Legal_banner.jpg (8271 bytes)

Alfons, Labirynt i ja.

Krzysztof Kożuchowski.

Przeglądając z niesmakiem książki dzisiejszych literackich idoli i idolek pokroju Olgi Tokarczuk marzę zaraz o prawdziwych książkach, książkach przez duże "K" i autorach przez duże "A". Takim autorem dla mnie jest Teodor Parnicki.

Dzisiaj mało kto zna twórczość Parnickiego. Zaszufladkowany kiedyś jako pisarz historyczny nie może już budzić emocji u dzisiejszego czytelnika. "Dzikowy Skarb" Bunscha, "Krzyżowcy" Kossak-Szczuckiej, "Przemija postać świata" Malewskiej czy "Aecjusz ostatni Rzymianin" Parnickiego, książki historyczne, które dwa pokolenia wstecz przyprawiały czytelników o bezsenność dziś - jeżeli w ogóle znajdują czytelników - mogą wywołać co najwyżej ziewanie.

Co to za tematyka - ktoś powie - książki historyczne To dobre chyba dla młodych chłopców (przed wojną). Tak może myślimy dzisiaj, gdzie jedyną godną naszych pisarzy tematyką jest miłosno-kloaczny ekshibicjonizm. Ale po zastanowieniu można chyba przyznać, że trochę wzniosłości i egzaltacji w literaturze mogło by wnieść do niej powiew świeżości.

 

 

 

Takim trochę egzaltowanym, intelektualnie wyrafinowanym pisarzem mógłby być Parnicki. Nie łatwy miał żywot ten Polak z wyboru. Z całej rodziny Parnickich on jedyny wybrał polskość. Inne gałęzie zniemczyły się zupełnie lub zruszczyły. Polskiego uczył się będąc nastolatkiem jako trzeciego języka (po niemieckim i rosyjskim). Większość życia spędził w Meksyku. Wątki meksykańskie, jak zobaczymy często przewijają się w powieściach Mistrza. Do Polski powrócił w 1967. Fakt łapczywie wykorzystany i nagłośniony przez PRL-owską propagandę (patrzcie no, wracają z Zachodu do ustroju sprawiedliwości społecznej) nie przysłużył się na dłuższą metę pisarzowi. Sztucznie podtrzymywana reklama umilkła, kiedy pisarz przestał być potrzebny. Nie należy jednak rozpaczać z powodu braku popularności Mistrza. Nie sposób zapędzić całej młodzieży do lektur, nie było by to ani potrzebne ani wskazane. Według pewnej teologicznej koncepcji nie wszyscy będą zbawieni, a nawet może tylko nieliczni. Dla tych nielicznych przeznaczone są poniższe wywody.

--

Po dłuższym obcowaniu z pisarstwem Teodora Parnickiego można zauważyć u autora pewną inklinację ku poezji. Wielu jego bohaterów to poeci lub poezji miłośnicy. Przeważnie jednak jest to poezja po włosku, po hiszpańsku lub po łacinie, można jednak znaleźć jeden (jedyny chyba) wiersz - po polsku - w powieści "Labirynt" z roku 1963:

Jesteś w więzieniu i ja też - w więzieniu.
Ty - nad Betysem; ja - Borystenesem.
Płaczesz: Marina ma dziecko z Cortesem.
Płaczę i ja: z myślą żałobną a mściwą o ojców moich plemieniu.

Ojców tych moich zbawczemu o mocy marzeniu
Polska oparła się; z marzeń zaś tych kresem
stało się... Co" gdybym Sofoklesem
był - dałbym wyraz zaiste godny swemu udręczeniu.

Osobiście gardzę mową wiązaną - jeżeli nie można wypowiedzieć myśli wprost, to tym trudniej jest wypowiedzieć ją wierszem. Jednak powyższy wierszyk okazał się był tak zgrabnie naładowany zagadkową informacją (a nie poetyckim bełkotem), że zachęcił mnie do rozważań nad jego treścią (a nie formą).Ten zgrabny wzorowany trochę na Morsztynie sonecik jest bowiem osnową całej powieści "Labirynt", która rzec można jest obrazem mozolnych prób jego zrozumienia. Okoliczności w jakich wiersz się pojawia są następujące: Młody hiszpański ksiądz erudyta Jan Diaz trafia z wyprawą Corteza do Meksyku i jako ksiądz właśnie asystuje egzekucji buntownika - żołnierza, który chciał był zawiązać spisek - nieudany okazał się ten spisek - przeciwko swojemu wodzowi. Na chwilę przed tym, gdy szubieniczna pętla zacisnęła się na szyi buntownika ksiądz Diaz spytał od niechcenia (tj. nie licząc specjalnie na odpowiedź - skazaniec bowiem nie był zbyt rozmowny) co według niego zaprowadziło go na szubienicę. Ten odparł - "Coś co się zdarzyło (...) równiusieńko 555 lat temu (...)". Chwilę potem nie żył.

Zawziął się w sobie ksiądz Diaz (a umysł miał do zagadek skłonny) aby zrozumieć owe dziwaczne wyznanie. Nie szło mu najlepiej. Co się zdarzyło 555 lat temu (to znaczy 555 lat przed wyprawą Corteza)" Przełom nastąpił gdy Diaz otrzymał był list od Alfonsa de Puertocarrero - przyjaciela skazańca. List zawierał tylko sonet - zacytowany powyżej. Jan Diaz zaczął zagłębiać się w Labirynt. Labirynt przypuszczeń i różnych tropów. Diaz po latach dociekań dotarł do Minotaura. A raczej myślał, że dotarł. To my, wierni czytelnicy mistrza Teodora mamy być owym księdzem-erudytą i spróbować odtworzyć wieloletnie zmagania Diaza z zagadką - spróbować zagłębić się w Labirynt

Na początek wyjaśnijmy obce i niezrozumiałe nazwy występujące w wierszu.

Betys - to rzeka w Hiszpanii.

Borystenes -Tego Diaz początkowo nie wiedział, ale jako erudyta (szesnastowieczny erudyta) doszedł to wniosku, że jest to nazwa rzeki gdzieś w Scytii (czyli na Rusi) - łacińska nazwa Dniepru.

Marina - to słynna indiańska pół żona, pół niewolnica i tłumaczka Corteza. W powieści była początkowo kochanką autora wiersza - Alfonsa, kiedy był jeszcze w Meksyku.

Corteza i Sofoklesa - nie wyjaśniam.

Przypomnę, że wiersz napisał z więzienia Hiszpan Alfons de Puertocarrero.

Już w drugim wierszu zagadka:

" " Ty - nad Betysem; ja - Borystenesem. ""

Przecież autor wiersza był właśnie nad Betysem! A w wierszu stoi" Ty -nad Betysem" a nie "Ja nad Betysem". Można więc wnioskować, że Alfons napisał wiersz jakby w imieniu kogoś kto znajduje się w więzieniu nad Dnieprem. Największym miastem nad Dnieprem jest Kijów. Więc może Kijów mógłby być miejscem uwięzienia owego kogoś, owego Iksa.

W następnym wierszu:

"" Płaczesz: Marina ma dziecko z Cortesem. ""

Wydaje się że wiersz jest jakby fikcyjnym listem Iksa do samego Alfonsa. Fakt, że była kochanka dała się odbić wodzowi był jedną z przyczyn szybkiego opuszczenia wyprawy przez Alfonsa.

 

""Płaczę i ja: z myślą żałobną a mściwą o ojców moich plemieniu""

To jest trudne. Iks żałuje czegoś co dotyczyło jego ojców ale czego"

Przerwijmy na chwilę analizę wiersza a powróćmy do owego zdania o 555 latach wypowiedzianego przez szubienicznika. Kwestia owa została wypowiedziana w roku inwazji Meksyku 1521. 1521 minus 555 = 966. Ta data chyba coś mówi Polakom. Diaz choć duchowny mocno się namozolił żeby domyślić się, że chodzi o chrzest Polski. Czy chrzest Polski ma coś wspólnego z "myślą żałobną a mściwą" przodków Iksa"

Idźmy dalej

"Ojców tych moich zbawczemu o mocy marzeniu / Polska oparła się;"

Z Polską rzeczywiście coś jakby pasuje. Przodkowie (ale chyba niedalecy skoro Iks mówi o nich - ojcowie) mieli jakieś wobec Polski marzenie o mocy . Marzenie, którego realizacja mogłaby ich zbawić, a może raczej wybawić. Jakie to było marzenie" Związane z Polską i zapewne w jakiś sposób z jej chrztem.

"z marzeń zaś tych kresem / stało się.. Co".."

Przodkowie Iksa mieli wobec Polski jakieś marzenia, plany. Nieudane jednak plany " plany mające swój kres. Co było planów owych kresem" Czy chrzest polski był tym kresem" Czy chrzest Polski przekreślił "zbawcze o mocy marzenie"" Czy też może - jakie chrzest Polski mógł mieć tragiczne konsekwencje. Dla kogo tragiczne" Tragiczne dla Iksa i jego przodków. Tak tragiczne że do ich opisania potrzebny byłby talent Sofoklesa" Dlaczego Sofoklesa" Co napisał Sofokles" "Antygona", "Edyp i kró"l - to chyba nie ma znaczenia. Wiemy że pisał tragedie - antyczne tragedie. Tragedia przodków Iksa może mieć więc wymiar prawdziwie antycznej tragedii

Czy rzut oka na mapę Europy z 900 i z roku 1000 roku coś może pomóc" Co się na tej mapie zmieniło" Być może niektórzy obserwatorzy zauważą na terenie obecnej Ukrainy może trochę bliżej Morza Czarnego żółtą plamę w roku 900, której nie będzie już sto lat później. Ta plama to efemerydalne państwo Chazarów. Ów zagadkowy naród tym się był wsławił w historii świata że jako jedyny dał się był w owych czasach - w czasach chrztów całych - państw zjudaizować. Tak zjudaizować. Mając do wyboru efektowny ryt bizantyński, twardy katolicyzm, nawet młodą wiarę proroka ci stepowi jeźdźcy wybrali pogardzaną powszechnie religię mojżeszową. Czyżby Iks był właśnie Chazarem" Co jeszcze wiadomo o Chazarach" Sprawdzam w encyklopedii. I bingo! Rok 965 - Klęska Chazarów. Pokonani przez Rusinów z Kijowa. Z Kijowa! W 965 roku Polska była ostatnim dużym pogańskim państwem w Europie, państwem "do wzięcia". Było o co walczyć. Sąsiednie państwa ostrzyły sobie zęby żeby przeciągnąć na swoją stronę nasz siermiężny naród. Również Chazarzy. Gdyby sojusz z pogańską Polską - z perspektywą na bliskie zjudaizowanie - przeciwko chrześcijańskiej Rusi doszedł do skutku" Porywająca wizja. W środku Europy olbrzymie Polsko-Chazarskie zjudaizowne imperium (ale bez Żydów). Niestety tak się nie stało ""Polska oparła się;" Ech.. Chazarzy, Chazarzy. Łza się w oku kręci. Przegrali, przeputali... Po Chazarach ślad zaginął. Iście antyczna tragedia.

" ...Nasuwa się jednak pytanie : szubienicznik mówiąc o 555 latach musiał znać historię Iksa. Co jednak sprowadziło jego - późniejszego szubienicznika do Ameryki" Być może szukał on po świecie śladów Iksa i któryś prowadził do Ameryki" Czy miało to coś wspólnego z Żydami? Trudno to rozstrzygnąć bez dodatkowych danych. Z tych zawartych w wierszu czytelnik chyba więcej nie wywnioskuje. Ksiądz Diaz zaszedł jednak trochę dalej - stwierdził tożsamość Iksa, zrozumiał bowiem przyczyny pobytu szubienicznika w Ameryce! Miał bowiem w zanadrzu tzw. dokument BE - ale to już temat na inny artykuł. THE END" Kto jest fanem ten zrozumie a plebs przeciez drogi kumie za nic w swiecie nie zrozumie pzdrw KK- Dracula (po rumunsku - smok)

 

Z poważaniem Krzysio Kożuchowski

 

 O niesamowitym świecie książek Parnickiego w następnym odcinku "szeptu muru"