Maski
Eol
Wstałem z samego rana. Najpierw wyjrzałem przez okno. Pogoda była taka sobie. Troszkę słoneczka i kilka lekkich chmurek. Właściwie trzeba się pośpieszyć. Do szkoły mam daleko. Umyłem się więc szybko, założyłem plecak, ubrałem wyjściową maskę i wyszedłem z domu. Przed bramą zdążyłem wymienić się uprzejmościami z sąsiadką. Za rogiem natknąłem się na czarnego kota. Podobno przynosi pecha. Nie chciałem ryzykować. Szybko zmieniłem maskę i kopnąłem go zanim przebiegł mi drogę. W ostatniej chwili. Przeleciał kilka metrów i wylądował na stojącym za płotem śmietniku. Nagle zauważyłem, że ze sklepu obok wychodzi sąsiad i zaraz mnie zobaczy. Szybko założyłem maskę wyjściową, ale i tak skręcił w innym kierunku. Tak więc poszedłem spokojnie dalej. Tuż przed szkołą dojrzałem kolegów. Założyłem kolejną maskę i podszedłem do nich. Nie ponoszę jej długo, bo za chwilę zaczną się lekcje. Męczy mnie już to zakładanie i zdejmowanie masek, ale przecież inaczej nie wypada się pokazywać. A co dopiero gdyby kiedyś pomyliło się maskę! Trzeba też uważać aby nie pokazać się komuś w niewłaściwej, choć niekiedy jest to trudne przy takiej ich ilości.
W szkole nie wydarzyło się nic godnego uwagi. Jak zwykle - mała żonglerka maskami między przerwą a lekcją. Miałem tego już dosyć. Nareszcie lekcje dobiegły końca. Pożegnałem się z kumplami i poszedłem zmieniając maskę na wyjściową. Już myślałem, że spokojnie dojdę do domu i nie będę musiał więcej zmieniać masek. Niestety, myliłem się. Z przeciwnej strony nadchodził mój znajomy ze szkoły podstawowej. Jak ja nie lubię tego pozera. Szkoda, że nie zauważyłem go wcześniej. Poszedłbym inną drogą.
Cześć stary, jak leci. Przywitałem kolegę mając nadzieję, iż gdzieś się śpieszy. Jakby na złość, miał ochotę na dłuższą rozmowę. Przez niego straciłem kilka minut na bezsensowną pogawędkę. Z chęcią bym mu coś zrobił. Gdyby nie on, siedziałbym już w moim pokoju, bez tej wstrętnej maski. A ten naiwniak jeszcze myśli, że go lubię. W końcu wymyśliłem jakiś powód, dla którego muszę się pośpieszyć i poszedłem.
Gdy dotarłem do mieszkania było już późno. W poniedziałki mamy zdecydowanie zbyt dużo lekcji - pomyślałem i poszedłem do łazienki. Postanowiłem szybko się umyć i iść spać. Stanąłem przed lustrem i spojrzałem na siebie. W pierwszym momencie wystraszyłem się, ale potem przypomniałem sobie, że nie zdjąłem jeszcze wyjściowej maski. Chwyciłem ją i pociągnąłem. Nie chciała zejść. Trochę za długo jej nie ściągałem. Przestraszyłem się nie na żarty. Co się ze mną stanie jeśli ona przyrosła? Na szczęście uświadomiłem sobie po chwili fakt posiadania jeszcze innych masek, które po prostu będę mógł nałożyć na siebie. Trochę mnie to uspokoiło, ale i tak nie chciałem tak tej maski zostawić. Chwyciłem ją oburącz. Wytężyłem wszystkie siły i pociągnąłem. Zabolało jak diabli, ale maska zeszła. Spojrzałem znowu w lustro. Tym razem się nie przestraszyłem. Po prostu mnie zamurowało. Gdzie się podziała moja twarz? Najgorsze, że nie pamiętam nawet jak dokładnie wyglądała. Tak więc nie będę mógł zrobić sobie odpowiedniej nowej maski. Stara twarz, co po chwili zauważyłem, przylepiła się do maski wyjściowej. Tak mocno i dokładnie, że nie można jej będzie oderwać bez uszkodzenia. Zresztą i tak wygląda już na zniszczoną. Po chwili doszedłem jednak do wniosku, że poradzę sobie bez mojej twarzy. Nie używałem jej dotychczas. Zawsze nosiłem jakąś maskę. Teraz to się nie zmieni. Jedyną różnicą będzie to, że już nie będę mógł pokazać się w mojej prawdziwej twarzy. Twarzy, której nie pamiętam.
Eol
e-mail: eool@poczta.wp.pl
|