Akustycznie "Ma│a wojna"

Fotka 12,2 kbFotka 15,6 kb

á1. Rozbitkowie. á10. M│ode or│y.
á2. Mniej ni┐ zero. á11. Wilcze stado.
á3. Ma│a wojna. á12. Zabiµ strach.
á4. Marchewkowe pole. á13. PokrΩci│o mi siΩ w g│owie.
á5. Zamki na Piasku. á14. Wci▒┐ bardziej obcy.
á6. Vademecum skauta. á15. Zawsze tam gdzie Ty.
á7. Kryzysowa narzeczona. á16. Ta±cz g│upia ta±cz.
á8. Minus 10 w Rio. á17. Na co komu dzi╢.
á9. Zostawcie Tytanica.  

 

Powr≤t do strony g│≤wnej Powr≤t do dyskografii

  • Jan Borysewicz - guitar-martin acoustic Krzysztof Kieliszkiewicz - bass-oscar schmidt acustic

    Janusz Panasewicz - vocal Andrzej úabΩdzki - guitar-ovation acustic Kuba Jab│o±ski - zildjiam cymbals

    áRealizacja nagrania: Micha│ Targowski, Barbara Paw│owska

    Redakcja nagrania: Jan Targowski, Maciej Pilarczyk

    Koncert odby│ siΩ 17 grudnia 1994r. W Studiu S-1 Radia ú≤d╝ S.A.

    Transmitowany by│ przez Radio ú≤d╝ S.A. i Program 2 TVP


  • 1. Rozbitkowie.

    Kochanie powiedz mi, ┐e mieszkasz na ulicy
    Jest p≤╝no, kiedy idziesz spaµ
    NaprawdΩ powiedz mi, nikt przecie┐ nas nie s│yszy
    W hotelach nie ma dla nas miejsc

    Ta±cz▒ na g│owie - rozbitkowie
    Lec▒ do g≤ry, lec▒ w d≤│
    Ta±cz▒ Bogowie, co im powiesz
    W parku na │awce dobrze im

    P≤jdziemy sobie gdzie╢ jak starzy lunatycy
    ButelkΩ wina mam, ogrzejemy siΩ
    Ja przecie┐ dobrze wiem, potrzeba ci s│odyczy
    Ostatni▒ bramΩ zamkn▒│ nocny str≤┐

    Ta±cz▒ na g│owie - rozbitkowie
    Lec▒ do g≤ry, lec▒ w d≤│
    Ta±cz▒ Bogowie, co im powiesz
    W parku na │awce dobrze im

    Kiedy dotykasz mnie nic wiΩcej siΩ nie liczy
    I nie m≤w nic - dobrze jest jak jest
    Zabierasz tylko p│aszcz i trochΩ tajemnicy
    Jest wtorek - zrywam siΩ ze snu

    Ta±cz▒ na g│owie - rozbitkowie
    Lec▒ do g≤ry, lec▒ w d≤│
    Ta±cz▒ Bogowie, co im powiesz
    W parku na │awce dobrze im

    Ta±cz▒ na g│owie - rozbitkowie
    Lec▒ do g≤ry, lec▒ w d≤│
    Ta±cz▒ Bogowie, co im powiesz
    W parku na │awce dobrze im

     

     


     

    2. Mniej ni┐ zero.

    O, O, O, O
    O, O, O, O
    O, O, O, O
    O, O, O, O

    My╢lisz mo┐e ┐e wiΩcej co╢ znaczysz
    Bo masz rozum, dwie rΩce i chΩµ
    Twoje miejsce na ziemi t│umaczy
    Zaliczona matura na piΩµ

    S▒ tacy - to nie ┐art
    Dla kt≤rych jeste╢ wart

    Mniej ni┐ zero
    Mniej ni┐ zero
    Mniej ni┐ zero
    Mniej ni┐ zero
    O, O, O, O

    Zawodowi macherzy od losu
    Specjali╢ci od ╢piewu i mas
    Choµby╢ nie chcia│ i tak znajd▒ spos≤b
    Na swej wadze po│o┐▒ nie raz
    Choµ to fizyce w brew
    Wskaz≤wka cofa siΩ

    Mniej ni┐ zero
    Mniej ni┐ zero
    Mniej ni┐ zero
    Mniej ni┐ zero
    O, O, O, O
    O, O, O, O
    O, O, O, O
    O, O, O, O

    My╢lisz mo┐e ┐e wiΩcej co╢ znaczysz
    Bo masz rozum, dwie rΩce i chΩµ
    Twoje miejsce na ziemi t│umaczy
    Zaliczona matura na piΩµ

    S▒ tacy - to nie ┐art
    Dla kt≤rych jeste╢ wart

    Mniej ni┐ zero
    Mniej ni┐ zero
    Mniej ni┐ zero
    Mniej ni┐ zero
    O, O, O, O
    O, O, O, O
    O, O, O, O
    O, O, O, O

    Mniej ni┐ zero
    Mniej ni┐ zero
    Mniej ni┐ zero
    Mniej ni┐ zero
    O, O, O, O
    O, O, O, O
    O, O, O, O
    O, O, O, O
    O, O, O, O

     


     

    3. Ma│a wojna.

    Anio│owie je╢li tylko s▒
    Kryj▒ siΩ w metalowych bunkrach
    Takie listy szybko dr▒
    Chc▒ mnie dzi╢, chc▒ mnie widzieµ jutro

    Paru kumpli ju┐ tam jest
    M≤wi▒, ┐e krzy┐yk piecze w usta
    Nauczeni nie baµ siΩ
    Tylko co╢ nie pozwala usn▒µ

    Zawsze i╢µ - rozkaz, kt≤ry mam we krwi
    Ma│▒ wojnΩ w sobie mieµ
    Z ka┐dym z was walczyµ do utraty tchu
    I bez z│≤w...

    MogΩ zwaliµ ciebie z n≤g
    Wrogu m≤j, co wykrzywiasz usta
    Nie przepraszaj, tylko wsta±
    Nigdy ju┐ nie zobaczysz lustra

    Ludzie s▒ po to, ┐eby ┐yµ i ta±czyµ
    Ludzie s▒ po to, ┐eby mogli walczyµ
    Ludzie s▒ i nie bΩd▒ nigdy lepsi
    Ludzie s▒...

    Tacy s▒
    Kto╢ zap│aci│ za tw≤j b≤l
    Za szampana │yk
    Od tej chwili bΩdziesz m≤j
    Nie odwracaj siΩ
    Patrz mi w oczy, patrz

    Ludzie s▒ to, ┐eby ┐yµ i ta±czyµ
    Ludzie s▒ po to, ┐eby mogli walczyµ
    Ludzie s▒ i nie bΩd▒ nigdy lepsi
    Ludzie s▒...

    Ludzie s▒ to, ┐eby ┐yµ i ta±czyµ
    Ludzie s▒ po to, ┐eby mogli walczyµ
    Ludzie s▒ i nie bΩd▒ nigdy lepsi

    Ludzie s▒ nie bΩd▒ nigdy lepsi
    Ludzie s▒ nie bΩd▒ nigdy lepsi
    Ludzie s▒ nie bΩd▒ nie, nie bΩd▒ nie
    Nie bΩd▒ nie, nie, nie
    Nie bΩd▒ nie, nie nie, nie nie

     

     


     

    4. Marchewkowe pole.

    Marchewkowe pole ro╢nie wok≤│ mnie
    W marchewkowym polu jak warzywo tkwiΩ
    G│ow▒ na d≤│ zakopane niczym stru╢
    Chcesz mnie spotkaµ, g│owΩ obok w ziemiΩ wpu╢µ

    Wszystko siΩ mo┐e zdarzyµ
    Wszystko siΩ mo┐e zdarzyµ

    Marchewkowe o ogrodzie miewam sny
    W marchewkowym stanie jest najlepiej mi
    RosnΩ sobie do│em g│owa g≤r▒ naµ
    Kto mi powie co siΩ jeszcze mo┐e staµ

    Wszystko siΩ mo┐e zdarzyµ
    Wszystko siΩ mo┐e zdarzyµ
    Wszystko siΩ mo┐e zdarzyµ
    Wszystko siΩ mo┐e zdarzyµ

    Wszystko siΩ mo┐e zdarzyµ
    Wszystko siΩ mo┐e zdarzyµ
    Wszystko siΩ mo┐e zdarzyµ
    Wszystko siΩ mo┐e zdarzyµ

     

     


     

    5. Zamki na piasku.

    Jeste╢ idolem
    Wielbi ciΩ t│um
    Gdzie siΩ pojawisz s│ychaµ
    Zdumionych g│os≤w szum
    W porannej prasie widzisz
    Codziennie swoj▒ twarz
    Z mo┐nymi tego ╢wiata
    O wielkie stawki grasz

    Zamki na piasku
    Gdy pe│no w szkle
    Poranna witaj zmiano
    To ┐ycie twe

    Idziesz ulic▒
    U╢miechasz siΩ
    Skonstruowa│e╢ bombΩ
    Skondensowan▒ ╢mierµ
    Znasz datΩ i godzinΩ
    Gdy ╢wiat siΩ zacznie baµ
    Policja wszystkich kraj≤w
    Rysopis tw≤j chce znaµ

    Zamki na piasku
    Gdy pe│no w szkle
    Poranna witaj zmiano
    To ┐ycie twe
    To ┐ycie twe
    To ┐ycie twe

    Ta╢ma krΩci siΩ
    Ty stoisz przy niej
    Jeste╢ pionkiem w grze
    K≤│kiem w maszynie
    »yjesz w zamkach po╢r≤d chmur
    Na ich wie┐ach
    Nie chc▒c wiedzieµ ani czuµ
    Dok▒d zmierzasz

    Zamki na piasku
    Gdy pe│no w szkle
    Poranna witaj zmiano
    To ┐ycie twe
    To ┐ycie twe
    To ┐ycie twe

    Zamki na piasku
    Gdy pe│no w szkle
    Poranna witaj zmiano
    To ┐ycie twe

    Zamki na piasku
    Gdy pe│no w szkle
    Poranna witaj zmiano
    To ┐ycie twe
    To ┐ycie twe
    To ┐ycie twe

     

     


    6. Vademecum skauta.

    Nie pamiΩtam od kiedy
    Tak mnie nagle pokocha│ ╢wiat
    Wyci▒gaj▒c wci▒┐ z biedy
    Ca│▒ masΩ bezcennych rad
    Ci▒gle kto╢ mnie poucza
    Z r≤┐nych ambon i z r≤┐nych stron
    Stale w uszach mi buczy
    Jednostajny, piskliwy ton

    Szanuj czas i pieni▒dz
    ZΩby myj, zbieraj z│om
    Dobry b▒d╝ dla zwierz▒t
    One te┐ kochaµ Ciebie chc▒

    No╢ garnitur w niedzielΩ
    Nie rwij jab│ek z nie swoich drzew
    B▒d╝ pokorny jak ciele
    Wygrasz wiΩcej gdy my╢lisz mniej

    Szanuj czas i pieni▒dz
    ZΩby myj, zbieraj z│om
    Dobry b▒d╝ dla zwierz▒t
    One te┐ kochaµ ciebie chc▒

    Nie ma dnia bez nauki od rana
    Nie ma szansy ucieczki do aut
    Trzeba │ykaµ to mas│o ma╢lane
    Honorowo jak skaut

    Ci▒gle gdzie╢ tam siΩ biedz▒
    Zawsze chΩtni by pianΩ biµ
    Tacy, co lepiej wiedz▒
    Jak wypada poprawnie ┐yµ

    Szanuj czas i pieni▒dz
    ZΩby myj, zbieraj z│om
    Dobry b▒d╝ dla zwierz▒t
    One te┐ kochaµ Ciebie chc▒

    Nie ma dnia bez nauki od rana
    Nie ma szansy ucieczki do aut
    Trzeba │ykaµ to mas│o ma╢lane
    Honorowo jak skaut

     

     


     

    7. Kryzysowa narzeczona.

    Mog│a╢ moj▒ byµ
    Kryzysow▒ narzeczon▒
    Razem ze mn▒ piµ
    To co nam tu nawa┐ono
    Mog│a╢ moj▒ byµ
    Przy zg│uszonym odbiorniku
    A┐ po blady ╢wit
    S│uchaµ nowin i uderze±
    Gaz
    Nie jeden raz
    Nie jeden raz
    Nie jeden raz

    Mog│a╢ byµ ju┐ na dnie
    A nie by│a╢
    Nigdy nie dowiesz siΩ co straci│a╢

    Mog│a╢ moj▒ byµ
    Kryzysow▒ narzeczon▒
    Pomalutku ┐yµ
    Tak jak nam tu naznaczono
    Mog│a╢ moj▒ byµ
    Jako╢ ze mn▒ przebiedowaµ
    Zamiast ┐yczyµ mi
    Na poczt≤wce nie wiadomo sk▒d

    Weso│ych ╢wi▒t
    Weso│ych ╢wi▒t
    Weso│ych ╢wi▒t

    Mog│a╢ byµ ju┐ na dnie
    A nie by│a╢
    Nigdy nie dowiesz siΩ
    Co straci│a╢

    Mog│a╢ byµ ju┐ na dnie
    A nie by│a╢
    Nigdy, nigdy nie dowiesz siΩ, nie

    Weso│ych ╢wi▒t
    Weso│ych ╢wi▒t
    Weso│ych ╢wi▒t

    Mog│a╢ byµ ju┐ na dnie
    A nie by│a╢
    Nigdy nie dowiesz siΩ
    Co straci│a╢

    Mog│a╢ byµ ju┐ na dnie
    A nie by│a╢
    Nigdy, nigdy nie dowiesz siΩ

     

     


     

     

    8. Minus 10 w Rio.

    Co to za dom
    Mo┐e powie mi kto╢
    Jakim cudem siΩ znalaz│em w nim
    Wszystko tu jest, nawet dziecko i pies
    Tylko nie ma okien ani drzwi
    Nad g│ow▒ moj▒ kto╢ wyklei│ strop
    Gazetami sprzed dwudziestu lat
    Le┐▒c na wznak przed oczami mam
    Z ekspresiaka wci▒┐ nag│≤wki dwa

    Ech, du┐o bym da│
    Gdybym prawdΩ choµ zna│
    Ile czasu jestem w domu tym
    Gdzie╢ spoza ╢cian
    Gdy siΩ ws│uchaµ to gra
    Gitarowe solo Elvi Liee
    Dziecko ma rok
    D│ugie w│osy i wzrok
    Pokerzysty gdy zak│ada blef
    W pokoju psa taka cisza wci▒┐ trwa
    Jakby siΩ do skoku czai│ lew

    Minus 10 w Rio

    WiΩc co to za dom, mo┐e powie mi kto╢
    Ile czasu jestem w domu tym
    Gdzie╢ spoza ╢cian
    Gdy siΩ ws│uchaµ to gra
    Gitarowe solo Elvi Liee
    Dziecko ma rok
    D│ugie w│osy i wzrok
    Pokerzysty gdy zak│ada blef
    W pokoju psa taka cisza wci▒┐ trwa
    Jakby siΩ do skoku czai│ lew

    Minus 10 w Rio
    Minus 10 w Rio

     

     


     

    9. Zostawcie Tytanica.

    Ja wierzΩ, oni ta±cz▒ wci▒┐
    Oni ┐yj▒ swoim ┐yciem
    I dop│yn▒ tam gdzie chc▒
    I wierze w ich podwodny ╢wiat
    A orkiestra kt≤ra gra│a
    Do tej chwili gra

    PiΩkna aktorka
    Mierzy koliΩ sw▒
    Kelner siΩ potkn▒│
    Pada twarz▒ w tort

    Nieprawda, ┐e ju┐ nie ma ich
    Oni p│yn▒, tylko wolniej
    Tak jak wolno p│yn▒ sny
    I nieprawda, nie znajdziecie ich
    Tyle mil ju┐ przep│ynΩli
    Tyle przeta±czyli dni

    M│ody milioner
    Dzi╢ zakocha│ siΩ
    Bal ju┐ siΩ zacz▒│
    Wszyscy ta±cz▒, wiΩc
    Nie przerywajcie tego

    Zostawcie Tytanica
    Nie wyci▒gajcie go
    Tam ci▒gle gra muzyka
    A oni w ta±cu ╢ni▒

    PiΩkna aktorka
    M│ody milioner puka do jej drzwi
    Pozw≤lcie im ╢niµ

    Zostawcie Tytanica
    Nie wyci▒gajcie go
    Tam ci▒gle gra muzyka
    A oni w ta±cu ╢ni▒

    Niezatapialnie ╢ni▒
    Nieosi▒galnie ╢ni▒
    Nieosi▒galny, niezatapialny sen

    Zostawcie Tytanica
    Nie wyci▒gajcie go
    Tam ci▒gle gra muzyka
    A oni w ta±cu ╢ni▒

    Zostawcie Tytanica
    Nie wyci▒gajcie go
    Tam ci▒gle gra muzyka
    A oni w ta±cu ╢ni▒
    Niezatapialnie ╢ni▒

    Zostawcie Tytanica
    Zostawcie Tytanica
    Zostawcie Tytanica
    Zostawcie Tytanica

     


     

    10. M│ode or│y.

    Ona by│a wod▒ - a on brzegiem pustych pla┐
    Ma│e okrΩty - dzieci bez skaz
    Ona by│a sztormem a on deszczem kt≤ry spad│
    Dwoje na drodze - smaga│ ich wiatr

    Ona jak talizman - on jak ch│opiec co siΩ ba│
    Jak m│ode or│y - ta±cz▒c w╢r≤d ska│
    Nigdy nie wiedzieli czym to mo┐e sko±czyµ siΩ
    Byli tak dumni - nie znali siΩ

    Tak jak m│ode or│y...
    Tak jak m│ode or│y...
    Tak jak m│ode lwy
    Tak jak ja i ty - kochali siΩ

    Jak woda i ogie±, jak cnota i grzech
    Czasami tylko gubili siΩ
    Wci▒┐ nienasyceni - kt≤┐ m≤g│ z│apaµ taki lot
    Ci▒gle spragnieni, spragnieni bo:

    Tak jak m│ode or│y...
    Tak jak m│ode or│y...
    Tak jak m│ode lwy
    Tak jak ja i ty - kochali siΩ
    Kochali siΩ

    Czy widzisz tΩ zgrajΩ, tych ludzi te psy
    To polowanie, to nie s▒ ju┐ sny
    Ona by│a wod▒ - on wodΩ tΩ pi│
    Razem sp│oszeni - razem bez si│

    Tak jak m│ode or│y...
    Tak jak m│ode or│y...
    Tak jak m│ode lwy
    Tak jak ja i ty

    Tak jak m│ode or│y...
    Tak jak m│ode or│y...
    Tak jak m│ode or│y...
    Tak jak m│ode or│y...

     

     


    11. Wilcze stado.

    WstajΩ rano liczΩ siano
    Czy zosta│o mi na chleb
    Wczoraj w barze rabarbarze
    Zobaczy│em kumpli trzech

    By│o wino wiecz≤r p│yn▒│
    Fanki w szklanki la│y nam
    Po dw≤ch nocach w moich oczach
    Chi±sk▒ flagΩ jeszcze mam

    My╢lΩ sobie co ja zrobiΩ
    Nie mam si│y dzisiaj graµ
    ZdejmΩ spodnie i przytomnie
    Z wilczym stadem pognam w las

     

     


     

    12. Zabiµ strach.

    W≤z, kt≤ry czeka ju┐
    Czarny jest
    Z pod│ogi zmyli kurz,
    Czarn▒ krew

    A ty le┐ysz sobie jak ╢ciΩta r≤┐a
    Bledsza od poduszki na kt≤rej ╢pisz

    S│yszΩ jak z ust do ust
    Kr▒┐y szept
    Kto╢ do pokoju wni≤s│ czarny bez

    CzujΩ jak drΩtwiej▒ koniuszki palc≤w
    Kt≤re w│a╢nie dzi╢
    Mog│y pie╢ciµ mnie

    Ci kt≤rzy maj▒ do╢µ - id▒ spaµ
    Nie ka┐dy prawo ma rano wstaµ

    Z ca│kiem niewinnych chmur
    Spada deszcz
    Harley`i d│ugi sznur -
    Chrom i czer±

    Przeci▒g nagle zadar│ twoj▒ sukienkΩ
    Bia│a sk≤ra ud
    Podnieci│a mnie

    Co trzeba zrobiµ by zabiµ strach
    Ta chwila czasem za d│ugo trwa
    Ci kt≤rzy maj▒ do╢µ - id▒ spaµ
    Nie ka┐dy prawo ma rano wstaµ

    Co trzeba zrobiµ by zabiµ strach
    Ta chwila czasem za d│ugo trwa
    Ci kt≤rzy maj▒ do╢µ - id▒ spaµ

     

     

     


     

    13. PokrΩci│o mi siΩ w g│owie.

    Co╢ siΩ pokrΩci│o
    Co╢ siΩ pokrΩci│o
    Co╢ siΩ pokrΩci│o
    Co╢ siΩ pokrΩci│o

    PokrΩci│o mi siΩ w g│owie od wydarze± i od dat
    Mo┐e wreszcie kto╢ odpowie
    Kto zwariowa│ ja czy ╢wiat

    KrΩci mi siΩ w g│owie
    KrΩci mi siΩ w g│owie
    KrΩci mi siΩ w g│owie
    KrΩci mi siΩ w g│owie

    KrΩci nam siΩ w g│owie
    KrΩci nam siΩ w g│owie
    KrΩci nam siΩ w g│owie
    KrΩci nam siΩ w g│owie

    PokrΩci│o nam siΩ w g│owie od wydarze± i od dat
    Niech mi wreszcie kto╢ odpowie
    Kto zwariowa│ my czy ╢wiat

    KrΩci nam siΩ w g│owie
    KrΩci nam siΩ w g│owie
    KrΩci nam siΩ w g│owie
    KrΩci nam siΩ w g│owie

     

     


     

    14. Wci▒┐ bardziej obcy.

    S▒ dni, kiedy m≤wiΩ "do╢µ"
    »yjΩ chyba sobie sam na z│o╢µ
    Wci▒┐ gram, ╢piewam, jem i ╢piΩ
    Tak naprawdΩ jednak nie ma mnie

    Wci▒┐ jestem obcy
    Zupe│nie obcy tu - niby wr≤g
    Wci▒┐ jestem obcy
    Wci▒┐ bardziej obcy wam
    I sobie sam

    Kto╢ zn≤w wczoraj m≤wi│ mi
    Trzeba przecie┐ kochaµ co╢, by ┐yµ
    Mieµ gdzie╢ jaki╢ w│asny l▒d
    Choµby o te dziesiΩµ godzin st▒d

    Wci▒┐ jestem obcy
    Zupe│nie obcy tu - niby wr≤g
    Wci▒┐ jestem obcy
    Wci▒┐ bardziej obcy wam
    I sobie sam


     

    15. Zawsze tam gdzie ty.

    ZamieniΩ ka┐dy oddech
    W niespokojny wiatr
    By zabra│ mnie z powrotem
    Tam gdzie masz sw≤j ╢wiat
    Posk│adam wszystkie szepty
    W jeden ciep│y krzyk
    »eby znalaz│ CiΩ a┐ tam
    Gdzie pochowa│a╢ sny

    Ju┐ teraz wiem, ┐e dni s▒ tylko po to
    By do Ciebie wracaµ ka┐da noc▒ z│ot▒
    Nie znam s│≤w, co maj▒ jaki╢ wiΩkszy sens
    Je╢li tylko jedno, jedno tylko wiem
    Byµ tam, zawsze tam gdzie Ty

    Nie pytaj mnie o jutro
    To za tysi▒c lat
    P│yniemy bia│▒ │≤dk▒
    W niezbadany czas
    Posk│adam nasze szepty
    W jeden ciep│y krzyk
    By ju┐ nie uciek│y nam
    By wysuszy│y │zy

    Ju┐ teraz wiem, ┐e dni s▒ tylko po to
    By do Ciebie wracaµ ka┐da noc▒ z│ot▒
    Nie znam s│≤w, co maj▒ jaki╢ wiΩkszy sens
    Je╢li tylko jedno, jedno tylko wiem
    Byµ tam, zawsze tam gdzie Ty

    Ju┐ teraz wiem, ┐e dni s▒ tylko po to
    By do Ciebie wracaµ ka┐da noc▒ z│ot▒
    Nie znam s│≤w, co maj▒ jaki╢ wiΩkszy sens
    Je╢li tylko jedno, jedno tylko wiem
    Byµ tam, zawsze tam gdzie Ty

    Budziµ siΩ i chodziµ spaµ we w│asnym niebie
    Byµ tam, zawsze tam gdzie Ty
    »egnaµ siΩ co ╢wit i wracaµ zn≤w do Ciebie
    Byµ tam, zawsze tam gdzie Ty
    Budziµ siΩ i chodziµ spaµ we w│asnym niebie
    Byµ tam, zawsze tam gdzie Ty

    Zawsze tam
    Zawsze tam gdzie ty
    Zawsze tam gdzie ty
    Zawsze tam gdzie ty
    Zawsze tam gdzie, gdzie ty
    Zawsze tam gdzie
    Zawsze tam

     

     


    16. Ta±cz g│upia ta±cz.

    U Maksyma w Gdyni
    Zn≤w CiΩ widzia│ kto╢
    Sypa│ zielonymi
    Mahoniowy go╢µ
    Bony M zagra│o
    Kelner zgi▒│ siΩ w p≤│
    Potem odjecha│o
    Z│ote BMW

    Ta±cz g│upia ta±cz swoim ┐yciem siΩ baw
    Wprost na spotkanie ognia leµ
    Ta±cz g│upia ta±cz wielki bal sobie spraw
    To wszystko co dzi╢ mo┐esz mieµ

    Sama tego chcia│a╢
    Pewnie co╢ by│ wart
    Zap│acony cia│em
    Kolorowy slajd

    Ta±cz g│upia ta±cz swoim ┐yciem siΩ baw
    Wprost na spotkanie ognia leµ
    Ta±cz g│upia ta±cz wielki bal sobie spraw
    To wszystko co dzi╢ mo┐esz mieµ

    Czasem tak dla hecy
    LubiΩ patrzeµ jak
    Coraz bli┐ej ╢wiecy
    Ruda kr▒┐y µma

    Ta±cz g│upia ta±cz swoim ┐yciem siΩ baw
    Wprost na spotkanie ognia leµ
    Ta±cz g│upia ta±cz wielki bal sobie spraw
    To wszystko co dzi╢ mo┐esz mieµ

    Ta±cz g│upia ta±cz swoim ┐yciem siΩ baw
    Wprost na spotkanie ognia leµ
    Ta±cz g│upia ta±cz wielki bal sobie spraw
    To wszystko co dzi╢ mo┐esz mieµ

     


     

    17. Na co komu dzi╢.

    Sta│a pod ╢cian▒ s▒cz▒c kakao
    Kapela ciΩ│a walca na sze╢µ
    Spyta│em skromnie "czy p≤jdziesz do mnie"
    KiwnΩ│a g│ow▒ zgadzaj▒c siΩ:

    Trzeba zawsze ┐yµ biegn▒c▒ chwil▒
    Na co komu dzi╢ wczorajszy dzie±

    Topi│em smutki w butelce w≤dki
    Obok Japo±czyk do lustra pi│
    Pytam ┐≤│tego: "powiedz dlaczego te┐ jeste╢ smutny?"
    On na to mi:

    Na co komu dzi╢ wczorajsza mi│o╢µ
    Na co komu dzi╢ wczorajszy sen
    Po co dalej piµ to samo piwo
    Kiedy czujesz ┐e ulecia│ gaz

    Chcia│em byµ sob▒
    Za wielk▒ wod▒
    Na czekoladΩ poczu│em chΩµ
    By│a namiΩtna, bardzo nieletnia
    I dobrze zna│a refrenu sens

    Na co komu dzi╢ wczorajsza mi│o╢µ
    Na co komu dzi╢ wczorajszy sen
    Po co dalej piµ to samo piwo
    Kiedy czujesz ┐e ulecia│ gaz

    Spotka│em narzeczon▒
    Tak▒ ze szkolnych lat
    Pr≤bowali╢my mocno
    By taniec naszych cia│
    Rozgrza│a jaka╢ iskra

    Na co komu dzi╢ wczorajsza mi│o╢µ
    Na co komu dzi╢ wczorajszy sen
    Po co dalej piµ to samo piwo
    Kiedy czujesz ┐e ulecia│ gaz

    Na co komu dzi╢
    Na co komu dzi╢