Ostatnia aktualizacja artykułu: 18.4.2001

 

MIEJSCE NA TWOJĄ REKLAMĘ !


ZENIT 12XP, 122, TTL

W niniejszym artykule chciałbym przedstawić trzy modele aparatów fotograficznych: Zenit 12XP, Zenit TTL, oraz Zenit 122 - ich zalety do astrofotografii, oraz jak skutecznie uporać się z ich wadami. Te trzy modele to najnowsze aparaty fotograficzne firmy Zenit. Dlaczego opisuje akurat te modele aparatów? Przede wszystkim z dwóch powodów. Po pierwsze są bardzo tanie - w komiesie fotograficznym będziemy mogli kupić Zenita 12XP już za 50 zł. Po drugie, bardzo dobrze nadają się do naszych celów - astrofotografii.
Modele te różnią się od starszych (Zenit E, Zenit 11) pomiarem światła - przez obiektyw (TTL). W kazdym z tych aparatów jest wskaźnik jasności obrazu. W Zenicie TTL jest on wskazówkowy -jeśli strzałka jest ustawiona poziomo - w kółku, to ekspoyzcja będzie dobrze naświetlona. Jeśli strzałka skierowana jest w dół ekspozycja będzie zbyt ciemna, jeśli w górę zbyt jasna. W Zenitach 12XP i 122 są wskaźniki diodowe. W 12XP są dwie diody. Jeśli świeci się dioda górna ekspozycja będzie prześwietlona, jeśli świeci się dolna, do obiektywu dociera za mało światła. Jeśli natomiast świecą się dwie diody - naprzemian - oznacza to, że ekspozycja będzie dobrze naświetlona. Zenit 122 ma bardzo podobny mechaznim do 12XP, ale ma wbudowaną trzecią diodę między pozostałymi dwoma - świeci się na kolor zielony. Wszystko odbywa się tak samo jak w Zenit 12XP, z tym że gdy do obiektywu wpada odpowiednia ilość światła to świeci się właśnie trzecia, zielona dioda. Są to raczej jedyne różnice, warte wspomnienia w tych aparatach.
Wcześniej wspomniałem, że modele te nadają sie do astrofotografii. Wydaje mi się że tak, choć trzeba od razu dodać, że nie są one idealne - wręcz przeciwnie mają kilka poważnych wad, o których za chwilę. Najpierw jednak zalety:
Każdy z tych aparatów ma mocowanie na gwint M42. Sprawia to, że bez najmniejszych problemów możemy je przymocować do teleskopów dwóch najpopularniejszych firm w Polsce: Bresser i Uniwersał. Nie trzeba kupować żadnych przedłużek itp. (chyba, że chcemy fotografować w projekcji okularowej).
Niewątpliwie kolejnym plusem tych aparatów jest ich cena. Są one (niestety?) najbardziej rozpowszechnionymi w Polsce. Można je znaleźć w każdym komisie, sklepie itd. za bardzo niską cenę. Jeśli chodzi o mnie kupiłem mojego Zenita 12XP za 45 PLN.
Warto również wspomnieć o akcesoriach do Zenitów. Również są bardzo tanie - pisze o tym dlatego, że niezbędny do naszych celów będzie wężyk spustowy z blokadą (który możemy kupić za 1 PLN, dla porównania wężyk spustowy do Pentaxa MZ-50 - 125 PLN).
Kolejny nizaprzeczalny plus tych aparatów to brak baterii - wszystko jest mechaniczne. Bateria do większości aparatów typu Canon, Pentax, Nikon jest niestandardowa i kosztuje około 50 zł. Każde zrobienie zdjęcia opiera się (m.in) na tym, że energia z baterii podtrzymuje migawkę, aby światło z zewnątrz mogło dostać się do kliszy. Niestety takie "podtrzymywanie" jest bardzo "prądochłonne" - jedna bateria wystarcza na 4-5 godzin podtrzymywania przez baterię migawki. W praktyce oznacza to, że po zrobieniu na przykład dziesięciu zdjęć będziemy zmuszeni wymienić baterie. Dlaczego? Jedno zdjęcie na długim czasie naświetlania (czyli podtrzymywania migawki) to około 30 minut - bardzo prosto można obliczyć na ile wystarczy nam bateria. Znów, co to oznacza w praktyce - 10 zdjęć będzie nas kosztowało 50 PLN (!!!). Zajmijmy się teraz minusami tych aparatów.
Aby zrobić dobre zdjęcie Księżyca lub jakiejś planety Zenitem trzeba się na prawdę mocno pomęczyć. Powód? Wbrew pozorom jest bardzo prosty. Jak wcześniej powiedziałem Zenit nie czerpie energii z baterii, wszystko odbywa się mechaniczne, łącznie z podtrzymywaniem migawki - gdy tą otwieramy naciskając spust (od wężyka spustoweg), zaczynając robić zdjęcie, migawka uderza mocno we wnętrze apratu, powodując okropne wstrząsy całego aparatu - w konsekwencji tego, wstrząsy całego teleskopu na którym przyczepiony jest aparat. Przez to obraz Księżyca uwieczniony na kliszy jest poruszony (zdjęcie Księżyca to około 1/4 sekundy i to właśnie tuż przed tą ćwiartką sekundy migawka uderza w aparat powodując jego wstrząsy i teleskopu). Alternatywa? Okazuje się, że jest bardzo prosta. Nastawiamy na Księżyc swój teleskop, z przyczepionym już aparatem z pewnym wyprzedzeniem. Zasłaniamy książką tubus od teleskopu, uwalniamy migawkę (cały czas mamy zasłonięty wlot światła do tubusu) za pomocą wężyka spustowego, czekamy aż drgania ustąpią i szybkim ruchem ręki odsłaniamy i zasłaniamy wlot tubusu na możliwie jak najkrótszy czas. Teraz możemy zwolnić blokadę wężyka spustowego i pozwolić aby migawka z powrotem opadła. Na końcu oczywiście możemy już odsłonić wlot tubusu i   zdjęcie gotowe. Problemy głównie pojawiają się z czasem odsłonięcia książką tubusu, ale po pięciu, sześciu zdjęciach będziemy już specjalistami od tego. Być może również jest tutaj sporo kombinacji do wykonania, ale metoda jest na prawdę skuteczna, prosta i co chyba najważniejsze - tania! Efekty można znaleźć w dziale Układ Słoneczny - wiele zdjęć Księżyca zostało zrobione tą metodą. Ze zdjęciami na długim czasie naświetlania nie ma problemów. Ostatnio spotkałem się z opinią, że minusem jest też mała ilość czasów naświetlania do wyboru: 1/30 - 1/500s + B. osobiście jednak uważam, że w astrofotografii nie ma to znaczenia.
Wybór należy do Ciebie. Jeśli stać Cię na częstą wymianę baterii, a masz już dobry aparat fotograficzny (Canon itp.) to oczywiście używaj Canona! Dla początkującego jednak wystarczy w zupełności zwykły, pocziwy Zenit. Mimo tej jednej wady opisanej wcześniej aparat ten nadaje się zdecydowanie do naszych celów.

Autor: Krzysztof Gaudy
e-mail: gaudy3@poczta.onet.pl