| Kontakt | Strona główna |
| Aktualności | Historia | Czymjest fundusz? | Przyznane granty | Kapitał żelazny
| Kto i dlaczego daje pieniądze? |

Dlaczego dają? Choć nie wszyscy!


Jest taki rysunek Mleczki, który wisiał w gabinecie mego męża: siedzi rozwalona jejmość i uprawia tzw. konwersację z jakimś anemicznym urzędniczyną, mówiąc "co mi pan tu będziesz chrzanił o demokracji, ja od 30 lat daję wszystkim".

Bogu dziękuję, że nie muszę odpowiadać na pytanie "Dlaczego jednym daję, a drugim nie?". Wolę odpowiadać na pytanie: "dlaczego biorę od wszystkich?" lub bardziej instruktażowo: "dlaczego biznesmeni chętnie dają na Fundusze Lokalne?"

Otóż wcale nie jestem pewna, że dają chętnie. Jeśli nawet tak, to nie wszyscy.

Wydając amerykańskie pieniądze przyznane nam na rozpoznanie terenu i założenie Funduszu Lokalnego Masywu Śnieżnika skupiliśmy się m.in. na tym co w żargonie nazwaliśmy "analizą potencjału lokalnego". Czyli inaczej, jaki jest nasz biznes lokalny, czy ma pieniądze, czy ma ambicje, czy daje chętnie i dlaczego? Są to pieniądze świeże i trzeba sobie od razu powiedzieć, że biznesmeni, w tym. pokoleniu nie zasiądą w radzie Business Center Club, ale ich patrzenie na cudze potrzeby, ich reakcje, odruchy dadzą się jakoś sklasyfikować i opisać.


mleczko.onet.pl

Przede wszystkim sprawdziło się dość proste założenie, że wszyscy normalni ludzie, a w tym biznesmeni mają dobre serce, dają więc chętnie ludziom w potrzebie. Każdy nosi więc w tornistrze buławę filantropa.

Budując Fundusze trzeba przekonać, że jest on po to by mądrze i sprawnie realizować charytatywne intencje biznesmena. Jest więc taki Fundusz organizacją jakby usługową, ma mu wskazać potrzebę, opisać ją, wziąć kulturalnie od niego pieniądze, podziękować, wydać i solidnie się rozliczyć.

Fundusz taki stanowi też gwarancję, że przez sito komisji grantowych nie przeciśnie się hochsztapler, który udaje matkę z nieuleczalnie chorym dzieckiem. Każdy bowiem biznesmen, znajduje takie prośby na swym biurku. Im bardziej znany - tym takich próśb więcej. Przypuszczam, że Henryka Bochniarz, Guzowaty czy Kluska zatrudniają specjalistów od sortowania, a może nawet detektywa od ich weryfikacji.

W swym pierwszym spotkaniu z Funduszem biznesmen myśli, że pieniądze rozdawane będą anonimowo i właściwie tak się dzieje. Tymczasem nasz młody biznes lubi się pokazać, siedzieć w loży, pod obstrzałem lornetek i być podziwiany. Chce zazwyczaj by dary były łączone z jego imieniem i jego firmą. Jest to naturalne, więc nie żądajmy zbyt wiele. Fundusz tej anonimowości może zaradzić. W USA na porządku dziennym są dary celowe zwane imieniem, np. córki A. Smitha seniora. I nie tylko w USA Fundusz, jakże młody, stworzony w Bańskiej Bystrzycy kilka lat temu ma w swej strukturze, dwa niewielkie Fundusze celowe nazwane imieniem konkretnych osób.

Nasz biznes nie tylko lubi się pokazać, jest również snobem. W dobrym tego słowa znaczeniu, chce po prostu bywać. Trzeba mu więc zapewnić dystyngowane towarzystwo. Od samego więc początku wielką rolę przywiązywaliśmy do tzw. “lokomotywy”. Nie zrobią one wielkiego wrażenia na ludziach z listy "Wprost", ale piorunująco podziałają na lokalnego biznesmena, który ciężką harówą doszedł do własnego kamieniołomu i 3 sklepów z materiałami budowlanymi. Myśmy zaprzęgli nasze wagony do "Polityki" i "Die Zeit" – od pierwszego dnia członków naszego Funduszu.

Na snobizmie zagraliśmy również inaugurując Fundusz na 4 fajery i nie chodzi mi tu o bliny z kawiorem, łososia, czy polędwice Wellington, ale o towarzystwo, które w inauguracji uczestniczyło. Zdumionym oczom lokalnego biznesu ukazali się bowiem: Minister rządu Jerzego Buzka, kilku posłów w swym bogatym wachlarzu asortymentu, czyli od lewa do prawa, dawny dysydent z pierwszych stron gazet, członek KC i przewodniczący jednej z sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ, Prezes Akademii Rozwoju Filantropii, ze swymi lejtnantami, a na deser Wielce Czcigodny założyciel UPR w swej wspaniałej muszce.

W USA i w Anglii opowiadano nam o zaletach snobistycznych obiadów po 100 czy 1000 funtów za miejsce z jedną bardzo ważną osobą w roli głównej, której można zadać pytanie, z którą można sfotografować się, a następnie fotografię z autografem pokazać zazdrosnej i zamożnej przyjaciółce. Nie muszę dodawać, że przyjaciółka weźmie udział w następnym obiedzie i wypisze czek. Nasze panie także mają zawistne i bogate przyjaciółki, więc na nasz obiad, który jesienią zamierzamy wydać z udziałem bardzo ważnej osoby będzie trudno o miejsca.

A zatem mamy takich biznesmenów, którym:
- dawanie poprawia samopoczucie 
- chcą bywać w dobrym towarzystwie 
- chcą reklamować siebie lub swoją firmę 
- uznali, że mają na tyle, że mogą się podzielić.

Największą sympatią zazwyczaj, ludzie darzą tych ostatnich, ale ja , od kiedy zostałam Prezeską naszego Funduszu jednakowym szacunkiem darzę wszystkich. I do nich zwracam się w swej ulotce, wołając: "Możesz dalej brać, ale najwyższy czas żebyś zaczął również dawać!"

U nas, na dalekiej prowincji trzeba dokładnie rozpoznać anatomie owej "małej ojczyzny", zbadać motywacje, zweryfikować układy i zaplanować ciche, miłosne usidlanie. Wielkie koncerny dają na wielkie sprawy, na sprawy, które wchodzą w skład kampanii medialnych kosztujących miliony. Podejrzewam, ze nie zależy im na naszej wdzięczności. Chociaż, zaraz! Wróć to tempo! Jestem na pewno niesprawiedliwa. A na moje utalentowane sieroty wzięłabym chętnie nawet od Unilaver