I jak się teraz czujesz?
Czy masz kolorowe wizje? Jak z dziecięcego obrazka? Nieco krzywe domy, źle umieszczone w perspektywie, lecz urokliwe, jak na obrazkach Nikifora? Nie wiesz kto to był Nikifor? Nie widzisz barw? To po co brałaś?
Tak chciałbym cię zrozumieć, córeczko. Tak bardzo, jak cię kocham.
Czemu nie powiedziałaś, że żyjesz w szarości? Przecież byłem tuż obok. Nieprawda, nie byłem za daleko. Malutka, nie trzeba było się wstydzić. Jeszcze nauczę cię widzieć w kolorze i świat i swoje odbicie w lustrze. Nigdy nie potrzebowałem prochów, żeby dostrzec piękno. Albo wywołać je z zakamarków pamięci. Wystarczy wprowadzić się w odpowiedni nastrój, wpatrzeć w ogień na kominku, płomień świecy, albo tylko w biały sufit i odpłynąć. Wyobrażasz sobie coś, obojętnie co, obrysowujesz kształty grubymi liniami i wypełniasz kolorem. Spróbuj, pomogę ci, córuś. Jutro też i pojutrze A później będziesz umiała sama, bez niczego. Przywołaj obraz nadmorskiego klifu, z jakimś drzewem nachylonym nad skarpą, płaszczyzną wody i wyciągniętym na plażę kutrem. Masz? Teraz grubymi flamastrami obrysuj drzewo i kuter, pociągnij linię brzegu, zaznacz stromiznę. Masz? Każda linia innym kolorem? Nie? To popraw. Teraz wlej barwy w obrysy. Tylko delikatnie, barwy muszą być transparentne, półprzepuszczalne, jak mgła. Przesuń je trochę pod spód, aby pierwotna faktura została nienaruszona. I jak? Nie, na moim obrazku nie ma pająków. Mój jest jak z kreskówki. Spróbuj domalować Bolka i Lolka, albo Myszkę Miki, co chcesz. Przecież to takie łatwe. Nie bój się, wąż nic im nie zrobi, nie ma żadnego węża. I smoka też wyrzuć. No dobrze, jeśli koniecznie musi być Pomaluj go błękitem i wsadź w paszczę kwiat. Nie spali go, jeśli mu ją zamkniesz. Trudno, niech dymi, ale jest niegroźny, prawda? Kominy też dymią, a czy się ich boisz? To po co wyobrażasz sobie kominy krematoryjne? Ich już nie ma i nigdy nie będzie. Komin na czerwonym dachu małego domku, wkomponowanego w klif, a dym unosi się zabawnymi kółeczkami, puf, puf, jak z ust magika. Prawda, że lepiej? Smok śpi? I dobrze. Jaki znowu wąż? Przecież go nie ma. Nie umiesz Myszki? Zobacz. Okrągłe, duże uszy, między nimi gładka, czarna czupryna, zabawnie zadarty pyszczek, nieco wywinięta dolna warga, łatwizna. Wolisz księcia? Dobrze, niech będzie książę. Może być podobny do Piotrusia Pana. Maluj pomaleńku, nie spiesz się, dobrze, może być podobny do Leonarda di Caprio. Nie ma żadnego Titanica, żadnej katastrofy, po prostu różowy di Caprio siedzi na plaży i przez niebieską słomkę sączy żółty sok pomarańczowy. Nie może zabić tego pająka, on go nie widzi. Ani innych robali. Węża nie ma. Jest cudny, słodki, kolorowy obrazek. Popatrz proszę, sama go wymyśliłaś, proszę, tylko spójrz! Jutro spróbujemy znów. Będziemy malować razem - pamiętasz te książeczki, które uwielbiałaś, gdy byłaś mała? Będziemy razem malować twój świat. Tak piękny, jaki sobie wyobrazimy. Zobaczysz, uda nam się. Kiedy tylko zapragniesz. I widzisz, sama zobaczyłaś tęczę. Mówisz, że tęcza oplotła cię, wiruje wraz z tobą, płyniesz z barwami w szalonej spirali, który wsysa cię, jakby ktoś wyciągnął korek z dna morza?
Chyba przesadziłaś. Oddychaj równo. Głęboko. Oddychaj. Oddychaj!
Nieeeeeeeeeeeeeeee!
****
To opowiadanie na szczęście, na szczęście nie jest o mojej córce. Ale może być o twojej.
08.02.1999 r.
Tekst pochodzi ze strony 5000słów.
Prawa autora tekstu zastrzeżone.