Brama do cudownych mocy
Indyjscy
jogini ju┐ dawno temu odkryli, ┐e oddech jest bram▒ do cudownych mocy i
duchowego wyzwolenia. Dzi╢ mamy coraz wiΩcej dowod≤w na to, ┐e staro┐ytni mΩdrcy
nie mylili siΩ.
Gdy pracujemy, my╢limy, ╢pimy - to oddychamy, ┐eby ┐yµ - i w niewielkiej
tylko czΩ╢ci wykorzystujemy potΩ┐ne mo┐liwo╢ci oddechu. Wyobra╝my sobie
podzia│kΩ ze wskaz≤wk▒, kt≤ra pokazuje stan oddychania. Wskaz≤wka stoi po╢rodku
podzia│ki - i to jest nasze zwyk│e oddychanie. Gdyby wskaz≤wka odchyli│a siΩ
w lewo od ╢rodka podzia│ki, oznacza│oby to, ┐e oddech nie dostarcza dosyµ
tlenu i cz│owiek zaczyna siΩ dusiµ. Na skraju podzia│ki po tej stronie
znajduje siΩ czerwona kreska - to ╢mierµ. A co by siΩ sta│o, gdyby wskaz≤wka
naszego oddychania przesunΩ│a siΩ na prawo od ╢rodka skali? Co siΩ dzieje,
kiedy - oddychaj▒c - dostajemy tlenu za du┐o?
|
Ot≤┐
okazuje siΩ, ┐e prawa strona skali oddychania dotyczy obszaru zmienionych stan≤w
╢wiadomo╢ci, czyli ╢wiadomo╢ci wizyjnej - stanu, w kt≤rym otwiera siΩ
legendarne Trzecie Oko.
LSD - utracony klucz do potΩgi
Obszar zmienionych stan≤w ╢wiadomo╢ci jest niezwykle interesuj▒cym tematem
bada±. Nic wiΩc dziwnego, ┐e wsp≤│cze╢nie na Zachodzie zainteresowali siΩ
nim badacze z r≤┐nych dziedzin - np. tw≤rcy rebirthingu, czyli techniki
cofania siΩ (w wewnΩtrznej wizji) do w│asnych narodzin; a tak┐e odkrywcy
regressingu, kt≤rzy w podobny spos≤b cofaj▒ pacjent≤w a┐ do ich poprzednich
wciele±. Innym badaczem odmiennych stan≤w ╢wiadomo╢ci by│ Stanis│aw Grof.
Osoba, prace i odkrycia Stanis│awa Grofa pozostaj▒ w Polsce niemal nieznane.
Grof jest Czechem, chocia┐ obecnie mieszka i pracuje w Stanach Zjednoczonych.
Urodzony w 1931 roku, uko±czy│ studia medyczne i zosta│ psychiatr▒. Jeszcze
pod koniec studi≤w zainteresowa│ siΩ ma│o w≤wczas znan▒ substancj▒
wprowadzaj▒c▒ umys│ cz│owieka w stany zmienionej ╢wiadomo╢ci, kt≤re w≤wczas
uwa┐ano - niezbyt s│usznie - za pochodne schizofrenii. Substancja ta w p≤╝niejszych
latach sta│a siΩ s│awna - by│o to LSD...
Grof nada│ do╢wiadczeniom z LSD wielki rozmach. Podawa│ ten halucynogen swoim
kolegom-lekarzom, ochotnikom i psychicznie chorym. S│ucha│ opowie╢ci o
dziwnym ╢wiecie, kt≤ry powstaje w umy╢le pod wp│ywem LSD. Gdy u╢wiadomi│
sobie, ┐e nie ma na ╢wiecie wiΩkszego od niego znawcy tego tematu, postanowi│
przenie╢µ siΩ ze swoim warsztatem badawczym do USA. Ale by│ to ju┐ rok 1967
i Grof w Stanach trafi│ na szczyt hippisowskiej "rewolucji dzieci-kwiat≤w".
LSD "bra│a" ca│a tamtejsza zbuntowana m│odzie┐ - "kwas"
sta│ siΩ popularnym narkotykiem, a powtarzaj▒ce siΩ "odloty", po│▒czone
z ┐yciem w komunach, budzi│y coraz wiΩksze zaniepokojenie rodzic≤w, polityk≤w
i policji. W ko±cu za┐ywanie LSD zosta│o prawnie zabronione i ╢rodek, kt≤ry
Stanis│aw Grof uwa┐a│ za klucz do ludzkiej duszy i do poznania ca│ej
psychicznej z│o┐ono╢ci cz│owieka, zacz▒│ byµ tΩpiony jak pospolite
narkotyki. W tej sytuacji Grof zacz▒│ szukaµ takiej metody docierania do g│Ωbokich
pok│ad≤w pod╢wiadomo╢ci, kt≤ra by nie niepokoi│a ┐adnych s│u┐b ╢ledczych.
I znalaz│ - g│Ωbokie oddychanie, czyli szok tlenowy.
Szok tlenowy - brama do wewnΩtrznego ╢wiata
Organizm broni siΩ przed zbyt g│Ωbokim oddechem. Zazwyczaj przy wdechu i
wydechu wymieniamy tylko oko│o 10% powietrza zalegaj▒cego w p│ucach. Ta oszczΩdno╢µ
ma sens: zbyt silna fala ╢wie┐ego powietrza narazi│aby delikatne pΩcherzyki
p│ucne na wysuszenie i wyziΩbienie. Mo┐na jednak prze│amaµ odruchowy op≤r
organizmu i przej╢µ na oddech g│Ωboki i szybki. NastΩpuje wtedy szok
tlenowy (hiperwentylacja): nadmiar tlenu w przy╢pieszonym tempie zaczyna spalaµ
glukozΩ w tkankach, g│≤wnie w miΩ╢niach, i organizm nagle dostaje od ╢rodka
tak▒ uderzeniow▒ dawkΩ energii, do kt≤rej nie przywyk│, i z kt≤r▒ po
prostu nie bardzo umie sobie poradziµ.
Sztuka g│Ωbokiego oddychania, kt≤re Grof nazwa│ oddechem holotropowym,
polega na umiejΩtnym przetwarzaniu strumienia wewnΩtrznej energii w wizje, w
wewnΩtrzne widzenie i odczuwanie. Nie nale┐y przy tym walczyµ z energi▒ (ani
jej blokowaµ), kt≤ra dos│ownie rozrywa ca│e cia│o niby odpalony w p│ucach
granat. Trzeba jej pozwoliµ wyraziµ siΩ tak, jak ona tego chce. Wtedy nastΩpuje
otwarcie Trzeciego Oka.
Uwaga: pod ┐adnym pozorem nie wolno stosowaµ g│Ωbokiego oddychania
samodzielnie, bez opieki przeszkolonych os≤b, gdy┐ nie kontrolowana
hiperwentylacja mo┐e doprowadziµ do ╢mierci.
Moja wewnΩtrzna wizja Niedawno mia│em przyjemno╢µ braµ udzia│ w warsztacie
holotropowego oddychania - byµ mo┐e pierwszym w Polsce. ZajΩcia te prowadzi│
pan N. V., ucze± Grofa, z zespo│em piΩciorga swoich asystent≤w. W jego (jak
i Grofa) wykonaniu ta technika oddechowa s│u┐y przede wszystkim jako ╢rodek
psychoterapeutyczny, ale podczas warsztatu, w kt≤rym bra│em udzia│, poddali
siΩ jej ludzie zupe│nie zdrowi - g│≤wnie zreszt▒ sami psychoterapeuci.
Mimo to pierwsze wra┐enie, jakie m≤g│by wynie╢µ przypadkowy obserwator
(gdyby uda│o mu siΩ zajrzeµ na salΩ), by│oby co najmniej dziwne. Cia│a os≤b
poddanych szokowi tlenowemu wykonuj▒ mimowolne ruchy; nie mo┐na powstrzymaµ
╢miechu, p│aczu i krzyku. Nad le┐▒cymi krz▒taj▒ siΩ czujni asystenci,
gotowi pom≤c natychmiast, gdyby kto╢ mia│ k│opoty. Ale wszyscy przeszli
przez tΩ pr≤bΩ w jak najlepszej formie i wracali z warsztatu niby nowo
narodzeni.
Na pocz▒tku wizji, jakiej do╢wiadczy│em, energia wype│niaj▒ca moje cia│o
objawi│a mi siΩ jako identyczna z t▒, kt≤r▒ rozbudzali w sobie dawni
praindoeuropejscy wojownicy (po wypiciu somy - magicznego napoju, kt≤ry wprawia│
ich w stan heroicznego uniesienia, widzieli siebie jako olbrzym≤w-nadludzi siΩgaj▒cych
g│owami chmur). Teraz, kiedy le┐a│em po serii g│Ωbokich oddech≤w, ich
energia rozrywa│a moje cia│o.
A p≤╝niej... ujrza│em mn≤stwo obraz≤w o wielu znaczeniach, kt≤re trudno
wyraziµ s│owami. Zobaczy│em kosmiczne zjawiska: S│o±ce i burzowe chmury;
mocarza dzier┐▒cego w rΩkach gromy; stalowy d▒b, kt≤ry siΩga│ od ziemi do
nieba. Pod korzeniami drzewa znajdowa│a siΩ ku╝nia, gdzie pracowali boscy
kowale, a od jego pnia odrywa│y siΩ rogate mΩskie postaci, kt≤re, na│adowane
energi▒, gna│y przed siebie...
Widzia│em drzewo figowe, pod kt≤rym Budda w│a╢nie osi▒gn▒│ o╢wiecenie.
Ujrza│em siebie samego w swoim ogrodzie i poczu│em siΩ doskonale pogodzony ze
sob▒. Patrzy│em na obraz przemian czasu: nad kul▒ ziemsk▒ przesuwa│y siΩ
strefy dnia i nocy. A na koniec pojawi│ siΩ widok mn≤stwa szkielet≤w, kt≤re
pozostawi│em po moich poprzednich ┐yciach. Le┐a│y wszΩdzie pod ziemi▒;
widaµ by│o, ┐e czuj▒ siΩ dobrze, gdy┐ u│o┐one by│y w niedba│ych
pozycjach, a ich zΩbate paszcze ╢mia│y siΩ szeroko...
Wizje powoli wygasa│y... NapiΩcia w ciele, kt≤re wcze╢niej wydawa│y siΩ
nie do zniesienia, zniknΩ│y, jakby ich nigdy nie by│o. Nie czu│em te┐
potrzeby jakiegokolwiek ruchu. Z g│o╢nik≤w s▒czy│a siΩ jeszcze muzyka, kt≤ra
nadal przekszta│ca│a siΩ w obrazy. Usiad│em; by│em jeszcze oszo│omiony
tymi falami dziwnej mitologii, jakie przewali│y siΩ przez m≤j m≤zg. Mia│em
nieoczekiwanie wiele czasu - moje wizje trwa│y mo┐e ledwie p≤│ godziny...
Wojciech J≤╝wiak http://www.gwiazdy.com.pl/