Jedna noc - ( 31.08 / 01.09 )
Jason Manson
"Co ja tu robię?" Tak naprawdę nie miała ochoty na zabawę. "Dlaczego tu przyszłam, po co?" - istny potok myśli płynął w jej głowie. Siedziała samotnie na kanapie, pieszcząc swymi dłońmi czarną sierść kota, który tulił się do niej od samego początku odkąd tu usiadła. Wokół panował istny szał. Głośna muzyka, zresztą taka jaką zawsze lubiła, tłum znajomych twarzy i rzeka alkoholu, na który nie miała ochoty tej nocy. Rozglądała się po pokoju. Kilka metrów od siebie ujrzała jakiegoś nieznajomego chłopaka. Stał przy ścianie i próbował odpalić papierosa. "Jakie to beznadziejne" - pomyślała patrząc na niego. "Ciekawe, dlaczego to robi? Może chce dodać sobie szpanu? A może..."- przerwała swe rozważania w momencie gdy napotkała wzrok kolesia, nad którym prowadziła osąd. Speszyła się tym trochę. Powoli skierowała spojrzenie w inną stronę, po czym z powrotem zaczęła zajmować się kotem, ten jednak wyrwał się z pod jej dłoni, stanął na jej kolanach i podniósł głowę do góry. Łasił się do nieznajomego, który spłoszył ją przed chwilą swym spojrzeniem. Przysunął bliżej siebie popielniczkę stojącą na końcu stołu i usiadł na kanapie. Powoli drapał kota za uszami. "Ciekawe co to za jeden?" - pomyślała. Podniosła wzrok, i od razu napotkała jego oczy wpatrzone w nią. Tym razem jednak nie odwróciła wzroku. Nie chciała znowu dać poznać po sobie, że jest nieśmiała. Patrzyła na niego. "Jest jakiś dziwny..." -pomyślała po dłuższej chwili tych wzajemnych obserwacji. W końcu dała za wygraną. Wyglądało na to, że on cały czas wpatrywał się w jej oczy, a ona strasznie tego nie lubiła. Czuła się jak by chciał za wszelką cenę odgadnąć kim ona jest, podczas gdy ona lubiła być tajemnicza, poza tym zaczęło ją to wszystko już powoli nudzić. Te same klimaty muzyczne, te same osoby, które mijały ją kursując między parkietem a stolikiem z alkoholem, ta noc, w końcu ten koleś, który się przysiadł. Już chciała wstać, kiedy on wreszcie się odezwał. Na początku była to zwykła rozmowa. Głupie puste słowa. Coraz bardziej nudziło ją to wszystko. Jakoś nie znajdowali wspólnego języka, a może ona nie chciała go znaleźć. W końcu cos się ruszyło. Znaleźli wspólny temat. "Lubisz koty?" - zapytała patrząc jak on drapie czarną, futrzaną kulkę po brzuchu. Ich rozmowa zaczęła nabierać powoli stawać się ciekawsza. "Jakoś nie mam dziś humoru na zabawę" -powiedział, a ona uśmiechnęła się myśląc o tym, że nie jest tu jedyną pozbawioną chęci imprezowania. Rozejrzała się po pokoju, tylko oni dwoje siedzieli spokojnie. Wszyscy zajęci byli zabawą. "Nie pasujemy tu" - pomyślała... "Lubisz taką muzykę?" - spytał sięgając po kolejnego papierosa. Teraz zaczęła się zastanawiać czy to tak naprawdę, czy też może to zwykła gra. Przyglądał się jego ruchom. "Może to tylko taka poza, albo nowy styl podrywu." - rozmyślała przyglądając się jego mimice. Była nieufna w stosunku do ludzi, a zwłaszcza do typków, przysiadających się na imprezach. Patrzyła jak on po raz kolejny sięga do popielniczki. "Dużo palisz..." - stwierdziła. "...a zwłaszcza kiedy jestem zdenerwowany..." - odparł, urywając szybko, jak by zdał sobie sprawę z popełnionego błędu. Ona uśmiechnęła się delikatnie i odgarnęła włosy z policzka. Wyglądało na to że nie był taki pewien siebie, wyglądało na to, że to nie jest jakiś tam podryw. "To by się zgadzało... Nie wypytywał o to czy mam chłopaka, nie przechwalał się, jaki to on jest wspaniały, nie prawił mi komplementów... Wyglądało na to, że chce sobie po prostu porozmawiać" - poczęła rozpatrywać jego zachowanie.
Nawet nie zorientowała się, kiedy połowa jej znajomych udała się do domów. Było już dość późno. Niedługo też musiała wracać, ale jeszcze miała chwilę na rozmowę. Coraz bardziej zaczęło ją to wciągać. Nie zgadzali się w wielu sprawach, mieli różne poglądy na życie. On chciał żyć za wszelką cenę, a ona miała już tego wszystkiego dosyć. Zaczął ją przekonywać, że to chwilowe, że po każdej burzy wychodzi tęcza. Pocieszał ją, tak jak by mu na niej zależało, tak jak by nie chciał jej stracić, choć tak naprawdę to nigdy jej nie miał. Nawet się nie znali. Czuła, że obydwoje mogą się od siebie wiele nauczyć, lecz wiedziała że nie było na to czasu. Kolejne słowa padały, a ona czuła jak by te dwie gwiazdy, jakimi byli obydwoje zaczęły się wzajemnie przyciągać. Chciała doczekać chwili kiedy wreszcie staną się jednością, lecz godzina wybiła. Musiała wracać do domu. "Odprowadzę cię" - powiedział kiedy wstawała z kanapy. Znikną gdzieś na chwilę, a ona zaczęła zastanawiać się czy to już koniec. "Może warto było by spotkać się z nim." - pomyślała. Czuła, że mają sobie jeszcze tak wiele do powiedzenia, czuła że ta historia powinna zostać skończona. Spojrzała na niego. Rozmawiał z jakimś chłopakiem, którego znała z widzenia. "Może on wykona ruch?"- myśl wpadła jej do głowy, kiedy on podszedł do niej. Spojrzeli na siebie. "Gotowa?" - zapytał. Poszła pożegnać się jeszcze z koleżanką. "A może nie warto? Może nic z tego nie wyjdzie" - patrzyła na niego jak bierze kota na kolana i zaczyna się z nim bawić, czekając aż ona skończy rozmawiać. Wracając do niego postanowiła sobie, że poczeka na jego ruch. "jeżeli coś ma się stać to się stanie. Jeśli nie widocznie tak miało być" - myślała patrząc w jego stronę.
Na dworze było dość chłodno. Morskie powietrze orzeźwiło ją trochę - nareszcie mogła odetchnąć świeżym powietrzem, odpocząć od atmosfery alkoholu i dymu z papierosów. Spojrzała na niego. Szedł obok niej. Obydwoje stawiali powoli kroki, jakby chcieli przedłużyć chwilę ich wzajemnego spotkania. Cały czas czekała na jakiś znak. Liczyła jego słowa. Miał nadzieję, że następne będzie tym, na które czeka. Nic jednak się nie działo. "Może mu nie zależy tak jak mnie"- zaczęła się zastanawiać patrząc jak on rozgląda się po nocnym niebie. Rozmawiali dalej. Teraz chciała dowiedzieć się o nim jak najwięcej, chciała żeby on wiedział jak najwięcej o niej. Liczyła, że w każdej chwili on przerwie tą luźną rozmowę i z poważnym wyglądem twarzy wyzna jej coś, na co czeka. Czas płynął nie ubłaganie szybko. Wreszcie zatrzymali się przy kamiennych schodach jej kamienicy. "to już tu" - powiedziała. "Wiesz naprawdę miło mi się z tobą rozmawiało" - zaczął mówić. Napięcie w jej sercu rosło z chwili na chwilę z słowa na słowo. Wreszcie skończył. Poczuła jak łzy cisną się je do oczu, ale nie chciała dąć poznać zawiedzenia po sobie. Zbliżyła swe usta do jego policzka i pocałowała go. Na chwilę nawiązali kontakt wzrokowy, lecz ona szybko odwróciła się czując, że dłużej nie powstrzyma łez. Powoli nacisnęła klamkę od drzwi. Po czym zamknęła je z głuchym trzaskiem pozostawiając go po drugiej stronie. W drodze po schodach zaczęła zastanawiać się, dlaczego sama nie wykonała ruchu. Może on tak jak ona czekał... Czekał... Zawsze mogła zadzwonić do koleżanki, wypytać znajomych o jego numer... Zawsze mogła jeszcze coś z tym zrobić, ale czy miało to jakikolwiek sens?
Jason Manson
e-mail: jasonmanson@poczta.onet.pl < Maj 2001 >
|