Teatr Narodowy
 
W 1765 roku powstał w Warszawie pierwszy teatr publiczny, stając się od razu narzędziem 
wychowania szerokich rzesz widzów teatralnych, przede wszystkim szlachty i mieszczan. Teatr 
przestał być instytucją zamkniętą, dostępną jedynie dla wybrańców, dla których dawał 
przedstawienia teatr królewski lub ten czy inny teatr magnacki. Służąc oświeceniowej zasadzie, 
by "uczyć - bawiąc", wykorzystuje się na scenie głównie komedie, które poprzez żart i humor 
ośmieszały groźne dla ogółu wady szlacheckie i uczyły zarazem krytycznie myśleć, oraz 
nakazywały widzieć wady ustroju. W początkowym okresie działalności teatru najczęściej 
wystawiano komedie Franciszka Bohomolca, które wykorzystywały wprawdzie pomysły Moliera 
i innych komediopisarzy francuskich, ale przystosowane do rzeczywistości polskiej skutecznie 
piętnowały nasze wady narodowe. Jego sztuka pt. "Małżeństwo z kalendarza" ośmiesza 
szlachcica, pana Staruszkiewicza, który jest człowiekiem zacofanym i przesądnym, a którego 
cała wiedza ogranicza się do informacji zawartych w starym kalendarzu. 
 
"Pan dobry" to komedia, w której Bohomolec piętnuje postępowanie szlachcica Hałaśnickiego za 
jego nieludzki stosunek do poddanych, a stawia za wzór pana Dobrotliwskiego, który ich traktuje 
niemal po ojcowsku, spiesząc z pomocą, gdy tego potrzebują. Wprowadzenie na scenę ludu 
i jego gwary było cenną wartością w ówczesnej literaturze dramatycznej. 
 
W dalszym rozwoju komedii okresu stanisławowskiego na uwagę zasługuje Franciszek Zabłocki 
(1752-1821). Przyswoił on polskiej literaturze utwory Moliera i Diderota, którym nadał rodzimy 
charakter. Znakomitą komedią, pełną wdzięku i prostoty, jest "Fircyk w zalotach", ofiarowany 
królowi Stanisławowi Augustowi. Utwór bawi i uczy zarazem. Bohaterem jest "modny kawaler", 
lekkomyślny "niebieski ptak", ale w gruncie rzeczy inteligentny i sympatyczny młodzieniec. Jego 
służący, Świstak, tak go charakteryzuje: 
 
     "Natura dobra w nim i szczera
      Zacina prawda, panicz trochę na szulera
      Kocha młode kobietki, lubi winko stare".
 
Prostą intrygę komedii stanowi gra miłosna między młodą wdową Podstoliną, która chociaż 
zainteresowana przystojnym fircykiem, udaje obojętność, a tytułowym bohaterem, który, 
przepuściwszy wszystkie pieniądze, widzi w bogatej wdówce nowe źródło dochodów. Stopniowo 
jednak stosunek do pięknej Podstoliny zmienia charakter i w sercu triumfatora w niezliczonych 
podbojach miłosnych rodzi się po raz pierwszy prawdziwe uczucie. Postać fircyka reprezentuje 
typ salonowego paniczyka, jakich mnóstwo przewijało się przez ówczesne salony szlacheckie 
i odczytać go można jako ofiarę panującej mody i lekkości obyczajów, które spowodowały, że 
społeczeństwo chętniej przyjmowało beztroskę, elegancję i zalety towarzyskie niż powagę, 
rozsądek i umiar. Stąd też zakończenie komedii, nie pozbawione gorzkiej ironii: 
 
     "Dobrze być filozofem, ale w gabinecie!
      Bądź wietrznikiem, na wielkim kto chce
      znaczyć świecie!"
 
Zacofanie szlachty zaatakował Zabłocki w "Sarmatyzmie". Akcja ogranicza się w zasadzie do 
sporu między dwiema rodzinami szlacheckimi - Góronosów i Żegotów, typowymi 
przedstawicielami sarmatyzmu. W postaciach swych bohaterów skupił autor wszystkie ujemne 
cechy szlacheckie, a więc niczym nieuzasadnioną pychę rodową, pieniactwo i awanturnictwo, 
ciemnotę i konserwatyzm poglądów, przede wszystkim oburzający stosunek do chłopów. Zabicie 
chłopa, w pojęciu szlachcica, nie jest przestępstwem, a kara chłosty - to konieczność, by 
utrzymać poddanych w posłuszeństwie. Jeden z nich mówi z goryczą: 
 
     "A zawsze sto batogów, co słowo, to chamie.
      Wszyscyśmy sobie równi po ojcu Adamie".
 
 
Julian Ursyn Niemcewicz był wychowankiem Korpusu Kadetów, zwiedził wiele krajów Europy, 
w czasie Sejmu Czteroletniego należał do czynnych działaczy stronnictwa patriotycznego, 
współredagował "Gazetę Narodową i Obcą", brał udział w powstaniu kościuszkowskim, 
angażował się w życie polityczne i literackie Księstwa Warszawskiego i Królestwa 
Kongresowego. 

Największą sławę przyniosła mu komedia "Powrót posła", którą Teatr Narodowy wystawił parę 
miesięcy przed ogłoszeniem Konstytucji 3 maja (dokładnie 15 I 1791 roku). Pośpiech 
w wystawieniu utworu nie był przypadkowy. Zawierał on ważką treść polityczną, ściśle związaną 
z reformatorskimi pracami stronnictwa patriotycznego. Konfrontując program reform z poglądami 
konserwatystów, ośmieszając ich ciemnotę i brak rozeznania w problemach kraju 
i społeczeństwa, utwór stał się agitacją na rzecz patriotyzmu i konieczności zmian 
w Rzeczypospolitej. Dlatego też "Powrót posła" uznano za pierwszą polską komedię polityczną. 
 
Podobnie jak Niemcewicz włączył się swą komedią w bieg wydarzeń związanych z obradami 
Sejmu Wielkiego, tak i Wojciech Bogusławski swą działalnością literacką pragnął zwrócić 
uwagę na ważkie problemy społeczne, poprzedzające powstanie kościuszkowskie. Był nie tylko 
dyrektorem Teatru Narodowego (od 1783 do 1814 roku), ale także aktorem, reżyserem i autorem 
dramatycznym. Najsławniejszym dziełem Bogusławskiego jest komedioopera pt. "Cud
mniemany, czyli Krakowiacy i Górale". Wystawiona w przeddzień wybuchu insurekcji 
kościuszkowskiej, stała się pobudką do walki o wyzwolenie narodowe i społeczne. Istotne jest to, 
że głównym bohaterem jest lud, że mówi swoim językiem, gwarą wiejską, i że pokazuje swą 
tężyznę i energię, która może go pchnąć do buntu przeciwko niedoli, którą zgotowali mu panowie. 


Lektura dodatkowa: 
 - K. Wierzbicka-Michalska, "Teatr w Polsce w XVIII wieku"
 - W. Bogusławski, "Dzieje Teatru Narodowego"
 - M. Klimowicz, "Oświecenie"