Poczytaj mi dzisiaj :-)))

Dzisiaj prezentujemy kolejn▒ czΩ╢µ opowiadania naszego bajarza. Teksty tutaj zawarte mog▒ byµ: ╢mieszne, powa┐ne, ciekawe, a czasem nudne, a nawet zaskakuj▒ce. Je╢li przeczytasz dzisiejszy rozdzia│ zorientujesz siΩ, ┐e zapowiadamy wstΩp do kolejnego filmu sciene fiction, a raczej opowiadania w tym stylu.

Rozdzia│ IV
Cardash

Cardash to miasto handlarzy. Szumowiny z r≤┐nych zak▒tk≤w zbieraj▒ siΩ tu by wymieniµ sw≤j towar na kapsle lub inne rzeczy. Nasi bohaterowie zawΩdrowali tu w celu kupienia samochodu. Beni zna│ kilku kumpli z m│odo╢ci, kt≤rzy trudnili siΩ handlem. Przy wej╢ciu do miasta sta│y dwie wie┐e obstawione przez ludzi z broni▒, kt≤rzy mieli utrudniaµ ┐ycie nieproszonym go╢ciom. Maksa ju┐ na samym pocz▒tku zdumi│a ilo╢µ os≤b przebywaj▒cych w mie╢cie. Jedni handlowali ubraniami i jedzeniem, a inny ma│ymi drobiazgami znalezionymi na bezkresnej pustyni. Byli te┐ tacy, kt≤rzy handlowali broni▒ i dragami, ale ich mo┐na by│o tylko dojrzeµ z ukrycia. Miasto by│o dosyµ du┐e, ca│y teren by│ ogrodzony wysokim murem chroni▒cym zar≤wno przed zwierzΩtami, jak i innymi istotami potrafi▒cymi zakuciµ "spokojne" ┐ycie mieszka±c≤w.
Maks przygl▒daj▒c siΩ handlarzom zauwa┐y│ kobietΩ stoj▒c▒ przy ciemnym i brudnym budynku, kt≤ra p│aka│a, wiΩc ch│opak podszed│ do niej i spyta│ o co chodzi. Kobieta odpowiedzia│a, ┐e zagin▒│ jej 11-letni syn, w lesie nieopodal, a ona jest zbyt chora by go poszukaµ. Poprosi│a Maksa by poszuka│ ma│ego w zamian da mu trochΩ jedzenia. Maks odpar│, ┐e odnajdzie go nawet bez jedzenia. PopΩdzi│, wiΩc do Beniego by mu powiedzieµ o tej wyprawie. Beni by│ cz│owiekiem dobrodusznym, wiΩc zgodzi│ siΩ na to, ale zastrzeg│, ┐e ma wr≤ciµ przed zachodem s│o±ca. Maks odda│ ca│y ekwipunek Beniemu, a ze sob▒ wzi▒│ tylko bro± i amunicjΩ. Swoje kroki dalej skierowa│ w kierunku lasu znajduj▒cego sie zaledwie 500 metr≤w od miasta. Las by│ bardzo zniszczony przez wojnΩ, drzewa by│y tak wysuszone, ┐e nie by│o na nich ┐adnych li╢ci tylko wielkie stercz▒ce ga│Ωzie. Maks by│ lekko przestraszony tym lasem, ale trzymaj▒c w rece bro± par│ dalej naprz≤d. Id▒c wzd│u┐ ╢cie┐ki w jednej chwili zauwa┐y│ ruch nieopodal w krzakach. Skierowa│, wiΩc swe kroki w tamt▒ stronΩ. W chwili gdy, by│ ju┐ blisko z krzak≤w wyskoczy│o co╢ i pobieg│o w nieznanym kierunku. Maks przestraszony pobieg│ za tym. W chwili, gdy mija│ wysoki konar wystaj▒cy z ziemi, zauwa┐y│ dziecko skulone i siedz▒ce na ziemi przy drzewie. W tej chwili co╢ skoczy│o mu na plecy. Maks chcia│ jak najszybciej zrzuciµ to z siebie. Gdy to mu siΩ uda│o, odwr≤ci│ siΩ i zobaczy│ stwora wielko╢ci psa z k│ami wystaj▒cymi na zewn▒trz. Czym prΩdzej chwyci│ bro± i wycelowa│ w kierunku przeciwnika. Strza│ by│o s│ychaµ daleko w oddali i mimo, ┐e Maks chybi│, uda│o mu siΩ sp│oszyµ stwora. Maks nastΩpnie podszed│ do ch│opca, kt≤ry by│ tym wszystkim bardzo przera┐ony i pom≤g│ mu wstaµ. Ch│opak nie mia│ ochoty na rozmowΩ z nieznajomym, jednak Maks domy╢li│ siΩ, ┐e jest to zaginiony ch│opiec.
Po powrocie do miasta kobieta podziΩkowa│a serdecznie Maksowi i zaproponowa│a mu jedzenie jednak on podziΩkowa│ i odszed│ w kierunku z│omowiska. Po drodze spotka│ Beniego, kt≤ry pochwali│ ch│opca za ten czyn i razem skierowali siΩ w um≤wionym kierunku. Z│omowisko by│o umiejscowine we wschodniej czΩ╢ci miasta, i tam te┐ znajdowali siΩ handlarze gablot, kt≤rych szukali Maks i Beni. Ju┐ przy wej╢ciu na z│omowisko Beni rozpozna│ kumpla, kt≤rego dawno nie widzia│.
- Deker - krzykn▒│ Beni w strone cz│owieka stoj▒cego przy metalowej budzie.
- Beni, beni to ty stary druchu, kope lat - odpowiedzia│ wysoki cz│owiek z brod▒.
- Jak Ci leci, dalej ┐yjesz w tej dziurze.
- Tak, a w│a╢ciwie ju┐ nie, kto╢ zniszczy│ j▒ i dlatego podr≤┐ujemy na wsch≤d, by odnale┐µ tych kt≤rzy zostali porwani przez z│ych ludzi.
- Przykro mi to s│yszeµ mam nadzieje, ┐e mogΩ w czym╢ pom≤c
- Tak - odpar│ Beni, potrzebujemy samochodu, by dotrzeµ na wsch≤d, masz jak▒╢ propozycje?
- Chod╝cie za mn▒ co╢ wam poka┐e.
Poszli wiΩc obaj w kierunku wskazanym przez Dekera. W miejscu tym sta│o kilka samochod≤w, wszystkie by│y strasznie zniszczone, ale napewno na chodzie. Deker stan▒│ przy dw≤ch p│achtach po jednej i drugiej stronie, po ╢ci▒gniΩciu ich oczom wΩdrowc≤w ukaza│y siΩ dwa wozy, pierwszym by│ stary model Dodge'a, ale jako╢ trzymajacy siΩ, natomiast drugi by│ niewiadomego pochodzenia, ale z du┐ym baga┐nikiem.
- Wybierajcie kt≤rego chcecie, o zap│acie pogadamy p≤╝niej - rzek│ Deker.


Je┐eli macie jakie╢ pytania lub propozycje co do opowiada± to kierujcie je na m≤j adres luk-az@go2.pl. Mo┐ecie tak┐e przysy│aµ swoje opowiadania.


Autor: Fabio