MENU

Finał NBA

Mecz nr. 5 : 
Philadelphia 76'ers - Los Angeles Lakers 96:108 (27:24, 21:28, 20:31, 28:25)

Lakers wygrywając 4 mecz z Sixers w tegorocznym finale obronili swój mistrzowski tytuł z poprzedniego sezonu.

Punkty:

Sixers - McKie 7, Hill 18, Mutombo 13, Iverson 37, Snow 13, Geiger 2, Lynch 2, Ollie 2, Bell 2

Lakers - Fox 20, Grant 6, Bryant 26, O'Neal 29, Fisher 18, Horry 7, Shaw 2


Koszykarze Los Angeles Lakers zdobyli mistrzostwo ligi NBA. W piątym meczu finału NBA zespół Philadelphia 76ers uległ "Jeziorowcom" 96:108. Ostatecznie drużyna z Los Angeles wygrała w finale 4:1.

Żadna drużyna w historii ligi nie miała takiego bilansu spotkań w fazie play off jak Lakers. Mistrzowie NBA zakończyli ją z 15 wygranymi i zaledwie jednym przegranym meczem, zwyciężyli we wszystkich spotkaniach wyjazdowych. "Jeziorowcy" zdobyli drugi tytuł z rzędu.

Początek meczu należał do 76ers. Po kilku minutach pierwszej kwarty gospodarze prowadzili 16:10. Lider filadelfijczyków Allen Iverson grał skutecznie, ale jednocześnie popełniał dużo fauli. Na 42 sekundy przed końcem kwarty miał już trzy przewinienia na swoim koncie. W drugiej kwarcie Lakers zdołali dogonić 76ers, głównie dzięki... Iversonowi, który przez blisko sześć minut nie zdobył punktu. Później kosze Shaquille'a O'Neala, Kobe Bryanta i Ricka Foxa dały gościom prowadzenie. Na koniec drugiej kwarty ich przewaga wynosiła cztery punkty. Rzuty Dereka Fishera i Bryanta zwiększyły dystans pomiędzy rywalami do 10 punktów już w pierwszych dwóch minutach drugiej części meczu.

Zespół z Filadelfii nie dawał za wygraną, jednak goście dzięki znakomitej obronie nie pozwolili im na odrobienie strat do mniej niż pięciu punktów. Ostatni rzut w trzeciej kwarcie należał do O'Neala i dzięki jego kolejnym punktom Lakers zeszli na przerwę prowadząc aż 83:68.

Gospodarze przypuścili szaleńczy atak od początku czwartej kwarty spotkania. Na nieco ponad pięć minut przed końcem meczu tracili do rywali 9 punktów. Po kolejnych czterech minutach Lakers prowadzili już tylko 7 punktami - 100:93. Na 40 sekund przed zakończeniem rywalizacji boisko z powodu popełnionych fauli musiał opuścić Iverson. Kibice, mający nadzieję na pierwsze mistrzostwo dla
Filadelfii od blisko dwóch dekad, żegnali go okrzykami "MVP,

MVP".
Ostatni rzut meczu należał do Dereka Fishera. Jego trzypunktowa zdobycz przypieczętowała bezdyskusyjne zwycięstwo drużyny z Los Angeles.

Po końcowej syrenie Bryant szaleńczo skakał po boisku, a O'Neal uznany za MVP finałów chodził powoli po parkiecie nie mogąc uwierzyć w kolejny sukces. Fisher podkreślał przed kamerami, że zdobycie kolejnego tytułu jest zasługą całego zespołu.
Phil Jackson, trener mistrzów NBA, powtarzał w kółko: "To
niesamowite". Dla niego tytuł zdobyty z Lakers jest ósmym w
karierze. Sześciokrotnie pod jego kierownictwem wygrywali
koszykarze Chicago Bulls, a w ubiegłym roku poprowadził do
zwycięstwa właśnie "Jeziorowców".

W sumie w piątym decydującym meczu finałowym O'Neal zdobył 29 punktów i miał 13 zbiórek, Bryant zakończył spotkanie z dorobkiem 26 punktów, a Fox i Fisher dołożyli odpowiednio 20 i 18 punktów dla Lakers.
Wśród pokonanych najlepszym strzelcem był Iverson, który uzyskał 37 punktów. Tyrone Hill zdobył 18, a Dikembe Mutombo i Eric Snow po 13 punktów.


Stan rywalizacji - 4:1 dla Los Angeles

Mecz nr. 4 : 
Philadelphia 76'ers - Los Angeles Lakers 86:101 (14:22, 23:29, 22:26, 27:23)

Punkty:

Sixers - Iverson 35, Mutombo 19, Snow 11, Hill 7, Geiger 6, McKie 5, Buford 2, Bell 1

Lakers - O'Neal 34, Bryant19, Fisher 10, Horry 9, Harper 8, Fox 7, Lue 6, Shaw 5, Grant 2


Już tylko jednego zwycięstwa brakuje drużynie LA Lakers do obrony tytułu mistrzowskiego. W czwartym meczu finałowym Lakers łatwo pokonali Philadelphię 76'ers 101:86, prowadząc przez prawie całą druga kwartę różnicą ponad 10 punktów. Lakers wyrównali też rekord play off odnosząc siódme z rzędu zwycięstwo na wyjeździe.

"Ciągle nie gramy tak dobrze jak w poprzednich rundach, ale wystarczająco dobrze żeby wygrać. A o to przecież chodzi - o wygrywanie. Szkoda, że przegraliśmy pierwszy mecz z Sixers" powiedział po meczu Shaquille O'Neal, który był najlepszym zawodnikiem na parkiecie. Shaq zdobył 34 punkty, miał 14 zbiórek i znowu zdominował grę pod koszami, łatwo zdobywając punkty i dobrze podając kolegom. Kobe Bryant rzucił 19 punktów, miał 10 zbiórek i 9 asyst.

Ten mecz należał też jednak do pozostałych graczy LA. Derek Fisher i Tyronn Lue po raz kolejny dobrze kryli Allena Iversona, a Robert Horry bezbłędnie rzucał za trzy. W całym meczu Lakers trafili 10 z 19 rzutów za trzy, głównie w kluczowych dla przebiegu meczu momentach.

Allen Iverson zdobył 35 punktów, większość w czwartej kwarcie, w której Sixers próbowali zbliżyć się do LA. Dikembe Mutombo dołożył 19 punktów i 9 zbiórek, a Eric Snow 11 punktów. Zawodnicy Philadelphii nie trafili jednak aż 11 rzutów wolnych i zupełnie nie radzili sobie z Shaqiem.

W pierwszej kwarcie dzięki zbórkom ofensywnym Shaqa Lakers mieli aż 9 drugich szans na zdobycie punktów i po pierwszej połowie prowadzili już 22-14. W drugiej kwarcie Sixers na początku ustawili obronę na całym parkiecie i dzięki mocnemu pressingowi zmniejszyli straty do czterech punktów. Potem jednak przeszli na zwykłą obronę z podwajaniem O'Neala, co skończyło się dla nich tragicznie. Po podaniach spod kosza środkowego LA za trzy trafiali Ron Harper, Robert Horry i Tyronn Lue i zrobiło się 46-29 dla gości. Ostatnie punkty pierwszej połowy zdobył Shaq ustalając wynik na 51-37.

Na 3 minuty przed końcem trzeciej kwarty po trzypunktowej akcji Bryanta Lakers prowadzili już 20 punktami. W tej części meczu świetnie zagrał właśnie Kobe, ale cały czas dużo punktów zdobywał O'Neal. Trzecia kwarta zakończyła się wynikiem 77-59.

Czwarta kwarta zaczęła się od niesamowitej gry Iversona, który zdobył 6 punktów z rzędu a Sixers zmniejszyli przewagę LA do 7 punktów (70-77). Wtedy za dwa trafił Shaq, po czy spod kosza podał do Briana Shawa, a ten celnie rzucił za trzy. W kolejnych akcjach za trzy trafili Robert Horry i Tyronn Lue i na 6 minut przed końcem meczu Lakers prowadzili 17 punktami. Do końca meczu Sixers nie potrafili już bardziej się do nich zbliżyć.

W meczu zagrał powracający po kontuzji George Lynch (11 minut, 0 punktów). Pierwszy raz na parkietach finałów w tym roku wystąpił również środkowy LA Mark Madsen, który zagrał dwie minuty i zablokował jeden rzut.


Stan rywalizacji - 3:1 dla Los Angeles

Mecz nr. 3 : 
Philadelphia 76'ers - Los Angeles Lakers 91:96 (25:25, 20:30, 21:18, 25:23)

Punkty:

Sixers - Iverson 35, Mutombo 23, Snow 14, McKie 5, Geiger 4, Jones 3, Ollie 3, Hill 2, Bell 2

Lakers - Bryant 32, O'Neal 30, Horry 15, Fisher 7, Lue 5, Grant 4, Fox 3


Przez ostatnie dwie minuty trzeciego meczu o mistrzostwo NBA Lakers grali bardzo niską piątką, bez Shaquille'a O'Neala. Mimo to zdołali pokonać Sixers 95-91, głównie dzięki siedmiu punktom Roberta Horry'ego w ostatnich 47 sekundach meczu.

W pierwszej kwarcie mecz był bardzo wyrównany - żadna z drużyn nie potrafiła zdobyć większej przewagi. W drugiej obudził się Kobe Bryant, który sam zdobył 16 punktów, w tym 10 z rzędu. Kryjący go Aaron McKie i Raja Bell zupełnie nie mogli sobie z nim poradzić. Po świetnej grze Bryanta Lakers wyszli na 10-punktowe prowedzenie i utrzymali je do końca pierwszej połowy.

Pod koniec trzeciej kwarty dwa faule ofensywne pod rząd złapał Shaq i przez ponad trzy minuty Lakers grali bez swojego środkowego. Sixers szybko zredukowlai swoje straty do czterech punktów.

Bardzo ciekawie zrobiło się, gdy O'Neal złapał piąty faul w połowie czwartej kwarty. Na 2 minuty 40 sekund przed końcem meczu za sześć fauli parkiet musiał opuścić Derek Fisher, a dwa rzuty wolne Iversona doprowadziły do wyniku 86-84 dla LA. W kolejnej akcji LA sędziowie odgwizdali szósty faul Shaqa i na parkiet wyszł aniespotykana piątka LA: Tyronn Lue, Brian Shaw, Kobe Bryant, Rick Fox i Robert Horry.

Po rzutach Foxa, Bryanta i Iversona było 89-85 dla LA. Trzypunktowa akcja Kevina Ollie na chwilę tylko zmniejszyła stratę Sixers, ponieważ w kolejnej akcji za trzy trafił Horry. Na 40 sekund przed końcem za trzy nie trafili McKie i Bell, ale w końcu Iverson został sfaulowany przy rzucie za trzy i zrobiło się 92-91 dla LA. Faulowany Horry rzucił dwa osobiste, a Iverson w decydującej akcji nie trafił za dwa. Kolejne dwa wolne Horry'ego przypieczętowały zwycięstwo gości.


Stan rywalizacji - 2:1 dla Los Angeles

Mecz nr. 2 : 
Los Angeles Lakers - Philadelphia 76'ers 98:89 (25:24, 24:23, 28:20, 21:22)

Punkty:

Lakers - Bryant 31, O'Neal 28, Fisher 14, Horry 8, Grant 6, Harper 5, Shaw 4, Lue 2

Sixers - Iverson 23, Mutombo 16, McKie 14, MacCulloch 13, Snow 12, Geiger 4, Jones 3, Hill 2


W Los Angeles wszystko powoli wraca do normy. Kobe Bryant znów gra jak drugie wcielenie Jordana, a źle wykonywane rzuty wolne Shaquille'a O'Neala nie są dużym problemem. W piątek w drugim meczu finałowym Lakers pokonali na swoim parkiecie Philadelphię 76'ers 98-89 i wyrównali stan finałów na 1-1.

Wspaniały duet z LA odzyskał straconą na jeden mecz skuteczność. Kobe Bryant rzucił 31 punktów, miał 8 zbiórek i 6 asyst. Shaq, dominujący jak zwykle pod koszami dołożył do tego 28 punktów, 20 zbiórek, 9 asyst i 8 bloków (rekord finałów NBA).

"Musieliśmy po prostu wygrać ten mecz. Teraz potrzebujemy tylko pojechać do nich i wygrać jeden albo dwa mecze. Sądzę, że jesteśmy w stanie to zrobić. Gramy dobrze na wyjeździe" powiedział po meczu O'Neal. Trzeci mecz odbędzie się w niedzielę w hali First Union Center w Philadelphii. Jeśli Lakers wygrają wszystkie trzy rozgrywane tam mecze to pobiją rekord NBA, odnosząc 15 zwycięstw w play off przy zaledwie jednej porażce.

Allen Iverson po wspaniałym pierwszym meczu tym razem zdobył tylko 23 punkty trafiając zaledwie 10 z 29 rzutów. Dikembe Mutombo zakończył mecz z dorobkiem 16 pkt i 13 zbiórek, a Aaron McKie z 14 punktami i sześcioma asystami.

W pierwszej kwarcie z bardzo dobrej strony pokazał się Bryant, który rzucił osiem z pierwszych 14 punktów Lakers. Bryant już po pierwszej kwarcie miał na koncie 12 punktów - w drugiej dorzucił jeszcze cztery.

"Chciałem po prostu wyjść na parkiet i grać w koszykówkę. Byłem tak zdenerwowany po pierwszym meczu, że dzisiaj nie chciałem tak dużo rzucać, żeby nie wybić nas z ofensywnego rytmu. Myślę, że w pierwszej połowie zagraliśmy bardzo dobrze, próbując w ataku wszystkie nasze opcje. A ja wreszcie zacząłem trafiać" powiedział po meczu Bryant.

W pierwszej połowie dobrze zagrał również O'Neal, który bardzo pewnie trafiał z półdystansu. Reszta drużyny z LA próbowała pomóc swoim lideron, ale grała bardzo nieskutecznie.

Iverson w pierwszej połowie grał w kratkę. Po pierwszych pięciu niecelnych rzutach trafił kolejne pięć wyprowadzając Sixers na 6-punktowe prowadzenie w drugiej kwarcie. Potem jednak nie trafił kolejnych czterech rzutów.

Niespodziewanie dla wszystkich trener Sixers Larry Brown posadził w drugiej kwarcie na ławce Mutombo i Tyrone'a Hilla, a na parkiet wpuścił Matta Geigera i Toda Maccullocha. Zawodnicy ci świetnie wywiązali się z powierzonego im zadania. Zupełnie dobrze radzili sobie przeciwko Shaqowi, a w ataku grali bardzo śmiało. Macculloch skończył mecz z 13 punktami, a Geiger dołożył cztery punkty. Po pierwszej połowie wynik brzmiał 49-47 dla gospodarzy.

W trzeciej kwarcie dzięki dobrej grze pod koszami Shaqa Lakers powoli powiększali swoją pzrewagę. Po 7 punktach i pięciu blokach O'Neala w tej części gry LA prowadzili przed czwartą kwartą 77-67.

Na początku ostatniej kwarty przewaga gospodarzy wzrosła do 13 punktów. Na 3 minuty przed końcem meczu po wejściu Aarona McKie i rzucie hakiem Mutombo było tylko 89-84 dla LA. Po kolejnym trafieniu Mutombo goście przegrywali juz tylko trzema punktami, ale wtedy za trzy trafił Derek Fisher. W kolejnej akcji za dwa trafił Ron Harper, ale w odpowiedzi Iverson trafił kolejną trójkę. Faulowany Harper wykorzystał jednak jeden rzut wolny, a ostatnie punkty meczu zdobył spod kosza O'Neal.

"To zwycięstwo zdejmuje z nich presję, że nie potrafią wygrać u siebie. Teraz powinni być trochę rozluźnieni, co możemy wykorzystać" powiedział po meczu Aaron McKie.

Trzeci mecz finałowy będzie można obejrzeć na żywo na Wizji Sport lub DSF w nocy z niedzieli na poniedziałek o godzinie 1:30.

Stan rywalizacji - 1:1


Mecz nr. 1 :

Los Angeles Lakers - Philadelphia 76'ers 101:107 D (23:22, 27:34, 27:23, 17:15, .d.7:13)

Punkty :

Lakers : Fox 19, Grant 8, O'Neal 44 (20 zb.), Bryant 15 (3 bl.), Fisher 0, Shaw 7, Horry 3, Lue 5 (5 prz.).

Sixers : Hill 4, Jones 4, Mutombo 13 (16 zb., 5 bl.), Iverson 48 (5 prz.), McKie 9 (9 as.), Snow 13, Bell 6, Ollie 0, Geiger 10, MacCulloch 0.

Od sensacji rozpoczęły się finały ligi koszykarzy NBA. W pierwszym meczu rozegranym w Los Angeles faworyzowani obrońcy mistrzowskiego tytułu zawodnicy Lakers przegrali po dogrywce z drużyną Philadelphia 76'ers 101:107. Kluczem do wygranej Sixers była znakomita gra Iversona w ataku oraz ograniczenie przez jego kolegów z zespołu poczynań Kobe'ego Bryanta, którego na zmianę pilnowało trzech zawodników z Philadelphii - Aaron McKie, Ereic Snow i Raja Bell. Iverson zdobył 48 punktów, z czego siedem w dogrywce, a Bryant rzucił tylko 15 punktów, czyli mniej niż połowę z dotychczasowych zdobyczy punktowych w rundzie play off. Bryant trafił tylko 7 z 22 prób rzutów i miał 6 strat. Shaq O'Neal był najskuteczniejszym graczem Lakers - rzucił 44 punkty i miał 20 zbiórek, ale nie wystarczyło to na pokonanie Sixers, których taktyka polegała na wyeliminowaniu graczy obwodu i pozostawienie więcej swobody właśnie O'Nealowi. Pomimo to w dogrywce O'Neal rzucił tylko trzy punkty. Środkowy Lakers po raz trzeci w meczu play off zapisał na swoje konto więcej niż 40 zdobytych pkt. i ponad 20 zbiórek (poprzednio w spotkaniach numer 1 i 2 przeciwko Sacramento Kings). Była to pierwsza przegrana Lakers od 1 kwietnia (przegrana z New York 78:79) i pierwsza porażka w tegorocznych play off. Tym samym przekreśliła ona nadzieję podopiecznych Phila Jacksona o zakończeniu play off z dorobkiem 15 wygranych. Nieoczekiwany sukces graczy Sixers przerwał zwycięzką passę zespołu "Jeziorowców" - 19 wygranych z rzędu. W rywalizacji toczonej do czterech zwycięstw zespół Philadelphia 76'ers prowadzi 1-0. Drugi mecz odbędzie się w nocy z piątku na sobotę polskiego czasu. Bohater meczu, Allen Iverson, który 7 czerwca obchodzi 26 urodziny, na pytanie, czy jest zmęczony, odpowiedział: "Na taki mecz czekałem całe życie. Teraz nie myślę, czy jestem zmęczony. To wspaniały urodzinowy prezent. Wszyscy mówili, że nie mamy żadnych szans na zwycięstwo i dlatego to zrobiliśmy" - dodał "filigranowy" zawodnik Sixers (183 cm wzrostu). Iverson zdobył 30 punktów w pierwszych dwóch kwartach i pomimo, że w trzeciej nie błyszczał jego zespół na 5.23 minuty przed końcem trzeciej kwarty prowadził różnicą 15 punktów 73:58. W czwartej kwarcie gospodarze systematycznie zmniejszyli straty, a wsad piłką do kosza O'Neala dał "Jeziorowcom" prowadzenie 94:92. Do remisu doprowadził Eric Snow na minutę i 19 sekund przed końcową syreną. W ostatnich 80 sekundach czwartej kwarty zawodnicy obydwu stron tracili piłki i pudłowali. Drugim strzelcem zespołu Sixers był Dikembe Mutombo - 13 punktów, 16 zbiórek i 5 bloków, a w zespole Lakers najskuteczniejszym po O'Nealu był Rick Fox - 19 pkt., 7 zb. i 5 asyst. Po raz drugi w historii finałów zawodowej ligi koszykarzy zdarzyło się, by liderzy obydwu drużyn zdobyli ponad 40 punktów. Po raz pierwszy stało się tak 11 czerwca 1993 roku w meczu numer dwa między Chicago Bulls, a Phoenix Suns. Obydwaj bohaterzy spotkania Michael Jordan z Chicago oraz Charles Barkley z Phoenix zdobyli po 42 punkty. W czwartej kwarcie i dogrywce Lue doskonale wywiązywał się z zadań defensywnych, nie pozwalając Iversonowi przez 15 minut zdobyć punktów. W końcówce Iversomn rzucił jednak siedem punktów z rzędu i to przesądziło o nieoczekiwanej wygranej graczy z Philadelphii. 

Stan rywalizacji - 1:0 dla Philadelphia 76'ers


 

Autor :
Krzysztof Link
elbow2@wp.pl
 
http://websport.hg.pl

 

Contents copyright © 2000 - 2001, Krzysztof Dziewoński. All rights reserved.