Autorka sama o sobie... No więc : Mam na imię Ola Tana. 18 lat.Uczęszczam do ( Czy to nie brzmi jak na wyborach Miss.Polonii ? Jeszcze tylko podam swoje wymiary i będzie można na mnie głosować :-) liceum. Kontakt z autorką: tana@friko2.onet.pl.
Poniżej publikuję Testament. Aby przeczytać opowiadanie Ocena, należy kliknąć tutaj.
Śmiech. Niewiara. Duchu przybywaj!!!
Pozwól uwierzyć, w cuda. Magię...
Cmentarz, smętarz...
Park, wino, śmiech. Zabawa, zabawa, zabawa.
Litania...
Przyzywamy, wzywamy, wyzywamy...
Przybądź, ukarz się, posiądź...
Pentagram, świece, śmiech, wiatr,...
Mieszkam przy ulicy Du'Alece w kamienicy czynszowej.
Jest to jedna z najładniejszych ulic naszego miasta, z pięknym widokiem na park.
Za parkiem znajduje się szkoła. Uwielbiam wstawać wcześnie i spoglądać przez okno na dzieci, które tam idą... Jakie one są piękne... wszystkie. Takie czyste i naiwne...
Ubrane w schludne mundurki, idą bez obaw przez park.
Za nimi spoglądają zlęknieni rodzice. Oni wiedzą...
Właściwie, to park powinien być zamknięty, jednak, jak mawiają władze- brak dowodów. No i park stoi.
Kilka razy ktoś usiłował go podpalić. Jednak ogień zawsze gasł.
Nie spłonęło ani jedno drzewo. Sprawcy natomiast nigdy nie szło znaleźć...
Czasem tylko ktoś przebąkiwał , że to Tomas. To jednak nie może być prawda.
On zniknął 5 lat temu... Tak jak i my znikniemy, a później całe miasto...
Lecz park pozostanie, n a w i e k i !
Zaczęło się od ciemności, dziwnej... materialnej...
Tego wieczoru usłyszałam jak co hukło w moje okno. Dwa razy. Mieszkam na pierwszym piętrze więc myślałam, że to żart. Nie wiedziałam wówczas, że to ktoś się wprowadził.
Cichy obserwator zamieszkał w moim domu. W każdym domu... i rósł w siłę.
A my słabliśmy uzależnieni od jego obecności, jak od narkotyku.
Wciąż nie zdawaliśmy sobie sprawy z jego pobytu.
Wtedy jeszcze nie było za późno, by wyjechać. Lecz on wciągał nas coraz głębiej, kusząc snami i wiecznym istnieniem...
Gdy zawładnął parkiem było już za późno...
Jak marionetki na sznurku tańczyliśmy w takt jego muzyki...
Wówczas wdarł się do naszych dusz...
Gdy to się stało zamknęliśmy kościoły i czekaliśmy na potępienie...
Jednak ono nie nadchodziło...
Mijały dni ..., a my wciąż żyliśmy między mrokiem a światłością.
Tylko wieczorami, błędne ogniki w parku przypominały nam o jego obecności...
Nie wiem ile nam życia jeszcze dane. Co noc zbliżam się do jego kresu... Zastały mi już tylko skrawki, skrawki wspomnień...
I marzenia... Marzenia o śmierci........
Tekst pochodzi ze strony 5000słów.
Prawa autorki tekstu zastrzeżone.