romans@net.pl (3/4)
Do podobnych wniosków dochodził Desmond, przerażało go, że Razor utkwił w Sieci już
tak głęboko, że umawiał się tam z panienką, która najprawdopodobniej była jakimś
dowcipnisiem z Usenetu, który zapewne wysyła płonące od uczuć maile Razora do jakiejś
grupy i całe towarzystwo zarywa się nad nimi ze śmiechu. Jak w podstawówce! Półgłówki...
Klara poważnie zastanowiła się nad stanem umysłu swojej koleżanki już po świętach
Bożego Narodzenia, kiedy to dowiedziała się, że Maxi spędziła je w pracowni, na IRC.
- Wiesz, pierwszy dzień jeszcze jakoś wytrzymałam, ale w drugi... ciągle myślałam o
Razorze, że jest taki sam... Mówił, że spędzi święta u siebie w labie, bo musi zrobić coś
tam na serwerze...
- W święta? Maksymalny pracoholik. Stwierdziła Klara.
- W domu ma niewesołą sytuację, jego rodzice się rozwodzą i wolał spędzić te święta w
labie. No i pomyślałam sobie, że musi mu być strasznie przykro tak samemu na tym IRC,
no to przyszłam. Wyjaśniła Maxi.
Desmond zwątpił w poczucie rzeczywistości Razora dopiero wtedy, kiedy usłyszał, że
zamierza on spędzić na IRC Sylwestra.
- Ciebie już całkiem pokręciło. Powiedział. Święta rozumiem, niewesoło w domu,
więc nikomu nie chce się tam siedzieć, ale ten Sylwester to już lekka przesada. Możesz
przecież iść na naszą imprezę, która na pewno będzie świetna, a zamierzasz siedzieć w
labie jak jakiś kretyn.
- Na Sieci też będzie niezła impreza. Powiedział Razor.
- Gdzie? Klarę zamurowało z wrażenia.
- Na Sieci. Powiedziała Maxi. Czy to cię dziwi?
- Nie, w ogóle... Odparła sarkastycznie Klara. Tylko przypomniało mi się, jak w
zeszłym roku kazałaś mi się leczyć, jak ci powiedziałam, że w Sylwestra zamierzam się
wyspać. Czy portierzy już wiedzą o twoich planach?
- A co ich to obchodzi?
- Nic, ale nie sądzę, żeby wtedy któryś chciał cię wpuścić do budynku.
- Poszukam knajpy internetowej.
- W knajpach w Sylwestra są bale jakbyś się nie orientowała.
- Coś znajdę. Postanowiła Maxi.
Najdziwniejsze było jednak to, że Razor i Maxi rzeczywiście spędzili Sylwestra na Sieci.
- Jak się udała impreza? Zapytał nazajutrz Desmond.
- Świetnie. Odparł Razor z zaczerwienionymi oczyma.
- Widzę, że nawet masz kaca. I jak, nie za daleko się posunęliście?
- Słuchaj, Desmond, Maxi jest tylko moją przyjaciółką, mogę z nią o wszystkim
porozmawiać...
- Zadać ci upierdliwe pytanie? Spytał Desmond. Skąd u ciebie ta pewność, że ona jest
twoją przyjaciółką? Nawet nie wiesz, czy czasem nie jest przyjacielem. Czy próbowaliście
się kontaktować inaczej niż przez IRC?
- Przez maile.
- Aha. A jeszcze inaczej?
- Jak?
- No, nie wiem, czy pamiętasz, ale zanim ludzkość wymyśliła Internet, używało się na
przykład listów albo telefonów.
- Maxi przysłała mi kartkę na święta.
- Miło z jej strony, ty jej nie wysłałeś?
- Nie pomyślałem o tym.
- To zadzwoń i zapytaj, jak jej się impreza podobała i czy jeszcze kiedyś się z tobą umówi.
I spędzi z tobą noc. Na Sieci, oczywiście.
- Nie mam jej numeru telefonu.
- No to musiałeś coś przeoczyć, zwykle od tego się zaczyna takie kontakty.
- Czemu się tak spieszysz? Spytała Klara.
- Umówiłam się z Razorem o siódmej.
- Przyjechał tu?
- Nie, ale zadzwoni.
- No to świetnie. Nigdy do ciebie nie dzwonił?
- Nigdy!
- No to życzę powodzenia, czy już ustaliliście, kiedy spotkacie się na żywo?
- Nigdy!
- Nigdy nie mów nigdy.
- Ona jest kobietą, bo ma żeński głos. Powiedział triumfalnie Razor. - W dodatku bardzo
miły.
- Czy ty masz pojęcie, do jakiego stopnia nowoczesne technologie mogą zniekształcić
dźwięk?
- Nudny jesteś z tą paranoją.
- Jeśli fonia ci odpowiada, powinieneś poznać jeszcze wizję.
- Wiesz, myślę nad tym... ale ona mieszka na drugim końcu Polski.
- No to co, moich rodziców dzieliło dwa razy tyle kilometrów, co was, a jednak skądś się
wziąłem na tym świecie i nie przywiozło mnie tu UFO.
- Nie wiem, czy ja bym się jej spodobał. Powiedział Razor. Niech zostanie tak, jak jest.
- Dlaczego nie miałbyś się spodobać? Umyłbyś włosy, strzepnął te okruchy... Bez urazy...
Klarze udało się namówić Maxi na spotkanie z Razorem dopiero w marcu. Być może
dlatego, że dopiero wtedy Maxi zapomniała, jak kiedyś opisała Razorowi swój wygląd i nie
pamiętała już, co jest główną przyczyną tego, że nie chce się z nim spotkać.
Zaproszenie mocno zaskoczyło Razora, właściwie sam nie wiedział, co zrobić. Z jednej
strony nie mógł się doczekać, aż spotka swoją niewidzialną dotąd przyjaciółkę, poza ty było
mu bardzo miło, że zaprosiła go na weekend do swojego miasta, ale bał się tego spotkania.
Bał się Maxi. Ogólnie bał się kontaktów z dziewczynami. Przerażały go: były takie atrakcyjne
i pewne siebie, i patrzyły na niego z wyższością i pogardą. A Maxi należała do takich
najbardziej przerażających dziewczyn nosiła krótkie spódniczki i była niezłą laską. A
jednak zgodził się z nią spotkać. Najwyższy czas zobaczyć, jak czują się ci faceci, którzy
umawiają się z laskami w mini spódniczkach, w dodatku mądrymi i sympatycznymi.
- Zaczynam się bać tego przyjazdu Razora. Powiedziała Maxi.
- Dlaczego?
- Boję się, że mu się nie spodobam. Popatrz na mnie...
- Skoro przyjeżdża, to pewnie mu się podobasz. Wysłałaś mu przecież swoje zdjęcie.
- Zdjęcie? Coś ty! Po co?
- No bo... jak się poznacie?
- Poznamy się. Mruknęła Maxi, która właśnie coś sobie przypomniała.
- No, chyba, że tak. Uśmiechnęła się Klara, po czym zauważyła przerażenie malujące się
na twarzy Maxi.
- Klara! Musisz coś dla mnie zrobić!
- Co takiego?
- Obiecaj, że się zgodzisz.
- Na co?
- Najpierw obiecaj.
- O nie. Niczego nie podpisuję in blanco.
- Mam pewien problem. Widzisz... na samym początku, kiedy poznaliśmy się, Razor
zapytał jak wyglądam... Wcześniej mówiłam facetom, kiedy mnie o to pytali, że jestem
drobną blondynką, a oni myśleli, że jestem szczupła, zgrabna i w ogóle, laska, nie wiem,
co tam sobie wyobrażali, ale jak spotykali mnie na żywo, to już nie chcieli się drugi raz ze
mną spotkać.
- Jesteś blondynką? Zdziwiła się Klara.
- No... ciemną... a wracając do Razora, to nie chciałam, żeby on też tak sobie mnie
wyobrażał, no i powiedziałam mu... hm... postanowiłam opisać kogoś innego...
- I kogo opisałaś?
- Ciebie.
- Mnie! Co ty?! Żartujesz! Dlaczego mnie?
- No bo... ty siedziałaś najbliżej.
- Tylko dlatego? A gdybyś siedziała koło tego tam... Jelly'ego?
- Klara, on myśli, że ja wyglądam tak, jak ty.
- No to musisz mu teraz opowiedzieć, jak jest naprawdę.
- Coś ty? Wtedy uzna, że jestem kretynką i nie będzie chciał mnie znać!
- Nie będzie tak źle, to się zdarza.
- Klara...
- Aha?
- Potem, jak mu opowiadałam o tobie, to opisałam ciebie jako mnie...
- O... no to też mu będziesz musiała to opowiedzieć, jak się kiedyś spotkamy, żeby mnie poznał.
- Klara!
- ?
- Czemu ty tak spokojnie o tym mówisz, przecież to jest straszne! Zrobiłam potworną głupotę!
- Zdarza się.
- Przestań powtarzać, że się zdarza. Musisz mi pomóc, nie rozumiesz tego?
- Nie, nie mogę tego zrobić. Nie mogę tak wrednie oszukiwać tego faceta, nic mi nie zrobił.
Razor siedział w labie i patrzył w swoje odbicie w przeszklonych drzwiach szafki.
Nic mu to umycie włosów nie pomogło. Nawet ten nowy sweter nic nie dał. Wygląda jak
ostatni patafian. Takie laski, jak Maxi patrzą na takich z politowaniem. Biedna Maxi, pewnie
się załamie. Znając ją nie powie mu wprost, że się rozczarowała i to głęboko, ale będzie go
oprowadzać po tym swoim mieście tak, żeby czasem nikt ze znajomych go z nią nie spotkał.
A potem kontakt się urwie. Pewnie nie od razu usunie go z notifya, przez jakiś czas będzie
mówić cze;-) i co słychać?, przy okazji świąt wyśle mu kopię maila z życzeniami i
obrazkiem w ASCII, ale to nie będzie już to, co teraz...
Laski są właśnie takie. Nie dla takich jak Razor, raczej dla takich, jak Desmond.
Żeby tak mógł wyglądać jak Desmond. Myślał o tym przez dłuższą chwilę i przyszedł mu
do głowy szatański pomysł. Z początku uznał go za kretyński i odrzucił, ale pomysł nie dawał
mu spokoju. Kołatał się w głębi jego umysłu przez cały dzień, a potem w nocy. Rano Razor
doszedł do wniosku, że pomysł nie jest wcale taki głupi, tylko trudny w realizacji i zaczął
kombinować nad wprowadzeniem go w życie. A konkretnie nad przekonaniem Desmonda.
- Obawiam się tego spotkania. Powiedział, kiedy siedzieli razem w labie.
- Bywa.
- Obawiam się, że mogłeś mieć rację, co do tego oszustwa.
- Jak to?
- Sam nie wiem, kogo tam spotkam. Widzisz... myślę, że chciałbym wysłać kogoś na zwiady.
- Na zwiady?
- Żeby wiedzieć, co to za jedna. Niby wszystko jest fajnie, znam ją o tyle, o ile, ale nigdy jej nie widziałem... I nie wiem...
- Boisz się, że to jakiś paszczur?
- No... na przykład...
- Przecież ci to nie przeszkadzało. Zresztą sam tez nie jesteś ósmym cudem świata, więc nie wydziwiaj.
- Właśnie w tym jest sęk.
- W czym?
- W tym, że nie jestem ósmym cudem świata.
- Nie martw się, nikt nim nie jest.
- Ale ja mam się spotkać z dziewczyną, która prawdopodobnie jest niesamowitą laską i boję się, że jak mnie zobaczy, to się wycofa.
- To będzie znaczyło, że nie jest ciebie warta.
- A tam, niewarta. To ja będę niewart.
- W końcu musicie to zrobić, sprawdzić, czy coś będzie z tego waszego IRCowania, przecież nie będziecie tak żyć przez całe lata, w końcu wam się znudzi...
- Nie sądzę. Lubię ten rodzaj kontaktu z Maxi. To mi wystarcza.
- Jak to wystarcza? Nie chcesz się z nią spotkać?
- Nie chcę. Ale muszę, bo inaczej ona może się obrazić. Zaprosiła mnie, a ja się zgodziłem. Ale boję się jej pokazać.
- No to albo jedziesz i ryzykujesz, że nie przypadniecie sobie do gustu, albo nie jedziesz i ryzykujesz, że ona się o to wkurzy. Zapewne cokolwiek zrobisz - będziesz żałować, ale masz tylko te dwa wyjścia.
- Nie tylko. Przemyślałem to bardzo dokładnie i znalazłem trzecie wyjście.
- Jakie?
- Żeby ktoś pojechał za mnie.
- Ktoś za ciebie?
- Tak. I powiedział Maxi, że jest mną. Wtedy ona się nie obrazi, no i przypadniesz jej do gustu.
- Ja?
- Ty. Jesteś do tego idealny. Jesteś moim kolegą i podobasz się kobietom.
- Dzięki, ale nie zrobię tego.
- Dlaczego?
- Bo to będzie oszustwo.
- Trudno. Nie widzę innego wyjścia.
- A te dwa, o których ci mówiłem?
- Zapomnij o nich. Widzisz, Maxi jest pierwszą kobietą w moim życiu.
- Żartujesz.
- Niestety nie. Jeśli jesteś moim kumplem musisz mi pomóc, bo się załamię. Nie wiem, co ja zrobię, kiedy nawet taki związek mi się nie uda.
Desmond był człowiekiem uczciwym z natury. Nawet bardzo uczciwym, ale tego dnia miał co do tego poważne wątpliwości. Wiedział, że jest gotów to zrobić, bo Razor naprawdę ma dużo do stracenia.
|