Były czasy, kiedy chodziło się do zatęchłych i ciasnych salonów gier, tylko po to aby wdać parę (może czasami paręnaście) złotych na zabawę z kulką. Automaty, w których walała się owa kulka nazywały się fliperami. Jednak już dawno wyszły one z obiegu. Teraz wszyscy amatorzy odbijania kulistych przedmiotów (jak to można zagmatwać definicję kulki) zabawiają się za darmo (no prąd nieco kosztuje) w swoich własnych domach, z czego wynikają same plusy: wygodniej, czyściej, a i bezpieczniej. Wiele firm komputerowych próbowało dostosować się do panujących trendów, starając się jak najwierniej odtworzyć prawdziwy fliper w swoich produktach (wyniki były różne). Ostatnimi czasy pojawiła się na rynku gra firmy Empire Interactive pt. Pro Pinball : Timeshock, której ta sztuka prawie się udała. Opisywaliśmy już tę grę w SS'50, aczkolwiek nie zaszkodzi małe przypomnienie kilku faktów. Po kolei więc: do dyspozycji mamy tylko jeden stół (autorzy stawiają na jakość nie na ilość); można ustawić w nim grafikę (do 1600 x 1200 x 16 mln. kolorów), liczbę bil, poziom trudności oraz kąt nachylenia stołu; dostępny jest interaktywny przewodnik po ciekawszych zagraniach; pełne statystyki z przebiegu rozgrywki; możliwość wyboru jednego z czterech rzutów (widoków) na stół; 30 kawałków muzycznych przygotowanych przez Jaka Burnsa i Bruca Foxtona; poza tym wszystko to co znajduje się w normalnym fliperze, czyli łapki, rampy, batony, bonusy i bardzo dużo różnokolorowych lampek. No dobra, poczytaliście (popisałem), a teraz czas zagrać.