NoName Story
L i n k i
Strona główna
Pierwszy rozdział książki
Redakcja
Newsy
Statystyki
Dla piszących
Powiadamianie
Download
Bannery
Mini
Bonus
Powiadamianie
Jeśli chcesz być informowany o ukazaniu się nowych rozdziałów powieści, to podaj swój e-mail.
Więcej informacji
Prenumerata NoName
Magazyn internetowy NoName - mamy najwięcej tekstów. W magazynie znajdziesz m.in felietony, poezje, opowiadania, teksty o muzyce, filmie i komputerach ...
Co miesiąc nowy numer, magazyn jest wysyłany w formie spakowanej strony www, żaden numer nie przekroczy 350Kb.
Zapraszamy też na naszą WWW

Żołnierze pustyni
      (Nr 7)

      Tomek ruszył biegiem w stronę obiektu, który pojawił się na radarze. Jeszcze przed momentem był tak zmęczony że ledwo co powłóczył nogami, to niesamowite jakich sił dodać może nadzieja... To musiał być człowiek!!! Radar podawał nawet temperaturę ciała, a ta wynosiła 36,6 stopni - to było (prawie) pewne. Tak, za moment skończą się jego kłopoty i rozwieją wszelkie obawy, już za moment się dowie... Nagle jego dobiegł go potworny, przeszywający do szpiku kości wrzask... Ale z lekką ulgą poczuł iż nie należał on do żadnego zwierzęcia - ani potwora - tylko do człowieka, a konkretnie (??) mężczyzny. Tomek ruszył jeszcze szybciej nie zważając na zapadające się w piachu buty, wprost nie mógł się doczekać spotkania z właścicielem głosu... Czy raczej z poznaniem przyczyny jego krzyku.
- Jeeeeeeeeezuuuuuu!!! - usłyszał nagle, po czym stanął jak wryty.
Czy powinien tam iść??? Czy nie czeka tam na niego kolejne niebezpieczeństwo w postaci jakiejś grupy morderców, którzy właśnie obdzierają ze skóry niewinnego człowieka??? A może to...
- Dosyć!! - skarcił się i zdecydowanym krokiem ruszył przed siebie - Nie interesuje mnie co to jest, chce po prostu wydostać się z tej pieprzonej pustyni!!!
Za kolejną wydmą zobaczył człowieka, a konkretnie mężczyznę, który... Dosłownie "pruł" [poruszał się z niesamowitą prędkością - przyp. Autora] w lewo zagrzebany do pasa w piachu...
- Pomóóóóóóóóóóóóż miiii!!! - wrzeszczał machając rękoma, z jego twarzy można było wyczytać ogromne cierpienie.
Tomek stał jak wryty... Co tu się dzieje?? Zamknął oczy... Może to sen??? Lecz gdy je otworzył stwierdził iż postać dosłownie rzecz biorąc znikła, jakby nigdy wcześniej jej tam nie było... Została po niej tylko górka piachu...
- Co to było do cholery?? - zapytał Tomek patrząc nie rozumiejącym wzrokiem - Gdzie ja wylądowałem???
Stał tak patrząc jeszcze przez moment i próbując zrozumieć co przed momentem wydarzyło się na jego oczach... I nagle spod piachu wystrzelił istny gejzer krwi, a w powietrze wyleciało "coś", Tomek nie mógł określić dokładnie co to mogło być gdyż stał kręcąc głową w głębokim szoku...
- Jezus Maryja... - jęknął gdy przed jego nogami wylądował mężczyzna pozbawiony nóg, krwawił obficie na wszystkie strony.
Nagle podniósł głowę by spojrzeć w przerażoną i napiętą do granic możliwości twarz Tomka... Starszy mężczyzna próbował jeszcze coś mu przekazać powiedzieć ale z ust pociekła tylko brunatna krew. Tomek stał jak słup soli nie wierząc w to co rejestrowały jego oczy - wciąż nie mógł się pozbyć wspomnienia twarzy konającego człowieka... To nie jest rzeczywistość, on leży nadal w kapsule hibernacyjnej i za momencik się ocknie!! Obok niego będzie Anna i koszmar się skończy...
- Nie!!! - ryknął nagle wpatrując się w górę piachu, która dosłownie ruszyła w jego stronę, na powierzchni pojawiła się również zakrwawiona płetwa (???).
      Chłopak spojrzał na przybliżające się wybrzuszenie na piachu po czym najzwyczajniej w świecie zamknął oczy czekając na najgorsze...
- Jezu ufam Tobie - wyszeptał i w tym samym momencie rozległa się istna kanonada wybuchów.
Chłopak poczuł jak ochlapuje go "coś" a potem upadł na piach kuląc się i zasłaniając głowę... Usłyszał również piekielny ryk, który wstrząsnął ziemią, a potem kolejna seria wybuchów by po chwili znów zapadła niczym nie zmącona cisza. Nie wiedział czy nadal żyje!! Bał się że gdy otworzy oczy nie zobaczy pustyni tylko... Właściwie co widzi się po śmierci??! To nie było w tej chwili ważne, czy umarł czy też nie, czy leży w kapsule czy bez nóg na piachu - chciał po prostu tak leżeć!! Ile?? Może podniesie się za moment, a może będzie tak leżał do skończenia świata...
- Żyjesz?? - usłyszał nagle męski głos, który sprawił iż podniósł głowę i otworzył oczy.
Przed nim stał wysoki, młody i świetnie wysportowany mężczyzna o białych włosach. Ubrany był w koszulkę bez rękawów i w spodnie moro, w dłoniach dzierżył potężnych gabarytów karabin maszynowy z którego lufy unosił się dym.
- Tak, chyba tak! - stwierdził Tomek podnosząc się ciężko i w tym samym momencie zobaczył kilku innych mężczyzn, podobnie ubranych, stali obok wozu na gąsienicach, palili papierosy patrząc na... Ogromnego robaka, który leżał nieopodal. Zwierzę było martwe, a z jego rozerwanego boku wylewały się wnetrzności.
- Skąd się tu wziąłeś??! - zapytał facet patrząc na martwego potwora.
- To długa historia - odpowiedział krótko chłopak, postanawiając że opowieść o hibernacji zostawi na potem.
- Chodź, zabierzemy Cię do naszego obozowiska - powiedział wskazując na samochód.
- Nie ma sprawy!! - powiedział Tomek próbując otrzepać się z piach, ale zobaczył iż całe jego ciało pokrywała krew i strzępki wnętrzności martwego potwora.
"Oni uratowali mi życie" pomyślał wsiadając na siedzenie pojazdu...


*****************************************************
*						    *
*  AUTOR:		Jakub "Jointjames" Palica   *
*  E-MAIL:		Jointjames@poczta.fm        *
*  NA KONIEC:	Pozdrowinia dla smiTHa i wyrazy     *
*  uznania dla moich znajomych... A w szczególności *
*  dla NoName - najlepszego ZINa jaki można znaleźć *
*  w czeluściach inter-netu...                      *
*						    *
*****************************************************



Wybierz dalszą drogę Wybierz dalszą drogę




Magazyn internetowy NoName - off-line
Strona główna | Pierwszy rozdział książki | Redakcja | Newsy | Statystyki | Dla piszących | Powiadamianie | Download | Bannery | Mini | Bonus | Magazyn NoName
Strona stworzona przez NoName Multimedia.
Copyright (c) 2000 NoName Story.
Wszelkie prawa zastrzeżone.