyśnienie
w mym ?bezwyznaniowym niebie".
Już zmierzcha
i niebo ulało swą czerń
w zapatrzenie...
W mchach twoich
upnę dłonie, by owiły
w urojenie..
Tyś jak konopia w mym dusznym
umyśle. Jak pragnień poemat
nie ujęty w słowa. Tyś jak
spełnienie wszystkich płochych
przyśnień. Najgłębszych rozkoszy
niewypowiedziana mowa.
W tobie ukryty ogień mych
fantazji. Ciało twoje pieszczę
pomiędzy wersami. Dusza
niezgłębiona niczym tajemnice
Azji. W tym kształcie wciąż konam
głodnymi nocami.
Do warg swych unoszę każdy ciała
szczegół. Już miodem opływa
ciała twa materia. Ocean
twój spijam nie chcąc ujrzeć
brzegu, a z westchnień rozbrzmiewa
oddechu histerię.
Lecz
zmierzcha już
i niebo ulało swą czerń
w zapatrzenie...
W mchach twoich
upnę usta, by ze snu
spędziły cienie
Uda twoje zroszę porankiem
uniesień. Piersi w dłoniach skryję,
by wrzeć nie ustały. W łono
wpłynę słodką melancholią
grzeszeń. W warg wilgoć swoimi
wplotę się ustami.
Wszystko to zrodzę
na ziemi i w niebie
? żar piekła uchylę
kiedy wstąpię w ciebie...
Lecz teraz
już zmierzcha
i niebo ulało swą czerń
w zapatrzenie...
W mchach twoich
upnę duszę, by uwiodły
w zapomnienie...






JOHNNY THE DOG


to miasto nie płonie już
chociaż w płomieniach bez modlitwy tonie
na mych piersiach krew
dogwałca ideologii kurz
w między nóż
żołnierz pohańbiony z kabury spluwę
z wahaniem
dawaj stówę
a może być w czeku czy pan może czekać
czy pan reprezentuje kogoś ubranie
w tym wianie
beknął na to żołnierz spokojnie się wyszczał
zielonego wycisnął ze swojej skroni pryszcza
ja cierpiąc wielce klęczałem
gdyż dobić wolności nie potrafiłem
ona wciąż żyła
lecz mundurową pokryta plwociną
i na dwie ręce w sumieniu zagrałem
z pedałem
+ + + + +
wszystko skradziono wcześniej czy później
radości nie znałem nawet w wiekach średnich
gdy do zbawienia asceci mnie wiedli
bezalternatywne hołdując fantasmagorie
to ona
wołali obarczając krzyżem
me spragnione ramiona
to on
zaprzeczałem ratując swą płeć
chcecie objawię wam człon
to ona
śmiał się Bernardo ? brat
widziałem jak ciągnie wymiona
to on
przy swoim trwałem
ujmując swój człon
a owe wymiona Bernardo ? bracie
ciągnąłem w noc ciemną Małgorzacie
? siostrze
objawiłem swój człon
a objawienie jednoznacznym było
przystali już wszyscy
to on to on to on
pan
a Małgorzata ? siostra wymiona
na lincz analny została skazana
a i jak w imię ducha przykazano
obrzezana
do końca aktu bezsilnie bezbronna
+ + + + +
wnet splunął wolności żołnierz jakby plwocin bufet
i a do mej skroni drżąc przystawił lufę
i rzekł
ja ze swą rodzina myślami w zaświatach
już nawet kupiłem kolejne wcielenie
lecz kraj twój wroga przybliżył do granic
to na nic
mej duszy nie znajdziesz na mapach
tylko w podziemiach gdzie w woli Szatana
gdzie w kwiecista choć orgii pełna błyszczy polana
i zapach prochu
jam poeta
zepchnięty do lochu
za to żem ja winny
za to żeś nikczemny
jam poeta
zepchnięty do prochu
to miasto nie płonie już
chociaż w płomieniach bez modlitwy
tonie na mych piersiach
krew dogwałca ideologii kurz
w międzynóż
czym żywy
czy zdechłszy niewiastę pokrywam jak rosa
to miasto nie płonie już
zbyt głęboko dosięga wolności czyjejś kosa
w międzyroże...

Woytkowi T. Brzosce

SONG PASTERZA DUSZ


i niech pierwszy złamie
się ten
kto na moje przykazanie
berła nie uniesie
i nie przemieni mnie w sen
lub niech jego złamią
a ciebie w twym śnie odwiedzę
i choć bredzić będę
(gdyż bredzę)
w miękkim sromie twojej duszy tonąc
odśpiewam kolędę
lub nie odśpiewają
(twoje usta i piersi)
+ + + + +
boom! boom!
bomba mych rzygowin spadła prosto w tłum
otwierając w mdłych jelitach historyczny nabieg
wasz seks to fizjologiczny zabieg
+ + + + +
i zaśpiewałem
a kiedy śpiewam
to dzicz mnie miłuje
gdyż głos mam anielski
choć na wskroś fałszuję
aż czasami chcą krzyknąć
jak pośladki twe usta
acz w usta i pośladki
co innego wchodzi
chyba że nas ksiądz odwiedzi
(wtedy dzicz na dupie siedzi)
+ + + + +
jutro mnie nie będzie
jutro chodzę po kolędzie
pójdę wszędzie
tam
gdzie nie chodzi z kopertami
pieniężny-pod wezwaniem-pan
i niech pierwszy złamie
się ten
kto na moje przykazanie
nie przemieni mnie w sen
lub niech jego przemienią






TAK, KOCHANIE...


Tak kochanie
już nie usypię się
i nie ustanę
ustami
rzeźbić kryształową
postać twą
obłokami
tak kochanie
ze skrzydłami