Legal_banner.jpg (8271 bytes)

 krytyka

Recenzja tomiku Justyny Mularczyk Asmodeusz

mamut.JPG (13964 bytes)

Ograniczenia rozmiarów tej recenzji nie pozwalają mi na wnikliwą interpretację, ostanę przeto na wrażeniach.

 

 

 Lektura zbiorku dostarcza odbiorcy wiele wrażeń, nie zawsze (chyba) zamierzonych przez autorkę, która jawnie podrzuca czytelnikowi klucze interpretacyjne: wyimek z pism apokryficznych Kościoła oraz objaśnienie dotyczące tytułowego Króla Szatanów. Wrażenia na temat konstrukcji podmiotu lirycznego: Dziewczynka? Dziewczyna? Kobieta? Utożsamiająca się z bohaterami baśni Grimmów, stylizująca się na bohaterkę "Miasteczka Twin Piks" ? Wariującą Ofelię - "wkładam na głowę..."? Wamp? Uwodzicielka? Diablica Lolitka, zataczająca się nad ranem rozrywkowa panienka? Chyba po trosze każda z nich. Można nawet doszukać się pewnego powinowactwa z Leśmianowskimi strzygami "czasami śnię".

Sumując: dużo póz, niczym sukienek w damskiej szafie. Tylko, że, jak na mój gust, rozterki tej pani są mocno przegadane. Szkoda. Bo w wielu miejscach jest materiał na znakomite teksty ("gdy drzewa wciągają...", czy "tak daleko teraz", "śpiewaj cicho duszo moja")

Z tomiku daje się wyczytać pewien związek poetki z jakąś kapelą. Niektóre teksty, np.: "stoi czas..." czy "Apokalipsa..." dźwięczą rytmem i rymami, odrobinę "częstochowskimi" ale jeżeli te byłyby wykonywane z muzyką w określonym rytmie, nie byłyby takie wyraźne.

Niezły "Mietek Killer".

Duże wrażenie: "Ty, który w szumie wiatru...".

Dzięki za wersy "Pan Bóg spogląda na świat Morskim Okiem"!

Ale pomyłką chyba należy uznać zbiór sloganów: "bo nieważne dokąd pójdziesz...", wtórne i naprawdę oklepane.

Przed autorką jeszcze dużo pracy. Widoczna w tekstach wrażliwość na świat (drzewa, sowy, kamienie), muzyczność, potrzebują szlifu i dyscypliny. . Sugerowałabym większość tekstów skrócić o połowę. Zdumiewająca jest chronologia powstawania tekstów, pogratulować weny! Chociaż efektem są niedopracowania. Polecam lektury moich mistrzów - Słowackiego, Szymborską, Herberta. Nad łóżkiem można wypisać motto:
"chodzi mi o to, aby język giętki..." . Jeżeli autorka zechce w tym kierunku rozwijać swą działalność na niwie języka, sądzę, że za jakiś czas zobaczymy utwory znakomite.

Grafiki tomiku są na temat, czytelne, chociaż, moim zdaniem, trochę jednostronnie ukierunkowują interpretację.

Mamut

Wiersze Justyny Mularczyk możesz przeczytać tutaj