Pierwszy list, który dostałem po uruchomieniu tej strony internetowej, dotyczy
klonowania - tematu ciekawego nie tylko pod względem naukowym, ale też etycznym. Ryszard
S. pisze: Klonowanie? Kopia zawsze bedzie kopią. (...) Jest to przy okazji zbrodnicza
ingerencja w przyrodę. Można spokojnie myśleć o odtworzeniu np. wielkiego
"Józefa S.", czy innego
dobroczyńcy, czy złoczyńcy. Ja rozumiem, że mowa jest jedynie o samych
'myślicielach'(...).
Nie jestem pewny, czy klonowanie zasługuje na nazwę "zbrodniczej ingerencji w przyrodę". Zapłodnienie in vitro też miało wielu zaciekłych przeciwników... Może po prostu potrzebujemy czasu, żeby oswoić się z możliwością stworzenia genetycznej kopii organizmu ssaka? Poza tym jeszcze nie wiadomo, czy sklonowanie człowieka byłoby technicznie możliwe.
Na pewno niemożliwe byłoby odtworzenie Józefa S. Po pierwsze: DNA obecny w komórkach Wielkiego Wodza Narodu Radzieckiego dawno rozpadł się na pojedyncze nukleotydy (podobnie dzieje się we wszystkich martwych komórkach) i w tej chwili nie ma już czego klonować. Po drugie: nawet gdyby udało się stworzyć genetyczną kopię Stalina, nie wiadomo, czy ta kopia zechciałaby żyć tak samo, jak żył Stalin. W kształtowaniu się ludzkiej psychiki dużą rolę odgrywa środowisko, w którym się żyje i wychowanie, które się otrzymuje - geny to na pewno nie wszystko. Podobnie trudno byłoby zgadnąć, czy genetyczna kopia Einsteina będzie miała jakiekolwiek zdolności do matematyki... Kopia nigdy nie będzie w pełni przypominała oryginału!
A co np. z klonowaniem zastosowanym w celu zwalczania bezpłodności jakiejś pary małżeńskiej? Czy to też byłaby zbrodnicza ingerencja w przyrodę?
Po przeczytaniu powyższego tekstu odezwał się (korzystając z Forum Wirtualnej Polski) niejaki Cień, który zwrócił mi uwagę, że DNA nie zawsze ulega rozpadowi w martwych komórkach. To prawda - fragmentacja DNA jest charakterystyczna dla śmierci komórki w wyniku apoptozy - ale wydaje mi się, że po kilkudziesięciu latach od śmierci Stalina DNA jego komórek zdążył przynajmniej w pewnym stopniu się rozpaść. Cóż, będziemy sobie musieli jakoś dać radę bez genetycznej kopii Wielkiego Wodza...
Cień nie wierzy, że klonowanie będzie lekarstwem na bezpłodność: czy jest sens powielania błędow genetycznych nagromadzonych w komórce w ciągu iluś tam lat życia człowieka? Zgadzam się, że sklonowanie "starej" komórki somatycznej może doprowadzić do przekazania nowemu organizmowi mutacji, które powstają w DNA przez cały czas życia komórki. Jeszcze nie wiadomo, czy to zjawisko ma duże znaczenie dla organizmów powstałych w wyniku klonowania; zobaczymy, jak długo będzie żyła Dolly i czy będzie bardziej podatna na nowotwory w porównaniu do innych owiec.
Cień chciałby zaproponować dyskusję na dość przewrotny temat:
Nowotwory - uboczny efekt cywilizacji?
Dostałem już pierwszy komentarz od Darka, naukowca pracującego w jednym z biologicznych laboratoriów Harvardu. Wiadomo, że praca laboratoryjna polega na ciągłym kontakcie z promieniowaniem jonizującym i związkami mutagennymi. Darek przesłał mi opis swojej rozmowy z innym pracownikiem, który pewnego dnia postanowił sprawdzić radioaktywność swoich - używanych w laboratorium - gumowych rękawiczek:
- Po co to robisz?1
- Nie chcę dostać raka.
- Z rakiem jest tak, jak z wygraną na loterii...
- Zgadza się. Ale jeśli tu pracujesz, dostajesz do ręki milion losów!
Laboratorium nie jest jedynym miejscem, gdzie można spotkać się z czynnikami genotoksycznymi. Nie martwcie się, Wy też macie co najmniej pięćset tysięcy losów w kieszeni.
Czekam na emaile z opiniami osób zainteresowanych tym tematem albo na dyskusję na Forum Wirtualnej Polski.
1Studenci medycyny i lekarze mogą być zaszokowani faktem, że dwaj naukowcy występujący w tej historyjce zwracają się do siebie po imieniu, a nie np. Panie Doktorze albo Panie Profesorze. Otóż znane Wam przywiązanie do odmienianych na różne sposoby tytułów naukowych jest charakterystyczne dla feudalno-hierarchicznych instytucji, jakimi są - przynajmniej niektóre - polskie Akademie Medyczne. W laboratoriach większość pracowników rozmawia ze sobą normalnie, co ułatwia pracę i uzdrawia atmosferę.
(c) 1998 Grzegorz
Nalepa. Ostatnia modyfikacja: 25 kwietnia 1998 r.
This page is available also in English.