NoName Story
L i n k i
Strona główna
Pierwszy rozdział książki
Redakcja
Newsy
Statystyki
Dla piszących
Powiadamianie
Download
Bannery
Mini
Bonus
Powiadamianie
Jeśli chcesz być informowany o ukazaniu się nowych rozdziałów powieści, to podaj swój e-mail.
Więcej informacji
Prenumerata NoName
Magazyn internetowy NoName - mamy najwięcej tekstów. W magazynie znajdziesz m.in felietony, poezje, opowiadania, teksty o muzyce, filmie i komputerach ...
Co miesiąc nowy numer, magazyn jest wysyłany w formie spakowanej strony www, żaden numer nie przekroczy 350Kb.
Zapraszamy też na naszą WWW

Konfrontacje
      (Nr 2)

      Fata morgana!!! Tylko te dwa słowa wydawały mu się najbardziej odpowiednie... Gdy zobaczył owe "coś" ruszył biegiem i - ku swojemu własnemu zdziwieniu - nic tam nie było!! Wszędzie gdzie tylko nie spojrzał widział piasek, gdyby był na plaży z pewnością by się ucieszył - ale do jasnej cholery, był niewiadomo gdzie i zaczynało mu już brakować sił na dalszą wędrówkę. Postanowił odpocząć trochę regenerując tym samym siły witalne, miał również ochotę coś zjeść. Rozsiadł się więc na piasku po czym otworzył plecak by wydobyć z niego cały ekwipunek. Miał tubkę wysokokalorycznego żarcia "KALORMAXX", pistolet (prawdopodobnie smith&wesson kal. 38, widział taki na filmach akcji), papierosy "Marlboro" (które sam zapakował przed hibernacją, właściwie to nie palił nałogowo ale w stresowych chwilach to nie było wcale złym wyjściem), flary, zapalniczkę "Zippo", bluzę "Russel Athletic" i dwie pół litrowe manierki z wodą. Wziął do rąk tubkę po czym odkręcił zakrętkę i powąchał coś, co nazywało się "jedzenie wysokokaloryczne KALORMAXX"...

- Chryste Panie - jęknął odrzucając "jedzenie" jak najdalej - Powinni tym karmić więźniów w obozach koncentracyjnych i byłoby to o wiele gorsze od gazu!!

Spojrzał jeszcze raz na tubkę po czym poczuł jak "odzywa się jego żołądek", "muszę coś zjeść bo zdechnę" pomyślał. Sięgnął po "jedzenie" po czym otworzył szeroko usta i wcisnął zawartość tubki szybko ją połykając...

- Ochyda - powiedział powstrzymując się przed zwróceniem "posiłku".

Szybko wyjął z plecaka manierkę z wodą po czym pociągnął kilka łyków. Kilka minut potem poczuł się syty!! To jedzenie było z otrębów i pod wpływem kwasu żołądkowego rozrastało się sprawiając że konsument stawał się najedzony. Tylko czy musiało tak ochydnie smakować??? Tomek spojrzał w niebo i stwierdził iż słońce było już nisko, co oznaczało że za kilka godzin nastanie zmrok. Nie był ludźmi, którzy bali się ciemności - ale znajdował się w zupełnie nieznanym miejscu, w nieznanym mu roku a co najgorsze (co przerażało go najbardziej) nie wiedział nawet czy jest na ziemi!! Może w wyniku tej awarii jego kaspuła wylądowała na innej planecie??? Bo przecież nikt tak naprawdę nie zbadał wrzechświata i nie wiedomo czy gdzieś, miliardy lat świetlnych od ziemi nie istnieje planeta o warunkach zbliżonych do ziemi!! I nagle poczuł jak bardzo to wszystko go przytłacza, jakby ktoś miażdżył jego mózg w imadle! Wszystkie wątpliwości napierały na niego z taką siłą że w pewnym momencie nie wyrzymał i ryknął trzymając kurczowo głowę, która pulsowała przeszywającym bólem. Chłopak uklęknął, po czym podniósł się powoli zaciskając powieki, ból - choć nie tak potężny jak przed chwilą - usadowił się w okolicy skroni i co chwilę dawał o sobie znać. Tomek zebrał rzeczy do plecaka po czym pomyślał "mam w dupie to gdzie jestem!! Odnajdę moich przyjaciół i razem coś poradzimy!! Tylko aby tego dokonać trzeba być silnym i nie załamywać się przeciwnościami losu!! Jestem silny". Chłopak przerzucił plecak przez ramię po czym zobaczył tubkę po swoim "śniadaniu/obiado/kolacji", ponieważ nie miał nic więcej do jedzenia. "Muszę szybko znaleźć jakieś miasto bo w przeciwnym wypadku umrę z głodu", ale po chwili przypomniał sobie czego uczono go kiedyś w szkole "bez jedzenia człowiek przerzyje o wiele dłużej niźli w przypadku, kiedy miałby mnóstwo jedzenia i zero wody". Pocieszyło go to, wody miał około dwóch litrów. I gdy już miał schylać się po tubkę przed jego ręką pojawiła się nagle... STRZAŁA!!! Tomek odwrócił się szybko by zobaczyć kilkanaście postaci siedzących na koniach! To byli rycerze, którzy ubrani w jakieś śmieszne ubrania celowali w niego ze swoich łuków... Chłopak szybko ocenił sytuację - było ich około pięćdziesięciu, mieli łuki i włócznie, a on był sam i miał pistolet!! Ale jak jeden pistolet da radę tylu mężczyznom??? Jeszcze raz rzucił okiem na "nich" - stali jakieś sto metrów dalej, napinali cięciwy z założonymi strzałami... "Co jest grane do jasnej cholery?? Jakaś parada rycerska" pomyślał. I właśnie wtedy jeden z mężczyzn krzyknął coś do pozostałych, po czym w niebo poszybowały strzały...


=========================================
=Autor: Jakub "JAMES" Palica            =
=e-mail: Jointjames@poczta.fm           =
=                                       =
=Pozdrowionka dla: wszystkich znajomych,=
=chłopaków z NoName i dla smiTHa!!!     =
=========================================



Znalazłeś się na rozstaju dróg. Jeśli chcesz odnaleźć Annę, idź w lewo.
(Kliknij w jeden z drogowskazów)

Wybierz dalszą drogę Wybierz dalszą drogę




Magazyn internetowy NoName - off-line
Strona główna | Pierwszy rozdział książki | Redakcja | Newsy | Statystyki | Dla piszących | Powiadamianie | Download | Bannery | Mini | Bonus | Magazyn NoName
Strona stworzona przez NoName Multimedia.
Copyright (c) 2000 NoName Story.
Wszelkie prawa zastrzeżone.