Przygody Pinkiego w okolicach lasu cienistego
Cyberian
Pewnego razu rycerz Pinko jadąc cienistym lasem, zauważył chustę powiewającą w oddali. Chusta wynurzała się z okna jakiejś baszty. Podejrzliwy Pinko najpierw wyjął lunetkę rentgenowską nim podjechał bliżej. Zbliżył lunetkę do oka....W środku odrapanego pomieszczenia siedział jakiś robocik i na starym pentiumie rżnął w Quake'a. Obok leżał tęgi granatnik. Zaciekawiony Pinko podjechał bliżej. Z okna baszty wynurzyła się jakaś postać i kiwając(?) chustą krzyknęła: Szlachetny rycerzu, ratuj mnie przed złym smokiem!!!
Jednak Pinko coś się domyślał, bo rzekł:
- Dobrze, ale powiedz mi ile wynosi pierwiastek z 30??
- 5,47722557505...
- Dobra starczy-przerwał Pinko - gdzie ten smok??
Jakby w odpowiedzi zza baszty wyłonił się potwór. Wyglądał jak typowy smok, to znaczy miał 4 łapy, ogon, łuski, małe skrzydełka, ale tylko jedną głowę...
"Piękna robota-pomyślał z uznaniem Pinko - pewnie robota jakiegoś ucznia Dr. Diodusa...
Faktycznie, smok lśnił metalicznie jak czyste srebro, łuski miał siateczkowane w szkocką kratę oczy łyskały krystalicznie i diabelsko. Na boku miał namalowany wielki napis: "MALANIUS IS THE BEST!!", który dziwnie kontrastował z całą postacią.
- Witaj rycerzu, chcesz uwolnić brankę?? - spytał uprzejmie smok.
- Nie, chcę wypruć ci procesor-odrzekł równie uprzejmie Pinko
- A jak ty się nazywasz zuchwalcze?? - spytał podrażniony stwór
- Pinko...
- Naprawdę? Tyś ten wielki Pinko? - ucieszył się smok-Musisz mi dać swój autograf, póki żyjesz..
Po czym rzucił mu jakiś papier. Pinko podniósł go i zobaczył że to zdjęcie smoka, przedstawiające go na tle jaskini z jakąś dziewczyną w łapach. Na odwrocie był napis: "Wspomnienie z młodości" Pinko podpisał i odrzucił smokowi...
- Pięknie dziękuje, a teraz szykuj się na śmierć...odrzekł smok, po czym odczekał chwilę i niespodzianie chuchnął w Pinka gazowym płomieniem, takim co metal topi...
Rycerz sprawnie opuścił przyłbicę, po czym wolno zbliżył się do smoka...Smok ciągle dmuchał ogniem aż mu się nozdrza zaświeciły rubinowo z przegrzania. A Pinko nic...
W końcu gaz się smokowi skończył, więc otworzył luki rakietowe i rzekł:
- Jeśli gaz cię nie ruszył, to popatrz na to! - po czym odpalił pocisk ziemie-ziemia...
Pinko przewidział to i szybko wystrzelił e-kolibra, mechaniczne maleństwo, które ustawione było na tę właściwość rakiety, która powoduje że biegnie ona za ruchomym ciałem...Więc koliber szybkim lotem tak omamił sensory pocisku, że rakieta zaczęła lecieć w jego kierunku...
Koliber pisnął i poleciał w stronę smoka...rakieta wyrżnęła mu prosto w kadłub.
Smok wrzasnął i runął na ziemię. Pinko szybko się odwrócił i nim robot na wieży zareagował, pociągnął mu w okno z bazooki. Baszta rozsypała się w ceglany proch...
Zaoliwiony łeb robota upadł w trawę, a ponieważ był ładny Pinko podniósł go, aby go sprzedać później Mixowi (znajomy handlarz różnościami)
Podszedł do Smoka...a ten wyszeptał:
- Skąd wiedziałeś o baszcie...??
- Lunetka rentgenowska, a poza tym znam te wasze sztuczki...czy zwykły człowiek byłby w stanie od razu powiedzieć z taką dokładnością ile wynosi pierwiastek z 30...?-po czym zręcznym ruchem rozpłatał smokowi łeb toporem laserowym. Wyjął przecinak łukowy i z ocalałych części smoka powycinał dobre elementy...
- Będzie coś na sprzedaż - ucieszył się. Zapakował wszystko do plecaka, wsiadł na konia i ruszył raźno przed siebie podśpiewując "Marsyliankę"
C.D.N
Cyberian
e-mail: Cyberian@Interia.pl
|