Reduty

W satyrze pt. "Reduty" szlachcic z prowincji ogląda maskaradowych
przebierańców przesuwających się przez plac Zamkowy. Posługując się
metaforą, autor ustami narratora, wspomnianego szlachcica, piętnuje
zepsucie moralne wyższych warstw ówczesnego społeczeństwa. Maski, które
założyli "redutnicy", to ich fałsz i obłuda, którymi posługują się na co
dzień, by ukryć swe prawdziwe oblicza, swą bezużyteczność, egoizm 
i próżność. To pozornie szumne i godne towarzystwo, w rzeczywistości
bardziej przypomina zwierzęta niż ludzi:
     "Chcesz widzieć pełne zwierza różnego obory,
      Przebież nasze ratusze, pobożne klasztory,
      Odwiedź izby sądowe, przedniejsze urzędy,
      Pod sobolimi i pod rewerendy
      Ujrzysz dziwy, a wołaj padłszy na kolana:
      Woły, osły i wszystko bydło, chwalcie Pana!".
Oto naszego obserwatora mija dumny jegomość w pełnej przepychu karocy.
"Powiedziałbyś, że to pan. Istnać to gołota, kryje się wśród jedwabiu
i jasnego złota". Swój majątek już przehulał, żyje z pożyczek zaciąganych
gdzie się da, po piętach depczą mu wierzyciele, ale "pycha została 
i niesforne żądze". Jadący za nim "buczny junak" robi wrażenie nie byle
jakiego zucha, który ojczyźnie nieraz służył szablą i odwagą. Niestety,
to w sumie młodzian strachem podszyty, który tylko:
     "Przy kuflu za ojczyznę łba nadstawia chutnie,
      Gotów umrzeć. A czemu? Że mu nikt nie utnie".
Za to w karczemnych burdach i sejmikowych kłótniach znakomicie potrafi
"krzesać szabelką" i zbierać guzy od podobnych mu zabijaków. Kolejny
"przebieraniec" to hipokryta w masce człowieka pobożnego i prawego.
Chociaż manifestuje swój szacunek dla osób duchownych, choć nie szczędzi
pieniędzy klasztorom, to przecież:
     "Szarga sławę bliźniego zaraz po koronce,
      Gorszy się, a sam w cudzej kwerenduje żonce.
      Piątek suszył o grzankach, pił jak byk w niedzielę
      W wieczór był na Nalewkach, a rano w kościele".
I wreszcie spiesząca na bal dama, której "rozpieszczone ciałko utłacza
karety". Gorzka ironia przebija w słowach narratora: "... na bal musi
spieszyć. Właśnie w szczęśliwym kraju jest się z czego cieszyć". Jest to
nawiązanie do tragicznej sytuacji Polski, która przeżyła pierwszy rozbiór.
Pełen goryczy i smutku wróci szlachcic z Warszawy lękając się o przyszłość
kraju, w którym:
     "Skacze Polak na jednej nodze, obcy grają,
      (...) My tańczymy, biją w bębny ogromni sąsiedzi".