Kolejne pytania (Nr 4)
Tomek otworzył oczy. Znajdował się w nieznanym pomieszczeniu. Całe jego ciało przeszywał ból, któremu nie mógł się oprzeć, pulsujący, bardzo silny. Chłopak spróbował się podnieść, gdy jednak spojrzał na swój brzuch, wstrząsnął nim odruch wymiotów.
Jego koszula przesiąknięta była krwią, już zakrzepłą. Tomek, po przyzwyczajeniu się do okropnego widoku, postanowił odpiąć guziki. Skóra jego ciała była czysta, jakby umyta, acz znajdowało się tam sześć czerwonych od krwi opatrunków. Zakrywały one, jak się domyślił, miejsca po strzałach. Ktoś musiał usunąć strzały i go opatrzyć. Tylko kto?
Tomek postanowił obejrzeć celę, w której się znajdował. Mała wiązka słońca wpadała przez zakratowany otworek w ścianie. Chłopak leżał na metalowym łóżku, pościelonym białym prześcieradłem, kocem i czystą poduszką. Po drugiej stronie celi znajdowało się inne łóżko, a na nim...
- Przepraszam, jest tam kto? - spytał niepewnym głosem.
Nikt nie odpowiadał. Ale przecież na tamtym łóżku leżała jakaś osoba. Nie poruszała się. Tomek spróbował wstać.
- O cholera! - zaklął. Całe jego ciało pulsowało okropnym bólem. Nogi, jakby z waty, nie mogły go utrzymać w pozycji stojącej, a mięśnie brzucha buntowały się utrzymywaniu równowagi. Zakręciło mu się w głowie, pociemniało w oczach. Usiadł na łóżku i zaczął ciężko oddychać. Gdy odzyskał widzenie, spojrzał na ciało znajdujące się na drugim łóżku. Wciąż się nie ruszało. Może nie żyło?
Tomek całymi swoimi siłami wstał, przezwyciężył ból i powoli doszedł na drugą stronę celi. Na łóżku znajdowało się ciało kobiety. Odwrócił jej głowę.
- Anna? - spytał z niedowierzaniem. Leżała bez ruchu, jakby nie słyszała jego pytania. Tomek złapał dziewczynę za ramiona i zaczął ją trząść i niemal krzyczeć:
- Anna! Co z Tobą? Żyjesz? Odezwij się!
Kobieta powoli otworzyła oczy. Widać było że jest wygłodniała. Jednak żyła!
- Tomek, przestań! To boli! - wyrwana z głębokiego snu buntowała się przeciwko nietypowym metodom budzenia, których doświadczyła dzięki Tomkowi. Chłopak trochę się uspokoił. Poczuł zmęczenie, usiadł więc na łóżku.
- Co Ty tu robisz? - spytał Anny.
- Przed chwilą spałam. Cieszę się, że się obudziłeś. Przyprowadzili Cię wczoraj, byłeś jakby martwy, w śpiączce. Całą koszulę miałeś we krwi. - wskazała brudne ubranie Tomka.
- Kto mnie tu przyprowadził? Jak się tu dostałaś? Jest tu ktoś jeszcze z załogi? - pytał zdenerwowany Tomek, lecz czuł jak opuszczają go siły. Poczuł silny głód. Zjadłby nawet to ohydne żarcie w tubce, jak ono się nazywało? KALOR_COŚ_TAM.
- Jacyś żołnierze - zaczęła odpowiadać Anna - jakby z epoki średniowiecza. Ubrani w taką dziwną zbroję, jakby... jakby była ona plastikowa, tylko udawała żelazną... A może tylko mi się wydawało? Już sama nie wiem. Może to przez te środki?
- Jakie środki? - przerwał jej Tomek
- Zawsze po zjedzeniu posiłku który nam dają, usypiam, a potem czuję się jak po dobrej klasy trawie. Kręci mi się w głowie... Jak się tu dostałeś?
- Pamiętam jak jadłem to żarcie w tubce, wiesz, na piasku i nagle pojawili się jacyś rycerze i... mieli strzały, łuki... i chyba do mnie strzelili. Czy ja nie żyję?
- A czy ja mam rogi? - zażartowała Anna - Co było dalej?
- Później przypominam sobie... jakieś światło... nie wiem co to było. No i obudziłem się tu.
- Podobnie jak ja. Jestem tu już dwa dni. Słyszałam jakieś jęki, krzyki. Może kogoś z naszej załogi? Myślisz że ktoś przeżył?
- Mam nadzieję. Wiesz co się stało na statku? Ja się nie mogłem niczego dowiedzieć ze swojej kapsuły. Tylko, że coś się zbliżało do statku, a potem o ewakuacji.
- Tak... chyba wiem co się stało. Pamiętam że obudził mnie Roger, wiesz, ten technik od czujników. Powiedział, że coś się musiało schrzanić, bo komputer sygnalizował zbliżający się obiekt, a teleskopy nic nie wskazywały. "Prawdopodobnie jakaś usterka w oprogramowaniu" powiedział. Chciał, żebym zajęła się tym, bo nie można iść spać podczas ogłoszonego alarmu. Ubrałam się więc w jakieś ubrania i poszłam do głównego komputera.
Dopiero teraz Tomek zwrócił uwagę na to, iż ubrana jest ona w jeansy i bluzę NASA, a nie, jak on w standartowe ubranie hibernacyjne.
- Co się dalej stało? - zapytał
- Wyłączyłam alarm żeby przestał tak okropnie wyć. Wiesz, te syreny, pewnie Ziemia usłyszałaby nas gdyby dźwięk rozchodził się w próżni. - zażartowała - następnie przeszłam do manualnego sprawdzania systemu. Nie mogłam oczywiście zrobić dokładnego testu, do tego potrzeba dwóch informatyków, ale wszystko wydawało się w normie. Kiedy przeszłam do testów sensorów, te syreny alarmowe znów zagrzmiały. Na ekranie pojawiło się ostrzeżenie, że jakiś niezidentyfikowany obiekt znajduje się na kursie zderzeniowym. Wypadek miał nastąpić za pięć minut. Przyleciał wtedy kapitan Rodrigues z pytaniem, co się dzieje. Odpowiedziałam prawdę, że nie wiem. Pobiegł on na mostek, gdzie znajdowali się ci technicy. No i właśnie wtedy komputer rozpoczął program ewakuacyjny. Wystrzeliwał kolejne kapsuły. Nawet próbowałam to zatrzymać, kiedy znowu przyleciał Rodrigues i zaczął krzyczeć coś o Obcych, jakimś statku atakującym. Na koniec kazał mi uciekać, więc wsiadłam do najbliższej kapsuły ratunkowej i się ewakuowałam. Przez szybkę w drzwiach kapsuły zobaczyłam nasz statek i... i to coś... nigdy nie widziałam czegoś takiego. Nie był większy od naszego, ale był jakby uzbrojony. Wydawało mi się że atakuje, jakimiś laserami, czy czymś. Nie zobaczyłam samego wybuchu, gdyż wpadłam w atmosferę tej planety. Potem otworzył się spadochron, no i wylądowałam. Gdy wyszłam z kapsuły, zobaczyłam ludzi jadących na koniach. Zawołałam na nich. Gdy podjechali, to strzelili we mnie właśnie jakąś strzałą. Mówili w jakimś dziwnym języku. No i znalazłam się tutaj.
- A pamiętasz jaka to planeta? Przecież w drodze na Alfa Centauri nie powinno być niczego... żadnej planety... a już przynajmniej żadnego słońca. Gdzie my...
Tomek nie dokończył zdania. Nagle zasuwa w metalowych drzwiach zachrobotała. Anna spojrzała na Tomka. Bał się tak samo jak ona. Drzwi się otworzyły.
cezary
cezary1@poczta.fm
|