CZASAMI ŻAŁUJĘ
Ciekawa rzecz:
"jak gwiazdy wirując wracały do nieba"
"I ktoś gwałcił ciszę podchmielonym śmiechem" - może niezbyt pasuje do ogólnego tonu wiersza, ale jest interesujące.
Zdarzają się rymy. Albo rymowany wiersz, albo biały... Coś by dobrze było ustalić.
"Usiedliśmy przy ogniu i patrzyliśmy" - za dużo "śmy" jak na początek.
PIJANY EROTYK
Szkoda, że pijany i "gwiazda pijacka" - na końcu.... Byłby całkiem ładny....
GORZKI LIRYK, TARCZA
Może być.
W KAWIARNIANYM DYMIE
"Dziwnie posmutniałaś, a ja ugryzłem się w język" - "dziwnie posmutniałaś, a ja się w język ugryzłem" - może tak brzmiało by lepiej?
Tak końcówka, taka banalna....
OCENA ZA CAŁOŚĆ - 4,0
Witam, witam w bzowym maju I ocenę przysyłaju :-))) Krzysztof --------------------------------------------------------------------- Wiersze Rivendella - ocena "Czasami jeszcze żałuję" Zaczyna się pięknie (sam kiedyś stworzyłem podobny obrazek) Iskry biegnące na wieczne spotkanie swoim większym siostrom. Przypuszczam, że autor miał niejasną dość koncepcję całości i na bazie pierwszej strofy zbudował wiersz...o czym? O rozstaniu i pogrążeniu w samotnej miłości. Nie mogę się zgodzić na anie metafory typu "I ktoś gwałcił ciszę podchmielonym śmiechem". Forma rzekłbym klasyczna, bo i cztery wersy i cztery strofy. Trochę może rytm skacze w różnych metrach, co w wersyfikacji tak dobranej poczytywałbym za wadę. "Usiedliśmy przy ogniu i patrzyliśmy Jak gwiazdy wirując wracają do nieba" Pierwsza strofa bez rytmu, a druga to już klasyczny amfibrach na 3/4. "Erotyk pijany" Znów alkohol, jak ja tego nie znoszę...(ot moje uprzedzenie). A alkohol w poezji to już mi w ogóle nie gra, chyba że na fortepianie...ten gra ładnie powiedziałbym malowniczo. I tak subiektywnie to jak dla mnie dobry wiersz, a byłby lepszy gdyby nie "Pijacka gwiazda", która mu przyświeca, choć wiem, że to zepsułoby koncept. "Gorzki liryk" Oj nie lubię takich płaskich point, jak spadać to z wysokiego konia, jak "skaliste wybrzeża", "liście dębu", "żar poezji" to nie...ta fatalna ostatnia zwrotka, która nic na dobrą sprawę nie wnosi, burzy wręcz refleksję zbudowaną na ciekawej formie w trzech pierwszych strofach. "Tarcza" Wśród nocy rozwidlonej Eksplozjami - serc naszych O klasycy!!! Zabiarajcie tę przydawkę w postpozycji. To brzmi jak tania archaizacja już nie na dziś. Istnieje teoria "wrogów pisywania wierszy i wierszyków", którzy twierdzą, że ów moment inwersji jest dla wiersza cechą konstytutywną więc nie ma się co wysilać nad metaforą, można przecież przestawić, a efekt będzie podobny. Otóż dementuję: Nie, efektu podobnego nie będzie. Grafomania będzie! A ten powrót do rzeczywistości z Tekilą to co? "W kawiarnianym dymie" To ładne, choć ta śmierć w ostatniej strofie nie bardzo czytelna. --------------------------------------------- W sumie jak dla mnie wszystko ponad przeciętną, autor kreuje swój świat (kawiarnia, papierosy, alkohol), a miesza to z naturą i historią, które na pierwszy rzut oka mają być dominujące. To dezorientuje i burzy harmonię wierszy. Ciekawe metafory przeplatane strasznymi banałami. Rada - mniej słów (to moja uniwersalna rada), kondensacja wprowadzi więcej znaczeń. Pozdrawiam Krzysztof Tryk
:::Czasami jeszcze żałuję... :::
Usiedliśmy przy ogniu i patrzyliśmy
Jak gwiazdy wirując wracają do nieba
Niesione przez dym niewidzialny w ciemnościach,
A las dookoła stanął czarnym murem.
Na pniach usiedliśmy w rozświetlonym kręgu
I ktoś gwałcił ciszę podchmielonym śmiechem,
A inni wtapiali się w ogień zamglonym spojrzeniem,
Zaś las dookoła ciepłym szumiał wiatrem.
Lecz ja wzrokiem błądziłem pomiędzy gwiazdami
Szukając tej jednej, która była nasza
I co ciągle świeci kiedy nas już nie ma.
Pamiętam noce tak do tej podobne
Gdy spałaś spokojnie na moich kolanach.
Ciekawe czy także czasami żałujesz ?
<i>
Ten ogń nie był taki zły, zatem przyjmuję, że P.L.
żałuje tego co mogłoby się stać, a się nie stało, choć
można to zrozumieć odwrotnie.
Autorowi udało się wywołać we mnie szereg
wspomnień związanych z operacją "Bieszczady 40",
stąd wnioskuję, że klimat zbudowany dobrze.
Troszkę razi powtórka: "usiedliśmy", "patrzyliśmy",
potem znowu "usiedliśmy".
Można ogrzać zziębnięte wspomnienia czytając ten wiersz,
jednak przez to, paradoksalnie - nie może być ponadczasowy,
dla niewtajemniczonego w intymny świat bohaterów czytelnika.
Traci także punkty przez pozornie niezwykłe zwroty (dla zakochanych),
które nie są takie bez różowej pary okularów.
</i>
:::Erotyk pijany:::
Dziwne
Jak w krwi przybywa procentów
Sześć,
Dwanaście,
Czterdzieści,
Erotyka !
Ogarnia nas swoim wilgotnym spojrzeniem
Rzucając twe ciało na nagi fortepian
Bym zagrał tym razem największy z utworów
Więc błądzę rękoma po klawiaturze
I czytam z nut zapisanych pomiędzy włosami
Spijając resztki z twoich bladych piersi
A każda kropla to krok do szaleństwa
Uniosłaś mnie i zawiesiłaś w powietrzu
Z coraz większą prędkością wirując językiem
Aż dla nas obojga eksplodowała
Pijacka gwiazda...
<i>
Dlaczego Autor nie porozmawiał z panem "Władzą" ?
On wie! Toż te procenty, ich wartości, mogą wykrzywić twarz
czytającego...
Poza tym erotyczne poczynania - całkiem erotyczne i nie niepiękne,
więc po co umieszczać je w pijanej klamerce?
Ciekawi mnie, czego resztki spijał P.L. z jej "bladych piersi".
To niedopowiedzenie nie ma tu, moim zdaniem, znaczenia.
</i>
:::Gorzki liryk:::
Słyszałem -
Głosy celtyckich kobiet
Oplatające skaliste wybrzeża,
Tulące się do szorstkich, góralskich twarzy.
Widziałem -
Indiańskie kobiety o orlich oczach,
Przenikające bezkresne prerie,
Oplatające dusze swych wojowników.
Przeżyłem -
Miłość Słowianki pod liściami dębu,
Zrodzoną w głębi cienistej puszczy,
Gorącą wewnętrznym żarem poezji.
Lecz teraz zanurzam się w kolejnej kawie
I tęsknię za gorzkim smakiem nikotyny.
Nie mogę zapalić bo przecież rzuciłem
Dwa lata temu... Pamiętasz ?
<i>
Podoba mi się, stąd - nie będę zbyt wiele komentować.
Razi jedno zająknięcie "o orlich".
(Bezpośredni, końcowy zwrot do nieistniejącej fizycznie
adresatki tego wołania serca P.L. - niech już będzie...)
Tomasz Warzyński
</i>