Marcin Koczur - teksty


Marcin Koczur ma 19 lat i mieszka w Warszawie. Poniższa sztuka powstała w Stanach Zjednoczonych, była jednym z elementów zaliczenia zajęć z technik literackich. Marcin przyznaje, że może się wydawać bluźniercza, ale zaznacza, że nie było to celem samym w sobie. Tekst został przetłumaczony z języka angielskiego i wzbogacony o polskie zwroty. Kontakt z autorem: koczur2@polbox.com.




Boski Plac Zabaw


autorstwa
Marcina Koczura








Copyright 1999 by Marcin Koczur








OBSADA:
JANEK, 35 lat, sprzedawca ubezpieczeń
HELENA, 30 lat, Bóg
SIOSTRA BARBARA, 64 lata, pielegniarka
KASIA, 28 lat, zona Heleny
ADOLF HITLER, kobieta w wieku 45-55 lat
PIERWSZA KOBIETA, 20-30 lat
DRUGA KOBIETA, 20-30 lat
TRZECIA KOBIETA, 20-30 lat

CZAS:
Terazniejszosc

MIEJSCE:
Niebo


















Scena I
(Cała scena jest wypełniona dymem imitującym chmury. Po prawej stronie stoi duże, drewniane biurko wraz z krzesłem. Na biurku maszyna do pisania, kilka papierów. Przed biurkiem stoi drugie krzesło. Za biurkiem szafka na akta, wieszak na ubrania, kilka kartonowych pudeł. Dym stopniowo opada i pozostaje jedynie nisko przy ziemi.)

Janek:
(wchodzi z lewej strony) Halo! Czy jest tu kto? Kurcze coś tu się pali...Czy jest tu ktoś do cholery??? Co jest grane?

Helena:
(wchodzi z prawej strony i siada za biurkiem) Witam. W czym mogę pomóc?
( Janek w milczeniu wpatruje się w Helenę) Czy jest coś co mogę dla pana zrobić? Czy jest pan umówiony?

Janek:
Gdzie ja jestem?

Helena:
W moim biurze. W czym mogę pomóc?

Janek:
No tak...ale gdzie ja jestem dokładnie? I skąd tu tyle tego dymu?

Helena:
Panie...

Janek:
Kiełko, Janek Kiełko

Helena:
Panie Kiełko, jest pan w Niebie.

Janek:
To bardzo miło, ale ja pytam poważnie.

Helena:
A ja poważnie odpowiadam. Jest pan w Niebie.

Janek:
O w dupę...

Helena:
Prosiłabym o nie przeklinanie, jeśli to możliwe.

Janek:
Żartuje pani, tak? To wszystko... jakiś dowcip, prawda? Kumple z działu ubezpieczeń na życie zrobili mi kawał...Bardzo śmieszne...Dobra wychodzić chłopaki, dość tych żartów..

Helena:
Obawiam się, iż jestem śmiertelnie poważna. Poza tym Bóg zazwyczaj mówi prawdę...

Janek:
Hej, hej, hej! Chwila moment! Co pani powiedziała???

Helena:
Właśnie oznajmiłam panu, iż jestem Bogiem.

Janek:
O w dupę...

Helena:
Myślałam, że rozmawialiśmy już o przeklinaniu.

Janek:
Dobra, chwilunia. Więc Bóg jest kobietą, to znaczy on jest kobietą, to znaczy pani jest nim, to znaczy nią?...

Helena:
Ma pan święta racje.

Janek:
Czy inni o tym wiedzą?


Helena:
Oczywiście, wszyscy to wiedzą.

Janek:
Proszę mi wierzyć, że chyba nie wszyscy...To dla mnie pieprzona niespodzianka...

Helena:
Panie Kiełko!

Janek:
A no tak przepraszam... Cała ta sytuacja jest dla mnie dość niezwykła... no wie pani...raczej się pewnych rzeczy nie spodziewałem. Co prawda ostatnio nie odwiedzałem może kościoła tak często, ale nie myślałem, że aż tyle się pozmieniało.
(pauza) Więc jest pani Bogiem, tak? To jakby nie patrzeć bardzo miło. W końcu mamy równouprawnienie, nie? Ja tam się nie czepiam, jestem tolerancyjny. Jak ktoś chce być Bogiem niech sobie będzie. Tylko proszę mi powiedzieć co ja tu robię? Potrzebujecie jakiegoś ubezpieczenia, czy co?

Helena:
Właściwie to muszę panu powiedzieć, że nie za bardzo wiem. Nie czytałam jeszcze pańskich akt. Chwileczkę, niech sprawdzę (przegląda papiery) ...Kiełko...Kiełko...o jest Kiełko Jan, lat 43, agent ubezpieczeniowy...och no tak...zawał serca...więc jest pan jakby to powiedzieć...

Janek:
Co?! Czy to znaczy, że ja nie żyję???

Helena:
Staramy się tutaj używać terminu "nie całkiem żywy," to jakoś tak milej brzmi, nie sądzi pan?

Janek:
No nie, to już lekka przesada! Koniec tego! O co chodzi, ja nic nie rozumiem! Ostatnie co pamiętam to... (zastanawia się i po chwili mówi szeptem do siebie) O w dupę... (pauza) I co ja mam tu robić, do cholery???




Helena:
Przede wszystkim, proszę się uspokoić. Sądzę, że pozostanie pan tu przez "jakiś czas." Tutaj ma pan rozkład zajęć na ten tydzień (wręcza mu kartkę) Ponieważ jest już po dwudziestej drugiej, ominęła pana kolacja dla nowych członków. Ale to nie taka wielka strata. Dziś miały być pierogi...Jutro jest "DZIEŃ SPOTKAŃ," może pan porozmawiać z jakąkolwiek zmarła sławną osobą. Jutro gościem specjalnym ma być...niech no sprawdzę... (zagląda do notatnika) Adolf Hitler...

Janek:
Co???! Adolf tu jest???

Helena:
Oczywiście, już tłumaczę. No więc w 1763 Piekło przepełniło się, więc zaczęto wszystkich przysyłać tutaj. Mamy tu niezły bałagan od tamtej pory...No nic...Wracając do tematu, w piątek jest wieczór bingo, a w niedzielę mamy wybory kto był najseksowniejszym papieżem. Myślę, że jakoś to będzie, proszę się nie zamartwiać. (do pokoju wchodzi Kasia) O witaj kochanie! (Helana całuje namiętnie Kasię w usta. Janek jest nad wyraz zdumiony) Och, przepraszam...Nie przedstawiłam panu. To jest Kasia, moja żona. Kasiu to jest pan Janek Kiełko nasz nowy "lokator".

Janek:
Ma pani żonę??!!Jak...Jak to możliwe...To chore...

Helena:
Co pan wygaduje? To tutaj normalne, radzę przywyknąć. Poza tym my się kochamy...

Janek:
W dupę mać, co to za miejsce! (kurtyna)

Scena II
(Pokój, strona lewa sceny, jedno łóżko, mały stolik nocny z lampką, na stoliku leży Biblia)

Helena:
Więc to będzie pański pokój przez najbliższe kilka dni.


Janek:
A dokładnie ile tych dni spędzę w tym uroczym apartamencie?

Helena:
Jakieś dwa, może trzy dni. Do czasu jak przygotujemy pana do transformacji...

Janek:
Do czego???

Helena:
Do transformacji. Czyżbym nic panu o tym nie powiedziała?

Janek:
Najwyraźniej nie. Mam przeczucie, że jeszcze wiele nie wiem.

Helena:
Och, ale ze mnie gapa. No więc nie może pan tu "taki" zostać.

Janek:
Taki? To znaczy jaki???

Helena:
No taki...No, nie może pan pozostać mężczyzną.

Janek:
Dobra miarka się przebrała! Co tu się kurde dzieje...wypuśćcie mnie stąd... O co wam chodzi? Chcę się skontaktować ze swoim adwokatem.

Helena:
Chyba pan żartuje? To jest niebo, tutaj nie ma adwokatów, mimo przepełnienia piekła.

Janek:
Nie! To jakiś koszmar! RATUNKU!

Helena:
Siostro Barbaro, potrzebuję tu pomocy!


Siostra Barbara:
Słucham.

Helena:
Proszę dać mu coś na uspokojenie, tylko szybko.

Janek:
Nie! Nie chce żadnych prochów...Nawet się do mnie nie zbliżajcie... (Siostra Barbara przybliża się do Janka z wielką strzykawką) Zostaw mnie w spokoju... NIEEE! (Janek dostaje zastrzyk i po chwili zasypia)

Siostra Barbara:
Nie będzie z nim łatwo.

Helena:
E tam. Nie on pierwszy. Poza tym nie ma wyjścia.
(Obie wychodzą pozostawiając Janka śpiącego na łóżku. Światła gasną po lewej stronie sceny-w pokoju-zapalają się natomiast po stronie prawej. Po prawej stronie sala reanimacyjna w szpitalu. Janek śni. Leży na stole operacyjnym nieprzytomny. Dookoła stołu stoją: Helena, Kasia, Siostra Barbara i Adolf Hitler, który jest kobietą. Odbywa się reanimacja)

Adolf Hitler:
(Używa elektrowstrząsów, aby przywrócić pracę serca) 3,2,1

Helena:
Tracimy go...

Adolf Hitler:
3,2,1...

Helena:
On już nie żyje Adolf.

Adolf Hitler
3,2,1...

Helena:
Przestań już. Nic więcej nie możemy zrobić.

Kasia:
Jest jeszcze jedna rzecz, którą musimy załatwić...

Siostra Barbara
No właśnie. Musimy odciąć jego...jego...

Helena:
Racja. Odciąć jego penisa...skalpel...
(Światła gasną w sali reanimacyjnej i zapalają się w pokoju Janka. Janek budzi się zlany potem w swoim łóżku) Nieeeeeeeeeeeee!... (pauza) Muszę się stąd wydostać! (kurtyna)

Scena III
(Ponownie biuro Heleny ze sceny pierwszej)

Janek:
To jest jakieś dziwne miejsce. Nic nie rozumiem. Czego wy ode mnie chcecie?
Dlaczego nie mogę wrócić do rzeczywistości???

Helena:
To jest rzeczywistość mój drogi Janku, a propos, chyba nie masz nic przeciwko,
abym zwracała się do ciebie po imieniu?

Janek:
A rób sobie co chcesz! Ja chcę się stąd wydostać!

Helena:
Obawiam się, że jest to już nie możliwe. Jesteś martwy...To znaczy nie całkiem żywy, więc to jest twój nowy dom.

Janek:
Dlaczego tu nie ma mężczyzn?

Helena:
Hmm...To jest trochę trudniej wytłumaczyć. Wiesz, my tu uważamy, że bycie mężczyzną to tylko starta czasu...


Janek:
Co?

Helena:
Mężczyźni są złem. Od początku świata jedynie kobiety szły do Nieba, mężczyźni kończyli w piekle, tylko się o tym głośno nie mówiło. Przy okazji, Szatan jest mężczyzna. Teraz rozumiesz?

Janek:
Nie za bardzo. Skoro tylko kobiety idą do Nieba, to co ja tu robię???

Helena:
Powiedziałam ci przecież podczas naszej pierwszej rozmowy. Piekło od 1763 roku jest przepełnione, więc nasze biuro na ziemi zaczęło wszystkich przysyłać do nas. Zdecydowałam, aby zapobiec bałaganowi, zamieniać mężczyzn w kobiety. Uwierz mi to nie jest taki zły pomysł. Spodoba ci się być...

Janek:
Kobietą? Nigdy! Chyba po moim trupie! (Janek zdał sobie sprawę z tego co przed chwilą powiedział)

Helena:
No cóż, i tak nie masz wyjścia. Tutaj nie ma miejsca dla takich jak ty.

Janek:
Dlaczego ty tak nas nienawidzisz?

Helena:
Nie jesteście niczym dobrym. Nie potrzebujemy was.

Janek:
A co z prokreacją?

Helena:
Z czym?

Janek:
No wiesz z...seksem?

Helena:
To jest NIEBO. Tutaj oficjalnie nie ma seksu!

Janek:
A czy ty kiedyś uprawiałaś seks?

Helena:
Oczywiście.

Janek:
Ale z mężczyzną?

Helena:
Co?

Janek:
No wiesz, czy kiedyś byłaś z facetem?

Helena:
To nie twój interes!

Janek:
Powiedz!

Helena:
Nic ci nie muszę mówić.

Janek:
Nie byłaś, prawda?

Helena:
Odwal się.

Janek:
Nie byłaś!

Helena:
No i co z tego? Nie byłam! Po co robisz z tego taki problem. Każdy wie, że tylko kobieta może zaspokoić drugą kobietę. To fakt naukowy. A ty się zamknij.

Janek:
Skąd to wiesz, skoro nigdy nie próbowałaś???

Helena:
Nie musiałam, jasne? Jestem bardzo szczęśliwa w moim związku z Kaśką... Siostro Barbaro? Proszę zabrać go do pokoju i przygotować do transformacji. Staje się już natrętny.

Janek:
Nie, proszę nie! Nigdzie nie pójdę! Posłuchaj mnie Heleno, nie wiesz co tracisz! Miłość pomiędzy mężczyzną a kobietą to jest najpiękniejsza rzecz! Nie ma nic lepszego! Musisz to zrozumieć. Popełniasz wielki błąd. Krzywdzisz innych, ale także i siebie, zrozum...

Helena:
Proszę go stąd zabrać! (Siostra Barbara wyprowadza Janka z pokoju)

Janek:
Nie, proszę! Jesteś w błędzie! Nie można tak! To wbrew naturze. Ja lubię być mężczyzną. Lubię swojego penisa, trochę się do niego przyzwyczaiłem...

Helena:
Zamknij się!

Janek:
Ty jesteś chora! Nie wiesz co robisz...Nieeee...

Helena: (do samej siebie)
Głupi mężczyźni!

Scena IV
(Ponownie pokój Janka, Janek siedzi na łóżku)

Janek:
Muszę coś zrobić. Nie mogę uwierzyć, że mi się to przytrafia. Dlaczego? Coś tu jest nie tak. Tylko co? (Zasypia. Światła gasną-kolejny sen. Po chwili światła się zapalają. Janek budzi się w swoim śnie, leży w łóżku ubrany w sukienkę, ma długie blond włosy, do pasa przykryty jest kocem. Janek zagląda pod koc i zauważa, że nie ma już penisa) O mój Boże!!! Nie to nie może być prawda! Gdzie on jest...
(Na scenę wkraczają trzy kobiety przebrane jak papież)

Pierwsza kobieta:
Już go nie ma!

Druga kobieta:
Tak, zniknął.

Trzecia kobieta:
Teraz jesteś jedną z nas...

Pierwsza kobieta:
Witaj IZABELLO!

Janek:
Nieeeeeeeeeee!!! (Światła gasną, po chwili się zapalają. Janek siedzi obudzony w swoim łóżku, jest cały mokry, zagląda pod koc i oddycha z ulgą) Uf, jeszcze jesteś... (Otwierają się drzwi i wchodzi siostra Barbara)

Siostra Barbara:
Panie Kiełko, jest pan gotowy? Proszę ze mną. Tylko bez sztuczek, trenowałam kiedyś zapasy.

Janek:
Nigdzie nie idę! (Janek kopie siostrę Barbarę, która upada na ziemię. Janek wybiega z pokoju)
(kurtyna)

Scena V
(Sypialnia Heleny, wielkie łoże, obok stolik i lampka, dywanik na podłodze. Helena śpi na łóżku z przepaską na oczach chroniącą od światła)

Helena:
Co się tu dzieje? (Zdejmuje opaskę) Nie powinieneś tu być! Gdzie siostra Barbara?

Janek:
Nie możesz tak żyć!

Helena:
Jak? O co ci chodzi? O czym ty mówisz? Wynoś się z mojego pokoju!

Janek:
(Powoli ale stanowczo zbliża się do Heleny) Potrzebujecie mężczyzn, musisz to zrozumieć. Potrzebujesz mnie, wiem o tym. Chcesz mnie...

Helena:
Tu nie ma nic do rozumienia. Temat zamknięty! Zjerzdzaj stąd!
(Jest coraz bliżej, w końcu siada na jej łóżku i zaczyna ją dotykać)

Helena:
Co ty robisz? Zabieraj te łapy! Wynoś się! (Janek jest nieustępliwy i coraz bardziej nachalny) Zostaw mnie! (W końcu całuje Helena i zaczynają się kochać)
(kurtyna)

Scena VI
(Ta sama sypialnia. Janek z Heleną leżą na łóżku. Oboje palą papierosy)

Janek:
No i jak?
(pauza)
Jesteś tam jeszcze?
(pauza)

Helena:
Och, Janek!
(Janek się uśmiecha. Jest z siebie bardzo dumny)
Nie zdawałam sobie sprawy...Nie wiedziałam...To było fantastyczne... Po prostu brak mi słów.

Janek:
Wciąż chcesz mnie przerobić?

Helena:
O nie! Nigdy! Jak mogłam być tak głupia? Przepraszam cię. Jesteś wspaniały...kocham cię!

Janek:
A co z twoją żoną?

Helena:
Pieprzyć ją!
(Oboje się całują)
(kurtyna)

Scena VII
(Dziewięć miesięcy później Porodówka w szpitalu. Helena rodzi, a Janek stoi obok niej)

Siostra Barbara:
Przyj...No dalej, jeszcze raz...Mocno...

Janek:
Dalej kochanie, już niedługo...

Siostra Barbara:
No i jeszcze jeden raz...Dalej.. Już, już...To... to chłopiec!

Janek:
Tak się cieszę. Kocham cię!

Helena:
I ja ciebie kocham!

Janek:
Może nazwiemy go Jezus i zaczniemy wszystko od nowa?

Helena:
Zgoda.

(Janek odcina pępowinę i siostra Barbara podaje Helenie ich dziecko. Oboje są bardzo szczęśliwi. Gorąco się całują)
(KURTYNA)


************************KONIEC***********************












Aby przeczytać komentarze jurorów dotyczące powyższych tekstów, należy kliknąć tutaj.

Teksty pochodzą ze strony 5000słów.
Prawa autorów wszystkich tekstów na stronach 5000słów zastrzeżone (kopiowanie, publikacja, publiczne odczyty w całości lub fragmentach tylko za zgodą autorów)


Czas utworzenia pliku: piątek, 20 sierpnia 1999 roku. Godzina 17:38:24.