Jakiś czas temu rednacz powiedział mi, że ma dla mnie program użytkowy do opisania. Bez żadnych oporów wybrałem się po ten produkt, lecz szczerze mówiąc spodziewałem się czegoś innego. Pudełko bardzo kolorowe z sympatycznym prosiakiem na czele, tytuł także wymyślny. Na początku myślałem, że zostałem zrobiony "w konia" i będę musiał opisywać jakiś dziecinny programik, lecz bardzo szybko moje poglądy uległy zmianie.
"Przygody Prosiaczka Kwika" jest to seria różnych programów użytkowych, dystrybuowanych w naszym kraju przez Marksoft. Skierowane są one przede wszystkimi do młodszego pokolenia, lecz z tego co zauważyłem w TLC, starsi użytkownicy komputerów też będą mogli się czegoś nauczyć.
 |
TLC zrobione są na zasadzie przygodowej gry multimedialnej. Kierujemy w niej postacią prosiaczka, którego dotarcie do wymarzonego celu będzie poprzedzone dużą ilością przygód. Po drodze oprócz rozwiązywania prostych zagadek, będziemy się także uczyć, a odpowiedzi na pojawiające się co jakiś czas pytania, mogą dać nam dodatkowe bonusy. W TLC Kwik wędruje poprzez ciało człowieka zobrazowane na przykładzie drzewa. Mamy, więc tutaj zęby, uszy, nos, serce itd.. W każdej lokacji na naszego bohatera czeka zadanie, którego wykonanie jest możliwe tylko dzięki dobrej znajomości naszego ciała. Na szczęście autorzy nie pozostawili nas na pastwę losu i do naszej dyspozycji została oddana specjalna księga pytań i odpowiedzi, skąd dowiemy się wielu przydatnych podczas wędrówki rzeczy. Szczerze przyznam, że niektóre pytania potrafiły mnie nieźle zagiąć (chociaż nigdy nie byłem orłem z biologii), więc nie wiem jak poradzą sobie z nimi potencjalni 10-latkowie. No ale cóż, przecież program nie miał sprawdzać wiedzy tylko uczyć, a tutaj jego rola jest jak najbardziej spełniona.
Warto nadmienić, że TLC można uruchomić w dwóch językach: polskim i angielskim.
O ile nasz rodzimy język jest bardzo dobry dla maluchów, to po włączeniu angielskiej wersji, starsi wyjadacze będą mogli nieco poszerzyć swoje słownictwo.