Reklama
R E K L A M A  W  M A G A Z Y N I E   Z A Ł O G A G !



John's Romero's DAIKATANA



W 1996 roku John Romero (dla niewtajemniczonych - współtwórca tytułów takich jak: "Wolfestein 3D", "Doom" lub "Quake") wraz z grupą współpracowników opuścił firmę ID Software. Powodem tego było to, że chciał on skoncentrować się na pisaniu własnej gry, zatytułowanej "Daikatana". Miał to być program przełomowy pod każdym względem - jedyne w swoim rodzaju połączenie gier FPP i RPG. John założył w tym celu własną firmę, którą nazwał Ion Storm. Niestety, po kilku latach działalności część zespołu pracującego nad "Daikataną" opuściła firmę. Wydarzenie to znacznie wydłużyło czas oczekiwania na grę. Mijały kolejne miesiące, a z obozu Ion Storm nie wypływały żadne nowe informacje. W końcu jednak, w październiku 2000 roku gra ujrzała światło dzienne. Niestety, program nie wnosi nic nowego do gatunku gier First-Person-Perspective - nie jest żadnym przełomem. Wręcz przeciwnie - pod paroma względami znacznie odstaje od dzisiejszych standardów.



Fabuła jest jednym z najmocniejszych atutów "Daikatany". W czasie rozgrywki wcielamy się w postać instruktora sztuk walki - Hiro Miyamoto. Pewnego spokojnego dnia nasz bohater spotyka tajemniczego Toshiro, który wyjawia mu prawdę o tym, że świat "nie wygląda tak, jak wyglądać powinien". Staruszek opowiada mu historię legendarnego miecza - Daikatany, który umożliwiał podróże w czasie (oczywiście była to tylko jedna z wielu jego unikatowych cech). Broń ta została w przeszłości skradziona przez Kage'a Mishimę. Do jego rąk dostał się też futurystyczny wirus, będący w stanie uśmiercić ponad dwie trzecie populacji naszej planety. Wracając do naszych czasów, Kage zabiera ze sobą również szczepionkę. Sprzedając ją staje się wkrótce bogaczem, który w praktyce sprawuje władzę nad światem. Hiro okazuje się być również potomkiem pierwszych właścicieli miecza. Toshiro prosi go, aby ten odnalazł miecz i przywrócił właściwy porządek rzeczy, a przy okazji uratował jego córkę. Mistrz wschodnich walk na początku odmawia, wszystko jednak komplikuje się w momencie zabicia Toshiro przez tajemniczych wojowników ninja. Teraz Hiro nie ma już wyboru. Musi odnaleźć legendarny miecz, inaczej zginie.

Pierwsze rozczarowanie programem nastąpiło u mnie po uruchomieniu intra. Dawno mi się nie zdarzyło żebym z niecierpliwością oczekiwał, kiedy wprowadzający filmik wreszcie się skończy i będę mógł zacząć (w wypadku przerywników - kontynuować) rozgrywkę. Intro oraz wszystkie przerywniki filmowe tworzą ciekawy wątek fabularny, w czasie ich dowiadujemy się również o historii legendarnego miecza. Niestety, ich wykonanie jest tragiczne. Nie są to typowe filmy (takie jakie na przykład pojawiły się w "Diablo II"), w czasie ich trwania widzimy jedynie postacie pojawiające się w czasie rozgrywki (tj. zbudowane w wielokątów). Jeżeli dodam, że gra została oparta na przestarzałym engine Quake'a II, to wszyscy mogą już sobie wyobrazić o co mi chodzi. Bohaterowie prowadzą pomiędzy sobą rozmaite konwersacje, które jednak już po chwili zaczynają nas nudzić. Na dodatek, gdy następuje zbliżenie na twarz którejś z postaci możemy dostrzec, że w czasie mówienia nie poruszają one ustami (!!!). Przednia część głów naszych bohaterów, to jedna płaska tekstura, na dodatek wykonana niezbyt starannie. Jeżeli o mnie chodzi, zamiast takiego żenującego intra (i późniejszych przerywników) wolałbym oglądać przewijający się tekst i statyczne obrazki (tak jak w starych nintendowskich gierkach) - na pewno trwałoby to krócej i nie zmuszało gracza do ziewania.


Wspomniałem już, że engine, na którym oparto program pochodzi od staruszka "Quake'a II". Cała oprawa wizualna programu jest co najwyżej przeciętna. Świat, w którym się poruszamy razi swoją kanciastością. Ta sama sprawa dotyczy modeli postaci pojawiających się w grze. Wszystkie braki wizualne gra częściowo rekompensuje dużą różnorodnością przeciwników oraz poszczególnych etapów. W czasie rozgrywki mamy okazję odwiedzić cztery, znacznie różniące się od siebie epoki historyczne - starożytną Grecję i Norwegię (już trochę późniejszą) oraz etapy umieszczone w przyszłości - Japonię i San Fransisco. Poszczególne "światy" zdumiewają swoimi rozmiarami. Niestety, w tym miejscu dochodzimy do kolejnej wady programu.

W czasie rozgrywki często dochodzi do sytuacji, gdy dokonamy anihilacji wszystkich wrogich istot na danym poziomie i... nie wiadomo co dalej. Często musimy przemierzać olbrzymie odległości aby odnaleźć jakiś przełącznik, o którym wcześniej zapomnieliśmy. Sytuacje takie pojawiają się w grze dość często i są na dłuższą metę męczące. Przeciwnicy pojawiający się w grze są bardzo zróżnicowani (od krwiożerczych żab :), poprzez szkielety lub wikingów, do baśniowych średniowiecznych potworów) - w końcu co epoka, to inni szaleńcy. Ich sztuczna inteligencja pozostawia wiele do życzenia.

Kolejną innowacją wprowadzoną w grze są przyjaciele, sterowani przez komputer. W czasie rozgrywki będą towarzyszyć Ci Mikko Ebihara (zaginiona córka Toshiro) oraz były ochroniarz Superfly Johnson. Oczywiście nie są oni całkowicie od Ciebie niezależni. Gracz ma możliwość wydawania im rozkazów typu: "podnieś" lub "walcz". Niestety system ten kompletnie nie sprawdza się w czasie strzelanin. Często pojawiają się sytuację, kiedy jedna z towarzyszących Ci postaci ginie, to oznacza z kolei, że musisz zaczynać zabawę od początku.

Oczywiście "Daikatana" nie jest zupełnie pozbawiona zalet. Pierwszą z nich jest niezwykle ciekawa muzyka oraz efekty dźwiękowe. Tematy muzyczne, które towarzyszą nam w czasie rozgrywki, są bardzo interesujące. Wielka szkoda, że nie ma możliwości odsłuchania ich na domowym zestawie hi-fi. Kolejną zaletą gry jest multiplayer. Daje on nam możliwość zabawy w trybach, deathmath, capture the flag oraz deathtrag. Ciekawostką jest możliwość kooperacji z innymi graczami. Wcielają się wtedy oni w postacie Superfly'a Johnsona i Mikiko Ebihary. Można w ten sposób ukończyć grę nie szarpiąc sobie nerwów nieudolnością "przyjaciół", sterowanych przez komputer.


Podsumowując, "John Romero's Daikatana" to ciekawa gra, niestety, spóźniona o jakieś dwa lata. Gdyby ukazała się ona znacznie wcześniej, miałaby szansę stać się prawdziwym przebojem. W dzisiejszych czasach rażą niedostatki wizualne, na dodatek kilka ciekawych pomysłów wykorzystanych przez twórców w grze, zastało całkowicie skopanych. Z drugiej strony, ciekawa fabuła, wartka akcja, świetna muzyka i tryb multiplayer to atuty tego programu. Niestety, nie rekompensują one jego licznych wad. Gra jest po prostu przeciętna i nie zasługuje na ocenę większą niż "sześć". Ocena: 6/10 Grafika - 4 Dźwięk - 8 Grywalność - 6 Producent: Ion Storm Dystrybutor: Mirage




OCENA:  6 / 10
Grafika: 4  |  Dźwięk: 8  |  Miodność: 6

Rodzaj gry: FPP (widok oczyma bohatera)

ciekawa fabuła, muzyka, tryb "kooperacji";
nędzna grafika, z monitora często powiewa nudą;

Wymagania:
P233, 32 MB RAM, akcelerator 3D, CD-Rom x4
Producent: ION STORM
Dystrybutor PL: Mirage / IM Group
Internet: www.mirage.com.pl
Kupe grę w sklepie internetowym!


[do góry]

Copyrights (c) 2000 Załoga G
Internet: www.zalogag.pl