|
Czy
rock and roll jeszcze ┐yje? Kto jest najlepszym
gitarzyst▒ na ╢wiecie?
Od czego s▒ uzale┐nieni Borysewicz i Panasewicz? Czy
czuj▒ siΩ muzycznymi dinozaurami? Jaka jest najnowsza
p│yta LADY PANK? Odpowiedzi na te i inne pytania mia│am
otrzymaµ od Jana Borysewicz i Janusza Panasewicza,
jednak zdawa│o siΩ, ┐e spotkanie z nimi nie dojdzie do
skutku. Pierwszy termin zosta│ odwo│any, drugi
r≤wnie┐... Ostatecznie spotkali╢my siΩ dopiero za
trzecim podej╢ciem w warszawskim hotelu
"Marriott". Na spotkanie przyszli: jan
Borysewicz wraz z ┐on▒ oraz Janusz Panasewicz - solo.
Rozmawia Marta Szelichowska-Kziniewicz.
Czy rzeczywi╢cie jeste╢cie ostatnim
rockandrollowym zespo│em w Polsce?
Janusz Panasewicz
- Jest jeszcze parΩ innych rockandrollowych kapel, nie
jeste╢my chyba ostatni, ale kiedy wczoraj pu╢ci│em
koledze nasz▒ najnowsz▒ p│ytΩ, powiedzia│, ┐e w
zasadzie nikt ju┐ dzisiaj tak nie gra...
Jan
- A ja zgadzam siΩ z tym, ┐e jeste╢my ostatnimi
rockandrollowc- mi... Jest wiele stron rockandrollowego
┐ycia, ale nie wyobra┐am sobie, ┐eby rockandrollowiec
nie pi│ alkoholu, chyba ┐e zdrowie mu na to nie
pozwala... By│ taki jeden zesp≤│
"rockandrollowy", kt≤ry siΩ rozpad│... Nie
bΩdΩ wymienia│ jego nazwy, ale mam nadziejΩ, ┐e
wszyscy domy╢laj▒ siΩ, o kogo chodzi. Kiedy╢
wystΩpowali╢my na wsp≤lnej trasie i spyta│em siΩ
jednego z nich: "Stary napijemy siΩ po jakim╢
│yskaczu?" A on m≤wi:"Nie, ja w og≤le nie
pijΩ alkoholu..." Ja m≤wiΩ: "Jak to, grasz
na gitarze w kapeli rockandrollowej i nie pijesz
alkoholu? To twoja kapela d│ugo nie poistnieje..."
I rzeczywi╢cie - wkr≤tce siΩ rozpadli... Mo┐e to nie
jest dobre, ale muzyk rockandrollowy, taki jak my, jest
zmuszony do specyficznego trybu ┐ycia. Grasz w klubach,
na du┐ych spΩdach, wszΩdzie jest pe│no dymu, ludzie
s▒ nakrΩceni piwem i po prostu nie jeste╢ w stanie
wej╢µ w to na trze╝wo. Czasami mnie to boli, czasami
zdrowie mi siada, bo gra siΩ po kilkana╢cie koncert≤w
w ci▒gu miesi▒ca... Na przyk│ad w maju zagramy
osiemna╢cie koncert≤w - to bardzo du┐o. Takie trasy
grali╢my w naszych najlepszych czasach - to
najpewniejszy dow≤d na to, ┐e ludzie chc▒ ci▒gle
ogl▒daµ rockandrollowy Lady Pank. Najbardziej
niesamowite jest to, ┐e prze┐yli╢my ju┐ takie trasy i
dalej mamy na nie si│Ω. Kiedy╢ grali╢my po trzysta,
czterysta koncert≤w w roku... Czasami po r≤┐nych
ekscesach pojawiaj▒ siΩ uszczerbki na zdrowiu, ale
kiedy dochodzΩ do siebie, zn≤w nie wyobra┐am sobie
innego trybu ┐ycia. Nie bΩdΩ m≤wi│, ┐e to jest jak
narkotyk, bo to oklepane stwierdzenie, ale rock nad roll
wci▒ga jak wir. Nie tylko sama muzyka, same koncerty,
ale te┐ otoczka tego wszystkiego.
Czy Waszym zdaniem nowe style muzyczne
wypieraj▒ muzykΩ rockow▒?
Janusz -
My╢lΩ ┐e one s▒ po prostu bardziej lansowane, ale to
siΩ zmieni. Wszystkie nowe trendy odci▒gaj▒ uwagΩ
ludzi od rock and rolla na dwa, trzy lata, a potem
wszystko wraca do ╝r≤de│ - zawsze tak by│o i bΩdzie.
Przecie┐ na stadionach nie graj▒ w tej chwili nowe
zespo│y, tylko Rolling Stonesi. Nowi wystΩpuj▒ w
salach, przed dwoma tysi▒cami ludzi. Na jesieni
ubieg│ego roku by│em na koncercie Stones≤w w Chicago -
to by│o niesamowite. Byli tam ludzie w bardzo r≤┐nym
wieku, od dzieciak≤w do czterdziestolatk≤w, i wszyscy
╢wietnie siΩ bawili. Stonesi w doskona│ej formie, dali
znakomity trzygodzinny show. Oni nie graj▒ dla
pieniΩdzy, bo pieni▒dze ju┐ maj▒. Oni po prostu
umarliby, gdyby nie mogli graµ.
Jan
- I my jeste╢my w takiej samej sytuacji, naprawdΩ...
Janusz
- My musimy graµ...
Jan
- Zawsze m≤wi│em, ┐e gdybym mia│bym tylko odcinaµ
kupony od starych hit≤w Lady Pank musia│ bym strzeliµ
sobie w │eb. My musimy graµ, bo ja sobie nie wyobra┐am
innego ┐ycia. Powiedzia│em p≤│ roku temu mojej
┐onie, ┐e rezygnujΩ, ┐e pogram jeszcze p≤│ roku i
koniec... Ona obserwowa│a mnie przez miesi▒c, nie
mog│em sobie w domu znale╝µ miejsca...
Chyba mu wtedy nie uwierzy│a╢?
Patrycja
- S│yszΩ to po ka┐dej d│u┐szej trasie...
Jan
- Bo ka┐dy potrzebuje odre- agowania. W ko±cu zawsze
dochodzΩ do wniosku, ┐e bez muzyki nie dam rady.
ParΩ lat temu m≤wili╢cie, ┐e nie
czujecie siΩ dinozaurami polskiej sceny. Czy to siΩ
zmieni│o?
Jan
- Dinozaury ju┐ dawno wymar│y, wiΩc o co chodzi? A my
przecie┐ jeste╢my w dobrej formie, paru m│odych
ch│opak≤w przegra│oby z nami w przedbiegach...
Stones≤w nazywaj▒ dinozaurami...
Janusz
- Dla mnie oni s▒ wieczni i wielcy...
Jan
- Dinozaury nie ┐yj▒, a my ┐yjemy i dop≤ki ┐yjemy,
dzia│amy. Gdyby╢my wychodzili na scenΩ bez si│y,
zmΩczeni, odgrzewali dawne klimaty, bez przekonania do
tego, co robimy, by│oby to ubli┐aj▒ce dla nas samych.
Teksty o "dinozaurach" to tylko dziennikarskie
sformu│owania. Gram na gitarze piΩtna╢cie lat i co
zadziwiaj▒ce, zdarza siΩ jeszcze, ┐e jaki╢ kole╢
napisze w gazecie, ┐e Janek nie umie graµ na gitarze...
To niesamowite. Jak mo┐na tak napisaµ? Przecie┐ ja
gram najlepiej na ╢wiecie! Sam mogΩ uznaµ, ┐e nie
umiem graµ na gitarze, ale nie mo┐e tego zrobiµ
dziennikarz. Kiedy Richards wyda│ solow▒ p│ytΩ,
przeczyta│em w "Non Stopie", ┐e to chujowa
p│yta... Ja mam okre╢lony stosunek do dziennikarzy. Z
tob▒ mi siΩ akurat przyjemnie rozmawia, ale jak kto╢
mi siΩ nie podoba, jak zaczyna mΩdziµ, czepia siΩ
czegokolwiek, zadaje g│upie, zakompleksione pytania, po
prostu wyrzucam go z garderoby i koniec. Niech cz│owiek
idzie, niech siΩ wyleczy i niech potem zada mi konkretne
pytanie. Taki ju┐ jestem...
Hmm...
Janusz
- Oczywi╢cie, ludziom mo┐e siΩ co╢ podobaµ albo nie.
Wed│ug mnie nasza ostatnia p│yta jest znakomita i
zawsze bΩdzie dla mnie wa┐na. Wiem o czym pisa│em, w
jakim by│em stanie i nikt nie mo┐e mi napisaµ, ┐e to
jest z│e...
Jan
- Bo z grzywy...
Janusz
- Nie mo┐e sobie napisaµ, co chce, tylko mnie to nie
interesuje...
Jan
- Ostatnio rozmawia│em ze Staszkiem Zybowskim o tym, ┐e
nam zjadliwe dziennikarstwo nie mo┐e ju┐ zrobiµ
krzywdy. Mamy swoje lata, sami potrafimy spojrzeµ na
siebie krytycznie, wyci▒gn▒µ wnioski z b│Ωd≤w.
Natomiast krytykowanie przez dziennikarzy m│odych kapel
jest bez sensu - ich trzeba g│askaµ... Jak m│ody
cz│owiek ma stan▒µ na scenie i z podniesion▒ g│ow▒
walczyµ o siebie? Je╢li wszΩdzie dostaje w │eb i w
ka┐dej gazecie pisz▒, ┐e on jest kiepski, to po prostu
nie wytrzymuje... A w tym kraju istnieje tylko krytyka.
M│odzi ludzie, kiedy dostaj▒ po nosie, trac▒ wiarΩ we
w│asne si│y. Te┐ kiedy╢ cierpia│em z tego powodu,
ale teraz mnie to absolutnie nie obchodzi. Znam swoj▒
warto╢µ, wiem, na co mnie staµ...
Jeste╢ liderem zespo│u. Czy potrafi│by╢
odnale╝µ siΩ w grupie, w kt≤rej decyzje podejmowane
by│yby demokratycznie?
Jan
- Przez wiele lat pr≤bowa│em do czego╢ takiego
doprowadziµ. Kiedy╢ zaproponowa│em Markowi Surzynowi i
Krzy╢kowi ªciera±skiemu, ┐eby╢my razem zrobili
dobr▒ muzykΩ. Chodzi│o o to, ┐eby dogadaµ siΩ
samymi d╝wiΩkami. Nic z tego nie wysz│o - nagrali╢my
dwie ta╢my, zrobili╢my du┐o pr≤b, ale byli╢my zbyt
zajΩci, by to ci▒gn▒µ. Nie mam ci╢nienia, ┐eby co╢
ludziom narzucaµ. Na szczΩ╢cie maje melodie s▒
naprawdΩ dobre, co potwierdzaj▒ koledzy. Wci▒┐
proponujΩ, ┐eby ka┐dy z nich co╢ skomponowa│,
zachΩcam, ┐eby╢my razem wsp≤lnie pokombinowali. Ale
nie mo┐e byµ tak, ┐eby pod moimi kompozycjami
podpisywali siΩ wszyscy. Chyba po raz pierwszy m≤wiΩ o
tym publicznie, ale p│ytΩ "Jacek i Placek"
nagrywa│em zupe│nie sam. Koledzy nie chcieli w og≤le
ze mn▒ graµ, bo mieli╢my wtedy mn≤stwo koncert≤w z
Lady Pank. Wszyscy pojechali na wakacje. Wzi▒│em »uka,
zapakowa│em ca│y sprzΩt, pojecha│em do Tonpressu i
zagra│em wszystko - na klawiszach, na perkusji, na
basie, na gitarze. Ja nagra│em ca│▒ muzykΩ, a
podpisany by│ zesp≤│...
Czy w latach 80. Trudniej by│o byµ
rockandrollowcem?
Jan
- S│uchaj, nic siΩ nie zmieni│o. Powstaje tylko
wiΩcej wie┐owc≤w...
A kwestia wolno╢ci?
Jan
- Ja zawsze dysponowa│em sob▒, czy my╢lisz, ┐e w
latach 80. Nie by│em wolny? Wtedy te┐ mnie by│o staµ
na to, ┐eby kupiµ mieszkanie, tylko ┐e ja kupowa│em
samochody i rozpija│em wszystkie pieni▒dze... Niczego
nie ┐a│ujΩ. By│em wolny i jestem wolny, w moim ┐yciu
nic siΩ nie zmieni│o. Niezale┐nie od systemu, ja ca│y
czas wychodzΩ na scenΩ z gitar▒, ca│y czas gram i
ludzie przychodz▒ na koncerty.
Janusz -
Je╢li masz co╢ do powiedzenia ludziom, robisz to
niezale┐nie od systemu. Zmieniaj▒ siΩ rzeczy
przyziemne - jest wiΩcej hoteli i przydro┐nych budek, w
kt≤rych mo┐esz zje╢µ...
Jan
- WiΩcej MacDonald≤w.
A show biznes?
Janusz
- O tak, tu s▒ du┐e r≤┐nice. Promocje p│yt s▒ inne
ni┐ kiedy╢. Wtedy by│o jedno radio - dawa│e╢
piosenkΩ do Tr≤jki i ca│a Polska j▒ s│ysza│a. W tej
chwili trzeba trzech miesiΩcy, ┐eby utw≤r zosta│
wylansowany, trzeba je╝dziµ na press tour:
A czy prawda, ┐e kiedy╢ kupowali╢cie
swoje sceniczne stroje na bazarze w Rembertowie?
Jan
- Bywa│o ╢miesznie, bo wysy│a│em kolegΩ, ┐eby
sprawdzi│ cenΩ. Kurtka sk≤rzana, kt≤ra kosztowa│a
cztery tysi▒ce z│otych, dla mnie po piΩtnastu minutach
kosztowa│a osiem. Podbija│em ceny swoj▒ osob▒.
Janusz
- To by│y prywatne budy. Ludzie my╢leli, ┐e mamy nie
wiadomo ile pieniΩdzy, wiΩc podbijali stawki.
Jan
- Przez wiele lat uznawani byli╢my przez fan≤w za
najlepiej ubran▒ kapelΩ. Ludzie pytali nas sk▒d mamy
takie ubrania? PamiΩtam, ┐e mia│em fajn▒ koszulΩ z
mapami - ukrad│y mi j▒, czy raczej zabra│y na
pami▒tkΩ fanki.
Kiedy z angielska wersj▒ p│yty wydanej
przez MCA wyruszyli╢cie na podb≤j Ameryki, prasa
pisa│a, ┐e zesp≤│ Lady Pank nie wytrzyma│ tempa
promocji...
Jan
- Wtedy nie nadawali╢my siΩ do tego, zreszt▒ nawet
teraz nie zgodzi│bym siΩ, ┐eby taka kapelΩ jak Lady
Pank ustawiµ w ameryka±skiej firmie. Polskie kapele nie
s▒ przygotowane psychicznie do takiej pracy.
Pojechali╢my tam na dwa tygodnie i dali╢my trzysta
sze╢µdziesi▒t wywiad≤w. Spali╢my po trzy, cztery
godziny dziennie, a wieczorem wozili nas do studia. To
by│a straszna har≤wa - brakowa│o nam w│a╢nie
wolno╢ci. Narzucano nam, co mamy robiµ, jak siΩ
ubieraµ. Wo┐ono nas do fryzjera i to mnie gniot│o.
My╢lΩ ┐e w│a╢nie dlatego do dzisiaj nie
zwi▒zali╢my siΩ z ┐adn▒ du┐▒ wytw≤rni▒. Je╢li
chcesz stan▒µ na szczycie, to musisz siΩ
podporz▒dkowaµ, a nam jest ciΩ┐ko podporz▒dkowaµ
siΩ czemukolwiek. Dlatego nasza wolno╢µ jest
niezmienna.
Jak wygl▒da│a praca nad Wasz▒ now▒
p│yt▒ "úowcy g│≤w".
Jan Borysewicz -
W naszym zespole zawsze jest tak, ┐e najpierw powstaje
muzyka, a potem teksty. Przy tej p│ycie du┐o czasu
po╢wiΩcili╢my na pr≤by. Przy p│ycie
"MiΩdzyzdroje" nie by│o ani jednej pr≤by.
Skomponowa│em wtedy utwory, Panas napisa│ teksty i
ch│opaki na dwa tygodnie przed wej╢ciem do studia
dostali po kasecie demo. Nauczyli siΩ materia│u z
ta╢my. Byµ mo┐e dlatego p│yta nie mia│a energii i
doszed│em do wniosku, ┐e teraz nie mo┐na tak zrobiµ.
Tym razem wszystko by│o wcze╢niej ustalone. Na
p≤│tora miesi▒ca przed wej╢ciem do studia robili╢my
codzienni pr≤by i od pierwszego marca weszli╢my do
studia. Nasi m│odsi koledzy dojrzeli ju┐ do tego, ┐eby
fajnie bawiµ siΩ muzyk▒.
Kto jest autorem materia│u?
Jan
- Dwa teksty napisa│ Jacek Skubikowski, jeden utw≤r
jest dzie│em Andrzeja úabΩdzkiego, naszego nowego
gitarzysty...(to znaczy nowego ju┐ od czterech lat).
ResztΩ tekst≤w napisa│ Panasewicz, a ja u│o┐y│em
muzykΩ. Jest jeszcze jeden utw≤r instrumentalny,
"Dla Alicji", kt≤ry jest zadedykowany mojej
ma│ej c≤reczce. Proponowa│em, ┐eby ka┐dy z
cz│onk≤w zespo│u napisa│ po jednym utworze... Jedynie
Andrzej zrobi│ naprawdΩ dobry utw≤r - "Ma│y
rastaman". Kiedy go nagrywali╢my, wynik│a do╢µ
dziwna sprawa. Okaza│o siΩ, ┐e Janusz Panasewicz nie
mo┐e nagraµ wokalu, bo jest dla niego za wysoki...
Spyta│em Andrzeja, czy przypadkiem nie ustala│ tonacji
ze swoim wokalist▒. Okaza│o siΩ, ┐e nie... Janusz
mia│ du┐y problem z wyci▒gniΩciem tych g≤r i w
ko±cu ja za╢piewa│em zwrotki. Nie mam takiej skali
g│osu jak Panas, ale to by│a maja tonacja. W ch≤rkach
za╢piewali╢my wszyscy, a rapowa│ Kuba Jab│o±ski
(perkusista - przyp. red.).
Czy jeste╢ zadowolony z efektu Waszej
pracy?
Jan
- Utwory z nowej p│yty s▒ pozornie proste, ale
zawieraj▒ bardzo du┐e zmiany rytmiczne. Ch│opaki
musieli ograµ ten materia│, zapoznaµ siΩ z nim, ┐eby
wiedzieµ dok│adnie, o co mi chodzi. Wiele rzeczy
zostawi│em sobie do dogrania w studiu. Nigdy nie gra│em
i nadal nie gram sol≤wek na pr≤bach. DziΩki temu nasze
utwory s▒ bardzo ╢wie┐e, a sol≤wki grane w│a╢nie na
┐ywo. Nagrywa│em je za pierwszym czy za drugim
podej╢ciem. Gram bardzo szybko, improwizujΩ. Czasami
wolΩ, ┐eby na p│ycie zosta│a jaka╢ ma│a pomy│ka,
ale ┐eby ju┐ nic nie powtarzaµ i dziΩki temu
zachowujΩ energiΩ.
Potem zastanawiali╢my siΩ, kt≤ry numer lansowaµ jako
pierwszy. Panas sugerowa│ aby wybraµ co╢ nowoczesnego.
Ja nie wiem co to znaczy "nowoczesny numer", ja
nie chcΩ graµ nowocze╢nie. Nie bΩdziemy graµ takiej
muzyki na jak▒ teraz jest popΩd, by│o by to
oszukiwanie samych siebie i naszych fan≤w. Nie mo┐na
robiµ niczego na si│Ω. Ta p│yta jest bardzo dobra,
bardzo rockowa, bardzo dojrza│a -m≤wiΩ g│≤wnie o
sobie - zagra│em bardzo dobre sol≤wki. ªwietnie
zagra│ Kuba Jab│o±ski, nasz perkusista, kt≤ry ca│y
czas robi du┐e postΩpy, idzie do przodu.
Czy historia Lady Pank by│aby dobrym
materia│em na ksi▒┐kΩ?
Jan
- Bardzo dobrym - w naszym ┐yciu wydarzy│o siΩ du┐o
rzeczy komediowych, tylko, p≤ki my ┐yjemy, lepiej ┐eby
ca│ej historii nikt nie us│ysza│. Mamy naprawdΩ wiele
rzeczy do opowiedzenia, ale nie chcia│bym, ┐eby ludzie
us│yszeli tΩ masΩ brud≤w. Trzeba by wielu osobom
zrobiµ przykro╢µ, a ja bym tego nie chcia│. Chcemy
natomiast zrobiµ taki materia│, jak Rolling Stonesi,
The Police czy Beatlesi. Chcemy wydaµ album z │adnymi
zdjΩciami, nutami, z histori▒ zespo│u, z paroma tylko
pikantnymi anegdotami. My╢lΩ, ┐e taka ksi▒┐ka uka┐e
siΩ pod koniec roku. Sam j▒ przygotowujΩ.
Skandalizuj▒ce opowie╢ci powinny ukazaµ siΩ dopiero
wtedy, kiedy kapeli ju┐ nie ma.
Jakie inne pomys│y czekaj▒ jeszcze na
realizacjΩ?
Janusz -
Chcia│bym nagraµ solowa p│ytΩ. Koledzy z r≤┐nych
kapel - Perkoz z T.Love, Sygitowicz, Piotrek Nalepa -
przynosili mi ostatnio r≤┐ne numery. Na razie tych
piosenek nie tykam, le┐▒ sobie i tylko raz na pewien
czas ich s│ucham.
Jan
- Mo┐e ja ci wrzucΩ jaki╢ kawa│ek? Rozmawiali╢my o
tym, ┐e najlepiej by│oby, gdyby╢my tΩ p│yte zrobili
razem, ale to znowu by│oby Lady Pank... Bez sensu.
Janusz - No w│a╢nie - chce ┐eby
to by│o co╢ kompletnie innego. MuszΩ to sobie jeszcze
przemy╢leµ i - oczywi╢cie - znale╝µ czas. Mo┐e
jesieni▒?
Jan
- U mnie natomiast zawsze pojawia siΩ co╢ nowego. Mam o
tyle dobr▒ sytuacjΩ, ┐e raz na pewien czas nagrywam
solow▒ p│ytΩ i w ten spos≤b kontynuuje swoje
poszukiwania. CieszΩ siΩ, ┐e mam tak▒ mo┐liwo╢µ,
poniewa┐ przez lata wkurza│em siΩ, ┐e utw≤r
"Mniej ni┐ Zero" uwa┐any jest za maj▒
najlepsz▒ kompozycjΩ... Mo┐e jest on numerem
sztandarowym dla kapeli, ale wed│ug mnie nie jest moim
najwiΩkszym osi▒gniΩciem kompozy-torskim. Jestem
wkurzony, ┐e na koncertach wszyscy krzycz▒: "Mniej
ni┐ Zero"... Czy to jest w│a╢nie szczyt moich
mo┐liwo╢ci? Ci▒gle szukam czego╢ innego... Te
poszukiwania bΩd▒ trwa│y zawsze, a┐ nagramy p│ytΩ
┐ycia. A wtedy pojawi siΩ problem, co dalej?
|
|