Bogobojna gorszycielka
Miała być gwiazdą tylko jednego hitu, a okazała się niekwestionowaną królową popu, która w
rankingach popularności prześciga nawet samo Madonnę! Sieje zgorszenie, wzbudza zachwyt, i wskazuje
milionom nastolatków drogę do wielkiej kariery. A sam opowiada o cenie sławy i zdradza, kiedy wreszcie
TO zrobi.
Na sto procent przekonana jestem, że gotowa byłaby skoczyć z dachu, gdyby tylko miała pewność,
że zapewni jej to popularność - czytamy w autobiograficznej książce Britney Spears pt. "Heart to Heart"
("Serce do serca") napisanej wspólnie przez nastoletnią gwiazdę i jej matkę Lyne. Nie każdego rodzica
osoby publicznej stać na tak porażająco szczerą wypowiedź. Podobnie, jak każda gwiazda pozwala sobie na
niekonwencjonalność w stylu: "Nie wyobrażam sobie, że mogłabym prowadzić zwyczajne, szare życie. Ja po
prostu pławić się w sławie". - Britney przyznaje nie udaje, że splendor gwiazdorstwa jest jej obojętny.
Spełnione sny o potędze
Wspólne "dzieło" córki i matki opisujące drogę do kariery najpopularniejszej nastolatki na świecie
niemal z dnia na dzień stało się światowym bestsellerem. Dla milionów dziewczyn, które tak jak Britney,
za wszelką cenę chcą wyrwać się z małego miasteczka w wielki świat, jest ono swego rodzaju manifestem
- nadzieją na lepsze życie. Dla obserwatora z zewnątrz, który niekoniecznie utożsamia się z bohaterką,
stanowi zaś interesujące studium na temat ceny sławy, jaką dyktują współczesne czasy.
Wystające zęby, raczej przeciętna niż wybitna uroda i takiż głos, niedbałe ubranie i nieszczęsne
miejsce urodzenia - Kentwood, zapadła dziura gdzieś na południu Stanów Zjednoczonych - wszystko to
raczej nie zapowiadało oszałamiającej kariery małej Britney w show-biznesie. A jednak! Fortuna tej
zaledwie 19-letniej gwiazdki szacowana na 16 milionów dolarów i 27 milionów sprzedanych płyt zadają
kłam opinii, że szansę na sukces mają tylko panny o zniewalającej urodzie, pochodzące z metropolii
i dysponujące wypchanymi portfelami swych ojców. Po raz kolejny w osobie Britney Spears ucieleśnił się
"American Dream", czyli amerykański sen o bogactwie, sławie i pomyślności. Niektórzy całe życie bezskutecznie
czekają na jego spełnienie. Ona miała wielkie szczęście!
U progu dojrzałości, zaledwie w półtora roku po swym pierwszym wielkim sukcesie, jakim okazała
się płyta "Baby One More Time" (1999), Britney święci triumfy na miarę Madonny, która jest zresztą jedną
z fanek swej młodszej koleżanki! A przeboje z drugiego albumu "Oops! ... I Did It Again" (2000) nie
schodzą z czołowych pozycji na listach przebojów. Zgarniając prestiżowe nagrody muzyczne sprzed nosa
swych rywalek, nastoletnia Amerykanka stała się jednocześnie przedmiotem rozważań psychologów na
temat zjawiska, jakie wywołała wśród publiczności swym objawieniem się na muzycznej scenie. "Britneymania"
- tak właśnie określa się reakcję wręcz rozhisteryzowanych a punkcie swej idolki fanów. A wielu
krytyków, którzy przepowiadali pannie Spears, że będzie gwiazdą jednego hitu, dołącza teraz do grona
jej licznych wielbicieli.
Co sprawiło, ze ta niepozorna dziewczyna z Luizjany w piorunującym wręcz tempie zawładnęła
światową sceną muzyki pop. "American Dream" nie spełnia się przecież wszystkim i tylko dlatego, że
się w niego wierzy. Jedni na to pytanie odpowiadają krótko: "Po prostu talent".
Inni uważają, że oszałamiający sukces Britney to sprawa przede wszystkim doskonale spreparowanego scenariusza, jaki do swojego życia piosenkarka napisała wraz z matką i specami od tworzenia wizerunku gwiazd. W każdym razie, dziś już nikt nie śmie nazwać Britney gwiazdką jednego sezonu, niezależnie od tego, jakiego formatu jest jej gwiazdorstwo.
Łazienkowe koncerty
"Mając zaledwie kilka lat, Britney wiedziała już, jak się sprzedać. Ręce oparte na biodrach i
zmysłowo wydęte usteczka do kamery video - tych gestów nikt jej przecież nie uczył" - wspomina swą
córkę 45-letnia dziś Lynne Spears.
Śpiewając w łazience do butelki po szamponie dla rodzeństwa i koleżanek, dziewczynka za każdym
razem tak sugestywnie wciela się w rolę gwiazdy estrady, że jej matka nie miała cienia wątpliwości co
do przyszłości swej córki. Postanowiła posłać ją na drogie lekcje śpiewu i tańca, mimo że miała na
utrzymaniu troje dzieci, a rodzina tonęła wówczas w długach. Podczas gdy firma telekomunikacyjna
wyłączyła państwu Spears telefon, a elektrownia groziła odcięciem energii, kilkuletnia Britney
wygrywała lokalne konkursy śpiewu.
Pierwsze laury popularności mała gwiazda odebrała dopiero po przeprowadzce do Nowego Jorku.
W 1994 roku wygrała konkurs na prezenterkę do znanego programu dla dzieci "Klub Myszki Mickey". To
wtedy zaprzyjaźniła się Justinem Timberlake - członkiem sławnego boysbandu "N'SYNC", z którym razem
występowała w programie.
Później, jak to zwykle bywa, wystarczyło, że pojawili się odpowiedni ludzie w odpowiednim
czasie, aby Britney niemal z dnia na dzień stała się bożyszczem nastolatek na całym świecie.
Odpowiednio spreparowany wizerunek gwiazdy - słodkiej niewinnej dziewicy w skórze seksbomby -
zrobił swoje. Współtwórcami sukcesu piosenkarki są: Eric Foster White, który m.in. przyczynił się
do kariery Whitney Houston i Max martin, czuwający także nad wizerunkiem Backstreet Boys i Ace of Base.
Mistrzyni Przewrotności
Teraz trzeba już tylko umiejętnie podtrzymać zainteresowanie lolitką, o co zadbała także ona
sama. Chcąc jeszcze bardziej podgrzać atmosferę wokół siebie, Britney zarzuciła mundurek uczennicy,
w którym promowała swą pierwszą płytę "Baby One More Time" i włożyła kuse wdzianko nimfetki. Ale
prawdziwy skandal wybuchł dopiero wtedy, kiedy pojawiła się na okładce amerykańskiego magazynu
"Rolling Stone". Ubrana w skąpy topik i ledwo zakrywające pupę majteczki z napisem "baby" Britney
poleguje na gigantycznym łożu, tuląc pluszową zabawkę TeleTubbiego, stworka z bardzo popularnej w
Stanach Zjednoczonych kreskówki. To zdjęcie przedstawia małą kokietkę - z jednej strony słodką
dziewuszkę, z drugiej zaś świadomą swojej seksualności kobietę - wywołało w świecie wielką wrzawę.
I o to właśnie chodziło! "Toż to dziecięca pornografia!" - grzmiały organizacje kościelne. "Noc cóż,
po prostu dorosłam" - ripostowała z miną niewiniątka Britney.
W podobnie prowokacyjnym stylu Britney często przekomarza się z dziennikarzami. Wszem i wobec,
przy każdej okazji głosi, na przykład, że jest dziewicą: "Nie zamierzam uprawiać seksu przed ślubem.
Jestem głęboko wierząca". Po czym dodaje mimochodem: "Ale jestem tez tylko człowiekiem ... Kto wie,
co może zdarzyć się za kilka miesięcy?".
Prowokacją tchną także dwuznaczne teksty piosenek Britney. Sporo zamieszania wywołała treść
debiutanckiego albumu "Baby One More Time" ("Jeszcze raz, kochanie"), którego cały refren brzmi:
"Try me baby one more time", co parafrazując znaczy: "Daj mi kochanie jeszcze jedną szansę" albo
(w nader ugrzecznionym tłumaczeniu): "Zróbmy to kochanie jeszcze raz". Minął rok, a Britney pochwaliła się
kolejną kontrowersyjną płytą: "Oops I Did It Again", czyli: "Znów TO zrobiłam!". "No to w końcu jak
to jest, zrobiła To wreszcie, czy nie?" - denerwuje się jeden z internetowych fanów piosenkarki,
który pamiętając wcześniejsze deklaracje swej idolki o niewinności czuje się kompletnie
zdezorientowany. Ale o to przecież chodzi!
Jakby tego wszystkiego było jeszcze mało, w prasie pojawił się przeciek, że panna Spears
powiększyła sobie biust. Kolejny skandal! Tym razem jednak nie zamierzony. Britney najpierw
tłumaczyła mętnie, że jej biust nagle sam "rozrósł się do takich rozmiarów", potem przyznała jednak,
że w procesie rozwoju pomógł chirurg plastyczny.
Na efekty tak szeroko zakrojonej kampanii reklamowej gwiazdy nie trzeba było długo czekać.
Pewien podtatusiały biznesmen złożył Britney taka oto propozycję: "Prześpij się ze mną, a dam ci 10
milionów dolarów", na co piosenkarka odpowiedziała: "Polej się, chłopie, zimną wodą"!
Sława najwidoczniej zaczyna ostatnio doskwierać Britney. W jednym z wywiadów żaliła się:
"Chciałabym pobyć trochę w domu, z rodziną". A osoba, która zna ją osobiście, mówi o niej ze
współczuciem: "Ona ma takie smutne oczy" ...
Ostatnio Britney Spears ukończyła swoje pierwsze wielkie tournee po Europie, gdzie z rąk
zaprzyjaźnionej z nią Madonny, w spadku po niej, otrzymała honorowy tytuł "Królowej Muzyki Pop".
Po powrocie do Stanów Zjednoczonych gwiazda przeprowadziła się wraz z rodzicami, Jamie'm i Lynne,
do luksusowej willi wartej trzy miliony dolarów w rodzinnym miasteczku Kentwood w stanie Luizjana.
Na specjalne życzenie Czytelników NA ŻYWO Janowi Janssenowi udało się porozmawiać z Britney w
Niemczech tuż przed jej powrotem do Stanów.
Britney, jak, mając zaledwie 19 lat, radzisz sobie z bagażem niesłychanej wręcz popularności?
- Przez pierwsze miesiące, tuż po promocji albumu "Baby One More Time" byłam wniebowzięta i
podekscytowana tym, że nagle stałam się sławna. Nie przypuszczałam, że płyta odniesie aż taki sukces. Szybko jednak zrozumiałam, że moje życie niemal z dnia na dzień przewróciło się do góry nogami. Z tą świadomością nie było mi łatwo. No cóż, trzeba wówczas poważnie zastanowić się nad życiem i odpowiedzieć na pytanie: kim tak naprawdę jestem i co chcę osiągnąć. A potem trzymać się swych postanowień. W przeciwnym razie sława cię pożre.
Czy kiedykolwiek chciałaś uciec od całego zgiełku wokół twojej osoby?
- Nieraz. I nadal mi się to zdarza. Bywa, że nagle ogarnia mnie przerażający lęk. Boję się, że
przestaję panować nad swoim życiem, ze przestaję być sobą. Wówczas z piedestału schodzę na ziemię i
po prostu robię zwyczajne rzeczy: czytam książkę, idę z przyjaciółmi do kina. Trzeba mieć dystans
do wszystkiego, co się robi. Nie lubię, na przykład, rozmawiać cały czas o show-biznesie. Gdy dopada
mnie kryzys, mówię swym współpracownikom: "A teraz idźcie do wszystkich diabłów! Muszę chwilę pobyć
sama ze swoimi myślami".
Twoja deklaracja, że nie zamierzasz utracić dziewictwa przed ślubem, wywołała w świecie burzę spekulacji ...
- A niech tam sobie spekulują. Nie wstydzę się swojej decyzji. Tak po prostu czuję. Kiedy seks
zaczyna wchodzić w grę, pojawiają się nowe emocje, na które nie jestem jeszcze przygotowana. Chce
zrobić TO z właściwym mężczyzną, jako mężatka. Tak to teraz czuję. Ale kto wie ...
Podobno masz kłopot z fanami przeciwnej płci, którzy na własne oczy chcą sprawdzić, czy faktycznie
powiększyłaś sobie biust ...
- To też cena, jaką płacę za popularność. Ludzie potrafią być okrutni. Ale staram się jakoś trzymać
i nie przejmować tym, że niektórym brakuje kultury osobistej.
A czy bierzesz sobie do serca nieprzychylne opinie krytyków muzycznych?
- Ani trochę! Najważniejsze, że moja muzyka podoba się publiczności. To dla niej występuję.
Wolę skupić się na pracy niż niepotrzebnie tracić energię na czytanie recenzji. No cóż, żaden
człowiek nie jest w stanie zadowolić wszystkich. Odniosłam tak wielki sukces, że nie muszę drżeć
przed jakimiś tam krytykami, którzy nie przepadają za tym, co robię ...
W wywiadzie dla magazynu "Elle" powiedziałaś, że wielką inspiracją jest dla ciebie
Madonna ..
- To prawda. Gdy była u progu kariery, też obrywała od krytyków. Nie przejmowała się jednak ich
opiniami. Pozostała w zgodzie z samym sobą i robiła swoje. I za to ją podziwiam! Ja też zamierzam
podążać swoją własną drogą. Dostałam od losu wielką szansę i nie chcę jej zmarnować.
Rozmawiał Jan Janssen
Opracowała Joanna Knap
Britney Spears - urodzona 2 grudnia 1981 roku. Wzrost: 167 cm. Waga: 54 kg. Naturalny kolor włosów-brąz.
Do tej pory wydała dwa albumy "Baby One More Time" (1999) i "Oops! I Did It Again" (2000). Oba
zyskały miano płyt platynowych. Potrafi być wobec siebie samokrytyczna. Ma duże zastrzeżenia co
do swych włosów, stóp, uszu i nosa. Przeraża ją, kiedy widzi, jak jej dziesięcioletnia siostra
Jamie bawi się lalką Barbie stylizowaną na Britney Spears. Marzy, aby zaśpiewać w duecie z Madonną
i poznać osobiście księcia Williama. Gdyby nie Jennifer Aniston, nie miałaby nic przeciwko, żeby
umówić się na romantyczną kolację z Bradem Pittem. Uwielbia także Toma Cruise'a, co niezbyt
podoba się Nicole Kidman. Jak do tej pory śpi tylko z ... małą laleczką, którą dostała od rodziców
na swoje trzecie urodziny. Kiedy jest jej źle - tańczy. W wolnych chwilach ogląda stare filmy,
czyta romanse, pływa i (jak sama przyznaje) ... obgryza paznokcie! Kolejne ciuchy od Armaniego,
buty i lalki. Podobają się jej samodzielni, wyrozumiali, ale nie koniecznie przystojni mężczyźni,
którzy potrafiliby ją rozbawić. Wszystko wskazuje na to, że już wkrótce spełni się jej wielkie
marzenie o zagraniu w filmie. Ma wystąpić w tajemniczej produkcji, której roboczy tytuł brzmi:
"Projekt Britney".
"Na Żywo" - 5 luty 2001
|