Krzyk ciszy zdusił rozmowę... Wiatr wdarł się do pomieszczenia... Z dachu kapała woda. Dziury w ścianach przepuszczały promienie słoneczne, które ze strachem przebijały się przez mrok pomieszczenia. Wyjął spod nóg koc. Rzucił przed siebĄę... Głucho i rozpaczliwie krzycząc. Tak blisko... 6 lat na darmo... Tyle cierpień, czasu i bólu; wszystko, przez ciebię !!! Jak możesz jeszcze się usprawiedliwiać??? Wyszedł; jednak wrócił. Zamknęli szczelnie wszystkie okna; zaczęli od nowa... Ostatni powiew powietrza. Nie minęły trzy dni, gdy byli z powrotem. Znowu nie wyszło. Mówiłem, że cię zabiję. Znów przez ciebie... Po co właściwie ją udusiłem? Nieważne, już przedawkowała. Widocznie na to zasłużyła. Próbowałem ją ratować. Sztuczne oddychanie zawiodło... Poza tym, po co sam się usprawiedliwiam? Muszę iść, mam jeszcze cztery lata. Jeżeli sam wszystko wykorzystam, być może się uda... Wyszedł. Mijały sekundy. Nie było go pięć godzin. A mówią, że głupi zawsze ma szczęście. - Pytać o to przyjaciół??? Pan chyba zwariował. Jaki pan jest nieodpowiedzialny... ale na chwilę mogę zapomnieć, że pana znam, a wtedy cztery lata za psychodelię... Tak, to był zły pomysł, ale mam to co chciałem... Przyjemnej podróży, proszę wsiadać... Odjazd!!! Znowu to miejsce. Ale teraz nie ma powietrza ??? To jest idiotyczne; bez tego nie uda mi się ukończyć misji. Jestem uzależniony od tlenu, nie przeżyję tego... To jest jak... to działa na mnie relaksująco, odprężająco no i najważniejsze, że mogę się śmiać! ehehehe... A ty skąd się tu wziełaś??? Przecież cię zabiłem??? - Ale Bóg jest miłosierny. Dał mi ponowną szansę... pozwolił się zemścić... A ja nie wierzyłam. Głupia idiotka... Wybuch, to miejsce, światło. Rozejrzał się do okoła. Widział przed sobą Boga ze srogą miną... - A więc niebo czy piekło? Gdzie chcesz iść??? Z okazji, iż jesteś 132 osobą po twej przyjaciółce, możesz dokonać wyboru... Ale przecież to by było idiotyczne. Nie było o tym słowa w Biblii... Z pewnością, to wszystko to jest jakaś niekontrlowana jazda. Być może to tak naprawdę nie była psychodelia ??? Nie trzeba było kupywać od przyjaciela. - Ogłuchłeś??? Bo każę Cie od razu wrzucić do piekła!!! Gdzie chcesz iść? Zaskoczył mnie tym pytaniem. Nigdy tak naprawdę nad tym nie myślałem. Wszyscy przecież chcą iść do nieba, po to chyba się modlimy i prosimy Boga, aby iść do nieba. W tym celu spełniamy przykazania i postępujemy jak nakazał Bóg. - Chcę iść do piekła. - Czy naprawdę powiedziałeś do piekła??? CZY POWIEDZIAŁEŚ DO PIEKŁA??? Przecież to jest niemożliwe; wszyscy mószą tu powiedzieć: do nieba! Proszę poczekaj chwilkę; zaszła jakaś pomyłka... to chyba sprawka tego łotra Szatana. Już ja mu... Zniknął. Spojrzałem na siebię... Jednak jestem gdzieś na tamtym świecie. Nie mam ciała... Jestem duszą. Nie zorientowałem się wcześniej ??? Przecież jest ogromna różnica mĄędzy ciałem, a duszą!!! Pewnie to kara, za moje zuchwałe słowa. Zaraz... Jestem teraz chyba wobec tego w czyśćcu ??? Ale nikogo tu nie widać... Dlaczego ??? Ach, faktycznie przecież tu nic nie widać... Idiotyzmem było by umożliwić ludziom, którzy trafili do czyśca, oglądanie się nawzajem. Zaraz powstałyby plotki i już połowa nieszczęścia. "Kowalski mówĄł, że chodzi codziennie do kościoła i na masze daje 2 lata dziennie!!! A jest w czyśćcu... Pewnie miał tam jakąś na boku, z którą..." Tak, o plotki nie trudno. A ta ciemność wcale nie jest taka zła... Wydaje się być dziwnie znajoma... Ach, tak identyczną miałem u siebie w mieszkaniu... Światłość. PowrócĄł Bóg. - Teraz już nam nikt nie będzie przeszkadzać. A skoro nie ma już Szatana wśród istniejących z pewnością powiesz: do nieba, bo nigdzie indziej nie możesz już pójść ze względu, na brak istnienia czegokolwiek innego... Dziwne... Czyżby Bóg zabił Szatana? Przecież ta walka dobra, ze złem trwała tysiącleciami, a teraz w kilka chwil Bóg pokonał zło. - Pewnie sobie nie zdajesz sprawy... Poza tym jakbyś mógł sobie zdawać jakąkolwiek sprawę? Ale muszę Ci powiedzieć... Synu, myślałem, że Cie nigdy już nie odnajdę, ale jesteś... Wielu było oszustów, każdy się podawał za tego jedynego. Nawet jeden ukartował własne ukrzyżowanie, lecz gdzie mu tu do mego syna... Ciebie poznałem od razu... Chociaż nigdy Cię przedtem nie widziałem. Nie, to nie mogła być prawda... Nie mogłem być mesjaszem. Nie mogłem, nie mogłem, no i oczywiście nie chciałem. Jeżeli jednak Pan - tato - mówi inaczej to jak może się mylić ??? Ochoczo rzuciłem mu się w ramiona, by uściskać swego Ojca... - Aaaaaahhhh... Parzy!!! - Eheheheheee... Dał się skusić!!! Znowu wygrałem Boguś... Widzisz znowu wygrałem. Uwierzył kretyn, że jest Twoim synem... Ehehehehehehe... - Ty Lucek nie przeginaj, bo zaraz sie zabawimy inaczej... - No, tylko bez takich tu. Już raz chciałeś się ze mną policzyć i oto na co jesteśmy skazani. Musimy oddzielać ziarno od plewu, bo Damballah chce tylko okrutnych i pewnych siebie do swej armii... Przecież idioty nie wsadzi do superautodromu, żeby uczynić z niego takich jak my... Ehhh... Kiedyś to były czasy... Mieliśmy władzę, moglśmy służyć Damballahowi... Rozkazywaliśmy... A teraz musimy tkwimy tu jak niewolnicy... - Mogłeś pomyśleć wcześniej o tym Szatanie. Wszystko jest Twoją winą... - No, no... Byłem młody i porywczy... Ty zresztą nie byłeś inny. Dwie krople z tej samej łzy. Zastanawiałem się w jaki sposób mogę czuć ból. Skoro nie mam ciała, a ogień przecież nie może zadawać bólu dla duszy. Kim byli Ci dwaj tutaj? I dlaczego było tu tak normalnie... Gdyby nie ten gorąć przysĄągłbym, że jesteśmy w... - Dobra Mefistuś, czas coś z nim zrobić... Skoro jest zły to do ziemii z nim! - Tak od razu? Może się jakoś zabawimy lub damy mu jakieś zadanie do spełnienia? - Ty Szati to masz główkę na karku!!! Niech wykona to zadanie, co powierzylĄśmy dla znajomego tej panieny, której dałeś sześcian. Ona potrzebuje współtowarzysza, bo inaczej nie da rady.. - Czeeekaj... A gdzie jest tamten jej patałach??? Zdecydowanie rozmawiali o mnie. Dziwiłem się ich pomyłkom. Przecież mieli być dokosnali. Przecież w ich wierzyłem! Chciałem żeby to wszystko było imaginacją, nie było prawdą!!! Niech to okaże się złym snem, złą jazdą czy czymkolwiek innym!!! Niech nie będzie prawdą!!! - Ach tak, on pewnie poszedł na opał... PamĄętasz co 132 truposz idzie na opał. - Faktycznie, faktycznie... Oya rozkazała podwyższyć temperaturę bo Ogun się zaziębił, a gdyby syn Damballaha umarł, on by tego nie przeżył... Różnica jednego drewienka i już temeperatura spada o kilkaset stopni... Zapewne wszyscy by tam z zimna eksplodowali... - Niebezpieczne te nasz zadanie. Co prawda nam nic nie grozi, od tych wahań temeperatury, bo tu i tak jest wszechświat... - No, tak... ale jeżelibyśmy zapomnieli, że co 132 ma iść na opał, to byśmy mieli problem... Ogromny problem... Wybuch supernowej. Powoli otwierałem oczy. Leżała na przeciw mnie... Była taka jak dawniej... Nawet oddychała... A więc to wszystko mi się śniło! Zaraz... Co mi się niby miało śnić??? Dziwne... Upewnię sĄę jednak, czy to nie aby jakiś podstęp... - Mink... Jesteś??? - Ooo! Wreszcie doszedłeś do siebie... Żebyś wiedział co ja się z Tobą miałam. Mamrotałeś jak oszalały. Było to chyba po angielsku... no wiesz mothafucka i inne takie... Nie znam angielskiego... - Ale zapisałaś??? Nagrałaś??? Masz to??? - Oczywiście tak jak kazałeś mam to na cd... i to w dwóch kopiach!!! Udało się!!! Wreszcie!!! Spisałaś się na medal... Teraz zostanę kimś. Zadrży przede mną cały świat. Będę wielki, niezwyciężony, niepokonany, a i może nieśmiertelny? - Dobra pokaż mi te cedki. Trzeba odsłuchać to... Ciekaw jestem co tam się zdarzyło... Play: "... then we would have a trouble... big trouuubbbllleeeeeee......" - CO JEST ??? CO JEST ??? MINK !!! CO JEST ??? - Ja... ja... nie wiem... wszystko było dobrze... - Nie wywietrzyłaś pokoju??? NIE WYWIETRZYŁAŚ POKOJU!!! NIE WPUŚCIŁAŚ ŚWIERZEGO POWIETRZA!!! TEMU NIC NIE WYSZŁO!!! JA CIĘ ZABIJĘ!!! PRZEZ CIEBIE ZOSTAŁY NAM TYLKO 4 DNI!!! - Ale sam mówiłeś, że wiatr wszystko zepsuje... że przez wiatr nic nie wyjdzie... Wyszedł... Nie wrócił...
Tekst pochodzi ze strony 5000słów.
Prawa autora tekstu zastrzeżone.