Barock

 

           O, mamo ja nie chcę
           Chodzić do szkoły muzycznej
           Ćwiczę i nie mam nic
           Popatrz ile zarabia Prince
                      Wcale nie mam ochoty
                      Śpiewać jak Pavarotti
                      Wolałbym póść dzisiaj na plażę
                      Niż ćwiczyć pasaże
           O, mamo ja męczę się
           Całe noce i całe dnie
           Mozarta mam już dość
           Jego menuety dają mi w kość
                      Zamiast grać jego muzykę
                      Wolę Metallicę
                      Co dzień bierze mnie cholera
                      Że nie gram Slayera

Satany

 

           Mamo opętał mnie demon
                      Ooo, Ooo, Ooo, Ooo
                      Ooo, Ooo, Ooo, Ooo
           Bestia wyrywa mi duszę
           Pożera sumienie
           Przebrana za krzyż
                      Ooo, Ooo, Ooo, Ooo
                      Ooo, Ooo, Ooo, Ooo

O Partyjo!

 

           O, partyjo ma ukochana
           Tobie oddaję część
           Tyś mój kraj okryła płaszczem
           Silnaś jak młot i sierp
           Opiekunko uciemiężonych
           W tobie nadzieja ich
           Proszę, naucz nas
           Jak pojmować świat
           Chcę żyć z tobą przz cały czas
                      Gloria! Alleluja, alleluja
                      Gloria! Alleluja, alleluja
           Ty nam dajesz nizełomną wiarę
           Nadziejo zbłąkanych dusz
           W twych ramionach odnajdę spokój
           Królowo, przyjm bukiet róż
           Pośredniczko bezdomnych ludzi
           Pokój ty światłu daj
           Proszę, natchnij mnie
           Mocy poznać chcę
           By wychwalać cię noce i dnie
                      Gloria! Alleluja, alleluja
                      Gloria! Alleluja, alleluja
           Matko nasza, my dzieci twoje
           Daj nam udział w łaskach swych
           Niech twa moc uzdrawiania
           Dotknie i doda sił
           Tyś od grzechów jest ucieczką
           W tobie odnajdę sens
           Już najwyższy czas
           Z tobą zmieniać świat
                      Gloria! Alleluja, alleluja   x8

Suka ciemna

 

           Szedłęm sobie ulicą
           To był poniedziałek
           Albo wtorek, nie wiem już
           Nie zapamiętałem
                      Nagle z bramy wyszło coś
                      I błysnęły ślepia
                      Bestia straszna jak zły sen
                      I ostra jak seta
           Pomóż mi, pomóż mi
           Mi, mi, mi
                      Demoniczny to był pies
                      Nie to była suka
                      Z pyska piana ciekła jej
                      Urwała się z łańcucha
           Chciałem szybko cofnąć się
           Uciec przed atakiem
           Lecz nie było gdzie
           Ukąsiła mnie
                      Pomóż mi, pomóż mi
                      Mam w sobie suki kły
                      Pomóż mi, pomóż mi
                      Mi, mi, mi
           Nawet nie wiem skąd przyszła
           I czy ktoś ją szczepił
           Teraz w brzuch mnie kłujesz ty
           Szczepionką z apteki
                      Białaś siostro jak anioł
                      Wiem, że chcesz mi pomóc
                      Ale proszę cię
                      Kłuj delikatnie
           Pomóż mi, pomóż mi
           Mam w sobie suki kły
           Pomóż mi, pomóż mi
           Mi, mi, mi      x2

Hej, panienki posłuchajcie

 

           Hej, panienki posłuchajcie
           Raz, dwa trzy
           I gazetki przeczytajcie
           Raz, dwa, trzy
                      Są tam wesołe nowinki
                      Wesołe nowinki
                      Będzie pobór na dziewczynki
                      Raz, dwa, trzy
           Wszystkie krzywe i dziobate
           Raz, dwa, trzy
           Posadzimy na armatę
           Raz, dwa, trzy
                      A zaś panny bez feleru
                      Panny bez felerów
                      Pójdą służyć do saperów
                      Raz, dwa, trzy
           Która krzyknie: ja potrafię
           Raz, dwa, trzy
           Będzie służyć w telegrafie
           Pik, pik, pik
                      A zaś panny bez humoru
                      Panny bez humoru
                      Pójdą służyć do taborów
                      Raz, dwa, trzy
           Gdy ksiądz proboszcz się dowiedział
           Raz, dwa, trzy
           Na plebani nie usiedział
           Raz, dwa, trzy
                      Myślał w nocy i nad ranem
                      W nocy i nad ranem
                      Jak tu zostać kapelanem
                      Wojskowym

Gdzie mi tam do nich

 

           Jadom, jadom
           Jadom chłopy na mecz
           Bedom w mordy bili obcych
           Łot, poleje się krwi
                      Jadom, jadom
                      Jadom chłopy na boisko
                      Każdy ma po dwa jabole
                      Cztery piwa, wódke czystą
           Ole, ole, ole, ole    x 4
           Jadom, jadom
           Jadom chłopy pociągami
           Demolują pasażerów
           Napierdalają pasami
                      Stoju, stoju
                      Policjanci na peronach
                      Każdy w ręku dzierży pała
                      A na plecach ma automat
           Ole, ole, ole, ole   x 4
           Jadom, jadom
           Jadom chłopy za granica
           Legia będzie biła Łódź
           A Widzew stolica
           To je Polska, Polska
           Polska gola
           Czterech z Łodzi miało wpierdul
           I pięciu w mundurach
                      Ole, ole, ole, ole   x 4
           Legia to pany
           Wisła to chamy
           Kurwa jaki ten świat pojebany

Ułani

 

           Po majątki na Podole
           Ósmy pułk wyrusza w pole
           Szable do boju, lance w dłoń
           Bolszewika goń, goń, goń
           Szable do boju, lance w dłoń
           Bolszewika goń
                      Kto w Pułtusku robił dzieci              
                              TO MY !!!
                      To ułanów pułk nasz trzeci
                      Szable do boju, lance w dłoń
                      Bolszewika goń, goń, goń
                      Szable do boju, lance w dłoń
                      Bolszewika goń, goń
           Dupy mam jak z mosiądza
           To my chłopcy spod Grudziądza
           Szable do boju, lance w dłoń
           Bolszewika goń, goń, goń
           Szable do boju, lance w dłoń
           Bolszewika goń
                      Hej, dziwczyny w górę kiecki
                      Jedzie ułan mazowiecki
                      Szable do boju, lance w dłoń
                      Bolszewika goń, goń, goń
                      Szable do boju, lance w dłoń
                      Bolszewika goń
           Po majątki na Podole
           Ósmy pułk wyrusza w pole
           Szable do boju, lance w dłoń
           Bolszewika goń, goń, goń
           Szable do boju, lance w dłoń
           Bolszewika goń, goń

Ide przez Lwów

 

O dwónastej godziniee ide se przez dwór
Upiłem sie na winie awantura znów
Benardyński mijam plac idzie jakiś grab
Mówi do mnie patrz Mietek ja w cylinder pad
Aż sie denko załamało bo ja chultaj jakich mało x2
Przechodze na plac cłowy siedzi dziewcze te
Macał ci ja podkowe dziesięć kilo jest
Gdy tramwajem jechał ja baba robi krzyk
Ktoś torebkę rąbnął jej ,chłopa łapaj w mig
Wtem nadchodzi policaj i zabira głos
Ja spodgiry odwijam policaja w nos
Biegnie za mną komisarz i podnosi krzyk
ja kułaka odwijam komisarza w pysk
Aż mu w oczach pociemnało więc go jeszcze bo to mało x2
A że ogród blisko był ja przez parkan hop
I pod krzakiem wonnych róż spałem całą noc
...       sie zaczyna muzyczka gra już
A ja grzeczny chłopiec nasz z bukiecikiem róż
O buziaka prosze śmiało bo jam chultaj jakich mało 
            O buziaka prosi śmiało bo on chultaj jakich mało x 4
                                                                                                

On nie jest cham

 

           Ja w domu telewizor Sony mam
           Video Sanyo, na kompakcie gram
           Nie jestem cham
           Nie, nie, nie, nie jestem cham
           Ja domy mam dwa i cztery auta
           Nie jestem cham
                      Ja w swoim mercu komórkowca mam
                      Kartę kodową oraz szyberdach
                      Nie jestem cham
                      Nie, nie, nie, nie jestem cham
                      Alufelgi w nim i trzy spoilery
                      Nie jestem cham
           Na sztuce to ja się wybitnie znam
           Czytam Chopina, Sienkiewicza gram
           Nie jestem cham
           Nie, nie, nie, nie jestem cham
           Tu Degasa mam i Balzaki dwa
           Nie jestem cham
                      Ja w domu to antyczne srebro mam
                      I parę ikon starych, mówię ci kicia
                      Ja nie cham
                      Nie, nie, nie, on nie jest cham
                      Sztucery mam dwa
                      I myśliwskiego psa
                      Nie jestem cham
           On nie jest cham
           Nie, nie, ja nie jestem cham
           On nie jest cham
           O ja nie cham, nie
           On nie jest cham

Nie samym chlebem człowiek żyje

 

           Das ist hier lange alte Geschichte
           Sie war aus Polen, er war aus Amerika
           Zwei Herzen und zwei Namen
                      Kiedy miałem lat czterdzieści osiem
                      Wziął mnie ojciec i tak do mnie rzekł:
                      Synu, powiem ci ostatnią wolę
                      Musisz z ojczyzny mej żonę mieć
                      Posłuchałem go ho, ho słuchałem go
                      Posłuchałem go ho, ho posłuchałem go
                      Posłuchałem go ho, ho słuchałem go
                      Posłuchałem go ho, ho posłuchałem go
           Mein Sohn, du mußt dein Heimat besuchen
           Und Ehefrau mitbringen
                      Mam hacjendę w słonecznym Teksasie
                      Matka Boska pilnuje mych drzwi
                      Święty obraz z ojczyzny wziął dziadek
                      A na głowie mej sombrero lśni
           Ona miała na imię Mariola
           Poznałem ją nad Bałtyku brzegiem
           Włosy miała spuszczone do kolan
           I tak stała wpatrzona w dal
                      Pokochałem ją ,  kochałem ją
                      Pokochałem ją ,  kochałem ją
                      Pokochałem ją ,  kochałem ją
                      Pokochałem ją ,  kochałem ją
           Jeden Tag wir sind glucklich
           Wir sind frendlich
           Wir alle Leute auf dem Welt
           Der Vogel fliegt und singt
                      I tak stała samotnie nad brzegiem
                      Ja nieśmiały bałem się dojść
                      Pozostało mi tylko wspomnienie
                      Znów przyjadę tu za rok
           Kochałem ją, kochałem, ją
           Pokochałem ją, kochałem ją ...
           Kochałem

Rodzina słowem silna

 

           Zmyj podłogę, wyrzuć śmieci
           Potem idź wyprowadź psa
           Umiesz tylko robić dzieci
           Na chuj za ciebie wychodziłam
                      Kurwo, odpierdol się
                      Ty pizdo jebaj się, oddup się
           Co ty chuju dziś zrobiłeś
           Ujebałeś znowu się
           Śmieci jeszcze nie wyrzuciłeś
           Kurwa jak mi z tobą źle
                      Spierdalaj, odpierdol się
                      Idź pizdo, jebaj się, oddup się
                      Spierdalaj, odpierdol się
                      Idź pizdo, jebaj się, oddup się
           Pijesz wciąż, ty skurwysynu
           Nic do domu nie przynosisz pieniędzy
           Cały dom już, kurwa, nie wie co się dzieje
           Żyję z tobą, kurwa, w nędzy
                      Ty kurwo, odpierdol się
                      Za swoje piją ja, ilę chcę
                      Ty kurwo, odpierdol się
                      Idź pizdo, jebaj się, oddup się
                              Chuj !

Leżę

 

           Leżę, leżę
           Uwaliłem się jak zwierzę
           Czystą wódką
                      Leżę, leżę
                      Rzygam jajkiem w majonezie
                      I kiełbasą
           A tak było cudownie przed chwilą
           Piękne panie
           Grzane wino
           Piękne panie, a w środku ja
           Wtedy nagle wyskoczył mi paw
                      A mówili mi przyjaciele
                      Nie mieszaj ogórków z dżemem
                      Musztardy z kisielem
                      I śliwek z likierem
                      Żołądek to nie
                      San Francisco

My już są Amerykany

 

           My już są Amerykany
           Mamy glany, my są pany
           Gramy rocka, rap i reagge
           Jezu, jest jak w niebie
           Każdy kuma już na wieki
           O wow, melodyjki
           Które przyszły tu ze Stanów
           Od kolegów, Amerykanów
                      Tak, właśnie tak
                      Wygląda moje miasto nocą
           Tak wygląda miasto nocą
           Że aż ręce mi się pocą
           Żeby złapać za instrument
           I wyrazić to co czuję
           Jak żyleta ostrym dźwiękiem
           Zmienić  w Londyn Ostrołękę
           Chcę zaśpiewać jakąć cza-czę
           Żeby było tu inaczej
                      Tak se myśle, mam natchnienie
                      Mów mi Johny, a nie Heniek
                      Bo my są już Amerykany
                      Mamy glany, my są pany
           Lubię śpiewać zagranicznie
           Bo to zawsze zabrzmi ślicznie
           Jak zaryczę po angielsku
           To się czuję jak po zielsku
                      To dziewuchy strasznie jara
                      Śpiew angielski i gitara
                      Oklaskuje mnie publika
                      Piszczą Magda, Bacha, Krycha
                      Ważne, żeby być przy żłobie
                      Jakąś mieć ideologię
                      Kumać blusa i odloty
                      A pozbawisz każdą cnoty
                      Nagrać płytę, szarpnąć kasę
                      I z kapelą ruszyć w trasę
                      Szmalec zmienić w skrzynkę wódki
                      Sztangę fajek, młode ciutki
           It's my life
           It's my life
           Abalunga balunga ,balunga bunga...

Rzucam palenie

 

           Pamiętasz?
                      Kiedy poznaliśmy się po raz pierwszy
           To już z siedemnaście lat
                      Wiesz, zawsze kiedyś
           Musi przyjść czas rozstania
                      A więc żegnaj
                     Ssella vie

powrót