Chupacabry - kolejni przedstawiciele Obcych?


Chupacabry to istoty kt≤re od stosunkowo kr≤tkiego czasu zastanawiaj▒ wszelakich badaczy zjawisk i temat≤w niewyja╢nionych. Mo┐na uznaµ ┐e swoisty wysyp relacji dotycz▒cych tego zwierzΩcia nast▒pi│ w latach osiemdziesi▒tych i dziewiΩµdziesi▒tych naszego stulecia, kiedy to zaczΩ│y mno┐yµ siΩ doniesienia o spotkaniu z tym dziwnym stworem, charakteryzuj▒cym siΩ du┐ymi, czerwonymi ╢lepiami, │apami uzbrojonymi w trzy szpony i poruszaj▒cym siΩ g│≤wnie na dw≤ch tylnych nogach. Doniesienia te p│ynΩ│y zw│aszcza z rejon≤w Wenezueli, Puerto Rico, Kolumbii, Brazylii, Meksyku oraz szeregu po│udniowych, gor▒cych stan≤w USA. Czym s▒ te stworzenia - nieznanym gatunkiem, zwyczajn▒ pomy│k▒ w rozpoznaniu innych zwierz▒t, z│udzeniem, czy wreszcie ludzkim wymys│em? Oficjalna nauka nie obiera│a i do dzi╢ nie obiera w temacie chupacabr jakiego╢ ja╢niejszego stanowiska, poza tΩpym zaprzeczaniem ich istnienia. Tymczasem relacji o spotkaniach z nimi przybywa│o, co gorsza pojawianie siΩ tego zwierzΩcia zaczΩto │▒czyµ z dziwnymi przypadkami ╢mierci ca│ych dziesi▒tek k≤z i owiec. Ich cia│a nie by│y jednak w ┐aden spos≤b okaleczane w stopniu wskazuj▒cym na to, ┐e s▒ za to odpowiedzialne miejscowe drapie┐niki - martwe zwierzΩta by│y bowiem ca│e, bez ┐adnych ╢lad≤w wyra╝nych ugryzie±. Brakowa│o im tylko krwi, kt≤r▒ wyssano przez dziwne, ma│e otwory centymetrowej ╢rednicy, najczΩ╢ciej wykonane w okolicach szyi, w▒troby lub te┐ w niej samej. Dodatkowo na cia│ach tych zwierz▒t spotkaµ mo┐na by│o jeszcze krwawe szramy, zupe│nie takie jak robione pazurami tygrys≤w czy innych dzikich kot≤w. Ale sk▒d tygrysy na tych terenach??? Takich ╢lad≤w nie spotykano tutaj nigdy... Nigdy, a┐ do chwili pojawienia siΩ pog│osek o chupacabrach. Co wiΩcej, potwierdzeniem powi▒zania jednego z drugim sta│y siΩ obserwacje owych istot w miejscach, gdzie nastΩpnie napotykano siΩ na cia│a martwych zwierz▒t z usuniΩt▒ krwi▒. To w≤wczas w│a╢nie stworzenie to nazwano ostatecznie chupacabr▒ - w dos│ownym przek│adzie "wysysaczem k≤z". Od tej pory zaczΩto siΩ r≤wnie┐ powa┐nie zastanawiaµ siΩ nad tym, sk▒d te┐ ono siΩ w og≤le wziΩ│o. Jedni uwa┐ali ┐e s▒ to przedstawiciele jakiego╢ nieznanego gatunku, kt≤ry ujawni│ swoje istnienie z chwil▒ nasilenia siΩ expansji cz│owieka w tropikalne lasy Ameryki Po│udniowej. Inni w chupacabrach dopatrywali siΩ nieudanego wyniku experymentu genetycznego kt≤ry wymkn▒│ siΩ z pod kontroli (faktem jest, ┐e na wyspie Puerto Rico rzeczywi╢cie znajduje siΩ ameryka±skie laboratorium zajmuj▒ce siΩ genetyk▒ oraz tajny poligon do pr≤b z now▒ broni▒). Ostatnia wreszcie grupa w chupacabrach za╢ dostrzeg│a jak najbardziej przedstawiciela fauny, jednak nie pochodz▒cej z Ziemi - wg nich istoty te s▒ kolejn▒ z ras Obcych, jakie przybywaj▒ na nasz▒ planetΩ. C≤┐... Na pierwszy rzut oka ta teza wydaje siΩ wrΩcz nieprawdopodobna, jednak w po│▒czeniu jej z faktem, ┐e na obszarach gdzie wystΩpowa│y chupacabry widziano r≤wnie┐ czΩsto dziwne obiekty i ╢wiat│a poruszaj▒ce siΩ na niebie nabiera pewnego sensu.... A wiΩc mo┐e jednak?

Spr≤bujmy siΩ jednak najpierw przypatrzeµ jak "klasyczna" (o ile mo┐na tak powiedzieµ) chupacabra wygl▒da. Na podstawie szeregu relacji i rysunk≤w jakie zosta│y wykonane przez ╢wiadk≤w mo┐na j▒ okre╢liµ jako istotΩ poruszaj▒c▒ siΩ g│ownie na dw≤ch tylnych nogach. Jej przednie │apy zaopatrzone s▒ w tr≤j palczaste "d│onie" z d│ugimi i ostrymi szponami, przypominaj▒cymi nieco ptasie. G│owa zwierzΩcia jest do╢µ ma│a, okr▒g│a, a jej cech▒ charakterystyczn▒ s▒ du┐e, czerwone oczy z pionowymi ╝renicami. Znajduj▒cy siΩ w niej otw≤r gΩbowy uzbrojony jest w ca│y szereg ostrych k│≤w, na czaszce znajduj▒ siΩ tr≤jk▒tne "wypustki" przypominaj▒ce grzebie±, ci▒gn▒ce siΩ wzd│u┐ grzbietu chupacabry a┐ do ko±ca jej korpusu. Ca│a chupacabra wielko╢ci▒ przypomina du┐ego psa, jej cia│o pokryte jest natomiast kr≤tk▒, br▒zowo-szar▒ sier╢ci▒. Niekt≤rzy ╢wiadkowie obserwuj▒cy to tajemnicze zwierzΩ przez d│u┐sz▒ chwilΩ wspominaj▒ r≤wnie┐ o czym╢ w rodzaju "skrzyde│ z b│ony", rozpiΩtych miΩdzy grzbietem a przednimi │apami na wz≤r skrzyde│ nietoperza. Nie s│u┐▒ one jednak chupacabrze do latania, lecz do wykonywania dalekich skok≤w, podczas szybkiego poruszania siΩ na czterech │apach. Jak widaµ opis ten mo┐e wprowadziµ w konsternacjΩ niemal┐e ka┐dego kto pierwszy raz siΩ z nim zetknie. Takie swoiste zmiksowanie ptaka, psa, nietoperza i kangura wystawia na du┐▒ pr≤bΩ nawet umys│y tych ludzi, dla kt≤rych nie jest ┐adnym problemem uwierzenie w Yeti czy potwora z Loch Ness... Praktycznie rzecz bior▒c, taki opis powinien wrΩcz z miejsca sprawiµ, ┐e wiara w istnienie chupacabry wyga╢nie, lub co najwy┐ej zostanie do│▒czona do zbiorku bajek i poda± o legendarnych Bazyliszkach, Hydrach i tym podobnych oble╢nych stworzeniach. Jednak chupacabry ani my╢l▒ o tym, aby ludziom pozwoliµ o sobie zapomnieµ! WrΩcz przeciwnie, oto kilka przyk│ad≤w z ostatnich lat:

W 1995 roku, podczas spaceru, z chupacabr▒ zetkn▒│ siΩ niejaki Louis Guadaloupe z Puerto Rico. Natychmiast pogna│ na miejscowy posterunek policji w Canovanas, gdzie roztrzΩsiony zwierzy│ siΩ z tego co zobaczy│: "To co╢ by│o okropne i wygl▒da│o jak diabe│! Mia│o oko│o 1,5 metra wysoko╢ci i wielkie, czerwone, wyd│u┐one oczy. Porusza│o siΩ jak kangur, skacz▒c na dw≤ch mocnych, tylnych nogach i co chwila wystawia│o z pyska d│ugi ruchliwy jΩzor". Chupacabra widziana przez mΩ┐czyznΩ by│a koloru szarego, z b│yszcz▒cym grzbietem. Wydziela│a te┐ z siebie bardzo przykr▒ wo±, co╢ w rodzaju zapachu siarki. Kolejnym ╢wiadkiem (a zarazem jednym z wielu tych, kt≤rzy zetknΩli siΩ z chupacabr▒) jest Jesus Sanchez - mieszkaniec miejscowo╢ci Gurabo. Kiedy kt≤rego╢ dnia odnalaz│ swoje hodowlane kr≤liki martwe, nie mia│ w▒tpliwo╢ci co by│o powodem ich ╢mierci. Postanowi│ wiΩc urz▒dziµ na chupacabrΩ zasadzkΩ, kiedy stw≤r powr≤ci. I sta│o siΩ to kilka dni p≤╝niej... Sanchez oslepi│ najpierw zwierzΩ b│yskiem flesza po czym... rzuci│ siΩ na uciekaj▒c▒ chupacabrΩ z maczet▒! MΩ┐czy╝nie uda│o siΩ trafiµ w ni▒ dwa razy, jednak uderzenie wywo│a│o tylko pusty odg│os, jakby pustego bΩbna. Pomimo te┐, ┐e oba ciosy by│y celne, chupacabra ┐wawo umknΩ│a Sanchezowi. Kolejnym ╢wiadkiem jest policjant Juan Colazzo z Canovanas, kupuj▒cy paliwo i robi▒cy zakupy na stacji benzynowej - po wyj╢ciu ze sklepu zobaczy│ dziwne stworzenie pr≤buj▒ce dostaµ siΩ do jego samochodu. MΩ┐czyzna rozpoznawszy chupacabrΩ natychmiast siΩgn▒│ po rewolwer i skierowa│ siΩ w stronΩ stworzenia, to jednak zaczΩ│o uciekaµ. Nie zd▒┐y│o jednak umkn▒µ przed kul▒ wystrzelon▒ przez Colazza - chupacabra zosta│a trafiona bezpo╢rednio w korpus. Jakie┐ jednak by│o zdziwienie policjanta, kiedy stw≤r skuli│ siΩ tylko nieznacznie, po czym wyprostowa│ i ju┐ be┐ ┐adnych k│opot≤w b│yskawicznie czmychn▒│ za pobliskie krzewy i gdzie╢ przepad│. Tak┐e tutaj Colazzo pamiΩta charakterystyczny odg│os jaki towarzyszy│ trafieniu - jak uderzenie w du┐▒, pust▒ skorupΩ... Tego typu relacji dotycz▒cych spotka± z chupacabr▒ jest oczywi╢cie wiΩcej i ka┐da z nich wskazuje na kolejn▒ tajemnicΩ lub potwierdza s│owa innych ╢wiadk≤w. ChupacabrΩ widziano bowiem r≤wnie┐ we wnΩtrzu domu, do kt≤rego wesz│a przez otwarte na o╢cie┐ drzwi. W│a╢cicielka mieszkania zaintrygowana nag│ym ha│asem, po wyj╢ciu z kuchni do pokoju ujrza│a chupacabrΩ stoj▒c▒ na... stole! ZwierzΩ na jej widok wyda│o jednak tylko dziwny odg│os, po czym szybko wybieg│o na zewn▒trz. Jedynym ╢ladem po jej obecno╢ci by│ przykry zapach unosz▒cy siΩ w pokoju, kt≤ry kobieta okre╢li│a jako "od≤r spoconego psa", oraz wspomnienie przera┐aj▒cych, czerwonych ╢lepi chupacabry.

Ale, ale... Przypatruj▒c jednak tym wszystkim relacjom trudno jako╢ gdziekolwiek znale╝µ, choµby najmniejsze, powi▒zania istnienia chupacabr z tematem pochodzenia pozaziemskiego... I jest to ca│kiem zrozumia│e, bo najciekawsze relacje s▒ jeszcze przed nami! Co ciekawe pochodz▒ one z lat wcze╢niejszych ni┐ opisane powy┐ej historie, kiedy s│owo "chupacabra" nie by│o jeszcze tak szeroko uto┐samiane ze stworzeniem zabijaj▒cym kozy lub utrudniaj▒cym ┐ycie miejscowym spacerowiczom, farmerom i policjantom. Utrudnia│o ju┐ jednak skutecznie ┐ycie... ufologom. Bo jak wyt│umaczyµ takie oto historie ja te:

28 listopada 1954 roku dw≤jka handlarzy warzyw - Gustavo Gonzales i Jose Ponce - wyruszy│a z Caracas do miasteczka Petare po towar. Kiedy tylko wyjechali za miasto, nagle na jezdni, a dok│adniej nad jezdni▒, zauwa┐yli okr▒g│y, ╢wietlisty dysk, o ╢rednicy 3 metr≤w, kt≤rego w ┐aden spos≤b nie mo┐na by│o omin▒µ. MΩ┐czy╝ni wyszli natychmiast z samochodu chc▒c zobaczyµ dok│adnie czym tak na prawdΩ jest zagradzaj▒ca im drogΩ przeszkoda, kiedy raptem zauwa┐yli postaµ szybko zbli┐aj▒c▒ siΩ do nich od strony dysku. Postaµ wygl▒da│a jak... ow│osiony karze│ (?!?) i na dodatek, w ╢wietle reflektor≤w, widaµ by│o ┐e stworzenie ma "oczy b│yszcz▒ce jak u kota, b│ony p│awne miΩdzy palcami i zako±czenie tych┐e palc≤w szponami o 3 centymetrowej d│ugo╢ci.". W tym czasie zwierz podszed│ do najbli┐szego Gonazalesa, lecz wystraszony mΩ┐czyzna chwyci│ stworzenie i... rzuci│ nim o ziemie (Gonzales twierdzi│ nawet potem, ┐e zwierzΩ wa┐y│o "na oko" oko│o 17 kilogram≤w)! Bynajmniej nie zrezygnowa│o ono po tym z napastowania mΩ┐czyzny - podnosz▒c siΩ wykona│o d│ugi skok spadaj▒c na Gonzalesa i powali│o go nim na drogΩ. W≤wczas towarzysz▒cy mu Ponce nie wytrzyma│ i rzuci│ siΩ do ucieczki. Odwracaj▒c siΩ zauwa┐y│ jeszcze dwa takie same "ow│osione kar│y" wychodz▒ce z pobliskich krzak≤w z grudami ziemi lub kamieniami trzymanymi w │apach. To ┐e zostawi│ swojego przyjaciela na pastwΩ tych istot, Ponce u╢wiadomi│ sobie dopiero po przybiegniΩciu na posterunek policji na przedmie╢ciach Caracas. Jednak Gonzales wcale nie mia│ zamiaru siΩ poddawaµ! WrΩcz przeciwnie - po podniesieniu siΩ z ziemi, wyci▒gn▒│ sw≤j n≤┐ i widz▒c ┐e jedno ze stworze± zn≤w pr≤buje wskoczyµ na niego, d╝gn▒│ je ostrzem w grzbiet. Niestety, jak zezna│ sam Gonzales - "N≤┐ ze╢lizgn▒│ siΩ, jak po stali!". Zaskoczony tym faktem mΩ┐czyzna rozkojarzy│ siΩ trochΩ, co jeden z "w│ochatych kar│≤w" wykorzysta│ natychmiast b│yskaj▒c mΩ┐czy╝nie w oczy jak▒╢ "lamp▒", w wyniku czego mΩ┐czyzna zosta│ mocno o╢lepiony. Kiedy odzyska│ wzrok, widzia│ ju┐ tylko jak ╢wietlisty dysk ulatuje szybko w nocne niebo... I na tym ko±czy│a ta historia, kt≤ra mog│a by w sumie zostaµ uznana co najwy┐ej za fantazjΩ zawiedzonych swoimi zyskami sprzedawc≤w warzyw. Jak jednak wyja╢niµ szereg ran szarpanych na lewej stronie cia│a Gonzalesa, zachwian▒ przera┐eniem ich osobowo╢µ oraz trzeciego ╢wiadka - lekarza z Caracas - kt≤ry jecha│ w pewnej odleg│o╢ci za ciΩ┐ar≤wk▒ Gonzalesa i Ponce'a, lecz widz▒c to, co siΩ rozgrywa│o na drodze przera┐ony zawr≤ci│?

No dobrze... Uznajmy pomimo to, ┐e to zdarzenie faktycznie jest zmy╢lone i zapomnijmy o nim, tak jak i o "kosmatych kar│ach". Nie zda siΩ to jednak na d│ugo, bo zaledwie 12 dni p≤╝niej (10 grudnia 1954 roku), podobn▒ przygodΩ maj▒ okazjΩ prze┐yµ Lorenzo Flores i Jesus Gomez z miejscowo╢ci Chico. Wybrali siΩ oni na polowanie na drobn▒ zwierzynΩ, w kt≤rym Flores, dzielnie targaj▒cy star▒ dubelt≤wkΩ by│ my╢liwym a Gomez wypΩdza│ mu kr≤liki wprost pod lufΩ. W czasie marszu natknΩli siΩ oni nagle na stoj▒cy na poboczu samoch≤d. Po podej╢ciu bli┐ej okaza│o siΩ jednak ┐e ≤w samoch≤d jest do╢µ dziwaczny - sk│ada│ siΩ jakby z dw≤ch, 3 metrowych miednic na│o┐onych na siebie brzegami. Ca│o╢µ nie sta│a za╢ na ziemi tylko, lekko siΩ nad ni▒ unosi│a na wysoko╢ci oko│o 70-100 centymetr≤w "stoj▒c" jakby na jasnym, ╢wietlnym s│upie. Ca│kowicie zbity z panta│yku Gomez podszed│ bli┐ej do tego, jak┐e dziwnego, "samochodu" i w tym momencie z jego wnΩtrza wyskoczy│y dwie postacie, kt≤re, co gorsza, z zapa│em zaczΩ│y wci▒gaµ Gomeza do wnΩtrza pojazdu! Jedna z istot kierowa│a te┐ ku niemu jaki╢ aparat, Flores w wyniku tego zezna│ p≤╝niej, ┐e stw≤r ten chcia│ wrΩcz nim "ustrzeliµ" Gomeza. Ten jednak przera┐ony, broni▒c siΩ uderzy│ z ca│ej si│y w jedna z istot swoj▒ strzelb▒. Jednak┐e ta, pomimo trafienia zwierzΩcia rozlecia│a siΩ na dwie czΩ╢ci a sam mΩ┐czyzna mia│ wra┐enie jakby uderzy│ strzelb▒ w kamie±. Po chwili za╢ straci│ przytomno╢µ... Niestety moje informacje o tym co by│o dalej s▒ rozbie┐ne - jedna m≤wi ┐e Flores przera┐ony uciek│ stamt▒d na poblisk▒ szosΩ po czym wr≤ci│ po Gomeza po odlocie obserwowanego wcze╢niej UFO, druga za╢ ┐e broni▒c siΩ wyci▒gn▒│ Gomeza na drogΩ i tam docuci│ po czym obaj udali siΩ na policjΩ aby o wszystkim zameldowaµ. Tak┐e i tutaj znalaz│o siΩ dw≤ch innych ╢wiadk≤w - byli to (o dziwo, tak jak w poprzednim przypadku) lekarz i jego syn, kt≤rzy parΩ godzin przed zaj╢ciem przeje┐d┐ali w tamtej okolicy samochodem i obserwowali "dwie istoty ma│ego wzrostu, kt≤re przebieg│y w kierunku krzak≤w" zza kt≤rych "w chwilΩ p≤╝niej uni≤s│ siΩ w niebo silnie ╢wiΩc▒cy dysk i wzbi│ siΩ w niebo z du┐▒ prΩdko╢ci▒". Tak czy inaczej, najwiΩcej ╢lad≤w przynios│a jednak policyjna wizja lokalna na terenie zaj╢cia - znaleziono tam ╢lady walki, strzΩpy podartej koszuli Gomeza i roz│upan▒ strzelbΩ Floresa. Obaj pytani o wygl▒d istot stwierdzili ┐e niewiele pamiΩtaj▒ (Gomez straci│ przytomno╢µ zaraz po wszczΩciu "walki") i niewiele widzieli (Flores stwierdzi│, ┐e by│o zbyt ciemno aby zobaczyµ jakie╢ szczeg≤│y), jednak istoty mia│y oko│o 1,30 metra wzrostu i by│y "gΩsto ow│osione".

Hm... Nie za du┐o tego? No, c≤┐... Widocznie nie, bo oto zn≤w, zaledwie 6 dni potem "ow│osione istoty" spotyka kolejny ╢wiadek. Jest to tez kolejny Wenezuelczyk, i co wiΩcej tak┐e o imieniu Jesus... 16 grudnia 1954 roku, Jesus Paz wraz z kilkoma przyjaci≤│mi przeje┐d┐a│ samochodem przez miasto San Carlos. W pewnym momencie Paz zdecydowa│ siΩ zatrzymaµ auto aby udaµ siΩ... za potrzeb▒ w stronΩ pobliskich od miejsca postoju krzak≤w. Kiedy jednak tylko znikn▒│ w zaro╢lach rozleg│ siΩ jego krzyk, w wyniku czego jego przyjaciele natychmiast rzucili siΩ mu na pomoc. Ujrzeli w tym momencie na skraju zaro╢li og│uszonego i pokrwawionego Paza, a obok niego uciekaj▒ce w stronΩ pobliskiej polany ow│osione, kar│owate i nieco podobne do ludzkich postacie. Jeden z mΩ┐czyzn - Luis Meija, bΩd▒cy cz│onkiem Gwardii Narodowej - natychmiast rzuci│ siΩ w po╢cig za nimi, dziΩki czemu by│ ╢wiadkiem jak istoty wskoczy│y do stoj▒cego w pobli┐u, b│yszcz▒cego dysku, kt≤ry natychmiast wzbi│ siΩ w g≤rΩ. Meija rzuci│ nawet jeszcze kamieniem w dziwny pojazd, ale nie da│o to ┐adnych rezultat≤w. Niezbyt ciekawe by│y jednak rezultaty tego spotkania dla samego Paza, kt≤ry popad│ w g│Ωboki szok, mia│ ca│kowicie podart▒ koszulΩ a na plecach g│Ωbokie rany przypominaj▒ce ╢lady trzech pazur≤w. Kiedy wreszcie w szpitalu doszed│ do siebie wyja╢ni│, ┐e gdy wszed│ cicho w zaro╢la dostrzeg│ "kilka kosmatych kar│≤w" pochylonych nad grz▒dkami kwiat≤w. Chcia│ siΩ jeszcze dyskretnie wycofaµ, jednak zosta│ przez istoty zauwa┐ony i zaatakowany. Odwr≤ci│ siΩ wiΩc aby jak najszybciej uciec, lecz w tym momencie kt≤ry╢ z "kar│≤w" og│uszy│ go uderzeniem w ty│ g│owy...

Tak... Teraz mo┐na ju┐ ╢mia│o napisaµ - za du┐o tego. Za du┐o, a┐eby przej╢µ nad tym do porz▒dku dziennego bez jakiegokolwiek zastanowienia. Nawet osoby nie obyte w tematyce ufologicznej czy kryptozoologicznej zauwa┐▒ bez ┐adnych k│opot≤w, ┐e zbyt wiele tutaj zgodno╢ci i podobie±stw pomiΩdzy chupacabr▒ a "ow│osionymi kar│ami". NajwiΩkszym jednak problemem jest jednak to, jak zaakceptowaµ fakt, ┐e chupacabry faktycznie pochodz▒ spoza Ziemi? Czy po Szarakach, nordyckich Mongoloidach i kilku innych, mniej znanych Rasach Obcych o jakich m≤wi▒ ╢wiadkowie, pora zaliczyµ w ich poczet tak┐e i te dziwne stworzenia?? Bo w zasadzie, pomimo ca│ej swej nieprawdopodobno╢ci, w obliczu fakt≤w przedstawionych powy┐ej, w│a╢nie tylko takie rozwi▒zanie t│umaczy wszystkie te historie. Jednak aby konkretnie siΩ o tym przekonaµ, zar≤wno zwolennikom jak i przeciwnikom tej teorii nie pozostaje nic innego jak oczekiwanie na chwilΩ, kiedy jeden z przedstawicieli tych┐e chupacabr, "kosmatych kar│≤w", czy jak je tam jeszcze nazwiemy, zostanie wreszcie schwytany...

Na podstawie:


Materia│ pochodzi z zasob≤w AHO Zapraszamy!

POWR╙T