|
|
Czas każdej olimpiady jest bardzo specyficznym okresem w życiu całej ludzkości. Oczy większości populacji naszego globu skupione są na sportowcach walczących o najwyższe laury. Tutaj spotykają się najlepsi przedstawiciele poszczególnych krajów, rywalizując ze sobą, lecz jednocześnie scalając wszystkie narodowości w jedność. Pomimo, iż mówi się "to tylko sport", to jednak każdy chciałby by jego kraj zdobył jak najwięcej złotych krążków i ludzie jego narodowości stawali jak najczęściej na podium. Niestety zakończone 2 miesiące temu igrzyska w Sydney nie przyniosły Polakom zbyt wiele powodów do dumy. Chcielibyście to zmienić? Czy nie marzyliście o tym, by Polska stała się wreszcie sportową potęgą? Sydney 2000 to gra, która jest pomoże Wam tego dokonać...
| |
|
Pierwsze gry sportowe pojawiały się już na pamiętnych ośmiobitowcach i tam ograniczały się do machania joystickiem w lewo i prawo oraz do odpowiedniego wciskania "fire". Pomimo, iż od tamtego czasu technika mocno ruszyła do przodu, to jednak system sterownia został praktycznie taki sam, tyle że joystick został zastąpiony strzałkami. Na pierwszy rzut oka wydaje się to bardzo prymitywne, bo jaka może płynąć radość z naprzemiennego naciskania dwóch przycisków. Praktyka jest jednak zgoła odmienna i według mnie dobrze, że autorzy nie wprowadzili skomplikowanego sterowania, bo to mogłoby tylko popsuć rozrywkę. W Sydney 2000 są oczywiście także dyscypliny, które do "obsługi" wymagają większej ilości klawiszy i są one wręcz odpoczynkiem dla zmęczony palców :).
Autorzy do naszej dyspozycji oddali 12 dyscyplin: pływanie - 100m stylem dowolnym, skoki do wody z 10 m wieży, slalom kajakiem, podnoszenie ciężarów, sprint kolarski, strzelanie do rzutków, bieg na 100m, 110m przez płotki, rzut młotem, rzut oszczepem, trójskok oraz skok wzwyż. Gdy się to czyta w takim układzie, może się to wydawać ogromna liczba, lecz już po kilku minutach grania zauważamy, że w większości dyscyplin zasady grania są bardzo podobne (START, lewo, prawo, lewo, prawo, lewo prawo, enter, META ;)), a tylko 3-4 z nich są bardziej wymagające.
W Sydney mamy do wyboru 4 tryby gry: rozgrywkowy, szkoleniowy, współzawodnictwa i olimpijski. Pierwszy z nich jest to zwykłe arcade, czyli włączasz w wolnej chwili, wybierasz którąś z konkurencji i starasz się osiągnąć jak najlepszy wynik. Po wypełnieniu jej, dostajesz za swój wynik określoną ilość punktów i nie możesz już wybrać tej dyscypliny. Celem tutaj jest uzyskanie jak największej ilości punktów. Tryb szkoleniowy ma na celu nauczenie Cię kierowania zawodnikiem. Jest to coś w stylu arcade, lecz tutaj możesz próbować wybranej dyscypliny do woli, aż do uzyskania satysfakcjonujących Cię rezultatów. Współzawodnictwo to mój ulubiony tryb, gdyż pozwala on na zmierzenie się dwóm graczom na jednym komputerze. Możemy tutaj wystawić swoją, wytrenowaną (ale o tym za chwilę) reprezentację i zmierzyć się z zawodnikami kumpla. Tryb olimpijski, jest tym, który buduje klimat gry i znacznie zwiększa jej miodność. Tutaj budujemy swą reprezentację od podstaw, a później wyruszamy z nią na olimpiadę. Wcześniej jednak, każdego zawodnika musimy wytrenować, by miał jakiekolwiek szanse z przeciwnikami oraz (przede wszystkim) by udało mu się wypełnić kwalifikację olimpijską. Ćwiczenia są praktycznie różne dla każdej dyscypliny i odpowiednie wykonywanie ich doprowadza naszych zawodników do coraz lepszych wyników. |
|
Z tych ciekawszych IMHO, jest wyciskanie na ławeczce, skoki przez płotki, test na refleks itp. Podzielone one zostały na: rozbudowujące górną część ciała, dolną część ciała oraz poprawiające ogólne umiejętności (chociaż w niektórych dyscyplinach podział jest inny). Ważnym czynnikiem w tym trybie jest także morale naszych zawodników. Gdy jest ono odpowiednio wysokie (rośnie wraz z dobrze wykonywanymi ćwiczeniami i kwalifikacjami do następnych poziomów), to możemy się spodziewać, że nasz zawodnik będzie biegł szybciej/strzelał dokładniej/podnosił więcej (niepotrzebne skreślić).
Tak wytrenowaną reprezentację możemy już posyłać na igrzyska, gdzie będzie się ona mogła zmierzyć z najlepszymi zawodnikami z całego świata. Tutaj mam jednak pewne zastrzeżenie. Gdy nasi zawodnicy są dopakowani na maksa, to praktycznie nikt nie może się z nimi równać. Co to za rozrywka gdy biegnąc na 100 m, zostawiasz przeciwników na długość ekranu. Z jednej strony jest to fizycznie nie możliwe, a z drugiej pozbawia to pewnego dreszczyku emocji, który przecież zawsze jest podczas rzeczywistych zawodów.
Graficznie Sydney 2000 prezentuje się wyśmienicie i jest to chyba największa zaleta tej gry. Wszystkie postacie wykonane są w pełnym trójwymiarze, tak samo zresztą jest z lokacjami, na których rozgrywają się konkurencje. Podczas powtórek możemy zawodnikom przyjrzeć się z bliska, praktycznie z każdej strony i trzeba przyznać, że ich ruchy wyglądają bardzo naturalnie... No cóż, "motion capture" jest coraz doskonalszy. Od strony muzycznej nie mam Sydney nic do zarzucenia. Melodie pogrywające w tle są bardzo sympatyczne, a odgłosy wydawane przez zawodników także niewiele odbiegają od tych słyszanych na prawdziwych stadionach.
Podsumowując, Sydney 2000 to gra dobra. Może zapełnić ona kilka wieczorów, ale niestety nic więcej. Zdaję sobie sprawę, że bardzo ciężko jest na tak prymitywnym sprzęcie jakim jest komputer, odzwierciedlić reakcje ciała człowieka podczas uprawiania sportu, lecz stukanie w klawisze znudzi po jakimś czasie nawet największego zapaleńca. Wtedy pozostaje tylko odpalić grę na dwie osoby i rozgrywka odżywa na nowo... tylko na jak długo?
OCENA: 7/10
Grafika: 9 | Dzwięk: 6 | Miodność: 7
Rodzaj gry:
sportowa
|
|
Znakomita grafika i odwzorowanie ruchów, tryb olimpijski
|
 |
Dość szybko się nudzi...
|
Wymagania:
min PII233, 32 MB Ram
Producent: Eidos
Dystrybutor PL: IM Group
|
|
|