Magazyn internetowy NoName - zobacz nas on-line!
Polemiki    
Poprzedni artykuł Następny artykuł

Mój przyjaciel - mój wróg : riposta

Tramwaj

      Postaram się napisać co-nieco... być może odpowiedź na art kay'l'a (sorx za tę odmianę, ale masz oryginalną ksywę). Przede wszystkim jednak będzie to zbiór moich przemyśleń...

      Jestem szczęśliwym (?!) posiadaczem komputera od ponad dziewięciu lat. Na początku nie było tak źle, owszem spędzałem przed nim sporo czasu, ale zawsze miałem też czas na inne przyjemności - pojeździć na rowerze czy pograć w nogę z kumplami (co innego może robić ośmioletni dzieciak?). O nauce nie wspominam, bo tak naprawdę zacząłem się uczyć dopiero rok temu, w liceum... Kilka lat minęło, a ja spędzałem coraz więcej czasu przed kompem... więcej i więcej. Właściwie bez jakiegoś głębszego celu. Grałem we wszystko co wpadło mi w ręce, do dziś pamiętam ferie, podczas których nie ruszyłem się ani razu z domu, ale odniosłem "sukces" jakim było ukończenie Settlers 2. Oprócz grania nie robiłem na kompie nic innego. Nie byłoby większej różnicy, gdybym miał wtedy konsolę... Pod koniec szóstej, siódmej klasy zaczęło do mnie docierać, że coś jest ze mną nie tak. Kiedy inni spędzali czas razem, robili imprezy i spotykali się w większym gronie, ja siedziałem całymi dniami przed komputerem, katując bezsensowne gry. Wspomniane Settlers 2, Diablo... Wciągające, świetne ale i czasochłonne. A ja cały swój czas poświęcałem blaszanemu "przyjacielowi". Mimo iż wiedziałem, że moje życie jest puste, nie starałem się jakoś go zmienić. Myślałem "nie jestem uzależniony, bo to zwykła rozrywka, a na imprezy i te sprawy mam jeszcze czas". Rzeczywiście, zupełnie nie miałem życia osobistego...

      W końcu opanowałem się. Zacząłem spotykać się ze znajomymi (dziwne, że jeszcze ich miałem), wpadać czasem do knajpy... Kilka miesięcy temu poznałem wspaniałą dziewczynę. Ma na mnie dobry wpływ. Chcę się dla niej zmienić. I zmienię się. Mimo iż mam wiele wad, staram się być jak najlepszym człowiekiem. Na pewno byłbym inny, gdyby nie te lata spędzone w ciemnym pokoju przed ekranem... Ale to już przeszłość i nie mam co żałować, bo wiem że tego nie zmienię... Mam tylko świadomość, że zmarnowałem kilka pięknych lat z życia...

      Dzisiaj... Dalej spędzam dużo czasu przed komputerem. Poza graniem (tylko Quake 2) zajmuję się HTML'em, zaczynam programować itd. W końcu chodzę do klasy o profilu informatycznym i taki zawód chcę uprawiać w przyszłości. Ale komputer już nie stanowi całego mojego życia. Potrafię po prostu odejść od niego, znudzić się nim i wyłączyć go, aby np. spotkać się z przyjaciółmi.

      To chyba tyle. Nie mam więcej do napisania. Na koniec powinienem rzucić jakiś głodny kawałek w stylu "niech ta historia będzie przestrogą, bla bla bla"... Ale wiem, że nikt tego nie posłucha. Kilka lat temu też czytałem wiele takich tekstów. I żaden nie zrobił na mnie wrażenia. Myślałem "to nie możliwe, ten artykuł nie jest o mnie, ja jestem inny"... Jednak mam nadzieję że ktoś taki jak ja, pod wpływem tego arta zmieni swój stosunek do komputera i zacznie traktować go jako dodatek do życia a nie całe życie.

Thx kay'l za arta który pobudził mnie do refleksji...


Tramwaj
e-mail: tdarek@poczta.pnet.pl

Poprzedni artykuł Następny artykuł


Stare Gry - chcesz pograc w gry sprzed lat?


Copyright 1999-2001 Magazyn internetowy NoName
Wszelkie prawa zastrzeżone