Magazyn internetowy NoName - zobacz nas on-line!
Teksty poważne    
Poprzedni artykuł Następny artykuł

5 godzin z mojego życia

UnZjeber

No tak, odwalony w garniturze dobiegłem do szkoły. Omal nie spóźniłem się na własną maturę, gdy dotarłem do sali komisja już zaczynała wpuszczać abiturientów. Sala gimnastyczna w mojej szkole to duża sportowa hala. Na luzach zmieścili się w niej wszyscy tegoroczni maturzyści z polskiego. Gdy zasiadłem na swoim miejscu między kumplami (druga ławka przed samą komisją &#@^%#), ujrzałem napis zawieszony wysoko na ścianie: "Wielkość powstaje, gdy się tworzy, a nie odtwarza", lub coś zbliżonego (Exupery chyba). BUACHACHACHA!!! - śmiech wewnętrzny, ale na twarzy tylko uśmiech. Moi kumple nieźle zestresowani, sytuacja nieswoja, dyrektor też się pieni, bo się ludzie spóźniają. Kumple patrzą się na napis na ścianie, nawiązałem głośno "Arbeit macht frei - pamiętajcie", atmosfera się trochę rozluźniła. Na ławce leży banan (!), dwie kanapki, dwa soczki w kartoniku, jakiś baton i tyle. To samo, co na każdej. Obiecali jeszcze kawę i herbatę później. Popatrzyłem na stół komisji. Jezus Maria!!! Czego tam nie było! Ananasy i grejpfruty, jajka w majonezie upstrzone misternie pokrojonymi warzywami, wielka misa z cukierkami, jakieś ciasta... Stoły uginały się od tego, komisja przyszła tu tylko po to, żeby się nawpieprzać. Teraz już wiem na co zbierali kasę tak intensywnie, ale dobrze - przynajmniej nikt nowym polonezem nie jeździ za moje pieniądze. Rozdali tematy. Dobra, co my tu mamy... Temat pierwszy: "ble ble ble" = "Omów wieś w oparciu o znane lektury". To pewnie trzeba coś o "Weselu", "Chłopach", "Nad Niemnem" i cały ten #&@^!@ pozytywizm. Tak do końca to nie pamiętam bohaterów we wszystkich tych lekturach (z polskiego przez 4 lata nie uczyłem się WCALE, nawet przed maturą), wiem jednak, o co w nich chodziło. Ale co z tego, temat i tak tendencyjny. Wszyscy go będą pisali. Dobra, co dalej. Cytat Alberta Camusa, ale zaraz, zaraz. W tym zdaniu chyba nie ma orzeczenia. Patrzę, odwracam, oglądam. Dobra, nieważne. Następny, też jakieś nawiązanie, chyba do słów Montaigne'a. Zaraz, ale jak to rozumieć? Aaa, o to chodzi. Tu można jakichś filozofów pocytować, ale komu to potrzebne. No i ostatni - analiza utworu. Wiersz jest Barańczaka, zdaje się "Widokówka z tego świata", zinterpretuj jako rozważania o kruchości bytu ludzkiego. Eee, utwór jest zajebisty, lepszy nawet od tego Herberta z próbnej. Czytam, czytam, zachwycam się. Tu paradoks, tu kontrast, tu efektowna metafora śmierci. Zaraz, ale w tym wierszu nie chodzi o kruchość bytu, tylko o samotność i cierpienie w ujęciu egzystencjalnym. Czy aby się nie mylę. Nie, nie mylę się (#^@&%# kuratorium się myli)! Dobra, napiszemy po swojemu i na końcu wszystko wyjaśnimy. Wpierw wstępik. Jak w temacie jest Barańczak to trzeba coś o Nowej Fali (był jednym z głównych teoretyków). I już myślę jak tu powiązać egzystencjalizm z programem nowofalowym. Ale chwila. Nowa Fala to lata 60 - te i 70 - te. A wiersz jest datowany na 1990. ZDRADA! Do szabel!!! Chcieli mnie zmylić! Ale to nie tak łatwo z UnZjeberem, panowie metodycy. Tu odezwa: jeśli macie jakieś pojęcie o interpretacji poezji to wybierajcie na maturze wiersz! Wymagane wiadomości: tyle ile zapamiętuje się na lekcjach, wymagana objętość pracy: znacznie mniejsza od normalnej, szanse na wyższą ocenę: duże (mało kto bierze na maturze analizę). No więc piszę, piszę, analizuję. Wniosek końcowy. Efektowna pointa (kuratorium się myli, pani polonistko, wie pani o tym tak samo dobrze jak ja ;-). Dobra, pięć stron. Ile? Trochę mało. Ale temat wyczerpany. Ile zostało czasu? 3 godziny! Bez książki, telewizora, komputera - całe 3 godziny. "No dobra chłopaki, skończyłem, czegoś wam trzeba?", "Nie, nie, spoko.", "Tylko jak się pisze *póki*?", "Z kreską", "Bez ły?" "Bez". Siedzę sobie i nucę. "Może coś jeszcze potrzebujecie?, "Nie, dzięki Jasiu, wszystko jest ok." Preisner, Kilar, muzyka amerykańska. Zaraz, jak leciał ten stary Superman? Pam pam pam papaPAM! Dobra, więcej filmów już nie pamiętam. Teraz może jakaś klasyka, Peer Guyn, IX symfonia, to łatwe. Lepiej jakiś koncert skrzypcowy. Wcześniej nie mogę wyjść, bo po mnie już nikogo do kibla nie wypuszczą. 5 godzin się kończy. Dyrektor szuka jakichś frajerów, żeby mu oświadczenie podpisali. A że znał mnie i widział, że nic nie robię, to do mnie leci. "Pan tu się podpisze, poświadczenie, że koperty były zalakowane" W sumie ja tam nie wiem jak było, niewiele widziałem, ale patrzę się na dyrektora, on czeka. Maturę chcę zdać, więc podpisuję. Minął czas, oddaję pracę. Ktoś w komisji statystyki prowadzi. "Klasa?", "IV f", "Który temat?", "Czwarty". Patrzą się na mnie jak na kilofa. Co?! Z mat - fizów i interpretację utworu wybrał? Ale nic, zmywam się szybko ze szkoły. Potem usłyszałem w wiadomościach, że wszędzie matura była łatwa, tylko w okręgu lubelskim posrana (czyli u mnie &@&^!*). Dzwoni koleś z Warszawy: "Ale łatwa matura była!", "#&*@^#!!!", "Mi też dobrze poszło".

Prawdziwego stracha to miałem przed historią, z historii nie umiałem NIC (i nadal nie umiem). Czaiłem trochę XX wiek (wojny, PRL itd.), więc sobie pomyślałem, że przeczytam w vademecum o tym XX wieku i może akurat będzie. W mojej szkole jak się coś trochę czai to tak jakby się opanowało temat w normalnym liceum (szkoła ma 46 miejsce na 3 tysiące coś liceów i na 5 tysięcy coś wszystkich szkół ponadpodstawowych, II miejsce w woj. itd.). I co? I było o 1939 roku! Ale to co się działo na maturze z historii niech zakryje mgła milczenia. Powiem tylko, że takiej matury to w życiu nie pisałem ;-). Nadmienię, że wiedza nie była potrzebna i przy tej okazji dziękuję wszystkim znajomym i nieznajomym, pani prof. M.D. oraz E.B. za udział w pisaniu mojej matury. Bez Was ta matura nie byłaby możliwa :-).

Wniosek końcowy? Matura to badziew, więc don't worry (choć jeszcze nie wiem na ile zdałem, więc proszę to czytać z dystansem :-). Na polskim trzeba było trochę myśleć, na historii trochę kombinować. W żadnym wypadku wiedza nie była warunkiem niezbędnym. Nowym systemem ma być jeszcze łatwiej, podobno stawia się na umiejętności, a nie na wiedzę. Przed ustnymi nie pękam, bo wiem, że nikt mnie nie obleje. Wiadomo, mój ewentualny poprawkowy w sierpniu to krótsze wakacje dla członków komisji ;-). A ich dobry wypoczynek leży w naszym wspólnym interesie.


UnZjeber
e-mail: unzjeber@poczta.onet.pl

Poprzedni artykuł Następny artykuł


Stare Gry - chcesz pograc w gry sprzed lat?


Copyright 1999-2001 Magazyn internetowy NoName
Wszelkie prawa zastrzeżone