Przedwiośnie

"Przedwiośnie" (1925) jest jedną z wyrażających bolesne rozczarowanie
świeżo odzyskaną niepodległością powieści rozrachunkowych, jakich wiele
ukazało się na początku lat dwudziestych. Do tej grupy utworów należą
między innymi "Generał Barcz" (1923) i "Czarne skrzydła" (1925-26) Józefa
Kadena Bandrowskiego, "Romans Teresy Hennert" (1923) Zofii Nałkowskiej,
"Pokolenie Marka Świdy" (1925) Andrzeja Struga.  Wszystkie one wyrastały z
zaniepokojenia autorów coraz bardziej komplikującą się sytuacją
odrodzonego państwa. Wprawdzie Polska zawarła już traktaty pokojowe,
zdołała więc ustalić granice państwa i ustabilizować swoją pozycję
międzynarodową, wprawdzie rozpoczęła trud scalenia "trzech nierównych
połówek" w jedno państwo i ujednolicania norm prawnych, ale borykała się z
wieloma trudnościami wewnętrznymi, zwłaszcza natury politycznej.
Społeczeństwo po stu latach niewoli dopiero uczyło się funkcjonować w
warunkach ustroju wzorowanego na zachodnich demokracjach parlamentarnych.
Niepokój o rozwój wydarzeń w kraju podzielał oczywiście także S. Żeromski, 
który w odrodzonej Polsce prowadził różnorodną działalność publiczną: 
jeździł ze spotkaniami autorskimi po okręgach plebiscytowych na
Warmii i Mazurach, w czasie wojny z bolszewikami był korespondentem
wojennym (napisał wtedy słynny reportaż "Na probostwie w Wyszkowie"),
organizował krajowy oddział Pen-Club'u, w swych tekstach publicystycznych
angażował się w tworzenie związków zawodowych robotników i inteligencji.
"Przedwiośnie" ukończył we wrześniu 1924 r. Późną jesienią tego roku
powieść została wydana (z datą 1925) i natychmiast wywołała burzliwą
dyskusję. Część prawicowej prasy w bardzo ostry i głośny sposób zarzuciła
autorowi znieważanie godności narodowej i podżeganie do rewolucji, a
ostatnią scenę zinterpretowała jako jawne opowiedzenie się za komunizmem.
Odpowiedź pisarza była następująca: "Oświadczam krótko, iż nigdy nie byłem
zwolennikiem rewolucji, czyli mordowania ludzi przez ludzi z racji rzeczy,
dóbr i pieniędzy - we wszystkich swoich pismach, a w "Przedwiośniu"
najdobitniej potępiłem rzezie i kaźnie bolszewickie. Nikogo nie wzywałem
na drogę komunizmu, lecz za pomocą tego utworu literackiego usiłowałem,
o ile jest to możliwe, zabiec drogę komunizmowi, ostrzec, przerazić,
odstraszyć.  Chciałem (...) wezwać do stworzenia wielkich, wzniosłych,
najczęściej polskich z ducha naszego wyrastających idei, dokoła których
skupiałby się zwartym obozem młodzież, dziś pchająca się do więzień, ażeby
w nich gnić i cierpieć za obcy komunizm. Nie rozumiano mej przypowieści.
Nie uderzyłem w sumienie, lecz tu i tam trafiłem w brzuch, tu i tam w
serce poczciwe, niewiedzące, zaślepione. Nie rozumiano ohydy, okropności,
tragedii pochodu na Belweder - sceny, przy której pisaniu serce mi się
łamało. Koroną moich usiłowań stały się pochwalne artykuły w pismach
moskiewskich głoszące, iż przyłączyłem się do komunistów, po prostu i bez
namysłu, jakbym się oto zapisał do cyklistów albo esperantystów. Nie,
panowie władcy Moskwy i panowie sympatycy władców Moskwy. Sprawa "nie ma
tak dobrze". Zawsze, wciąż, dawniej i teraz mówię to samo, iż tutaj w
Polsce musimy wypracować, stworzyć, wydźwignąć, wdrożyć w życie idee,
które by przewyższały moskiewskie, które by dały naprawdę i w sposób mądry
ziemię i dom bezrolnym i bezdomnym, które by wydźwignęły naszą świętą,
wywalczoną ojczyznę na wyżynę świata, gdzie jest jej miejsce".
Zasadą budowy "Przedwiośnia" jest kontrast (Polska szklanych domów -
Polska prawdziwa, Nawłoć - Chłodek, Gajowiec - Lulek itd.).  Natomiast oś
kompozycyjną utworu stanowi biografia głównego bohatera.  Jej kolejne
etapy zostały przedstawione w trzech częściach powieści.  Każda z nich ma
inny charakter. Pierwsza (obejmująca kilkadziesiąt lat wypełnionych
różnymi wydarzeniami, z których czytelnik otrzymuje skrótowe sprawozdanie)
prezentuje genealogię społeczną i ideową Cezarego Baryki, a także obraz
komunistycznej rewolucji. Druga część (opisująca półtora roku z życia
bohatera i skupiająca się zwłaszcza na kilku miesiącach spędzonych przez
niego na wsi, pokazanych z epickim bogactwem szczegółów) daje wizję
wyzwolonej Polski, którą miniaturą jest "państwo nawłockie". Trzecia -
przedstawia nie tyle perypetie duchowe bohaterów i wydarzenia, ile racje i
motywy politycznych dyskutantów. Taka kompozycja powieści wiąże się z
nieco inną niż w poprzednich utworach Żeromskiego narracją.
Najczęściej stosowaną w "Przedwiośniu" formą podawczą jest opowiadanie i
opis z pozycji wszechwiedzącego narratora. Swój dystans wobec świata
przedstawionego sygnalizuje on stosując mowę pozornie zależną (dzięki niej
czytelnikowi zostają unaocznione różne, czasem sprzeczne punkty widzenia
poszczególnych postaci) oraz ironię (wyrażającą nieufność i sceptycyzm
narratora w stosunku do bohaterów i ich przekonań).
W powieści nie ma zatem postaci, która reprezentowałaby niepodważalną
rację. Główny bohater jest młodzieńcem poszukującym dla siebie idei i
swojego miejsca w odrodzonej Polsce. Obcy w kraju, wyraźniej widzi
sytuację i silniej przeżywa rozbieżność między idealnym wyobrażeniem o
wolnej ojczyźnie a realnością. Gdy więc dyskutuje z komunistami,
przywołuje argumenty Gajowca, rozmawiając zaś z Gajowcem - przeciwstawia
jego poglądom to, co usłyszał na zebraniu komunistów. Miotając się między
różnymi ideami, nie mogąc utożsamić się z żadną z nich, jest w takim
stanie wewnętrznego napięcia, jakim przypadek (np. niepowodzenie miłosne)
może popchnąć go ku wyborowi, który Żeromski uznał za katastrofalny.
Powieść jest więc swoistą dyskusją o przyszłości Polski. Na tle
wewnętrznego zastoju i chaosu, lekkomyślności warstw posiadających oraz
prymitywizmu i nędzy ludu skonfrontowane są ze sobą różne idee polityczne
i społeczne. Każda z nich ma istotne wady. Wizja szklanych domów wydaje
się utopią; koncepcja Gajowca (stopniowe reformy, których podstawą powinna
być stabilizacja pieniądza) proponuje zbyt powolne tempo i zbyt mały
zasięg zmian; program Lulka (komunistyczna rewolucja) oznacza utopienie
kraju w krwi i zagrożenie jego bytu państwowego.  Żeromski nie broni
żadnej z tych koncepcji, ostrzega natomiast przed konsekwencjami, jakie
grożą Polsce, jeśli nie znajdzie ona idei konkurencyjnej wobec komunizmu.
"Przedwiośnie" było wyrazem głębokiego kryzysu ideowego. Stąd też nigdzie
Żeromski nie zabiera tu głosu w swoim imieniu, nie powołuje również
postaci, której poglądom dawałby całkowitą aprobatę. Cała prawie
problematyka społeczna utworu pomieszczona została w dyskusjach między
równorzędnymi - w intencji autora - przeciwnikami. We wszystkich występuje
Cezary Baryka - wobec przeciwników rewolucji proletariackiej jako jej
sympatyk, wobec komunistów - jako oponent. Dialogi przy tym tak
rozmieszczone są w powieści, że "ostatnie słowo" i dyskusyjna przewaga
należą na przemian to do jednej, to do drugiej strony; Cezary jest
rzecznikiem autora wtedy tylko, gdy oskarża i protestuje: "... czemu nie
dajecie ziemi ludziom bez ziemi?... Czemu gnębicie w imię Polski nie -
Polaków? Czemu tu tyle nędzy? Czemu każdy załamek muru utkany jest
żebrakami? Czemu tu dzieci zmiatają z ulic mokry pył węglowy, żeby się
wśród tej okrutnej zimy troszeczkę ogrzać?..."
Umieszczając w sferze mitów Polskę szklanych domów, powieść przekreśla
dawne utopie Żeromskiego, podważa również reformistyczne nadzieje Gajowca,
odrzuca perspektywy rewolucji. Jest tylko rozpaczliwym pytaniem o drogę
rozwojową Polski. Sympatie dla rewolucji proletariackiej, tej - mówiąc
słowami Cezarego Baryki - "niewątpliwie wielkiej próby naprawy ludzkości",
podziw dla "odwagi Lenina, żeby wszcząć dzieło nieznane, zburzyć stare i
wszcząć nowe" - hamował u Żeromskiego lęk przed aktywnością mas. Rewolucja
- znana przeważnie z relacji i opinii wrogów - przedstawiała mu się przede
wszystkim jako siła niszczycielska, nie dostrzegał zrodzonego z niej
nowego świata. Kiedy jednak pisarz mówi o własnych ideałach społecznych -
zestawia je tylko z komunizmem; pod piórem przeciwnika jest to wyraz
głębokiego szacunku. I jakkolwiek środowisko komunistyczne kreśli w
"Przedwiośniu" w sposób krzywdząco jednostronny, a częściowo fałszywy, to
jedynie wśród komunistów znajduje pisarz reprezentantów istotnie nowej 
i w założeniach swych wyższej koncepcji życia społecznego.
W końcowej scenie powieści widzimy Barykę w pochodzie komunistycznym
idącym na Belweder. Choć autor rozwiązania tego nie aprobował, choć starał
się jego sens ideowy osłabić, tłumacząc je nalotem "wiatru od wschodu",
wiążąc je z osobistą klęską uczuciową Cezarego - decyzji tej przyświadcza
powieściowy obraz polskiej rzeczywistości, wymowniejszy od argumentów
Gajowca. Książka, którą - według własnych słów - autor "chciał zabiec
drogę rewolucji", pod wieloma względami stawała się jej ideowym
sprzymierzeńcem. Nie jest to zresztą całość skończona, zamknięty etap
rozwoju myśli społecznej pisarza. Kiedy po ukazaniu się powieści prasa
prawicowa wzywała go do napisania ciągu dalszego w duchu zdecydowanie
antykomunistycznym - on snuł inne plany.