R E K L A M A  W  M A G A Z Y N I E   Z A Ł O G A G !



Podwójne życie



Chciałbym w tym artykule wypowiedzieć się na bardzo ostatnio modny temat, jakim jest oderwanie od normalnego życia przez ucieczkę w świat komputerów. Przyjęło się stwierdzenie, że przeciętny młody posiadacz komputera nic nie robi, tylko gra przez cały dzień i noc na tym komputerze lub też siedzi na ircu, itp. Otóż sam jestem takim człowiekiem. Mam 24 lata, dużo wolnego czasu (chyba, że pracuję - co mi się zdarza do czasu do czasu). Prowadzę dosyć towarzyski tryb życia - spotykam się z koleżankami/kolegami dosyć regularnie, chodzę na imprezy, do kina, itp. Niby wszystko jest w porządku, ale... Jako człowiek nie posiadający stałego zatrudnienia (mam na myśli chodzenie do pracy od poniedziałku do piątku na osiem godzin) mam do dyspozycji dużo czasu, gdy jestem sam. Większość koleżanek/kolegów jest wtedy w szkole/pracy i nie mogę się z nimi spotkać. Co wtedy robię? Zazwyczaj wybór nie jest zbyt duży. Jest telewizja, książka, praca twórcza i komputer.

Co do telewizji, to w tych godzinach, gdy znajomi są nieosiągalni, nie ma zbyt dużego wyboru - ot jakiś południowo amerykański serial, amerykański serial, powtórki, teleturnieje, programy informacyjne. Jako że godziny przedpołudniowe i około południowe nie są dla telewizji atrakcyjne (z punktu widzenia zarobku), to programy i filmy nie są zbyt wysokich lotów. Wiadomo - mało ludzi ogląda, więc nie można puszczać dużo reklam, bo zleceniodawców brak. Dlatego też ja (nie będę się klasyfikował do jakiej grupy odbiorców należę) mogę sobie spokojnie telewizję podarować. Jako alternatywę mam jeszcze wideo. Jako że nie posiadam tego typu sprzętu, to mogę temat ten przemilczeć.

Czytanie. Bardzo lubię czytać. Jest tak dużo książek, które chciałbym przeczytać, że nie sposób jest narzekać na brak tytułów. Dlatego też czytam, i to sporo. Ale ile można czytać. Kiedyś mogłem całymi dniami przesiedzieć/przeleżeć nad książką, zapominając o boskim świecie. Do czasu, gdy kupiłem komputer. Teraz też dużo czytam, ale są to magazyny internetiwe, strony off line, itp. Książki też czytam, ale mniej niż kiedyś.

Praca twórcza jest czymś co można spokojnie robić. Jest tylko jeden warunek. Należy mieć jakąś inspirację. Można przesiedzieć cały dzień i próbować coś wymyślić, bez efektu. Czasem natchnienie przychodzi tak nagle i w tak niezwykłych okolicznościach, że nie lubię marnować czasu na wymyślaniu sobie zajęcia. Ot robię to, co trzeba (czasem z czystego lenistwa nie robię tego, ale nie ma to być artykuł o lenistwie i jego wpływie na nasze życie), a później się bawię.

Pozostaje ostatnia alternatywa - komputer. Dzisiejszy komputer jest prawie całkowicie zastąpić nam większość aspektów naszego życia. Są tacy, którzy twierdzą, że całkowicie. Ja na szczęście się do nich nie zaliczam. Otóż komputer jest w stanie zaspokoić nasze dwa podstawowe (wykorzystywane do rozrywki) zmysły, którymi są wzrok i słuch. Pomijając szkodliwość długotrwałego wpatrywania się w monitor, komputer może nam zasymulować praktycznie wszystko. Od najprostszych wrażeń, jak możliwość czytania i słuchania muzyki, po najbardziej wyszukane efekty, jak np. możliwość oglądania/słuchania rzeczy, które są dla nas niedostępne.

Miało być jednak o tych "najgorszych" rzeczach, jakimi jest granie i pogaduszki na ircu. Wiadomo, że wszystko w nadmiarze szkodzi. I nikt mi nie powie, że kilkunastogodzinne przebywanie przed komputerem każdego dnia nie ma wpływu na nasze życie. Sam wiem z autopsji czym to grozi. Kiedyś, gdy miałem jeszcze Amigę (pamięta ktoś ten wspaniały - na swoje czasy oczywiście - komputer). Los chciał, że zetknąłem się ze zjawiskiem, zwanym sceną komputerową.
Dla tych, którzy nie wiedzą czym jest scena komputerowa, w bardzo dużym skrócie mogę napisać iż jest to grupa (dosyć duża) użytkowników komputera, którzy próbują zrobić coś więcej na swoim komputerze, niż zwykły odbiorca (tzn. przeciwieństwo twórcy). Otóż ludzie ci tworzą muzykę, grafikę i łączą to w całość za pomocą kodu (szkieletu wszystkich programów) w całość. Najczęściej są to tzw. dema - czyli pokazy możliwości, najczęściej graficznych, komputera. Innymi produkcjami są slideshow'y, czyli zbiory grafik, music-disk'i - zbiory utworów muzycznych oraz magazyny (takie gazety, głównie o tematyce scenowej i około scenowej), posiadające własny interfejs, grafikę i muzykę. Scena komputerowa istnieje chyba na wszystkich rodzajach komputerów, wliczając w to te starsze - Commodore 64 i Atari. Powracając do tematu związałem się ze sceną i jako osoba bez talentu w żadnej dziedzinie twórczej - muzyk, grafik czy koder (są jeszcze inne, ale niepotrzebne mi w artykule), zostałem tzw. swapperem. Osoba ta odpowiedzialna była za rozpowszechnianie wszelkich produkcji, co w praktyce okazywało się wysyłaniem listów z dyskietkami (na których były te produkcje, tzw. stuff) do innych swapperów. Zajęcie do okazało się tak wciągające, że poświęciłem się mu prawie całkowicie. Efektem tego było zagrożenie z wielu przedmiotów i groźba powtarzania ostatniej klasy technikum. Na szczęście udało mi się jakoś skończyć tę szkołę. Wytrzymałem jeszcze rok i rzuciłem to zajęcie. Nagle okazało się, że jest tyle rzeczy, które można robić, że w obawie o to, iż mnie tyle może ominąć sprzedałem Amigę. Bycie scenowcem wpłynęło na moje życie. Z jednej strony miałem mnóstwo kolegów (tylko niektórych z nich mógłbym nazwać przyjaciółmi), spędziłem mile wiele czasu. Wiadomo, jest się młodym, trzeba się bawić. Z drugiej strony jednak TERAZ wiem, że mógłbym ten czas lepiej spędzić. Niestety w tym wieku (mam na myśli bycie nastolatkiem) nie słucha się rodziców oraz ludzi, którzy przez to dorastanie przeszli i są mądrzejsi oraz bardziej doświadczeni. Szkoda, że zauważa się to wszystko, gdy już się samemu jest dorosłym (ale na tym chyba polega dorosłość).

Odbiegłem nieco od tematu, powracając do niego łatwo jest, będąc młodym, dać się wciągnąć w coś, co nam pozwala tyle doświadczyć. Gry strasznie wciągają i wciągać będą. To samo tyczy się rozmów na ircu. Pozostaje tylko pytanie dlaczego uciekamy do tego wirtualnego świata. Przecież wiadomo, że nie jest on w stanie zastąpić nam naszej rzeczywistości. Tylko co ma zrobić młody człowiek. Wszędzie widzi zło i przemoc. Stacje telewizyjne wciąż prześcigają się w pokazywaniu nam co gorszych wydarzeń. Rzeczy dobre pozostają albo przemilczane, albo są podawane na samym końcu. Nie wiem dlaczego, ale wciąż mówi się tylko o tym, że ktoś napadł na bank, zgwałcił jakieś dziecko, zabił matkę. Informacje o tym, że np. policja złapała mordercą, gwałciciela lub złodzieja już do nas nie docierają. Tylko złe rzeczy, bo tylko takie się sprzedają i paradoksalnie są przez nas oglądane i wręcz pożądane. Realia w naszym kraju też nie są za dobre. Słyszy się tylko o bezrobociu, inflacji, biedzie i patologii. Dlatego wolimy włączyć komputer, uciec w realia, które sami tworzymy. Ja sam dzisiaj po stresującym dniu/wydarzeniu lubię sobie włączyć komputer i pograć w jakąś krwawą grę, zabić kilku obcych. Dzięki temu mogę się odprężyć i zapomnieć o trudach dnia codziennego. I wcale nie pragnę później wyjść na ulicę i wypróbować to na innych, ale to już temat na inny artykuł. Dziękuję za uwagę.

Przemysław 'korball' Korpysz
korpysz@poczta.fm


[do góry]

Copyrights (c) 2000 Załoga G
Internet: www.zalogag.pl