Fantastycznie! Serwis dla miłośników SF
Magazyn Fantastycznie! reklama
MAGAZYN.pl -> Fantastycznie -> Publicystyka
-
-

NOWOŚCI S-F
PROGRAM TV, KINO, VIDEO
PUBLICYSTYKA
KSIĘGARENKA ZA ROGIEM
POLECAMY
LISTY Z LABORATORIUM
NIESAMOWITE, TAJEMNICZE, ZAGADKOWE
GALERIA
KOMIKS
KONKURS
LINKI
-
Publicystyka


Najdalsza droga donikąd
Richard Bachman (Stephen King) "Wielki marsz"
Jolanta Pers

Przyznam się od razu: lubię chore książki. Chore, czyli takie, które wkręcają się człowiekowi w mózg jak pasożyt i siedzą tam długo, dając o sobie znać w najmniej odpowiednim momencie. Chore, czyli takie, które opierają się na jakimś zupełnie zakręconym pomyśle. Tak zakręconym, że człowiek zaczyna się zastanawiać, jakim cudem autor mógł na coś takiego wpaść i ma ochotę sprzedać duszę diabłu za to, żeby choć przez chwilę mieć w głowie to, co autor, kiedy to wymyślał... Czytając takie książki, człowiek mówi od czasu do czasu "o rany, to jest chore", żeby z tym większym zapałem brnąć w akcję, a potem jeszcze wielokrotnie wracać do lektury.

Taki jest właśnie "Wielki marsz" – nie ukrywam, jedna z moich ulubionych książek z Kingowego arsenału powieści najlepszych. To książka z charakterystycznym dla Bachmanowego wcielenia Kinga motywem igrzysk z przyszłości, igrzysk ekstremalnych, w których dla wygranych – poza korzyściami materialnymi – życie, a dla wszystkich przegranych – śmierć.

W wojsku powiadają, że żołnierz maszeruje tyle, ile może, a potem tyle, ile musi. To samo można powiedzieć o uczestnikach Wielkiego Marszu. Co roku setka młodych chłopców wyrusza z pewnego miejsca na północy Stanów Zjednoczonych i zaczyna marsz na południe. Nie wolno im iść wolniej, niż 4 mile na godzinę. Jeśli któryś z nich zwolni lub zatrzyma się, otrzymuje trzy kolejne ostrzeżenia w odstępie jednej minuty. Ostateczne ostrzeżenie jest równoznaczne ze strzałem w tył głowy. Pod lufami karabinów chłopcy idą jeszcze kilometr, jeszcze metr, jeszcze krok... i jest coś fascynującego w tej walce o przetrwanie, w pytaniu o motywy, dla których ludzie zgłaszają się do udziału w imprezie, w której prawdopodobieństwo zejścia śmiertelnego wynosi 99%. King zadaje to pytanie bohaterom – wielu z nich właściwie nie wie, dlaczego się zgłosiło, inni znów mają jasno postawiony cel, jak Scramm, który jest żonaty, albo Stebbins, nieślubny syn Majora – głównego organizatora Marszu, który ma być "zającem" – stymulować pozostałych uczestników do jeszcze większego wysiłku. Motywy uczestników, ich zachowanie, rozmowy, przeżycia – to wszystko udało się Kingowi przekazać nadzwyczaj przekonująco. Jak długo może maszerować człowiek, nim nie popadnie w histerię, katatonię, nie załamie się psychicznie?

Niesamowitym elementem książki jest kontrast pomiędzy bezmiarem ludzkiej tragedii pośród zabijanych chłopców, a całą rozrywkową otoczką imprezy. To w końcu ulubiona rozrywka Ameryki – przy trasie wyczekują tłumy ludzi z transparentami, jedzą hamburgery i popijają napoje, w górę strzelają sztuczne ognie, a rodzice podnoszą w górę dzieci, żeby lepiej widziały. Nastroju podmiejskiego pikniku wcale nie zakłóca następująca od czasu do czasu salwa z karabinów – w końcu na to wszyscy czekali, wszak idąc do cyrku też wielu widzów ma nadzieję, że tym akurat razem szczęka lwa zamknie się na głowie tresera, a skoczek rozminie się z siatką.

Dość intrygujące jest zakończenie powieści – mroczna postać, która przyzywa zwycięzcę wyścigu doczekała się wielu interpretacji na liście dyskusyjnej alt.books.stephen-king. Zdaniem niektórych dyskutantów jest to Flagg – uosobienie zła pojawiające się w kilku książkach Kinga, inni twierdzą, że to halucynacja wyczerpanego Garraty'ego czy wręcz przedśmiertne majaczenia. Jakkolwiek jednak by nie było, zakończenie może być interpretowane na wiele sposobów, co jest kolejnym plusem tej niesamowitej powieści, której motyw przewodni co rusz kojarzy się a to z wyścigiem szczurów, a to z dziecięcą krucjatą.

Richard Bachman (Stephen King)
"Wielki marsz"
Tłum. Paweł Korombel
Prószyński i S-ka, 1999.

Jolanta Pers
Magazyn Fantastycznie! nr 2/2000
www.magazyn.pl/sf

 
W numerze bieżącym:
Political correctness?
Mercedes Lackey oceniana jest zazwyczaj jako pisarka "nie najwyższych lotów"...
Ewa Pawelec, nr 2/2000

Poczytnik
Denerwuje mnie tworzenie trylogii, z których dziwnym trafem wkrótce robią się stulogie...
Romuald Pawlak, nr 2/2000

Anno Nostradami
No i skończył się ów rok pamiętny 1999 rok, w którym miało dojść do końca świata...
Małgorzata Wilk, nr 2/2000

Zmierzch (dobrych) bogów
Cykl Kronik DragonLance ubrany w atrakcyjne, kolorowe okładki może zachwycić prawie każdego miłośnika fantasy...
Wojciech Moszko, nr 2/2000

Nie wierz nigdy wężycy
Musi ona mieć w sobie jakiś magiczny klej, bo strasznie trudno się od niej oderwać...
Wojciech Moszko, nr 2/2000

PORZĄDEK MUSI BYĆ
Autorowi nieobca jest teoria równowagi w naturze i słyszał o groźbie energetycznej śmierci Wszechświata...
Michał M. Rokita, nr 2/2000

Mit pogranicza a la Niven
Myślę, że historie o osadnikach są w pewnym sensie kwintesencją całej idei SF...
Ewa Pawelec, nr 2/2000

Psychodeliczna podróż razy dwa
Wurt to coś w rodzaju cyberprzestrzeni, w której można przenosić się do świata snów...
Małgorzata Wilk, nr 2/2000

Mrocznie i po sarmacku
lubię książki, które dają jakiś cień szansy bohaterom...
Małgorzata Wilk, nr 2/2000

"Smoki zimowej nocy" czyli aby do wiosny
Drugi tom sagi jest drobnym krokiem naprzód w porównaniu z poprzednim...
Wojciech Moszko, nr 2/2000

Gierka o tronik
Nazwijmy ten gatunek: "fantasy płaszcza i szpady"...
Wojciech Moszko, nr 2/2000

Odcinanie kuponów czyli prequele, sequele i sidequele
Niestety, nawet moja cierpliwość do cykli ma swoją granicę...
Ewa Pawelec, nr 2/2000

Błądząc w mrokoczasie na krwiościeżkach
Motywy upadku cywilizacji skombinowane są z szaloną maszyną, która chce zawładnąć światem...
Ewa Pawelec, nr 2/2000

Kameleon Super
Czytanie biografii znanych ludzi może być bardzo pożyteczne jeśli wiele postaci i wydarzeń zawartych w treści książek zostało zaczerpniętych z doświadczenia autora.
Dariusz Adamus, nr 2/2000

Smok i sękaty król – Gordon R. Dickson
Człowiek z czasów nam współczesnych przenosi się w przeszłość...
Małgorzata Wilk, nr 2/2000

Dobro i zło
Tegoroczny NORDCON odbywał się pod hasłem Armageddonu, ostatecznej walki Dobra ze Złem...
Piotr W. Cholewa, nr 2/2000

Ona tak pięknie pluje...
Na jednej z planet skonstruowano skoczka - urządzenie umożliwiające pokonanie dowolnej odległości w jednej chwili...
Marek Pawelec, nr 2/2000

Najdalsza droga donikąd
Przyznam się od razu: lubię chore książki, czyli takie, które wkręcają się człowiekowi w mózg jak pasożyt i siedzą tam długo...
Jolanta Pers, nr 2/2000

W poprzednich numerach:
OSTATECZNY KRACH SYSTEMU KORPORACJI?
"Ryk tornada" był pisany w czasach gdy jeszcze nikt nie słyszał o owieczce Dolly i jej skracających się telomerach...
Michał M. Rokita, nr 1999/2000

Szpital kosmiczny
Proteusz był demonem egipskim, którego należało pochwycić w czasie snu i trzymać tak długo, aż wróci do własnej postaci. Wówczas przepowiadał przyszłość...
Małgorzata Wilk, nr 1999/2000

"Straż! Straż!"
Przekładanie tego typu twórczości wymaga nie tylko doskonałej znajomości obu języków, ale i poczucia humoru zbliżonego do autora, a jednocześnie zrozumiałego dla polskiego czytelnika.
Wojciech Moszko, nr 1999/2000

CUBE rozpruwacz
Przesłanie filmu jest jasne i oczywiste wyłożone w sposób klarowny...
Dariusz Adamus, nr 1999/2000

Coś trzeba jednak wiedzieć
Biorąc się do tłumaczenia, trzeba posiadać pewną, najlepiej rozległą wiedzę ogólną...
Piotr W. Cholewa, nr 1999/2000

Trisha sama w lesie
Po mało udanym "Worku kości" sięgałam po kolejną książkę Kinga z mieszaniną obaw i nadziei...
Jolanta Pers, nr 1999/2000

Tak postępujcie
Słowa z filmu Star Trek od dawna funkcjonują w języku amerykańskim, tak jak u nas cytaty z Kubusia Puchatka...
Małgorzata Wilk, nr 1999/2000

Robert Girardi – Duch Magdaleny
Książka szumnie mieni się "Najlepszą powieścią roku 1997" według Washington Post...
Małgorzata Wilk, nr 1999/2000

David Ambrose – Przesąd
Orson Scott Card napisał o tej książce, że jest to "najbardziej przerażająca historia, jaką zdarzyło mi się czytać w ostatnich latach"...
Małgorzata Wilk, nr 1999/2000

Glenn Cook "Zapada cień wszystkich nocy"
Początek utworu był dosyć dziwny. Przypominał raczej niewydarzone próby amatorów, niż profesjonalnie napisaną powieść...
Wojciech Moszko, nr 1999/2000

ŻYCIE, WSZECHŚWIAT I CAŁA RESZTA
Myślałam sobie, co by tu znaleźć, co by kwalifikowało noblistę Grassa jako pisarza fantastycznego...
Małgorzata Wilk, nr 11/99

John Morressy - Kedrigern na tropie wspomnień
Jest to raczej literatura podobna do filmu Goście, goście, albo do twórczości grupy Monty Python...
Małgorzata Wilk, nr 11/99

EGZEKUCJA NA EGZEKUTORZE
Toksyczne! Pod żadnym pozorem nie należy się zbliżać do tej książki...
Małgorzata Wilk, nr 11/99


Podziel się z nami swoimi uwagami. Napisz !
-
-
-
Nowości s-f | Zapowiedzi | Publicystyka | Księgarenka
Polecamy | Listy z laboratorium | X-Files | Galeria | Komiks | Konkurs | Linki
-
-
Fantastycznie | Star Wars | Zdrowie | Matura 2000 | Horoskop | Obyczaje | Humor
-
(c)1999 CATALIST Systemy Multimedialne sc