Nadzieja (Nr 12)
Cel był jednak dużo dalej niż mu się na początku zdawało. Na dodatek słońce ( lub jakaś inna gwiazda ) prażyło niemiłosiernie, więc marsz był bardzo trudny. W miarę jak się zbliżał przedmiot przybierał znajome kształty. "TO KAPSUŁA" - uświadomił sobie wreszcie i nagle poczuł przypływ sił. W jednej chwili jego nogi stały się lekkie, zaczął biec.
Pierwszy raz odkąd się przebudził przytrafiło mu się coś dobrego. Coś co przywróciło mu nadzieję. W myślach cieszył się już ze spotkania z kimś znajomym, kto pomoże mu zrozumieć co się stało. Przez chwilę przed oczami stanął mu obraz Anny. Wyobrażał sobie jak ją ściska i mówi, że już nigdy jej nie opuści...
Pospiesznie podbiegł do znajomego urządzenia. Jego serce biło jak młot. Pochylił się, zajrzał...
Trudno wyobrazić sobie jak wielkie było jego rozczarowanie, gdy zobaczył uchylone wieko, a w środku pustkę. Ani śladu po "pasażerze''.
No, może z wyjątkiem jednego szczegółu - na dnie leżał komiks. Niby nic znaczącego, a jednak dla Tomka był to ważny znak. Dobrze pamiętał ten komiks. Pamiętał jak dwa dni przed rozpoczęciem misji, tj. 4 września 2084, poszedł razem z Jankiem do kiosku by go kupić. Janek był jego najlepszym przyjacielem. Miał już 25 lat a mimo to z pasją czytał komiksy opowiadające o przygodach " Gwiezdnych Jeźdźców ''. Rozbitek uśmiechnął się na wspomnienie o kumplu ze studiów. Tytuł tego wydania " Jeźdźców" to - " Zagubieni " - przykry zbieg okoliczności. Energia opuściła go równie szybko jak przyszła.
Zrezygnowany osunął się na piasek i oparł o kapsułę. Słońce właśnie minęło punkt zenitu i zaczęło powoli zmierzać ku zachodowi. Przed jego oczami rozciągał się bezkres pustyni. " Przynajmniej wiem, że nie jestem sam, gdziekolwiek jestem... Może Janek przyprowadzi pomoc, on zawsze umiał sobie radzić w takich sytuacjach" - pocieszał się, choć tak naprawdę sam w to nie wierzył. " Pomoc, przecież nie wiemy nawet gdzie jesteśmy. A jeżeli tu nikt nie mieszka..." - zrozumiał, że jego sytuacja jest beznadziejna
Gdy tak siedział poczuł nagle dziwne mrowienie w żołądku i uświadomił sobie, że od momentu dehibernacji nie miał nic w ustach. Powoli zaczął szperać w plecaku w poszukiwaniu " czegoś na ząb ". Znalazł jedzenie w tubce i trochę wody - ocenił, że zapasy starczą mu co najwyżej na kilka dni. Posilił się, z niechęcią, gdyż jedzenie miało konsystencję pasty do zębów, a smakowało jeszcze gorzej. Z nieco większym entuzjazmem łyknął wody. Starał się nie jeść zbyt dużo - każda ilość pokarmu przedłużała jego szansę na przetrwanie. Uczta dobiegła końca.
Spakował już z powrotem cały osprzęt i zaczął zastanawiać się co robić dalej, gdy nagle w piasku dostrzegł jakieś wgłębienia. Zbliżając się powoli w ich kierunku spostrzegł, że układają się one symetrycznie: z lewej, z prawej, z lewej, z prawej, z lewej...
" TO ŚLADY STÓP !!! " - wykrzyknął. W jego sercu znów zatliła się iskierka nadziei.
Autor: Maciek " PENNY " Gajos
E-mail: mac_g@go2.pl
Pozdrowienia dla redakcji, smiTH'a i III L.O.
|