Magazyn internetowy NoName - zobacz nas on-line!
Teksty poważne    
Poprzedni artykuł Następny artykuł

Czy żyjemy w symulacji?

radxcell

Zainspirowany przemyśleniami ze strony Majkela postanowiłem dodać troszkę własnych obserwacji. Dla tych, którzy nie mieli jeszcze okazji odwiedzić strony, przypomnę podstawowe założenia. Zakładamy, że świat obecny istnieje jako symulacja, a każdy z nas to po prostu obiekt jakiejś tam klasy, na przykład Tczłowiek(), który został zainicjowany przez dowolne dwa obiekty różniące się wartością cechy Płeć(). (Więcej informacji znajdziecie na http://www.zabezp.prv.pl.)

Pierwszą rzeczą jest pytanie - czy da się udowodnić, że istniejemy w symulacji? Uważam, że nie. Na przeszkodzie stoją ograniczenia naszego mózgu, który może być jedynie tak dobry, jak sprawnie został zaprogramowany w świecie symulacji. Oczywiste wydaje się, że programista nie jest w stanie stworzyć programu inteligentniejszego niż on sam, co najwyżej szybciej i dokładniej liczący. Z kolei nasze mózgi są jedynie pewną podklasą symulacji, podlegają tedy dalszym ograniczeniom. Nie byłyby w stanie, zatem ogarnąć technologii użytej do stworzenia symulacji, a tym bardziej rozpoznać, że taka technologia istnieje i symuluje nasze otoczenie.

Do wykrycia symulacji Majkel proponuje sprawdzenie ciągłości czasu. Jeśli istniejemy jedynie jako obiekty w pamięci jakiejś maszyny liczącej, czas nie mógłby być ciągły. Symulacja ma bowiem zawsze charakter powtarzalny, świat w chwili n+1 jest generowany na podstawie przekształcenia świata w chwili n. Przeliczanie "rzeczywistości" powoduje zatrzymanie czasu symulacji. Założenie jest dobre, ale dla osoby znajdującej się poza symulacją. W naszym przypadku wszystko co nas otacza podlega takim samym prawom. Dlatego każda aparatura pomiarowa działa z przerwami jak świat symulacji. Nawet promieniowanie zegara atomowego zatrzymuje się w momentach przerw tak samo jak wszystkie zjawiska fizyczne. Spróbuję dokonać wizualizacji problemu za pomocą przykładu. Załóżmy, że oglądamy film na komputerze, który ma bardzo dziwną, choć przy rozważeniu jakości sprzętu sprowadzanego do Polski, wcale nie taką nieprawdopodobną właściwość - co chwila zawiesza się na ułamek sekundy. Oglądając go z zewnątrz rzeczywiście zauważymy denerwujące przerwy. Wyobraźmy sobie jednak, że filmujemy ekran komputera z kamery cyfrowej podłączonej do niego. W chwili kiedy komputer zawiśnie, film zatrzymuje się, lecz w tym samym momencie przestaje pracować również kamera. Oglądając później zapis z kamery na innym komputerze nie zauważymy żadnych przerw - film będzie odtwarzany płynnie. Można tutaj rozważać problem czasu potrzebnego na zainicjowanie dalszego odtwarzania filmu i nagrywania kamerą, mogą bowiem pojawić się nieznaczne przesunięcia czasowe. Nie dotyczy to jednak przypadku naszej symulacji, gdzie nie ma czasu inicjacji - wszystko dzieje się w jednym programie. Wznowienie procesu nie pociąga za sobą żadnych opóźnień czasowych.

Drugie pytanie jest słynnym zagadnieniem podstawowym. Dlaczego powstaliśmy? Jaki jest cel istnienia naszej symulacji? Majkel zauważył słusznie, że jak dotąd specjalizujemy się w leczeniu różnych chorób. Nie zgadzam się jednak z teorią, że rozwiązujemy problem chorób naszych programistów. Zgodnie z tym, co napisałem wcześniej, nasze mózgi są dużo bardziej ograniczone niż mózgi naszych twórców (Stwórców?). Jeżeli mieliby oni problemy z chorobami, dużo efektywniejszym podejściem byłoby zaprzęgnięcie maszyn do rozwijania i testowania ich własnych koncepcji, niż niepotrzebne obciążanie systemów symulowaniem świata zamieszkałego przez dość, jak dla nich, mało bystre istoty. Jednak rzeczywiście - można zauważyć charakterystyczną tendencję. Nasz świat przypomina Windows rok po zainstalowaniu - po prostu wszystko się sypie. Zauważmy jak wiele dzieci przychodzi na świat z wadami wrodzonymi, coraz więcej pojawia się mutacji. Nowe instancje wykrzaczają się. Coraz trudniej zainicjować poprawnie Tczłowiek(). Niczym w Windows strzępki dll'i i kawałki starego kodu rozmieszczone bezładnie w pamięci operacyjnej przeszkadzają w działaniu uruchamianych programów. Jesteśmy trawieni różnymi "błędami", które pojawiają się czasem w dość nieoczekiwany sposób. Czemu może to więc służyć?

W drugiej części artykułu postaram się odpowiedzieć na postawione tu pytanie i sformułować hipotezę na temat sensu naszego istnienia.


radxcell
e-mail: radxcell@writeme.pl

Poprzedni artykuł Następny artykuł


Stare Gry - chcesz pograc w gry sprzed lat?


Copyright 1999-2001 Magazyn internetowy NoName
Wszelkie prawa zastrzeżone