Ostatnia aktualizacja artykułu: 16.3.2001

 

MIEJSCE NA TWOJĄ REKLAMĘ !


SŁONECZNA TORPEDA

Słońce otoczone bąblem heliosfery błyskawicznie przedziera się przez materię międzygwiezdną. Udało się to potwierdzić dzięki pracom polskiej uczonej Romany Ratkiewicz

Od Słońca nieustannie wieje "wiatr". Tworzą go naładowane cząstki, głównie protony i elektrony, wyrzucane we wszystkich kierunkach z niespokojnej, gotującej się powierzchni naszej gwiazdy. Podmuchy tego słonecznego wiatru docierają poza najdalszą planetę naszego układu - Plutona. Z dala od gwiazdy wiatr słoneczny słabnie, aż w końcu powinien się zatrzymać pod naporem materii międzygwiezdnej. Astronomowie od lat byli przekonani, że jest tam wyraźna granica zwana heliopauzą. Na niej kończy się heliosfera, czyli obszar wpływu Słońca. Zaczyna się zaś przestrzeń międzygwiezdna, w której hulają już obce wiatry - obłoki międzygwiezdnego gazu, cząstki i jony z pozasłonecznych źródeł.

- Nie wiadomo, jak daleko w kosmos może sięgać heliosfera. Szacunki mówią, że jej granica, czyli heliopauza, znajduje się 100, a może 150 razy dalej od Słońca niż Ziemia - mówi Romana Ratkiewicz.

Słońce, a wraz z nim cała heliosfera, porusza się z zawrotną prędkością 25 km/s wokół Galaktyki. Nie jesteśmy tego świadomi, podobnie jak nie czujemy wirowania naszej planety ani jej biegu wokół Słońca. Dlatego też heliosfera, wbrew swej nazwie, z pewnością wcale nie ma kształtu sfery, lecz raczej olbrzymiego kosmicznego jaja. Powinna z przodu spłaszczać się wskutek zderzenia z materią międzygwiezdną. Inną konsekwencją ogromnej prędkości, z jaką mknie heliosfera, powinna być fala uderzeniowa w ośrodku między- gwiezdnym. Taka, jaką pozostawia po sobie ponaddźwiękowy odrzutowiec.

Do tej pory jednak nie było żadnego obserwacyjnego potwierdzenia, że istnieje zarówno heliopauza, jak i fala uderzeniowa. Na ich trop wpadł dopiero Lofti Ben Jaffel z paryskiego Instytutu Astrofizycznego. Skierował on Kosmiczny Teleskop Hubble'a w te obszary nieba, gdzie nie było jasnych gwiazd i galaktyk. I zobaczył tam słabą poświatę. To świecił wiatr słoneczny rozpraszający się na cząstkach materii międzygwiezdnej.

Okazało się, że te obserwacje doskonale pasują do modelu, który opracowała Romana Ratkiewcz. Z jego pomocą można było ustalić kształt i położenie fali uderzeniowej. - Do tej pory wydawało się, że zderzenie materii międzygwiezdnej z heliosferą jest dokładnie czołowe. Odkryliśmy, że tak nie jest. Heliosfera jest nachylona pod kątem 12 stopni do kierunku ruchu Układu Słonecznego. Również powstająca w przestrzeni międzygwiezdnej fala uderzeniowa jest odchylona, ale w przeciwną stronę - mówi Romana Ratkiewicz.

Autor: Piotr Cieśliński
Artykuł pochodzi z "Gazety Wyborczej".