Legal_banner.jpg (8271 bytes)

 krytyka

W szponach Mamuta dwa wiersze Schopena

mamut.JPG (13964 bytes)

 

 

    ...
    w porze wieczerzy
    zrywam cienie
    od ściany
    odmierzam siebie

    twoje słowa układam
    w pokutę

    przez pętlę
    próbuję ciała
    błądzę sobie, mimo siebie
    jakbym stał
    jeszcze

    u ram.

              ...
              naprzeciw siebie
              roztaczam plażę
              korzącą wzburzone od wichrów
              fale
              miotane o szaniec
              przybrany odświętnie
              w rany

              przez okna
              zdobię twierdze dalekiej Palestyny
              i ostatni już mur Akkonu

              wobec siebie
              czekam,
              kiedy opadną me dłonie
              i wybielone od popiołu żagle,
              kiedy oddalą się
              porzucone łuny miasta

              wobec siebie
              snem moim jestem
              i przebudzeniem.

 Dawno już nie miałam w ręku tak bardzo poruszającego tekstu, jakim jest wiersz "...w porze wieczerzy". Podejmuję rzetelną analizę tego wiersza aby dla siebie odkryć odpowiedź na pytanie: "dlaczego ten wiersz tak wstrząsnął moimi emocjami?" Już inicjalny wers dość precyzyjnie określa czas sytuacji lirycznej: "pora wieczerzy". Zaistniały w otoczeniu przyimek "w" określa sytuację podmiotu lirycznego. Znajduje się on w centrum lirycznej przestrzeni. Określa miejsce dziania się. wskazuje na element przestrzeń tą wypełniający, kierunek, stronę przestrzeni dzielącą od podmiotu oraz miejsce gdzie procesy psychiczne zachodzą. "wieczerza" - wieloznaczny wyraz, uroczysty. Ma określone konotacje literacko - kulturalne. z jednej strony w polskiej tradycji określa wyjątkową kolację, o pierwszej gwiazdce, wieczorem 24 grudnia. Wigilia Bożego Narodzenia. Dość powszechnie kojarzy się ze świętem, radością, nadzieją. Według tradycji, przy wigilijnym stole zasiada krąg osób bliskich, rodzina. Obowiązują pewne formy stroju, schemat zachowań, rytuał. Z drugiej strony, "wieczerza" ugruntowana przez ewangelie Marka i Mateusza jako "Wieczerza Pańska", częściej, "Ostatnia Wieczerza" jest tematem wielu dzieł sztuki przedstawiających zazwyczaj tylko jeden z aspektów wieczerzy, objawienie przez Jezusa apostołom, że jeden z nich Go wyda oraz reakcję apostołów i zdrajcy judasza na to objawienie albo rozdanie przez Jezus chleba i wina i ustanowienie sakramentu eucharystii. W polskiej tradycji z ostatnią wieczerzą związane są obrzędy Wielkiego Tygodnia. W przypisanych tym obrzędom czytaniach słychać: "po łamaniu chleba was poznają". Łącznikiem między tymi świętami jest opłatek i gesty, ceremoniał dzielenia się nim. W otoczeniu dalszych strof ma się wrażenie jakby bohaterowi towarzyszyła świadomość obydwu znaczeń, które przełożone na codzienność mogłyby oznaczać podjęcie decyzji o ostatniej wieczerzy w sensie dosłownym. Ostatnia wieczerza jest również tematem wielu dzieł plastycznych (freski we Florencji, w Wenecji, czy też najsłynniejszy Leonarda da Vinci w Mediolanie). Z twórcą tego ostatniego związana jest pewna anegdota, która kojarzy mi się również z wierszem. Po otrzymaniu zamówienia na fresk, Leonardo rozpoczął intensywne poszukiwania modeli do swego dzieła. Szczególne wymagania stawiał przed modelem Chrystusa. Wygląd szlachetny, twarz z której emanuje natchnienie, spojrzenie przejmujące, głębokie. Po namalowaniu centralnej postaci przez kolejne dziesięć lat artysta domalowywał kolejnych apostołów. Miał kłopot ze znalezieniem modela do postaci zdrajcy Judasza. Po wielu wędrówkach, po najbardziej zakazanych miejscach, melinach pijackich, szulerniach i spelunach znalazł wreszcie idealny typ obwiesia. Na propozycje Leonarda chętnie przystał, gdyż jak twierdził, już raz pozował do tego obrazu, do postaci Chrystusa. Podmiot liryczny jako Judasz z obrazu? Kiedyś podobny do Chrystusa, jego uczeń, teraz zdrajca? W analizowanym wierszu mamy do czynienia z kilkoma przenikającymi się płaszczyznami. Po pierwsze: płaszczyzna "tu i teraz" wieczór, wigilia, czy dom rodzinny. Za tą interpretacją przemawiają konkretne elementy przestrzeni realnej - ściany, okna. Za przestrzenia tradycji ewangeliczne przemawiają słowa:"pkuta", "daleka Palestyna". Pośrednio z tą sferą przestrzeni związany jest obraz Chrystusa uśmierzającego wzburzone fale jeziora. O przynależność do tej przestrzeni świadczy również wyraz "rany". W naszym języku zadomowiły się wyrażenia "rany boskie!", "na rany Chrystusa, zaklinam cię, przysięgam". Łącznikami między tymi płaszczyznami są "Twoje słowa". Czyje? Przykazanie boskie, ojcowskie, matczyne? W płaszczyznę sztuki wprowadza wyraz "ramy". Rama obrazu, rama okna, rama lustra? Rama schematu? Przynależność do świata sztuki określa również wyraz "zdobię". W wierszu jest jeszcze kilka miejsc świadczących o plastycznej wrażliwości poety. Np. "naprzeciw siebie/ roztaczam wichrów plażę/ wzburzone od wieków fale/ miotane o szaniec". To piękny malarsko obraz, marynistyczny. Pełen kontrastów. Dynamiczny żywioł, a jednocześnie elementy łagodności i spokoju. Wyraziste plastycznie są również "wybielone żagle" czy " łuny miasta". Wyczuwalny jest element perspektywy. Silnie przemawiają w tym wierszu połączenia zaimka zwrotnego "siebie" z przyimkami. Zwłaszcza "mimo siebie", "naprzeciw siebie", Sytuują one postać lirycznego bohatera w lirycznej przestrzeni. Np. "mimo siebie " - omijanie, rozbieżność, rozdzielność między tym, co się dzieje, a tym czego się należy spodziewać w tym miejscu. Element ruchu. "mimo siebie" - mijam siebie, zdaje się mówić liryczne ja, tu i teraz. Jestem blisko, ale obok.

"wobec siebie" - w obecności siebie samego, przy sobie, w stosunku do siebie. Ja tylko jestem świadkiem tego co robię. Świadkiem, wykonawcą i recenzentem tego co robię. Najpełniej w sytuację liryczną wpisuje się "naprzeciw siebie". W realnej rzeczywistości np. wieczór wigilijny - podmiot liryczny staje przed lustrem, sprawdzając czy krawat zawiązany jest właściwie (jakieś pokrewieństwo z pętlą?). A może bohater stoi przy oknie, widzi swe odbicie w szybie, a za oknem bożonarodzeniowe iluminacje ("przez okna zdobię) W języku funkcjonuje zwrot "wyjść komuś naprzeciw". Oznacza przychylność, życzliwość i staranie się o zrozumienie kogoś. Czyli bohater po to "wyszedł z siebie, stanął obok, aby siebie zrozumieć. Patrzy na siebie z dystansem, z pewnej perspektywy. "Perspektywa" to też wynalazek artysty. Artysta patrzy na siebie jak na dzieło sztuki, może jak twórca autoportretu. Albo zachowuje się jak badacz. Z perspektywy patrzy na swoje dzieło, czyni je przedmiotem analitycznych badań. Wyraźne skoncentrowanie się na własnym "ja" każe doszukiwać się jeszcze innych skojarzeń. Weźmy takie słówko "odmierzam" Kieruje myśl czytelnika do zestawień np. odmierzam czas (czekam na pierwszą gwiazdkę), przeżyłem tyle, ile jeszcze? "odmierzam drogę" (ile jeszcze?, tyle przeszedłem), ale też może być "odmierzam krople", dawkę leku, narkotyku? Wydaje się, że ostatnie skojarzenie jest dość uzasadnione. Owe fantasmagorie, które bohater roztacza. Fale, woda, wichry - łatwe do odczytania symbole życia, uczuć. ich gwałtowność. Złość (ze złości wychodzi się z siebie). Plaża, to skruszony na pyłek szaniec. Nicość, ale łuny i popiół to też nicość. dzieło rąk. Jednocześnie plażą staje się krainą odpoczynku, spokoju, ocalenia (rozbitek wyrzucony przez fale na brzeg). Rozbicie wewnętrznego ładu, spójność ciała i ducha. Szaniec wprowadza skojarzenia z polem walki. To obronne umocnienie polowe z wykopanej ziemi, osłona stanowisk, fort, bastion. W skojarzeniach walką, wręcz wojną, są twierdze i mury. Te ostatnie, jak echo wypraw krzyżowych. Bohater odświętnie przybrany czy szaniec? Jedno i drugie ma sens, wcale nie tak odległy. Walka dwu światów, stanów istnienia: ciało i duch, wyraźnie rozbita jedność osoby. Ciało: "odświętnie ubrane", opadające dłonie, próba pętli, rany. W rzeczywistości "ducha" mieści się zarówno świadomość przynależności do kręgu religii. tradycji kultury, jak też świadomość samotności, negacji, wyobcowania. Między bohaterem a światem jest szyba okienna, pojawiają się wyrazy "twierdza", "mur" - synonimy izolacji, zamknięcia.

Palestyna jest "daleka". Mur Akkonu "ostatni" to znaczące epitety. Bohater liryczny "przez okno zdobi" (wzrokiem ubiera czyjąś choinkę, symbol nadziei, rodzinnego szczęścia. Patrzy na tę rzeczywistość. Ale chociaż jest odświętnie przybrany", zewnętrznie przygotowany do uczestnictwa w wieczerzy, zdaje sobie sprawę, że nie pasuje do obrazu szczęśliwej rodziny. Ze ściany zdejmuje cienie - wspomnienie dzieciństwa, czy też reprodukcja obrazu Leonarda? może Krzyż? (te aluzje do wypraw krzyżowych, Akka) Znaczącym elementem tego obrazu jest pętla. Pojawia się tu świadomość Judasza. Pętla - synonim zdrady, jego konsekwencje "Próba pętli" - proste odniesienie do świadomości Judasza, czy wpływ tragicznych tradycji literackich Stachura, Wojaczek, inni? Wybrańcy Bogów umierają młodo? "Twoje słowa układam w pokutę" - pokuta - kara za jakieś wykroczenie, odbywanie tej kary, w tradycji wielu religii kara mająca stanowić moralne zadośćuczynienie za grzech. W tradycji katolickiej sakrament, w którym następuje odpuszczenie grzechów, element spowiedzi. Ale "odprawiać pokutę" jest już bardziej wieloznaczne. To odczuwanie na sobie skutków jakiegoś czynu, postępku, cierpienie za coś (swoją lekkomyślność, grzechy rodziców?) W innym znaczeniu pokutować to przebywać gdzieś pod przymusem, tkwić gdzieś, poniewierać się, albo trwać jako coś niewspółczesnego, przeżytek. W tradycji katolickiej pokuta to cierpienie w czyśćcu za grzechy oczekując zbawienia, według wierzeń ludowych straszenie po śmierci pod postacią ducha. Wydaje się że w wierszu słowo to funkcjonuje po trosze w każdym z tych znaczeń. Aktem wcześniejszym od pokuty jest spowiedź. Wyznanie przewinień i grzechów. komu się spowiada bohater? Sobie samemu? ojcu? matce? Bogu? czytelnikowi?. Znów mam wrażenie że jest to rodzaj spowiedzi powszechnej i każda odpowiedź częściowo jest dobra. Grzesznik szuka drogi do Boga, Bohater do siebie, poeta do czytelnika. Spowiedź jest sakramentem pojednania. Szansą na ponowne złączenie z Bogiem, z ludźmi, ze światem. A pokuta? Najbardziej tragiczna forma "życie za karę". Przejmujące miejsce w wierszu. Znaczące dla określenia podmiotu lirycznego są użyte w wierszu czasowniki. Zdecydowana ich większość użyta została w formie pierwszej osoby czasu teraźniejszego, Daje to efekt wzmocnienia "teraz" i rzuca światło na bohatera. "odmierzam siebie", "próbuję ciała", "błądzę w sobie", "naprzeciw siebie roztaczam", "wobec siebie czekam", "zdobię", "jestem".

Nagromadzenie tych form wywołuje efekt relacji, sprawozdania z chwili, zapis na taśmie magnetofonowej z pewnego doświadczenia w pracowni alchemika (odmierzam X cząstek preparatu A i B, mierzę, podgrzewam, ważę, widzę, opisuję) Albo pracownia artysty malarza - nakładam farbę, oddalam się, szkicuję, wypełniam, ramy). Kończy to doświadczenie słowo stwierdzające "jestem". Ważne - nie "jaki jestem", tylko "kim jestem". "Jestem snem i przebudzeniem". Syntezą czy mieszaniną dwu różnych pierwiastków - ciała i ducha. Czyżby była to relacja ze snu na jawie? Sen jest wytchnieniem, odpoczynkiem, sztuką? Jawa to walka, ale jednocześnie jakaś maska (rama obrazu) ograniczenie. A może "gdy rozum śpi budzą się demony"? O intensywności uczuć negatywnie odbieranych ze świata przekonuje zastosowana aliteracja ("z", "cz", "zr"). W pierwszej cząstce wiersza wyraźnie kontrastuje z otoczeniem szerokich samogłosek "o", "e", "i", y", "a"". Z całego wiersza, w zaprezentowanych obrazach z tej relacji pozornie łagodnej, spokojnej rzeczowej, tchnie cierpienie, rozpacz, gwałtowność odczuwanych doznań. Bohater chwilę przebudzenia traktuje jak chwilę przywdziewania pozy, maski. Gest samoobrony, świecie nie poznasz, jaki we mnie bój, chyba, że znów będą święta, wtedy może znów się komuś wyspowiadam. Wiersz, tak go odbieram, jest jakimś echem "Hymnu" Słowackiego (Smutno mi Boże, dla mnie na zachodzie...) czy też "...kamienie przez Boga rzucane na szaniec". Znajduję wspólne elementy klimatu rezygnacji, tęsknot, jakiś element relacji z podróży do Ziemi Świętej. Wstrząsający wiersz. Do głębi. I moim zdaniem, świadczący o wyjątkowo dojrzałym poecie.

wasz Recenzent - Mamut