Ateista
Tomasz Trejderowski
- Gdzie jest Bóg??? Pokaż mi go... - poprosił mnie kiedyś.
Więc wziąłem go za rękę i poprowadziłem w góry. Góry nie były wysokie, takie tam sobie pasmo - kilka szczytów, parę dolin.
I zaczęliśmy podchodzić pod jeden ze szczytów. A droga nasza była wyboista i kręta. Pełno korzeni starych drzew, obsypujących się kamieni i wyświechtanych łach skalnych, na których łatwo można skręcić nogę. Pod górę, pod górę.
Mimo to nie czuliśmy zmęczenia. On szedł gnany ciekawością, ja zaś przepełniony radością.
Było późne popołudnie, gdy dotarliśmy na szczyt.
A na szczycie stał dom. Taki sobie, nijaki. Trochę za duży jak dla jednej rodziny, trochę za mały jak na pensjonat. Na wysokości pierwszego piętra miał taras. Taki sobie, nijaki. Niby nie za wielki i nie za mały.
Dom był pusty, a ja miałem klucze. Mimo tego, że praktycznie mnie nie znał, wszedł za mną bez obaw.
I zaprowadziłem go na taras. A na tarasie stały dwa stare fotele. Stare, ale jeszcze całkiem wygodne. Usiedliśmy w nich i wtedy zacząłem.
Kazałem mu głęboko wciągnąć powietrze i powąchać. A lato tego popołudnia pachniało wyjątkowo intensywnie. Świeżością i niczym nie zmąconą naturalnością.
Zamknął oczy i jął się rozkoszować tym zapachem.
A kiedy ponownie je otworzył, pokazałem mu gruszę. Piękną, rozłożystą, konarami sięgającą naszego tarasu, a nawet i wyżej. A obsypana była kwieciem bielusieńkim tak gęsto i szczodrze, że aż zdawała się być nierealna, jakaś taka baśniowa.
Potem wskazałem ręką w kierunku zachodzącego za górami słońca. A widok był naprawdę niesamowity. Skryte za chmurami, przez jedną, jedyną dziurę strzelało w naszym kierunku złotymi promieniami. Brzegi zaś tej dziury były upstrzone gęsto czerwono-złotymi punkcikami, tak że aż się miało wrażenie, iż chmura płonie.
Sam usłyszał pierwszy.
- Co tak szepce? - zapytał. Ja nie odpowiedziałem, lecz po chwili on sam zrozumiał, że to krople deszczu delikatnie głaszczą i pieszczą poszycie leśne. Zupełnie jakby stąpał po nim jaki stwór wielce delikatny.
Długo czekałem, widząc jak kontempluje otaczającego go piękno, urzeczony nim jak niczym dotąd.
Wreszcie go zapytałem:
- Widzisz? Czujesz? Słyszysz? To jest Bóg...
Tomasz Trejderowski
e-mail: trejderowski@qs.pl Wisła, 3 maja 2001 r. Pochodzi ze zbioru "Trud życia"
|