 |
CUBE rozpruwacz Dariusz Adamus
góra
Pomieszczenie w kształcie sześcianu 4 na 4 metry. Na środku każdej ze ścian właz zamknięty niczym sejf metalową zasuwą. Ściany pokryte różnymi wzorami emanują białe światło. Na podłodze leży człowiek. Chudy, ubrany w szary drelichowy strój z nazwiskiem nadrukowanym na lewej piersi. Człowiek budzi się, wstaje, podchodzi do jednych drzwi, przekręca zamek, drzwi odjeżdżają na dół. Za drzwiami widzimy identyczny pokój, z tym, że ściany świecą na niebiesko. Człowiek rezygnuje z wejścia do środka, zamyka drzwi i otwiera następne. Tym razem pokój świeci na czerwono. Człowiek przechodzi przez drzwi, zeskakuje na podłogę i zamiera jakby na coś czekał. Po chwili oddycha z ulgą i robi krok do przodu... i znowu zamiera. Tym razem na dłużej. Po chwili z całego jego ciała zaczyna sączyć się krew. Powoli odpadają od niego kawałki ciała i z głośnym mlaśnięciem spadają na podłogę. Człowiek jest martwy. Z tyłu bezszelestnie składa się kratownica zbudowana z rozciągniętych ostrych stalowych drutów. To oczywiście nie koniec tej historii, to dopiero początek.
dół
Pewnego ranka sześć obcych sobie osób budzi się nie w swoich domach, ale w tajemniczym labiryncie pełnym śmiertelnych pułapek. Dziwnym zbiegiem okoliczności w końcu spotykają się w jednym pokoju. Wydaje się, że nic ich nie łączy. Co wspólnego mogą mieć ze sobą: policjant, lekarka, uczennica, przestępca, któremu udało się uciec z siedmiu więzień, konstruktor i autystyk? Stopniowo odkrywają, że wspólnie są w stanie odkryć reguły rządzące tym labiryntem-pułapką. Okazuje się, że kluczem do wyjścia jest matematyka, a w szczególności liczby pierwsze. Ale zanim do tego dojdzie, nasi bohaterowie poruszają się bez planu po labiryncie podobnych pokoi, za przewodnika mając jeno but na sznurówce. Nie próbują badać samych pomieszczeń, mechanizmów tam zainstalowanych, chcą po prostu wyjść zanim umrą z głodu i pragnienia. Ale oczywiście nie o to chodzi w tej historii.
lewo
Film jest debiutem kanadyjskiego reżysera Vincenzo Nataliego, zrealizowanym w ciągu 20 dni zdjęciowych w magazynie "Wallace Studios", który właściwie nie jest studiem filmowym, za niewielkie pieniądze, co nadało filmowi swoisty charakter. Z konieczności film operuje oszczędnymi środkami wyrazu. Jedno pomieszczenie dzięki różnemu oświetleniu i nietypowym kątom ustawienia kamery tworzy wrażenie labiryntu. Labirynt to właściwie kostka składająca się z 26 pokoi wszerz, 26 pokoi wzdłuż i 26 pokoi wzwyż (coś jak wielka kostka Rubika). Dodatkowo pokoje przemieszczają się wewnątrz kostki. Całość otoczona jest powłoką, w której znajduje się tylko jedno wyjście dostępne w ściśle określonym czasie. Co prawda ruch pokazany w filmie jest niemożliwy, sposób połączenia sześcianów uniemożliwia przesuwanie się ich względem siebie, nie ma śladu złącz zasilających, ani żadnych mechanizmów poruszających sześciany, ale to oczywiście nie ma znaczenia dla filmu.
prawo
Sześć różnych osób, sześć różnych postaw i charakterów, różne doświadczenia życiowe. Sześcioro aktorów wcieliło się w postaci z filmu. Właściwie warto wspominać tylko o trzech z nich: Wayne Robson - najbardziej znany aktor w obsadzie Cube zagrał Rennesa, opanowanego i doświadczonego przestępcę, który z niejednego więzienia uciekł. Szkoda, że szybko się z nim żegnamy. Nicky Guadagni gra Holloway - panią doktor ogarniętą obsesją światowego spisku Obcych, rządów i międzynarodowych korporacji, mających na celu ukrycie prawdy przed ludźmi. I wreszcie David Hewlett odtwarzający postać Wortha jednego z konstruktorów labiryntu. Bardzo mi się podobała jego rola, ofiary, która sama zbudowała szubienicę, na której zawiśnie i na dodatek czuje odpowiedzialność, za to, że inni też na niej zawisną. Pozostali aktorzy wypadli kiepsko: Quentin (Maurice Dean Wint ) głównie wytrzeszcza oczy, a stopniowe popadanie w obłęd objawia się wzmożoną agresją, pretensjonalna Leaven (Nicole de Boer ) i autystyczny Kazan (Andrew Miller ) dopełniają obrazu. Oczywiście nie o aktorstwo tu jednak chodzi.
przód
Film opowiada o ludziach i dzisiejszym społeczeństwie. Przesłanie filmu jest jasne i oczywiste wyłożone w sposób klarowny. Dla tych , co nie załapali jest nawet ściąga. Autorzy filmu ustami Wortha wygłaszają swoje credo: oskarżają ludzi, że są bierni, zajmują się tylko swoimi sprawami. Płacą podatki i nie interesują się tym ,co się potem dzieje z tymi pieniędzmi. Czy ktoś je wykorzystuje do szlachetnych, czy nieuczciwych celów. Tam na górze nie ma żadnego spisku, jak chce doktor Halloway, spisku, który agent Mulder tropi od ośmiu lat w każdy czwartek wieczorem. To po prostu jeden wielki chaos. Może na początku ktoś tam był, zatwierdzał jakieś plany, ale już dawno go zwolniono, bądź sam odszedł. Ale machina dalej działa. Film woła do ludzi: obudźcie się, kontrolujcie rządzących , interesujcie się i decydujcie na co idą wasze pieniądze, weźcie odpowiedzialność za siebie, bo któregoś dnia może przejechać po was walec zbudowany za wasze własne pieniądze przy waszym cichym przyzwoleniu. I o to chodzi w tej historii.
tył
Cieszę się, że Cube nie ma dużego budżetu, bo skończyłoby się na kalce z Uciekiniera ze Schwarzeneggerem w roli głównej, mnóstwem niepotrzebnych efektów specjalnych i dynamiczną akcją, w których jak w wodzie rozpłynąłby się cały sens filmu. W ten sposób mamy bogatą w treść i ważką powiastkę filozoficzną , która nie zostawia widza obojętnym. Niestety, forma nie dorasta to tego poziomu. Ale czy o to chodziło jej twórcom?
Dariusz Adamus
Magazyn Fantastycznie! nr 1999/2000
www.magazyn.pl/sf
|
|
W numerze bieżącym: |
Political correctness? Mercedes Lackey oceniana jest zazwyczaj jako pisarka "nie najwyższych lotów"...Ewa Pawelec, nr 2/2000
Poczytnik Denerwuje mnie tworzenie trylogii, z których dziwnym trafem wkrótce robią się stulogie...Romuald Pawlak, nr 2/2000
Anno Nostradami No i skończył się ów rok pamiętny 1999 rok, w którym miało dojść do końca świata...Małgorzata Wilk, nr 2/2000
Zmierzch (dobrych) bogów Cykl Kronik DragonLance ubrany w atrakcyjne, kolorowe okładki może zachwycić prawie każdego miłośnika fantasy...Wojciech Moszko, nr 2/2000
Nie wierz nigdy wężycy Musi ona mieć w sobie jakiś magiczny klej, bo strasznie trudno się od niej oderwać...Wojciech Moszko, nr 2/2000
PORZĄDEK MUSI BYĆ Autorowi nieobca jest teoria równowagi w naturze i słyszał o groźbie energetycznej śmierci Wszechświata...Michał M. Rokita, nr 2/2000
Mit pogranicza a la Niven Myślę, że historie o osadnikach są w pewnym sensie kwintesencją całej idei SF...Ewa Pawelec, nr 2/2000
Psychodeliczna podróż razy dwa Wurt to coś w rodzaju cyberprzestrzeni, w której można przenosić się do świata snów...Małgorzata Wilk, nr 2/2000
Mrocznie i po sarmacku lubię książki, które dają jakiś cień szansy bohaterom...Małgorzata Wilk, nr 2/2000
"Smoki zimowej nocy" czyli aby do wiosny Drugi tom sagi jest drobnym krokiem naprzód w porównaniu z poprzednim...Wojciech Moszko, nr 2/2000
Gierka o tronik Nazwijmy ten gatunek: "fantasy płaszcza i szpady"...Wojciech Moszko, nr 2/2000
Odcinanie kuponów czyli prequele, sequele i sidequele Niestety, nawet moja cierpliwość do cykli ma swoją granicę...Ewa Pawelec, nr 2/2000
Błądząc w mrokoczasie na krwiościeżkach Motywy upadku cywilizacji skombinowane są z szaloną maszyną, która chce zawładnąć światem...Ewa Pawelec, nr 2/2000
Kameleon Super Czytanie biografii znanych ludzi może być bardzo pożyteczne jeśli wiele postaci i wydarzeń zawartych w treści książek zostało zaczerpniętych z doświadczenia autora.Dariusz Adamus, nr 2/2000
Smok i sękaty król Gordon R. Dickson Człowiek z czasów nam współczesnych przenosi się w przeszłość...Małgorzata Wilk, nr 2/2000
Dobro i zło Tegoroczny NORDCON odbywał się pod hasłem Armageddonu, ostatecznej walki Dobra ze Złem...Piotr W. Cholewa, nr 2/2000
Ona tak pięknie pluje... Na jednej z planet skonstruowano skoczka - urządzenie umożliwiające pokonanie dowolnej odległości w jednej chwili...Marek Pawelec, nr 2/2000
Najdalsza droga donikąd Przyznam się od razu: lubię chore książki, czyli takie, które wkręcają się człowiekowi w mózg jak pasożyt i siedzą tam długo...Jolanta Pers, nr 2/2000
|
W poprzednich numerach: | OSTATECZNY KRACH SYSTEMU KORPORACJI? "Ryk tornada" był pisany w czasach gdy jeszcze nikt nie słyszał o owieczce Dolly i jej skracających się telomerach...Michał M. Rokita, nr 1999/2000
Szpital kosmiczny Proteusz był demonem egipskim, którego należało pochwycić w czasie snu i trzymać tak długo, aż wróci do własnej postaci. Wówczas przepowiadał przyszłość...Małgorzata Wilk, nr 1999/2000
"Straż! Straż!" Przekładanie tego typu twórczości wymaga nie tylko doskonałej znajomości obu języków, ale i poczucia humoru zbliżonego do autora, a jednocześnie zrozumiałego dla polskiego czytelnika.Wojciech Moszko, nr 1999/2000
CUBE rozpruwacz Przesłanie filmu jest jasne i oczywiste wyłożone w sposób klarowny...Dariusz Adamus, nr 1999/2000
Coś trzeba jednak wiedzieć Biorąc się do tłumaczenia, trzeba posiadać pewną, najlepiej rozległą wiedzę ogólną...Piotr W. Cholewa, nr 1999/2000
Trisha sama w lesie Po mało udanym "Worku kości" sięgałam po kolejną książkę Kinga z mieszaniną obaw i nadziei...Jolanta Pers, nr 1999/2000
Tak postępujcie Słowa z filmu Star Trek od dawna funkcjonują w języku amerykańskim, tak jak u nas cytaty z Kubusia Puchatka...Małgorzata Wilk, nr 1999/2000
Robert Girardi Duch Magdaleny Książka szumnie mieni się "Najlepszą powieścią roku 1997" według Washington Post...Małgorzata Wilk, nr 1999/2000
David Ambrose Przesąd Orson Scott Card napisał o tej książce, że jest to "najbardziej przerażająca historia, jaką zdarzyło mi się czytać w ostatnich latach"...Małgorzata Wilk, nr 1999/2000
Glenn Cook "Zapada cień wszystkich nocy" Początek utworu był dosyć dziwny. Przypominał raczej niewydarzone próby amatorów, niż profesjonalnie napisaną powieść...Wojciech Moszko, nr 1999/2000
ŻYCIE, WSZECHŚWIAT I CAŁA RESZTA Myślałam sobie, co by tu znaleźć, co by kwalifikowało noblistę Grassa jako pisarza fantastycznego...Małgorzata Wilk, nr 11/99
John Morressy - Kedrigern na tropie wspomnień Jest to raczej literatura podobna do filmu Goście, goście, albo do twórczości grupy Monty Python...Małgorzata Wilk, nr 11/99
EGZEKUCJA NA EGZEKUTORZE Toksyczne! Pod żadnym pozorem nie należy się zbliżać do tej książki...Małgorzata Wilk, nr 11/99
|
|