R E K L A M A  W  M A G A Z Y N I E   Z A Ł O G A G !



Gigabajty, talerze, głowice...



Mędrcy mówią, że dysk twardy już w chwili zakupu jest o 10% za mały. Prawdą jest też, że każdego twardziela można dość szybko zapchać. Bez dwóch zdań: błędne koło. Cokolwiek kupisz z założenia jest za małe. Jedynym wyjściem jest kupowanie stosunkowo dużych dysków (w danej chwili) ale na tyle małych aby ich cena była do przyjęcia. To dobry sposób na komfort użytkowy i finansowy. Dziś (1 października 2000 roku, pozdrawiam studentów!) nie warto kupować nic mniejszego niż 10GB. Przy cenie około 400 PLN to sama radość. A za pół roku za tę cenę można będzie kupić dysk 30GB. Żyć nie umierać!
Zgodnie z tymi założeniami do mojego komputera (i na moje biurko) trafiły trzy dyski Fujitsu o pojemnościach 10, 15 i 20GB.


Problemy, problemy, problemy...

Większość z nas posiada płyty główne obsługując standard Ultra DMA/33 (inaczej ATA-4). Pewnie znajdą się posiadacze płyt obsługujących starsze wersje ATA (1, 2, 3). Cechą wspólną interfejsu ATA (jeszcze jedno, IDE i EIDE to inne nazwy standardu ATA wprowadzone przez różne firmy) jest obsługa tzw. trybu PIO (Programmed Input/Output). Jest protokół sterowania wejścia/wyjścia dysków ATA. Każda płyta obsługująca UDMA/33 (ATA-4) włącza automatycznie tryb PIO-4 (właściwy dla ATA-4; prędkość: 16,6 MB/s) do obsługi twardego dysku. Nawet najnowszego. Te kilka zdań musiałem umieścić bo dyski, którymi będziemy się zajmować obsługują już tryb ATA-6 czyli popularne UDMA/66. To znaczy, że potrafią przesyłać 66 MB/s. Analogicznie UDMA/33 pracuje przy 33 MB/s. Problem polega na tym, że nie jest łatwo zmusić dysk twardy do pracy w tym najszybszym, właściwym dla niego trybie. Sytuację pogarsza brak trybu PIO-5 w ATA-6. Jeżeli więc, o zgrozo, mamy w Windows wyłączone DMA (dane przesyłane pomiędzy dyskiem a pamięcią bezpośrednio, z pominięciem procesora) właściwe dla trybu UDMA/33 (lub innego ATA) dysk ATA-66 będzie pracował jako PIO-4 (lub 1, 2, 3 - w zależności od wieku płyty). A nie muszę chyba dodawać, że jest to spore marnotrawstwo pieniędzy i możliwości urządzenia. Z problemami praktycznymi dotyczącymi (U)DMA i montażu dysków ATA-66 odsyłam do sąsiedniego tekstu. Teraz zajmiemy się samymi "twardzielami".
Wszystkie trzy dyski mogą pracować w trybie ATA-66. Pamiętajmy, że to zależy akurat nie tylko od dysku ale i od BIOS-u, Windows, płyty głównej, kontrolera IDE oraz kabelków. Do tego, akurat dyski Fujitsu aby pracować w tym trybie wymagają wizyty w BIOS-e. Nadprogramowej bo przy innych dyskach ATA-66 z koniecznością takich zabiegów się nie spotkałem. Konieczne jest ręczne ustawianie trybu ATA-66 albo dla ATA-33 ustawianie parametrów odpowiedzialnych za UDMA i PIO na auto. Zmian tych dokonuje się w części BIOS-u Integrated Peripherals. Efekty są zdumiewające. Po tych kilku, w sumie, prostych zabiegach wydajność transferu dyskowego wzrasta o prawie 100%. Do tego o połowę spada obciążenie procesora związane z pracą dysku twardego. Co ważne jest przy pracy w PIO lub ATA-66. Dodam jeszcze, że w większości BIOS-ów ustawienie odpowiedzialne za UDMA 33 i 66 przybiera postać (odpowiednio) UDMA 3 i UDMA 4. W skrajnych przypadkach pozostaje uaktualnienie BIOS-u.
Fizyczna instalacja dysku przebiega bezproblemowo (nie licząc instalacji w trybie ATA-66 ale o tym, jak już wspomniałem wcześniej, w oddzielnym tekście...:). Dyski Fujitsu znane są z dość dużej odporności na wstrząsy i wszelki mechaniczne "wypadki" dlatego można bez obaw instalować je w kieszeniach. Przypomnieć należy tylko, że dyski ATA-66 (zresztą wszystkie nowe urządzenia) charakteryzują się dużym poborem mocy. Radzę więc spojrzeć na parametry zasilacza przed montażem kolejnego nowego urządzenia. Bajery techniczne w starej obudowie to proszenie się o kłopoty. Zaś dyski Fujitsu są na tyle potężne, że mogą być kroplą, która przeleje czarę. Dlatego w przypadku starych zasilaczy i obudów jest zalecana duża ostrożność przed ładowaniem dysków w kieszenie. I tak mają one (kieszenie!) tendencje do spalania się... Jeżeli więc w takiej sytuacji chcemy dysk przenośny to niech to będzie raczej mniejszy i starszy model. Przydałaby się też listwa zasilająca...


Easy PC?

Ceny dysków spadają. Relatywnie im więcej gigabajtów tym niższy koszt pojedynczego megabajta. Dlatego na duże dyski mogą sobie pozwolić (i pozwalają:) osoby posiadające starsze komputery (i BIOS-y). Niby wszystko to jest piękne ale kryje się tu na niedoświadczonego użytkownika pułapka. O ile nie pracuje on na komputerze wyposażonym w Linuxa! Problem polega na tym, iż Linux komunikuje się z urządzeniami z pominięciem BIOS-a.
Można więc na 3 czy 486 zamontować dysk 20GB! Nie ma tak dobrze w przypadku Windows i DOS. Nadrzędnym wyznacznikiem sposobu obsługi urządzeń fizycznych dla tych systemów jest BIOS. Jeżeli więc posiadamy BIOS sprzed, powiedzmy 1997 roku, to okaże się, że nasz dysk zamiast 10, 15 czy 20 GB ma... 8,4GB...:( Jak temu zaradzić? Praktycznie nie da się gdyż BIOS-y z możliwością aktualizacji zaczęto instalować kiedy już wszystkie miały możliwość obsługi ponad 8 GB-owych dysków.
Co do problemu BIOS-u z dużymi dyskami należy się Wam trochę teorii. Adresowanie dysku odbywa się przez przerwanie 13. Czyli popularne CHS (Cylinder, Head, Sector). Dawniej używano 24 bitów do adresowania tego przerwania. Efektem było ograniczenie pojemności do 8,4GB (2 do potęgi 24 razy 512 bajtów/sektor = 8,4GB). W celu ominięcia tej niedogodności wprowadzono rozszerzenie adresowania CHS do 32 bitów. Innym sposobem jest tzw. LBA czyli adresowanie 28 bitowe. To drugie rozwiązanie daje maksymalną rozpoznawalną pojemność rzędu 137,4GB! Pamiętajmy jednak, że licho nie śpi. Są już dyski 250 GB-towe...:)
Poruszając problem BIOS nie da się uniknąć pytania o FAT i FAT 32. Jak wiadomo w DOS i Win95 jest wykorzystywany FAT. Oznacza to, że stajemy przed kolejnym ograniczeniem. Tym razem okaże się, że system upiera się, iż mamy dysk 2GB a nie 20GB! Pozostaje formatowanie z podziałem na partycje 2GB. Pomyślcie: 20GB podzielone na 5 partycji. Plus CD-ROM, inny dysk... Koszmar... Chodź jest jeden jasny punkt tej sytuacji. Dyski sformatowane na mniejsze partycje nie mają problemów ze wskazywaniem prawidłowej ilości wolnego miejsca. W przypadku dużych partycji (lub całych) dysków czasem okazuje się, że mamy zamiast, dajmy na to, 5GB 500MB! Wtedy pozostaje albo uruchamiać Norton Disk Doctora albo ScanDiska w DOS-ie. Ale przecież nam nie o to chodzi. Nie po to się wydaje pieniądze aby akceptować półśrodki. Dlatego pozostaje przejść na FAT 32 i Win98. I znowu potrzeba trochę teorii aby odpowiedzieć skąd biorą się ograniczenia FAT. Najmniejszą jednostką dysku jest klaster (cluster). FAT korzysta z 16 bitowej tablicy alokacji klastrów. Jeżeli podnieść 2 do potęgi 16 to uzyskamy wynik 65535. Tyle klastrów może być zdefiniowanych na naszym dysku. Teraz kolejna wartość: pojemność klastra. W FAT wynosi ona od 4 do 32kb. Mnożąc teraz 65535 razy 32 uzyskamy 2GB! Przyznacie, że jest śmieszna pojemność. Co daje FAT 32? Jak sama nazwa wskazuje tablica alokacji jest tu 32 bitowa. Przy tym pojemność klastra pozostaje ta sama (od 4 do 32kb). Podnosząc 2 do potęgi 32 (tu powinienem ogłosić konkurs na obliczenie maksymalnej pojemności dysku w FAT 32... - jakaś propozycja B-Beck?:) wyjdzie nam..., w każdym razie dużo...:) I jeszcze to co wyjdzie razy 32... Tu już będzie baaaaaaardzo dużo...:)


Na początku był chaos...

Zacząłem trochę od końca. Ale jak już uporaliśmy się z naczęstszymi problemami pora przejść do samych parametrów dysków.
Wszystki trzy są przedstawicielami znanej (i lubianej?:) serii MPF3xxxAT. Jak już mówiłem pojemnościami reprezentują najczęściej dziś kupowane urządzenia. Zarówno 10 jaki 15 i 20GB powinno starczyć do w miarę wygodnej pracy. Oczywiście najlepiej mieć wszystkie trzy...:) Dyski oprócz pojemnościami różnią się liczbą talerzy i głowic. Tylko w przypadku dysku 15GB okazało się, że liczba głowic nie jest parzysta. Oznacza to, że dane nie mogą być zapisywane na obu stronach talerza. W przypadku dysku najmniejszego i największego talerze są dwustronne. Wszystkie trzy pracują z prędkością 5400 obrotów na minutę. Malkontentów, którzy tolerują tylko liczbę 7200 obrotów ostrzegam, że czas dostępu do danych w takim szybszym dysku jest dużo większy. Każdemu więc planującemu zakup twardziela polecam rozważenie, na którym parametrze bardziej mu zależy. Na liczbie obrotów czy też czasie dostępu... Każdy model posiada bufor 0,5MB. Gwarantuje to w miarę bezkolizyjną pracę np. w przypadku nagrywania płytek CD-R, kiedy to źródłem danych jest właśnie twardy dysk. MTBF (średni czas międzuszkodzeniowy) wynosi 500000 godzin. Jest to wielkośc standardowa. Główną wadą wszystkich trzech modeli jest stosunkowo duży czas dostępu (jak na 5400 obrotów). Wacha się on (w zależności od testu) od 10 do 14 ms.


Radujmy się...?!

Cóż na koniec? 460 PLN za 20GB...? To jest coś. Jeżeli graliście w Planescape Torment to wiecie, że na pojemności dysków nie ma co oszczędzać. A są to jednak śmieszne pieniądze za długotrwały komfort pracy z komputerm.


Ernest EvHab Frankowski
evhab@zalogag.pl



 

Fujitsu MPF3102AT

Fujitsu MPF3153AT

Fujitsu MPF3204AT

Gwarancja lata

3

3

3

Cena z VAT PLN

380

450

460

Pejemność GB

10,2

15,3

20,4

Interfejs

ATA 66

ATA 66

ATA 66

Liczba talerzy\głowic

 ˝

2/3

2/4

Szybkość obrotowa

5400

5400

5400

Bufor

0,5

0,5

0,5

Średni czas dostępu ms

10-14

10-14

10-14

MTBF godz

500000

500000

500000

Ocena

4.5/6

4/6

5/6



Copyrights (c) 2000 Załoga G
Internet: www.zalogag.pl