Pierwsza część serii JOURNEYMAN nie przez przypadek przeszła do historii. Były to czasy, gdy dyski CD dopiero wchodziły na rynek, a tu od razu gra w doskonały sposób łącząca multimedialne efekty z wysoką grywalnością i przy okazji posiadająca intrygujący scenariusz, którego główny zarys opierał się na podróżach w czasie. Tu mała dygresja: scenariusz JOURNEYMAN do złudzenia przypominał ten z filmu "Strażnik czasu" z Van Dammem, przy czym gra ukazała się dużo wcześniej przed filmem: czyżby reżyser grywał w gry komputerowe? Bohaterem wszystkich trzech części jest Gage Blackwood, agent tajnej rządowej instytucji zajmującej się podróżami w czasie i stojącej na straży continuum czasowego: Temporal Security Agency. W trzeciej odsłonie odkrywa on, że jego wróg z części poprzedniej - Agent nr 3, który zapragnął wykorzystywać prace agencji dla własnych korzyści - wciąż żyje i po raz kolejny trzeba będzie ukrócić jego ponadczasowe psoty. To jednak tylko początek - zaraz potem pojawiają się wątki wielokroć bardziej dramatyczne. Blackwood trafia na ślady ślady zaginionych c`ywilizacji, w tym Atlantydy. Jednocześnie pojawia się nowe i całkowicie niespodziewane zagrożenie: obca rasa planuje inwazję na Ziemię. Czy Blackwoodowi uda się uratować rodzimą planetę przed zagładą? Co do tego nie możemy mieć chyba wątpliwości ;) ... Nowością jest strój noszony przez Blackwooda - potrafi on zmieniać kształty, dając naszemu bohaterowi możliwość przeobrażania swego wyglądu stosownie do otoczenia, co będzie często konieczne do uzyskania nawet podstawowych informacji. Poza tym w czasie gry wspomagać nas będzie sztuczno-inteligentny komputer Arthur, w którego pamięci znajdują się przydatne informacje historyczne, a do tego sprzęcik ów potrafi niekiedy pomóc przy rozwikływaniu szczególnie przykrych zagadek. Przyznać trzeba, że z całym swym graficznym splendorem i tradycyjnie już doskonałym scenariuszem, JOURNEYMAN 3 jest bardzo smakowicie zapowiadająca się przygodówką.