Zaryzykuję twierdzenie, że nie jest to analiza, chyba że nast±piła zmiana definicji
procesu tego typu. To, co przeczytałem, to raczej strumień danych przeznaczonych do obróbki.
W moim przypadku uporz±dkowanie tre¶ci, po pierwszym czytaniu, zakończyło się niepowodzeniem
- nadal nie znam charakterystycznych cech analizowanej osoby.
Nie jest to jednak sygnał, by tekst przekre¶lić. Niektóre zawarte w nim sformułowania wywołały
we mnie ¶miech, a chyba nie powinny ["bułkę dzierżyć w dłoni", "pięknotko", "dusza dziadeczka"
i.t.p] Stosowanie bardzo krótkich zdań nie jest uzasadnione - to raczej maniera. Sporo powtórzeń
bez znaczenia, błędy gramatyczne...
Pomimo zarzutów, którymi opatrzyłem tekst - przeczytam go jeszcze raz.
Kilka skojarzeń intryguj±cych.
Tomasz Warzyński
A to mi znów do złudzenia przypomina puszkę po Coli w galerii koło mnie, nie przymierzając. Puszkę, która przylepiła się na amen do płótna jakiegoś pana. I znów te dylematy - czy puszka ta symbolizuje nos psa? (Bo tak mi to na psa wygląda.) Czy może to ślad jedynie po endolimfie, co skapła, gdy pan wsadził sobie pędzelek do ucha wewnętrznego? A teraz znów to opowiadanie. Bo za cholerę. Nic nie pojęłam. O absurdzie. I o gruszkach było. I widać, że Autorka coś ma na myśl. I tylko ja znów nie wiem, piesek to czy ten hilozoizm przebrzydły. I długie to takie. I psychologiczne. I nudne. I macha tymi rękami. I biega. I wygaduje. I w ogóle. I że świat jest brzydki, no wiem, jest przecież. Ale ja bym chciała tak popaść w depresję, choćby strupek zdrapać z kolana. A tu nic. Nie wzięło mnie. Ziewam.
Czas dopisania oceny do pliku: Thu Jul 8 14:52:53 1999