- home - news - wywiady - recenzje - biografie - zdjęcia - liryki - mp3 - flyers - księga gości - linki - o nas - e-mail - kontakt -
  MULTUM IN PARVO 'zine w internecie - wywiad z Jackiem Sysakiem
- home
- news
- wywiady
-
recenzje
- biografie
- zdjęcia
- liryki
- mp3
- flyers
- księga gości
- linki
- o nas
- e-mail
- kontakt
 

      Wywiad z Jackiem jest z jednej strony dziełem przypadku, a z drugiej możliwości jakie daje współczesna technika (irc). Pewnego dnia, podczas rozmowy z Padliną, bratem ex-basisty LUX OCCULTA i HOLY DEATH, dowiedziałem się, że ma wkrótce odwiedzić go człowiek, który był z zespołem LUX OCCULTA od początku, nagrał wszystkie wydawnictwo poczynając od sławetnego i kultowego w pewnych kręgach dema "The Forgotten Arts", poprzez "Immortall. Forever Alone", "Dionysos" i na "Maior Arcana" kończąc i pewnego dnia w tajmniczych dla fanów zespołu okolicznościach odszedł. Pomyślałem sobie czemu nie zrobić z nim wywiadu, przecież może to być fajna sprawa, a i samemu zainteresowanemi może być miło, że ludzie jeszcze o nim pamiętają. Panie i Panowie, czytelnicy Multum In Parvo 'zine przedstawiam Wam treść mojego wywiadu z Jackiem Sysakiem, bardziej znanym jako JACK!!!

- Przez dłuższy czas bedąc muzykiem Lux Occulta, ujarzmiałeś bass na trzech pierwszych wydawnictwach zespołu oraz licznych koncertach. Powiedz jak rozpoczęła się Twoja przygoda z zespołem.
J: Jeśli chodzi o działalność w Lux Occulta to wystąpiłem na czterech wydawnictwach- zapomnialeś chyba o "Maior Arcana"... Moja przygoda z LO zaczęla się gdzieś pod koniec 94 roku, kiedy to do mojego domu wtargnęli Peter i G'Ames i zaproponowali mi posadę basisty w nowopowstałym Lux Occulta. Początkowo nie wiedziałem co z tym fantem zrobić, gdyż nie mialem do czynienia wcześniej z gitarą basową, jedynie wraz z kilkoma przyjaciółmi szarpałem sześć strun w moim pokoju, gdzie odbywały się takie pseudo- próby. Wbrew pozorom przerzucenie się na bas nie stworzyło mi większych problemów i po paru próbach pokochałem ten instrument i wiedziałem już, że nie zamienię go na żaden inny.

- Jakie były przyczyny opuszczenia przez Ciebie zespołu? Z tego co wiem nie było żadnych konfliktów na linni zespół - Jack. Więc co?
J: W zasadzie nie było żadnych konfliktów, jednak odbyliśmy wspólną rozmowę, której nie zapomnę... Moje odejście zbliżało się nieuchronnie. Zacząłem studia w Krakowie i tam spędzałem większość czasu. Początkowo przyjeżdżałem na próby, dojeżdżałem na koncerty i wszyscy w zepole oszukiwaliśmy się nawzajem, że wszystko będzie dobrze. Przyszedł jednak czas, kiedy trzeba było zacząć tworzenie nowych utworów, a mi zbliżały się pierwsze egzaminy, do których chciałem podejść jak najlepiej. Wtedy spotkaliśmy się na sali prób i stwierdziliśmy, że tak dłużej być nie może i z bólem serca musiałem opuścić szeregi LO. Nadal jesteśmy jednak przyjaciółmi i kilkakrotnie miałem okazję zagrać jeszcze kilka koncertów z LO w ramach pomocy. Życzę im jak najlepiej, ciągle śledzę ich posunięcia i jestem dumny, że kiedyś grałem w tym zespole i przyczyniłem się do jego pozycji i wizerunku.

- Lux Occulta ma teraz nowego basistę - kilkunastoletniego chłopaka. Czy chciałbyś coś mu przekazać? Jakich rad byś mu udzielił?
J: Przede wszystkim chciałbym życzyć mu powodzenia nie tylko z Lux Occulta, ale także z jego pierwszym zespołem- Decapitated. Poza tym mam nadzieję, że jako młody muzyk, grający w takich zespołach, nie zachoruje na znaną wszystkim chorobę, jaką jest gwiazdorstwo.

- Kolejnym etapem Twojego życia było Holy Death...
J: Z HD zaczęło się gdzieś koło jesieni '97. Necronospheratus zaproponował mi pozycję muzyka sesyjnego, na co przystałem i z prawie całkowicie nowym składem zaczęliśmy próby. Nestety, nie spotykaliśmy się często na próbach, gdyż przez kilka miesięcy znów nie było perkusisty. Udało nam się jednak zagrać jeden- pierwszy koncert Holy Death... Nie do końca jednak podobał mi się wizerunek zespołu, poza tym parę istotnych dla mnie powodów sprawiło, że musiałem zrezygnować z posady w Holy Death. Nie wiem co się u nich teraz dzieje mimo tego, że mieszkam w Krakowie, ale życzę im powodzenia...

- Redagujesz także zina "Undertaker". Obecnie trwają prace nad czwartym numerem tego pisma. Mógłbyś zdradzić jakieś szczegóły dotyczące tego wydawnictwa?
J: Tak, po prawie rocznej przerwie znów zająłem się pracą nad kolejnym numerem zine'a. Szczerze mówiąc, nie podejrzewałem, że kiedykolwiek do tego wrócę, ale jakoś ciągnie wilka do lasu he, he. Czwarty numer będzie zwierał wywiady z: DYING FETUS, DARK FUNERAL, VADER, DEVILYN, NEOLITH, YATTERING, DISLOYAL, DAMNABLE, MISTERIA i kilka innych. Ten numer będzie wydany starą metodą podziemną bez jakichś komputerowych upiękniaczy. Za to zawartość będzie zabijać. Pod względem merytorycznym będzie to z pewnością najlepszy numer jaki zrobiliśmy dotychczas.

- A jaka była reakcja ludzi (czytelników, jak i zespołów z którymi przeprowadzane były wywiady) na trzy pierwsze numery "Undertaker?
J: O jedynce nie wiem za wiele, ponieważ jej nie robiłem. Numer drugi natomiast jak na tamte czasy był nieźle wydany i przeważnie chwalono go. Jak na małą promocję i mój debiut rzszedł się nie najgorzej- w jakichś 130 egzemplarzach. Numer trzeci wydaliśmy wspólnie z Jarem pod nazwą Diabolic Undertaker. Ten numerek był naprawdę świetny! Ponad 50 stron ciekawych wywiadów, recenzji i artykułów... Niestety, miała być kolorowa wkładka - nie było, miała być drukarnia gratis - facet też się wycofał. Koszty ksera zabiły nas, a ja do tego miałem kłopoty finansowe. Dlatego też trójka była skazana na powolne konanie... Do teraz niektóre zespoły nie dostały ode mnie darmowej kopii (za co przepraszam), ale odbicie kilkunastu kopii prawie 60-cio stronicowego magazynu równało się dla mnie z bankructwem. Nie raz jeszcze ludzie ze znanych zespołów i pism mówią do mnie: "czego nie rozprowadzacie #3? To był taki zajebisty zin!". Mam nadzieję, że ominę te problemy przy okazji wydawania 4-go numeru.

- Podstawowy cel magazynu to...
J: Obecnie założeniem naszego pisma jest pisanie o rzeczach, zespołach interesujących nas lub o takich, które przysłały do nas swoje materiały. Oczywiście wytykamy też głupotę i prymitywizm. Jak więc widzisz robimy w tej chwili wszystko, co w jakiś sposób przykuwa naszą uwagę.

- Kiedy zrodziła się w Twojej głowie idea robienia zina? Jakie były początki?
J: Jak wspomniałem, nie robiłem pierwszego numeru Undertaker'a. Kiedy po wydaniu numeru pierwszego od Kok'a odeszli współpracownicy i został sam, zaproponowałem mu pomoc. Zawsze interesowało mnie podziemie i pełen zapału i ciekawości chciałem w jakiś sposób zgłębić wiedzę o nim. Początki były naprawdę ciekawe, kiedy jarałem się jak dzieciak z każdego otrzymanego listu, a jak była w nim jeszcze kaseta to już w ogóle sikałem w spodnie. Tak, to były piękne czasy...

- Wspominałeś ostatnio, że być może będziesz wkrótce grał w jakimś zespole, gdyż dostałeś kilka propozycji...
J: Tak, dostałem już kilka propozycji. W tej chwili rozpatruję jedną, ale nie chciałbym na razie nic mówić, ponieważ może to nie wypalić i wyjdę na głupka. Mogę Ci jedynie zdradzić, że jest to zespół z Krakowa. Jeśli coś z tego będzie, to usłyszysz mnie na jakiejś produkcji, może nawet będzie to płyta...

- Ok, na tym chyba zakończymy naszą rozmowę. Dziękuję za wywiad, pozdrawiam i życzę powodzenia. Tradycją, nie tylko w Multum In Parvo, jest, że ostatnie słowo należy do rozmówcy, tak czy chciałbyś coś powiedzieć na do widzenia?
J: Przede wszystkim również dzięki za wywiad! To naprawdę bardzo miłe, że jako człowiek nie związany z żadnym zespołem mogłem udzielić wywiadu i powspominać dawne czasy. Teraz, jako zwykły 'śmiertelnik' chciałbym powiedzieć, że denerwuje mnie, kiedy ludzie każdego muzyka, który nagrał jakąś lepszą płytę, okrzykują mianem niedostępnej gwiazdy. Każdy z takich muzyków to normalny człowiek, który też czuje zmęczenie, załamanie czy też ma ochotę na piwo, wódkę czy inne wino, a ludzie doklejają do nich etykietki. Są też tacy muzycy, którzy chorują na gwiazdorstwo, ale to już chyba temat na inną rozmowę...

Mariusz Stelągowski

- home - news - wywiady - recenzje - biografie - zdjęcia - liryki - mp3 - flyers - księga gości - linki - o nas - e-mail - kontakt -

Copyright © 1999 Mariusz Stelągowski