- home
- news
- wywiady
- recenzje
- biografie
- zdjęcia
- liryki
- mp3
- flyers
- księga gości
- linki
- o nas
- e-mail
- kontakt
|
|
Po wydaniu "Fears" zespół zdobywa sobie coraz większą popularność i uznanie. Świadczy o tym nie tylko rosnąca z dnia na dzień ilość sprzedanych płyt, pozytywne recenzje, ale także i ilość udzielanych wywiadów dla prasy zarówno podziemnej, jak i oficjalnej. Myślę, że pod względem tego ostatniego zespół dorówna wkrótce Lux Occulta, która jest chyba najbardziej rozchwytywanym przez redaktorów zespołem. To, że my również poprosiliśmy ARS o poświęcenie nam odrobiny czasu nie jest co prawda czymś oryginalnym i nowatorskim i wielu może posądzić nas o pójście za modą. Fakt, ale z drugiej strony, głupio jest chyba nie przeprowadzić wywiadu z zespołem dla którego robi się oficjalną stronę WWW...
PG:- Muszę powiedzieć, że "Fears" to trudny orzech do zgryzienia. Trzeba się bardzo uważnie wsłuchać w ten album żeby odkryć w nim jego piękno. Jak myślisz co ma na to wpływ, rozbudowane kompozycje czy ich progresywność?
- Powiem Ci jedno Przyjacielu - myślimy bardzo podobnie (he,he,he). Najważniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że nastąpiło złapanie wspólnej myśli między mną (współtwórcą) a Tobą (słuchaczem) I to mnie cieszy. Myślę, że jest wiele płyt, które wymagają dokładnego i solidnego "wałkowania" I "Fears" znajduje się wśród nich. Nasza muzyka, to kompozycje przemyślane, które tworzone raz to w spontaniczny, innym znów razem zamierzony sposób ukazują muzykę, która moim zdaniem do banalnej nie należy. Nie chcę tu wyjść na osobę zauroczona swoja działalnością ale jak zauważyłeś mamy I rozbudowane I różnorodne stylowo utwory. Co w głównej mierze decyduje o trudnym odbiorze - tego nie umiem dokładnie stwierdzić ale cieszy mnie, że są tacy ludzie jak Ty, którzy doceniają I chcą odkryć coś więcej dając szansę danej płycie. Nie sztuka rzucić taśmę w kąt I wydać szybki "wyrok".
PG- Jak zainteresowało się wami Morbid Noizz? Po dość długiej egzystencji w podziemiu udało się wam wydać oficjalny materiał.
- Ta nasza egzystencja ma miejsce do dziś. Ja nadal czuję się człowiekiem, który identyfikuje się ze sceną podziemną. Oficjalny materiał wydaliśmy już w '95 roku a był to nasz debiut "Painful love", który firmowany był szyldem Croon Rec. Wracając jednak do sedna pytania. Widzisz, ja jestem tego zdania, że każdy zespół chcąc coś osiągnąć, powinien dążyć I zabiegać o to sam. To nie jakieś bajkowe czasy, że wydawca przyjdzie I będzie prosił. My rozesłaliśmy (I w kilku też byliśmy osobiście) nasz materiał do wydawców I czekaliśmy na odzew. Wyszło, że przypadliśmy do gustu Morbid Noizz. Oni pierwsi zaoferowali warunki a nam one odpowiadały I to cała historia.
PG:- Na ile płyt opiewa wasz kontrakt?
- Tylko na "Fears" - to bardzo rozsądne z obecnego punktu widzenia.
PG:- Jak oceniasz poziom muzyczny zespołów, które są związane kontraktem z Morbid Noizz? Mam tu na myśli m.in. Sacriversum, Aion, Undish, Artrosis.
- Szczerze mówiąc mało z nich słucham, gdyż nie gustuję w tego typu muzyce. Nie lubię oceniać, bo sam gram I w tym momencie moja ewentualna wypowiedz mogłaby wprawić mnie w nie liche tarapaty.(he,he,). Są to zespoły, które mają swych zwolenników, przeciwników - jak każdy I niech tak pozostanie. Mam wobec wielu szacunek.
PG:- W jaki sposób będziecie promować "Fears"? Czy są przewidziane jakieś koncerty?
- Koncerty to ważna rzecz, jednak zależą od wielu czynników. Nie my decydujemy lecz ewentualni organizatorzy jak i nie zawsze możemy na nich wystąpić. Logiczne, że mamy swoje prywatne obowiązki i nie zawsze możemy rzucić je w bok i jechać. Jeżeli jednak jest propozycja, to zapewniam Cię, robimy wszystko, aby móc zagrać. Do tej pory było ok. I oby tak dalej. Co do innej formy promocji "Fears", to udzielamy dalej wywiadów, tak do pism jak radia itp. Obecnie bardziej skupiamy się na tworzeniu nowego materiału.
PG:- Płyta jest opatrzona dobrym brzmieniem, powiedz czy jesteście zadowoleni z uzyskanego efektu?
- Na pewno niektóre rzeczy mogłyby zabrzmieć lepiej lub inaczej. To jednak ocena z dzisiejszego punktu widzenia a fakt jest taki, że mamy "Fears" I zadowala nas jego zawartość produkcyjna jak i muzyczna biorąc pod uwagę czas w którym miała miejsce rejestracja. Jest ok.
PG:- Przedstaw nam warstwę tekstową albumu "Fears".
- Paweł: Teksty to działka Adriana więc tym razem niech może on szepnie tych kilka słów:
- Adrian: Dzięki Pawełku! Na wstępie witam wszystkich czytelników Multum In Parvo. Większość liryk na "Fears" jest osobistym I zarazem pesymistycznym spojrzeniem na otaczający mnie świat.... Traktują o najbardziej osobistych sprawach związanych z moją osobą, otoczeniem, i pewnymi odległymi przeżyciami.
Nie lubię opowiadać i obnażać tego co wydaje mi się bardzo osobiste dlatego przejdę do drugiej połowy, którą stanowią kawałki troszeczkę zróżnicowane pod względem lirycznym. Jednym z moich ulubionych do którego czuję pewien sentyment jest "That which is coming" . Tekst stanowi przekład fragmentów jednej z sur Koranu. W przybliżeniu mówi o nadejściu końca świata a poza tym na koncertach wypada żywiołowo. Kawałek "Claptrap" czyli "Pustosłowie" jak już tytuł mówi jest bez konkretnego tekstu, same czcze słowa, bełkot itp. Najgorsze jest to, że po improwizacji w studio musiałem wałkować go kilka razy aby spisać na kartkę ten cały zlepek bezsensownych wyrazów I potem wykuć go na pamięć aby na koncertach można go było wiernie odtworzyć (he, he). I ostatni odbiegający tematycznie od reszty - "Master Queen", w wielkim skrócie mówi o poszukiwaniu idealnej kobiety i partnerki życia, takiego połączenia matki, przyjaciółki, kochanki i bogini w jedno. Jednym słowem lekka utopia.
PG:- Album posiada ciekawą okładkę. Kto jest jej pomysłodawcą?
- Staraliśmy się, aby okładka oddała klimat płyty. Pomysł wyszperał Piotr (key) a ja do dziś jestem pod urokiem tego obrazka - coś w tym jest.
PG:- Atrophia Red Sun to zespół o dość licznym składzie osobowym. Czy nie ma u was konfliktów na tle muzycznym i wizji przyszłości zespołu? Czy obecny skład jest stały i nie ulega przetasowaniom?
- Z tym pytaniem trafiłeś bardzo na czasie. Do powiedzmy nagrań "Fears" wszystko (pomimo jak wspomniałeś liczebności A.R.S) było ok. Od jakiegoś jednak czasu coś zaczęło się knocić. Rozstaliśmy się z basistą (nowym jest Paweł Kolasa - Sceptic) a i dojdzie raczej na pewno do roszad wśród wioślarzy. Nie uważam jednak za stosowne aby wyciągać na światło dzienne nasze prywatne sprawy ale jedną z nich jest zbyt wielka różnica odnośnie naszych dalszych działań. Szkoda, że tak się dzieje ale bez sensu jest ciągnąć coś, co nie każdemu odpowiada. Trzeba iść do przodu - takie życie.
PG:- Czy mógłbyś porównać poprzednie dokonania Atrophi z płytą "Fears"?
- Powiem tak: "Painful love", to czysty doom metal I okres od '93/95. "Fears" to już dojrzalszy materiał, który wg. mnie zawiera wiele odmian I rozwiązań a I dużo żywszy I agresywniejszy. To z kolei lata '95/'97. Obecnie robimy zupełnie co innego, gdyż bazujemy bardziej na klimatach thrash/death metalowych. Jak to wyjdzie - zobaczymy.
PG:- A teraz pytanie z innej beczki. Czego słuchasz ostatnio, zakładając że masz na to czas?
- Na muzykę zawsze znajdę czas - to wielka pasja. Oprócz pozycji od lat "zadomowionych" z nowszych bardzo podoba mi się nowa płyta Bolt Thrower, Dan Swano, Testament, Morbid Angel - świetne rzeczy. Warto też wspomnieć o naszych, jakże wartościowych zespołach. Z tych zabiły mnie nowe produkcje: Tenebris, Mordor, Trauma, Lux Occulta.
PG:- Czy po podpisaniu kontraktu czujecie się jeszcze zespołem podziemnym?
- A co to zmienia ?! kontakt z większym wydawcą daje możliwość szerszego pola działania ale podziemie, zine'y itd. niosą jak można się przekonać większe i mocniejsze wsparcie. Czy kilka kolorowych gazet i profesjonalnie wydana płyta ma zmienić nasze zachowanie, czy podejście - Nie! Ważna jest każda uczciwa I szczera forma pomocy - z tego chętnie skorzystamy ale zawsze pozostaniemy z tymi, którzy byli z nami.
MS:- Podejrzewam, że nagrania takiego albumu jak "Fears" wiązało się z dużymi kosztami. Czy wystarczyło Wam finansów, aby zrealizować wszystkie pomysły, dotyczące albumy?
- Owszem, jak na mój skromny gust, to cała kwestia finansowa wygląda dość "pokaźnie". Pieniądze wystarczyły na to, abyśmy mogli zrealizować większość naszych zamierzeń wobec "Fears". Nie oznacza to, że spełniły się nasze wszystkie plany ale może kiedyś coś takiego uda się zrobić jeszcze lepiej. To w końcu cel, do którego zmierzają zespoły.
MS:- Jaki jest według Ciebie najbardziej charakterystyczny element twórczości Atrophia...
- Z mojego punktu widzenia na pewno szczerość w stosunku do tworzonej muzyki I otwartość na wiele spraw - bez barier. Myślę, że umiemy zaskoczyć pewnymi motywami pojawiającymi się na materiałach. Celowo omijam np. temat mówiący o naszej oryginalności, gdyż za wiele czytałem podobnych odpowiedzi (bez komentarza) I uważam, że to oceni nasza wew. Świadomość jak I słuchacze.
MS:- Najdziwniejszym utworem Waszego ostatniego albumu jest chyba Galf Song. Powiedz kilka słów o nim. Co chcecie przekazać poprzez ten kawałek?
- Ten kawałek robiony był pod kątem płyty, jako dodatkowy numer, który ubarwiłby swoją obecnością "Fears". Muzyka jest smutna, więc i temat pojawiających się liryk idzie z nią w parze. Ogólnie fragmenty z wojny w Zatoce. Wszystko robione było z punktu wyłącznie muzycznego bez, konkretnych przekonań itp.
MS:- Zauważyłem, że olbrzymią wagę przywiązujecie do warsty wokalnej...
- Paweł: To pytanie pozostawiam dla Adriana.
- Adrian: Dzięki Pawle. Wiesz, nie uważam tego w ten sposób. Wiadomo, że na wokal w większości metalowych zespołów zwraca się pierwszą i największą uwagę, potem na brzmienie gitar, bębny itd. rozbierając na części pierwsze. Dlatego jak zapewne każdy krzykacz chcę aby to co robię zabrzmiało ciekawie no i przede wszystkim pasowało do robionej przez zespół muzyki. Nie ma u nas natomiast czegoś takiego, że np. po zrobieniu muzyki siadamy wszyscy i debatujemy co i w jaki sposób ja mam zrobić z wokalem aby wyszło jak najlepiej w danym kawałku. Chłopaki są bardzo wyrozumiali i cierpliwi w tej kwestii (mam nadzieję he,he), tworząc nowe kawałki pozostawiają mi wolną rękę do działania, oczywiście czasami coś sugerują doradzają, ale nigdy mi niczego nie narzucają.
MS:- Po nagraniu takiego materiału jak "Fears" trudno będzie chyba nagrać godnego następcę...
- No, to co stwierdzasz nie nastawia mnie optymistycznie (he,he). Poważnie mogę stwierdzić, że my ze swej strony nadal mamy przed sobą wysoką poprzeczkę, lecz idzie ona w innym nieco kierunku. Muzyka jest już troszeczkę inna I będzie jeszcze bardziej, więc porównania z "Fears" mogą okazać się "nie równe". To będzie inna kategoria ale mam nadzieje, że zostaniemy ocenieni równie ciepło a nawet lepiej. Tego sobie (nam) życzę.
MS:- Co sądzisz, patrząc już z pewnej perspektywy czasowej oraz gdy minęły pierwsze emocje związane z wydaniem płyty, o ostanim materiale?
- Uważam nadal nasze dokonania za solidne I godne słuchania, jednak teraz chcę grać coś nowego I innego - to jedyna zmiana co do moich spostrzeżeń. Tak "Painful love" jak "Fears" łączą w sobie dobrą muzykę, której jestem współtwórcą I zawsze będzie to dla mnie bez zmian.
MS:- Dobra, no to spytam jeszcze o najbliższe plany i będziesz mógł się pożegnać z czytelnikami.
- Zbyt wiele obecnych problemów tak prywatnych jak wew. A.R.S., żeby snuć plany ale wciąż gramy I grać będziemy. Jak wspomniałem nasza muzyka ulega zmianie a wraz z nią nasze oblicze. Mamy zamiar nagrać promo jak tylko ułożymy pewne sprawy. Koncerty, szukanie kolejnego wydawcy To plany na dłuższą przyszłość. Dziękuję bardzo za ciekawy wywiad I wsparcie A.R.S. Nadal zachęcam do słuchania naszych wydawnictw I pisanie do nas! Wciąż liczymy na wasze wsparcie Drodzy słuchacze! Do zobaczenia, usłyszenia Pozdrawiam!
Paweł Grędziński & Mariusz Stelągowski
Copyright © 1999 Mariusz Stelągowski
|