JACEK "STACHURSKY" ŁASZCZOK

Imię: Jacek
Nazwisko: Łaszczok
Data urodzenia: 26.01.1966r.
Znak zodiaku: Wodnik
Wzrost: 173 cm
Waga: 79 kg
Stan cywilny: żonaty
Znaki szczególne: pieprzyk nad górną wargą
Ulubieni aktorzy: Keanu Reeves, Tom Cruise
Ulubione filmy: "Predator", "Obcy"
Ulubione potrawy: kalafior, sosy, surowe mięso

Pierwszy przebój Jacka, piosenka "Taki jestem" powstała przez przypadek.
Po rozpadzie swego zespołu rockowego Stachursky, lokalny DJ radiowy przyjmuje propozycję nagrania płyty z muzyką lekką, łatwą, przyjemną i przede wszystkim - dyskotekową.
"Taki jestem" odniósł fenomenalny sukces, pomimo tkwiącego w utworze lukru. Zarówno nietypowa barwa głosu Jacka jak i "ostry" tekst piosenki przysporzył mu pierwszych fanów.
Album pod tym samym tytułem sprzedawał się jak ciepłe bułeczki. Wzbogacona brzmieniowo wersja tej płyty ukazała się jako tzw. bonus na dodatkowej płycie CD przy okazji wydania w 1999 roku albumu "STACHURSKY - Moje najlepsze piosenki".

Stachursky oficjalnie sprzedał na Polskim rynku pół miliona kaset i płyt CD. Sprzedaż płyt przez piratów okradających artystę z należących mu się profitów ocenia się rocznie na nieco ponad 600 tys. egzemplarzy.
Rocznie gra 60 -70 koncertów, głównie plenerowych i w dobrych, dużych dyskotekach. Przyciąga na swoje imprezy od 3 do 30 tysięcy widzów, a o warunkach technicznych jakie muszą spełnić organizatorzy imprez krążą już po Polsce legendy.

Jest jednym z artystów najbardziej znienawidzonych przez tzw. branżę muzyczną w naszym kraju. Nie bywa na bankietach, rzadko udziela wywiadów, nie pokazuje się w telewizji. Nikomu nie słodzi, nie kadzi, nie prosi. Z założenia nie dostaje nagród przyznawanych przez polski przemysł fonograficzny. Kiedy w ubiegłym roku był głównym kandydatem do "Fryderyka" w kategorii muzyki tanecznej - zlikwidowano tę właśnie kategorię.
Mieszka w górach, tam ma swoje biuro dowodzenia skąd prowadzi wspólnie z żoną całą politykę koncertową.
Stachursky często zaznacza, że nikt nie pracuje nad jego wizerunkiem scenicznym, w istocie jednak jego wydawca zatrudnia trójkę fachowych promotorów odpowiedzialnych za rozwój kariery Jacka.

Stachursky nie bywa na wakacjach, uważając, że całe jego życie to nie kończące się wakacje.

W roku 2000 Stachursky wystąpił na Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. Było to możliwe dzięki temu, że setki tysięcy ludzi wysłało kartki do telewizji z propozycją, aby to właśnie on wystąpił w koncercie finałowym plebiscytu SUPERJEDYNKI.

Często bywa za granicą. Każda jego płyta nagrywana jest jednocześnie w kilku krajach. Kożysta z usług producentów z USA, Włoch, Niemiec, a nawet bliskich jego sercu Czech.
Wielokrotnie koncertował za granicą; do historii przeszły już jego koncerty w USA i Niemczech.
W listopadzie 2000 roku był na trasie koncertowej po Azji. Wystąpił w Laosie, Birmie i Tajlandii, gdzie nikt co prawda nie widział żadnego Polaka w telewizji, ale wszyscy w radio słyszeli gościa o tajemniczym pseudonimie - STACHURSKY.

Jacek ubiera się w luźne, sportowe ciuchy. Ostatnio współpracuje z firmą odzieżową REPORTER, która wprowadza na rynek kolekcje odjazdowych ciuchów sygnowanych logo STACHURSKY.
Według założeń marketingowych kolekcja ta ma trafić do lubiących dobrą zabawę i ceniących dobry gust młodych ludzi. Zakłada się też, że starsi sympatycy Jacka, chcąc czuć się "na fali" też zakupią coś z szalonej kolekcji REPORTER SPORT WEAR.
W ciuchach tej firmy występują też muzycy zespołu Jacka.

Stachursky nie eksponuje ale też nie ukrywa swego udanego związku małżeńskiego.
Żona - Iwona Łaszczok jest jego menadżerem koncertowym i odwiecznym partnerem do gry w szachy.
Syn Jacka ma 5 lat i nazywa się... Jacek Łaszczok.

Ulubionym zajęciem Jacka obok jedzenia i gotowania jest wędkarstwo. Nigdy jednak nie morduje własnoręcznie złowionych ryb, zawsze wypuszcza je z powrotem do wody.
Artysta okazuje się też być bardzo sprawnym ogrodnikiem i kiepskim majsterkowiczem, niestety...

Talent odziedziczył po ojcu, jazzowym perkusiście. Choć tata wybrał dla syna karierę saksofonisty, nasz bohater w wieku 13 lat zamienił kolekcję puszek po piwie na gitarę i... i tak się wszystko zaczęło.

Największym marzeniem Jacka jest otwarcie na stare lata klubu dla dżentelmenów, w którym gra się w szachy i pali kubańskie cygara. Chciałby mieć też kilka błękitnych, gangsterskich garniturów.
Najbardziej zależy mu jednak na tym, aby znaleźć się w czołówce wielce prestiżowej listy Billboardu.

Na podstawie "Dance Magazyn" napisał RemBrant.