O GALERII

Wielokrotnie zastanawiałem się nad słowem "galeria", próbując je czymś zastąpić: dopasować inne słowo, znaleźć określenie, stworzyć neologizm. Prawo nadawania nazw jest przywilejem danym człowiekowi przez Boga. Wszak nazwać coś, to wziąść w posiadanie i, w konsekwencji, rozszerzyć granice antroposfery. Jest to jednak zadanie ze wszech miar trudne. Przekonał się o tym Witkacy, który narzekał, że nie przyjęło się wymyślone przez niego piękne słowo "glątwa", lub mniejsza "glątewka", zamiast obcego "katzenjammer" lub krótko "kac".
Moja niechęć do słowa "galeria" wynika z tego, iż tym mianem jest określanych bardzo wiele rzeczy i rodzajów działalności mocno artystycznie podejrzanej. Galerie są po prostu sklepikami w jakich wciska się klientom towar pod pozorem rzekomej zawartości wyższych wartości, ale w handlu pomnoć wszystko jest dozwolone. Tylko że ze sztuką, zwłaszcza współczesną, nie ma to nic wspólnego. Poszukiwanie nazwy mogącej zastąpić słowo "galeria" wynika z potrzeby znalezienia określenia bardziej adekwatnego dla uprawianej przeze mnie działalności "galeryjnej" a wyróżniającej zaangażowanych w nią artystów i ich sztukę.
Siła zwyczaju językowego jest jednak przemożna . W sferze komunikacji powszechnej "galeria" oznacza miejsce w jakim zajmuje się sztuką, nawet, jeżeli sprzedaje się tam pseudo-luksusowe gadgety. Problem można próbować obejść przymiotnikowo, dodając do "galerii" jakieś określenie lub dopełniaczowo zaznaczając czego jest to przybytek. Sposoby te są jednak niewygodne w użyciu, gdyż wymagają ciągłego wyjaśniania dodatkowego. Stąd ich wartość komunikacyjna jest niewielka, gdyż zasięg zrozumienia ogranicza się dalej do wtajemniczonych w sprawy świata sztuki, którzy i tak już wiedzą.
Jednak za wysiłkami poszukiwania takich podokreśleń stoi refleksja nad sztuką. Dają one także sposobność określenia pozycji teoretycznych z jakich ta refleksja jest prowadzona. Biorąc pod uwagę powyższe wątpliwości, opisem najbardziej trafnym wydaje sięłączenie pojęć galerii i artysty. Za takim podejściem przemawia decydująca o współczesności sztuki filozofia, przyznająca artyście pierwszeństwo przed estetyką przedmiotów zwanych dziełami sztuki, procesom życiowym przed formą materialną, a ogólnie - aksjologiczny prymat człowieka nad sztuką. Jest to jednak pozycja z jakiej galerie nie zajmują się sztuką, co ze względów komercyjnych jest zrozumiałe. Nie ma jeszcze galerii artystów, choć są artyści galerii.
Dla ujaśnienia problemu galerii i całej infrastruktury sztuki jako zjawisk kulturowych, a także mojego na nie punktu widzenia, spróbuję przywołać źródła tych zjawisk. Być może przypomnienie na wpół zapomnianych prapoczątków problemu pozwoli na odnowienie współczesnego o nim myślenia. Określenie "galeria" pochodzi od Wielkiej Galerii Luwru. Od czasów Ludwika XIV Luwr był miejscem sztuki. Tam działała Akademia Królewska, odbywały Salony (nazwa pochodzi od Salonu Kwadratowego), wreszcie mieściły się zbiory królewskie. Zgromadzona i tworzona w Luwrze sztuka była podnoszona do tej rangi dzięki autorytetowi władzy, najwyższej w świecie świeckim. Sztuka przejmowała od swego otoczenia jego status, stawała się arystokratyczna."Galeria" przestała funkcjonować jako nazwa części architektury a stała nazwyą instytucji w momencie gdy Rewolucja Francuska otworzyła Wielką Galerię i jej zbiory dla wszystkich, tworząc tym jednym gestem współczesne pojęcie publiczności. Do Luwru weszli także artyści, już bez sakry władzy, tworząc squat artystyczny. Ten stan rzeczy ukrócił Napoleon, wyrzucając artystów i publiczność z Luwru i tworząc tam Muzeum Napoleona. Wraz z końcem Rewolucji sztuka wróciła pod skrzydła autorytetu władzy. Przełom jednak się dokonał: arystokratyczny porządek sztuki został raz na zawsze zainfekowany rewolucyjną anarchią. Galeria dopuściła w swoje progi żywioł życia, otwarła się (przymuszona) na jego rozmaite przejawy, straciła swoją arystokratyczną jednowymiarowość. Anarchizacja dotychczas obowiązującego porządku społecznego zanarchizowała jego imponderabilia, także w obszarze sztuki, przygotowując grunt pod późniejszą rewolucję formalną epoki modernistycznej. Jest (a przynajmniej powinna) to być także jedna z cech dzisiejszego myślenia w sztuce. Jednak sztuka nigdy nie przestała być arystokratyczna, nawet gdy wypadła poza arystokratyzowany porządek społeczny, nawet gdy obraca się jawnie i mimochodem przeciw niemu. Zmienił się i zmienia nieustannie zakres tego, co w sztuce jest arystokratyczne, a najbardziej arystokratyczne w sztuce jest to, co w niej jest anarchiczne. Anarchia i arystokracja oznaczają jedno: moc aktualności sztuki która jeszcze nie przestała być twórcza. Jednak trzeba pamiętać, że jest to proces, cięgłe dzianie się nie-do-zatrzymania. Jeżeli sztuka ulegnie stabilizacji, jeżeli zostanie ustatyczniona, straci swoje arystokratyczno/anarchiczne właściwości.
W fenomenie instytucji galerii jako miejsca na sztukę zawarte są dwa momenty: arystokratyczność i anarchia. Tworzą one zasadniczą ambiwalencję pojęcia "galeria", która ujawnia się w jego zastosowaniach, przynosząc dylemyty jakie stały się także moim udziałem i punktem wyjścia tych rozważań. Podobnie nieusuwalna podwójność cechuje także samą sztukę. Tak więc sposób myślenia o galerii i styl jej prowadzenia należą do zagadnień par excellance artystycznych, za którymi stoją najbardziej fundamentalne kwestie sztuki, filozofii jej uprawiania. Sztuka współczesna (o ile jest współczesna) ma tę mieszaninę we krwi: jest sztuką artystów a nie dzieł sztuki, sztuką złączoną z życiem a nie z formą przedmiotów estetycznych. Stąd jej nie-do-zatrzymania dzianie się w rytmie życia.
Sztuka nieustannie dąży do anarchizacji swoich struktur, ale administrujące nią instytucje powodują skanalizowanie jej anarchicznego potencjału. Jest to proces znany pod nazwą rekuperacji sztuki, a wymykanie się mu jest (powinno być) jedną z głównych ambicji artystów. Jedyną receptą jaką znam na bolączkę rekuperacji to nie stawianie sobie celów finalnych. Są one pułapką absolutyzmu, gdyż moment w którym tak sformułowane cele spełniają się, choćby częściowo, jest najczęściej momentem przechwycenia tworzących je ideii przez oficjalną infrastrukturę sztuki. Niesie to złudne poczucie możliwości realizacyjnych, gdyż natychmiast tracą one siłę sprawczą, przestają być twórcze, energetyzujące życiowo - czyli właśnie podlegają rekuperacji. Otwartość na relatywizm, zmienność i procesualność zapewnia sztuce i artystom żywotność i kreatywność (także auto-kreatywność).
Galeria jest miejscem w punkcie wyjścia arystokratycznym. Jednocześnie jest miejscem, gdzie ujawniają się zdolności anarchizujące sztuki, która jednak zwrotnie ulega arystokratyzacji, co oznacza spełnienie w tryumfie wyznawanych wartości. Jest to moment konstytutywny dla artysty i nieodłączny od sztuki. Jednocześnie przynosi niebezpieczeństwo uległości mirażowi jednowymiarowości życia, możliwości jego zatrzymania na osięgniętym, uznanym za absolutny, poziomie. Wartość wprowadzona w kulturę, zarystokratyzowana w jej przestrzeni, zaczyna w niej życie samodzielne, niezależne od twórców. Schemat arystokratyzacji i anarchizacji przebiega tak, że sztuka anarchizując swoje własne struktury, i osiągając w tym swoje cele, poddaje je arystokratyzacji.
Zadaniem galerii powinno być destylowanie ze sztuki jej arystokratyczno/anarchicznych składników, zmienianie ich w czynnik aktywizacji świata sztuki, moment interakcji z publicznością, gdyż są to także jej własne źródła, jej rodowód. Instytucje, jeżeli nie chcą służyć tylko rekuperacji, ustatyczniać sztuki, pozbawiając ją życia, muszą podjąć się roli nasycania sztuki arystokratyczno/anarchicznym destylatem, podjąć się pielęgnacji arystokratyczno/anarchicznego potencjału sztuki. Galeria powinna być nie tylko miejscem arystokratyzacji, zwanej czasem sakralizacją sztuki przez instytucje, ale i anarchizacji tego zsakralizowanego właśnie porządku. Pozostając w tym porównaniu - galeria powinna mieć zdolność ateistyczną - być bez wyzania, czyli przywiązania do wartości, raczej miejscem przemiany i twórczości społecznej (czyli tej dziwnej oboczności materiału i narzędzia), tak jak Galeria Luwru w krótkim okresie Rewolucji.

ŁUKASZ GUZEK