Człowiek istota nieznana
Kim jest człowiek? Kogo można tak nazwać? Czy wszyscy ludzie zasługują
na tak zaszczytne miano? Nie. Istota ludzka to pojęcie o wiele bardziej złożone niż
gatunek. Człowiek przecież to nie tylko organizm. Umie on myśleć, zapamiętywać,
kochać i czuć. To poniekąd złożenie dwóch bardzo skomplikowanych czynników: maszyny
liczącej—mózgu i wiedzy życiowej—zdolności do znalezienia się w danej sytuacji.
Właśnie dlatego nie każdego można nazwać człowiekiem. Przecież musi on umieć
szanować innych, pomagać im i rozumieć ich problemy. Nie każdy to potrafi, a więc i
nie każdy jest w pełni tego słowa znaczeniu człowiekiem rozumnym. Jednak również
wśród osób, których z całą pewnością można zaliczyć do tej grupy, są tacy, którzy
są różni od nas. Może jednak zasadą jest, że człowiek jest całkiem inny od
drugiego, może na tym polega właśnie ten cud matki natury. Przecież ta ogromna różnica
nieraz popychała człowieka do zmian. Wynikiem jej jest prawdopodobnie także zdolność
do myślenia, czucia, wspominania, zapamiętywania. Czy jednak mimo tak bardzo
rozwiniętej techniki prawie w każdej dziedzinie naukowej człowiek jest już nam znany?
Czy możemy go bez problemu poznać i zrozumieć? Nic nie jest przecież całkowicie
znane. Nasza wiedza to w dużej mierze przypuszczenia oparte na skomplikowanych
doświadczeniach i obserwacjach. Jednak co z tym, czego nie możemy wykryć ludzkimi
zmysłami? Czy zakładamy, że nie istnieją? Nie. Przecież tak szerokie grono ludzi na
całym świecie wierzy w życie po życiu. Niektórzy nawet uważają to jako pewne.
Jednak czy znamy dokładnie miejsca tych światów? Czy wiemy coś więcej o nich poza
tym, że mogą gdzieś istnieć? Nie. Czy tak samo nie jest przypadkiem z człowiekiem?
Czy przypadkiem nie zastanawiamy się nad powodem odmienności każdego z nas?
Przecież mówimy, że znamy Syzyfa, człowieka, który bez ustanku do końca swych dni
miał wtaczać olbrzymi głaz na górę, który i tak zawsze staczał się na sam dół.
Czy jest to jednak prawda? Uważam, że nie. Nie rozumiemy tego człowieka. Dzisiaj,
gdybym zapytał się kilku osób dlaczego Syzyf pracował i jak udawało mu się to
przetrwać, wiele osób nie wiedziałoby tego. Był on inny, niż my, ludzie przełomu
tysiącleci. Dlatego nie rozumiemy jego psychiki i powodu dlaczego poniósł klęskę.
Ludzie z pewnością myślą, że sama praca była porażką mitycznego bohatera. Otóż
nie. Według Alberta Camus klęskę Syzyfa była dopiero świadomość, że nigdy nie
osiągnie szczytu. Jest to logiczne, ponieważ wcześniej, ile razy by nie próbował to
żył nadzieją, że może ten atak na górę będzie udany, a gdy sam już wiedział, iż
nie ma sensu pracować, nie miał mobilizacji i coraz bardziej tracił siłę psychiczną.
Nie możemy także wytłumaczyć sobie absurdu losu Syzyfa i jego triumfów: „Jasność
widzenia, która powinna być mu udręką, to jednocześnie jego zwycięstwo(...)” „W
każdej z owych chwil, kiedy ze szczytu idąc ku kryjówkom bogów, jest ponad swoim
losem.. jest silniejszy niż jego kamień.”. jest to coś nie zrozumianego dla zwykłego
człowieka, który nie zastanawia się nad sprawami metafizycznymi. Dlatego Syzyfa tak
naprawdę nie rozumiemy i nie znamy. Jest więc dla nas kimś obcym. W tym samym dziele
opisany jest także mitologiczny Edyp. Również uważamy, że go znamy i częściowo
rozumiemy. Tak jednak nie jest. Nie możemy sobie nawet zdawać sprawy z jego cierpienia i
uczuć w momencie, kiedy dowiedział się, że zabił ojca i ożenił się z własną
matką. On wtedy mówił, że wszystko jest dobre, nawet to, że stracił wzrok i musiał
uciekać z ojczystych stron. Czy możemy to rozumieć? Mimo, że tak wiele osób w
dzisiejszych czasach jest zmuszana do opuszczenia swoich domów rodzinnych, to nie zdajemy
sobie sprawy z tego, że przez fatum można wyrządzić tak wiele zła innym ludziom. Jest
to dla nas rzecz niewyobrażalna i obca, czyli nieznana. Człowiek ten też jest więc
nieznany. „Los staje się sprawą ludzką i określoną przez ludzi”. Zarówno Syzyf,
jak i Edyp byli poniekąd właścicielami swojego losu. Ten niezmordowany pracownik ma
swoją własność, prywatność, jest nim jego kamień i jego życie, które spowodowało
tą karę. Dzisiaj jest to rzecz dziwna i niezrozumiana, ale czy w ogóle kiedykolwiek
ludzie znali, albo będą znać Syzyfa i Edypa? Czy zostaną oni na wieki nieznani?
Czy także i w baroku nie zastanawiano się nad dziwną i niesłychaną niewiedzą na swój
temat. Pascal stwierdził wtedy, że „Człowiek jest trzciną najsłabszą w przyrodzie,
ale trzciną myślącą. Nieco mgły, kropla wody starczy, by go zabić. Lecz niechby był
zgnieciony przez wszechświat cały, to jeszcze byłby szlachetniejszy od tego, co go
zabija: gdyż on wie, że umiera. Cała tedy godność nasza leży w myśli”. Taka
wypowiedź świadczy, że autor wie, iż człowiek jest słaby i jego jedyną bronią w
walce z silną przyrodą jest umysł. Jest on także nieznany. Wiemy, że jest słaby i
myśli, ale o czym? O czym może myśleć, człowiek, który za chwilę ma zginąć? Czy
nie jest to absurd? Przecież mimo wiedzy o tym, że jego kres dobiega końca, nie ma
sił, ochoty i chęci do zastanawiania się nad własnym życiem.
Kim był Jan Kochanowski z Czarnolasu? Przecież jest on właśnie przedstawicielem
problemu, że nie znamy sami siebie, jesteśmy jak ćmy, które lecą do światła i nie
wiedzą co im grozi. Nasz wieszcz był wybitnym poetą o dużym poczuciu humoru. Mimo to
zawsze był świadom, że należy zachować umiar. Był w tym doskonały. Bardzo dobrze
wiedział jak daleko jego żart może się posunąć, aby kogoś nie obrazić. Jego
fraszki były tego doskonałym dowodem. Przecież opisywał tam ludzkie przywary i wady
czasów jemu współczesnych. Chociaż tematem tych utworów były złe zachowania i
obyczaje, to zdołał on stworzyć z nich swoisty pamiętnik. W nich było bardzo widoczna
filozofia epikurejska. Jego hasłem przewodnim było „Carpe diem” Horacego, które
znaczy żyj chwilą. Tak też postępował Kochanowski. Nie przejmował się śmiercią,
życiem po życiu. Nie było to dla niego istotne. Był jednak z pewnością świadom, że
ona nadejdzie. Jednak nie zmienił filozofii. W swoich utworach był to częsty motyw. W
„Pieśniach” pisał:
„(...) gdy raz młodość minie,
już na wiek wiekom ginie”
Kochanowski jest więc gorliwym przedstawicielem tej filozofii. W utworach tych nie
ukazuje jednak tylko jednej możliwości życia. Propaguje on także zachowanie stoickiego
spokoju.
„Nic wiecznego na świecie:
radość się z troską plecie,”
Wie on więc, że należy cieszyć się życiem i problemy znosić godnie. Jednak po
śmierci swojej córki Urszuli, pisze serie utworów pod wspólnym tytułem: „Treny”.
Jest to właśnie dowód niewiedzy na swój temat. W utworach tych jest ponad wszelką
prawdopodobność ukazane przeżycia autora. Nie ma tam już żadnej z renesansowych
filozofii. Pisał on nawet na ten, jakże wstydliwy dla niego temat, że nie zdołał sam
siebie przekonać do swoich przekonań: „Wywiodłeś wszytkim nie wywiodłeś sobie”.
Nie znał więc sam własnej osoby. Jest on więc człowiekiem nieznanym, ponieważ kto
może lepiej znać danego człowieka, jak nie on sam?
A co ty myślisz czytelniku? Jak uważasz, czy znamy sami siebie i czy człowiek jest
osobą nieznaną? Ja uważam, że istota ludzka, jako bardzo skomplikowany organizm nigdy
nie będzie wiedziała wszystkiego na swój temat. Zawsze znajdzie jakiś aspekt wiedzy, w
którym są braki i luki na swój temat. Czy więc człowiek jest nieznany, czy go
rozumiemy? Nie zawsze przecież wiemy co myśli druga osoba. Także nie zawsze umiemy
znaleźć się w jego sytuacji. Uważam więc, że człowiek jest tak niesamowity w swojej
budowie, że nie możliwe jest, aby był także i znany.
Utworzono w dniu: 13 listopad 2000
Copyrights (c) Sciaga4U - All
rights reserved