Reklama w magazynie
R E K L A M A  W  M A G A Z Y N I E   Z A Ł O G A G !



Nie dajmy się!



Do poruszenia tego tematu zainspirowała mnie pewna książka, o której na końcu. Czy zastanawialiście się może nad tym, że praktycznie przez cały czas jesteśmy wystawiani na różne próby?
Żyjemy w czasach komercji, reklamy, wolnego rynku. Nasz dzień jest ściśle określony, większość z nas jest zapracowana i zabiegana. Nie mamy czasu na podejmowanie wyważonych i przemyślanych decyzji. Właśnie to potrafią wykorzystać specjaliści zajmujący się marketingiem, ale i także zwykli mali handlowcy, jak pan Jasio z warzywniaka naprzeciwko. W felietonie tym chcę uświadomić wam drodzy czytelnicy, że nie zawsze jesteście "Panami sytuacji".

Jestem pewien, że przynajmniej część z was nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo poddaje się wpływowi osób chcących np: sprzedać nam zupełnie niepotrzebny do niczego przedmiot. Sprzedawcy, a przede wszystkim firmy oferujące sprzedaż domokrążną, uczą się jak sprawić żebyśmy z chęcią kupili to, co nam oferują.
Techniki te opierają się na poznaniu psychologicznym człowieka i jego zachowaniu w różnych sytuacjach.
Oto przykład. Znana firma X zajmująca się domokrążną sprzedażą swoich produktów, zwiększyła parokrotnie swoją sprzedaż po pewnym zabiegu. Polegał on na tym, że ewentualnemu klientowi sprzedawca zostawiał walizeczkę z produktami tejże firmy. Zaznaczał, że jeżeli nie będą one spełniały oczekiwań będzie można je oddać nie ponosząc żadnych kosztów. Oczywiście część z was pomyśli sobie, że to głupota, bo można zużyć produkty i nie ponieść żadnych wydatków. Okazało się jednak, iż jest to bardzo dobry sposób na niezdecydowanych konsumentów. Kiedy domokrążca pojawiał się ponownie przeważająca większość ludzi decydowała się na kupno chociaż jednego z produktów. Po prostu czuli, że nie wypada nic nie kupić! Tym bardziej, że w większości skorzystali z darmowej próbki.

Wiele firm, czy sklepów kusi nas atrakcyjnymi cenami. Często są to jedynie zabiegi mające tylko spowodować byśmy podjęli decyzje o kupnie. Przytoczę przykład: Dowiadujemy się, że w salonie samochodowym jest do sprzedaży samochód po bardzo atrakcyjnej cenie. Idziemy, zaglądamy w każdy kąt. Sprzedawca oczywiście zachwala ten model i stara się jeszcze bardziej zachęcić nas do podjęcia decyzji. Kiedy już jesteśmy zdecydowani i wyciągamy pieniądze, nagle okazuje się, że zaszła "nieznaczna" pomyłka, mianowicie samochód kosztuje troszkę więcej jak jest podane w katalogu reklamowym.
"Przepraszam zaszła straszliwa pomyłka, ale chyba te 3 tysiące nie robi państwu wielkiej różnicy?" Klient znajduje się już w sidłach sprzedawcy. Po pierwsze zaangażował się w kupno tego samochodu, po drugie decyzje o kupnie już podjął. "Oczywiście, że nie. Nie znajdę samochodu bardziej odpowiadającego moim potrzebom". Jest to najczęstsza reakcja "przerobionych" klientów. Podobne sposoby stosuje się również w stosunku do mniej wartościowych przedmiotów, czy produktów. Pewien sprzedawca pamiątek z małego sklepiku zauważył, iż nikt nie chce kupować tanich muszelek. Mimo iż wyglądały ładnie i byłyby wspaniałą pamiątką z pobytu nad Oceanem. Kiedy zatrudnił nowego pracownika zdarzyło się coś niewiarygodnego.
W jeden dzień sprzedał on tyle muszelek co on podczas całego miesiąca. Okazało się, że niezbyt frasobliwy pracownik pomylił ceny i podniósł niechcąco cenę muszelek kilkakrotnie. Jak widać zadziałał tu pewien stereotyp: tanie - znaczy złe, drogie - znaczy dobre. Człowiek posiada wiele utartych stereotypów, które potrafią wychwycić sprzedawcy lub osoby chcące nas wykorzystać. Ostatnim ciekawym zjawiskiem jest zasada wzajemności. Może dać bardzo dużo komuś, kto świadomie ją wykorzystuje. Załóżmy, że ktoś kogo ledwo znasz z widzenia bezinteresownie pomaga Tobie naprawić samochód robi to za zwykłe "dziękuje". Po paru dniach przychodzi do Ciebie i żali się że ojciec nie da mu dziś wieczór samochodu, a on umówił się na randkę. Wiesz, że mieszka niedaleko Ciebie i że niedawno pomógł nie chcąc nic w zamian. W tym momencie, mimo iż normalnie nie pożyczyłbyś wozu nawet koledze, wyciągasz kluczyki i mówisz, "jasne, nie ma sprawy, trzeba sobie pomagać". Zasada wzajemności jest niebezpieczna jedynie kiedy ktoś świadomie ją wykorzystuje. Nie możemy traktować każdego jak potencjalnego naciągacza.

Jak widać wcale nie jesteśmy świadomi, że ktoś zna drogę do wyciągnięcia od nas pieniędzy lub innych korzyści. Wszystko traktujemy jako zdarzenia przypadkowe i nawet na myśl nam nie przyjdzie, że są to stare jak świat zabiegi praktykowane w każdym zakątku świata i na każdym z nas.
Ten krótki felieton powstał na podstawie książki "Wywieranie Wpływu na Ludzi" Gorąco ją wszystkim polecam. Gwarantuje, że nikt się przy niej nie znudzi, a wiele może się nauczyć.

Sebastian "S4nta" Świderski
Santa@polbox.com


Copyrights (c) 2000 Załoga G
Internet: www.zalogag.pl