CyTaT on-line - zbiór aforyzmów i cytatów
Opowiadania    
Poprzedni artykuł Następny artykuł

Promocja - czyli w cenie operacji wyrostka, usuwamy także lewą rękę...

Serinde

Niedawno wybrałam się do pobliskiego centrum [zwanym dalej "sklepem"] przerobu papieru marki 'zielone' na przedmioty domowego użytku [zwane dalej "przedmiotami"]. Pierwsze kroki zagłuszyło wejście. Drzwi, wyposażone w wychwytywacz bogatych klientów analogicznie ich segregowały, otwierając się i zamykając w odpowiednio przeznaczonym na to momencie. Nie wiem, czy to moja szybkość sprawiła, że się nie otworzyły... w każdym razie lekarz powiedział, że chrząstka nosowa nie jest aż tak ważnym kawałkiem mojego organizmu.

Dalsze poszukiwania skupiły się na narzędziu nośnikowym, zwanym przez zjadaczy chleba - wózkiem. I tu pojawił się zasadniczy problem. Otóż sklep odwiedziłam z jednego powodu - brakowało mi chleba. Dlatego wyposażyłam się w jedyne 2 złote. Stojąc przed mechanizmem uwalniającym zaczep wózka doszłam do wniosku, że na wózek mnie stać, jednak na chleb już nie. Po dłuższych obliczeniach matematycznych wciąż stałam naprzeciwko pustego wózka. Minęło pół godziny. Zawzięty wózek wciąż stał na swoim miejscu... Po godzinie mój wzrok przez przypadek napotkał na swej drodze mały, niewinny, żółty koszyk. Nikt nie stał w zasięgu pięciu metrów. W pierwszej chwili ja - prawa obywatelka Leszna, niekarana, nieprzyłapana... - pomyślałam: "A wezmę... co mi szkodzi". W drugiej chwili przyszła do mnie ta sama myśl. Średnia wypadkowa wręcz nakazywała wziąć.. jednak sumienie.. również. Dlatego korzystając z chwili braku zainteresowania ze strony chuderlawych ochroniarzy przebranych za kobietę, chwilowo przywłaszczyłam sobie dany koszyk.

Gdy weszłam w pierwsze sektory - pogrążona w czeluściach owoców i warzyw zauważyłam, że nie jestem jedyną osobą, jaka bez pytania pożyczyła żółte nosidełko. "Uff..." <-- pomyślałam. "Jak już będę siedzieć to przynajmniej nie sama". I tutaj w ramach integracji między więźniami przybliżyłam się do jednego z grupy i wydałam z siebie dźwięk w stylu: "Nie martw się, nie powiem" - i puściłam oczko. Chciałam, żeby czuł się bezpieczny. Żeby wiedział, że w sprawie ukradzionych koszyków może na mnie liczyć. Jednak jego mina nie była zbyt dostosowana do sytuacji. Jednak bardziej zdziwiło mnie spojrzenie jego żony. Najpierw wpatrywała się we mnie jak w najbrzydszy obrazek na kuli ziemskiej [tu podziękowania dla mojej kosmetyczki], później jej wzrok przedostał się na towarzysza jej życia, oczy poczerwieniały, zaczęły migotać, a z uszu zaczęła się wydobywać dziwna para. Przeszłam do sektora z narzędziami domowymi, więc nie wiem co działo się dalej. W każdym razie wiem już, że mój walkman nie jest w stanie zagłuszyć mocno podenerwowanej kobiety.

Rozejrzałam się dookoła. Tak zazwyczaj robię jak nie wiem gdzie jestem. Moim oczom ukazał się pięknie połyskujący napis PROMOCJA. Twarz, tak samo jak oczy, należąca do mnie - aż rozpromieniała. Spojrzałam niżej. A tu.. pięknie poukładane wiertarki z przystawkami udarowymi. Chwilę pomyślałam... później popatrzyłam na cenę. I właśnie wtedy przypomniało mi się, że zawsze o czymś takim marzyłam [cokolwiek by to nie było]. Wzięłam więc komplet - tak na wszelki wypadek. Mijając sektor mięsny przyuważyłam jedną ze sprzedawczyń. Stała koło tablicy, na której widniała cena odkurzaczy wodoszczelnych. Wzięła do ręki czarny pisak. Nad ceną odkurzacza dopisała inną - wyższą. Później wzięła pisak czerwony i skreśliła ową wyższą cenę, a następnie przyozdobiła tablicę pięknymi znaczkami układającymi się w harmonijną całość - PROMOCJA.

"hmm.." <-- tak właśnie pomyślałam. Zawsze tak myślę jak nie wiem o co chodzi. Nie patrząc na następne przeszkody [typu: siedmioosobowa rodzina zaopatrująca się w miesięczne zapotrzebowanie spożywcze] kierowałam się w stronę sektora chlebowego. Trochę głupio.. bo nie miałam pojęcia gdzie on jest. Do tej pory nie wiem. Za to moja kolekcja noży wzbogaciła się o kilka eksponatów [zauważmy, że do tej pory nie miałam kolekcji noży], a pralka zyskała nowych przyjaciół z serii pralko-zmywarka, pralko-odkurzacz i pralko-telewizor przenośny.


Nie wiem, czy potrafiłabym żyć bez promocji. I nie wiem czy kupiłabym te wszystkie rzeczy gdyby nie one..


Serinde
e-mail: serinde@pro.onet.pl

Poprzedni artykuł Następny artykuł


Stare Gry - chcesz pograc w gry sprzed lat?


Copyright 1999-2001 Magazyn internetowy NoName
Wszelkie prawa zastrzeżone