




















| |

To
zapis autentycznych przeżyć dziewczyny, dziś już kobiety,
która przeszła przez piekło uzależnienia i której - jako jednej z nielicznych -
udało się zwyciężyć nałóg.
Mam nadzieję, że to co tu będzie opisywane
będzie przestrogą i pomoże zrozumieć mechanizmy
i przyczyny zjawiska jakim jest narkomania. "Pamiętnik narkomanki" polecam
zarówno młodzieży, jak
i rodzicom oraz wychowawcom. Choć jest to opowieść często drastyczna i
przygnębiająca, to wobec zagrożeń, jakie niesie narkomania - koniczna.
21 marca 1973 roku
Pierwszy dzień wiosny. Wspaniały, słoneczny. Wszystko budzi się do życia. I we mnie
coś się
obudziło. Do głowy wpadł mi szalony pomysł. Poszłam na pierwsze w życiu wagary. Ja,
wzorowa
uczennica i córka.
Ostatnio wszystko zaczęlo się zmieniać w
moim życiu. Jeszcze nie rozumiałam tego, ale już
czułam, że coś ma nastąpić. Coś nowego i niezwykłego. Może sprawi to wiosenny
nastrój, a może ja sama bardzo chciałam, żeby w końcu coś się stało,
coś wielkiego i ważnego. Nie potrafiłam już być taka
jak przedtem, a nie wiedziałam, co ma nastąpić. I chyba bardzo chciałam żeby To
stało się właśnie dzisiaj, w ten wiosenny dzień, kiedy można we wszystko uwierzyć
od początku. Potrzebowałam nowej wiary, by coś złego nie stało się ze mną.
Właściwie to chodziłam po ulicach nie bardzo
wiedząc, co mam z tą wolnością zrobić. Weszłam do małej kawiarni, gdzie było dużo
młodych ludzi, niewiele starszych ode mnie. Trochę się zdziwiłam. Oni chyba też byli
na wagarach.
Do mojego stolika dosiadło się dwóch
chłopców. Byli dziwnie ubrani. Mieli długie włosy rzemyki na szyjach i rękach.
Spytali, co tu robię i tak zaczęliśmy rozmawiać. Jeden z nch , Filip długo
przyglądał mi się i w końcu spytał, czy chcę iść z nimi w pewne miejsce.
Zgodziłam się, nie pytając o nic. Czułam, że będzie to coś bardzo interesującego.
Chciałam dowiedzieć się, co porabiają ci chłopcy, jak żyją. Chciałam poznać coś
innego od tego wszystkiego, co do tej pory znałam. Czyli domu rodzinnego i szkoły.
Poszlismy w trójkę. Nie znałam imienia drugiego chłopaka, nie przedstawił mi się.
Weszliśmy do pewnego mieszkania. Wszystko
tutaj było nieokreślone, wszystko czemu się przyglądałam. Trochę zaczełam się
bać, ale weszłam dalej, do pokoju. Byli tam inni, podobni do moich nowych kolegów.
Dziewczyny też były. Wszyscy podobnie ubrani, chociaż każdy inaczej. Filip powiedział
im, że jestem "nowa". Jakaś dziewczyna wstałą i zawiesiła mi na szyi sznur
przeźroczystych koralików. Zrozumiałąm, że zostałam przyjęta do ich grona, chociaż
jeszcze nie wiedziałam, kim są.
na stoliku zauważyłam kilka strzykawek i
jakieś pudełka. Filip wyjął z jednego ampułki i naciągnął płynu do strzykawki.
Wziął moją rękę i podwinął rękaw. Bałam się bardzo, ale ciekawość była
silniejsza. "pierwsza komunia" - usłyszałam czyjś głos i śmiech. Poczułam
ukłucie i wlewanie się płynu do krwi. Po chwili wszystko się zmieniło. Było mi tak
dobrze, ci ludzie nyli wspaniali. Nie martwiłam się szkołą, domem. Chciałam zostać
tutaj z nimi na zawsze. NIe wiem, jak długo to trwało. Zaczęłam podsypiać. Był to
wspaniały półsen. Wszystko straciło znaczenie, liczył się tylko mój stan. Było mi
po prostu dobrze.
Teraz gdy to opisuję, jestem bardzo senna. Nie
wiem, jak wróciłam do domu i co powiedziałam rodzicom. Może nie powiedziałam nic, bo
trudno było mi mówić. Nie wiem też, jaki zastrzyk zrobił mi Filip. Wiem tylko, że
nie żałuję, że poszłam na wagary.
22 marca
Mama obudziła mnie do szkoły. Wstałam szybko, ale nie miałam zamiaru iść. Poszłam
do kawiarni...c.d.n
|