Unreal
Aż
pięć długich lat zajęło twórcom
przygotowanie i zapięcie na ostatni guzik
tajemniczego Unreal'a. Czekali oni bowiem na
odpowiedni moment, kiedy "blaszaki" będą
mieć lepsze osiągi i możliwości. Ale z takim
tempem, jaki narzuciła technika komputerowa,
mogli dalej ulepszać swoje dzieło. Ta
tajemnicza gra długo trzymała graczy w niepewności,
gdyż trailery w Internecie robiły wrażonko. I
wreszcie pojawia się w drugiej połowie 1998
roku.
Nie da się zaprzeczyć, że największe wrażenie
robi grafika gry. Jeszcze nie widziałem, żeby
tak zaawansowana grafika chodziła tak płynnie i
bez zarzutu. Patrząc na niebo, na którym widać
jak chmurki spacerują sobie, albo ptaki zataczają
koła, nie wspomnę już o blasku słońca, widać
efekty jakich jeszcze nie było. Takiej samej
czkawki można dostać, widząc taflę wody, różne
promienie w statku obcych, swoje odbicie,
portale, i wiele innych, równie cudownych
rzeczy. Myślę, że trzeba by było dużo czasu
na opisanie wszystkich zalet grafiki. Jedno jest
pewne, programiści z Epic Megagames na pewno nie
stracili tych pięciu lat na marne. Muszę tu
nadmienić, że cała oprawa graficzna nie byłaby
tak wspaniała bez pomocy 3Dfx'a i dość mocnego
procka, ale i bez nich gra wygląda dobrze.
Plansze w Unrealu to ogromne, rozbudowane
lokacje, w których naprawdę można się zgubić.
Ale oprócz "łażenia" i szukania końca
etapu czeka nas kilka łamigłówek. Na drodze
spotkamy bardzo dużo przycisków i wajch. Gra
wymaga od gracza logicznego myślenia, więc
warto czytać otrzymane wiadomości. Naprowadzają
go na właściwą drogę, jeśli gdzieś błądzi
w rozpaczy. Przechadzając się po kolejnych
etapach, nie raz będziemy mogli wpaść w długotrwały
zachwyt. Etapy praktycznie same pchają nas do
przodu, co krok napięcie wzrasta i jeszcze
bardziej chce się brnąć do końca. Sam, gdy
tylko ją zobaczyłem, siedziałem po nocach, aby
tylko zobaczyć końcową klęskę obcych.
Musicie to sami zobaczyć i odczuć, a gra o
godzinie dwunastej w nocy dostarcza tony emocji.
A teraz coś o bohaterach gry. Otóż człowiek,
który jest ostatnią deską ratunku dla kapłanów
Nali, to normalny przestępca. Możemy grać zarówno
mężczyzną jak i kobietą. Statek, w którym
osadzony jest nasz bohater, rozbija się o
nieznajomą planetę. A więc nadarza się okazja do
ucieczki. Stopniowo poznajemy prawdę na temat
tej planety i jej mieszkańcach. Nareszcie ostoja
Nalich (nasz bohater) będzie mógł zrobić coś
pożytecznego. Nasz cel to obrona kapłanów Nali
(to ci z czterema rękami) i pozbawienie obcych
statku matki. Lepiej zmniejszyć do zera strzały
w kierunku Nalich, gdyż możemy ich zranić.
Kilka takich strzałów i nie ukończymy gry,
ponieważ tylko dzięki kapłanom można ją ukończyć.
Otworzą nam sporo ukrytych drzwi, w których
znaleźć można dużo przydatnych fantów.
W grze przyjdzie nam się zmierzyć z całkiem
nową formą wrogów. Nie wystarczy tylko strzelić
parę razy, zrobić mały unik i po kłopocie. Otóż
wrogowie dostali od twórców inteligencję. Każda
bestia, której trzeba wpakować trochę kul w
cielsko, posiada własny rozum i zachowuje się
inaczej (nie licząc oczywiście tego, że każda
chce wyprawić nas na tamten świat). Weźmy np.
takiego Skaarj'a, który prawie cały czas jest w
ruchu, unika naszych strzałów i skutecznie
odbiera nam życie. Tak więc trzeba obadać jak
dany osobnik się zachowuje i opracować sobie na
niego taktykę. Oprócz całej masy "zwykłych"
wrogów, czeka na nas kilku gości specjalnych. Są
to takie wielkie stwory, w które trzeba wpakować
kupę magazynków i jednocześnie do tego szybko
się ruszać. Na każdego jest jakiś hak,
wystarczy tylko go znaleźć.
W wykańczaniu obcych pomogą nam na pewno
bronie. Jest ich dziesięć i każda ma swoje
dobre strony (np. wyrzutnia pocisków jest dobra
na grubego zwierza, działko strzelające ostrymi
kawałkami metalu szybko rozbraja Skaarjów). Każda
broń może być użyta w dwojaki sposób (np.
wyrzutnia pocisków może szybko strzelać po
jednym pocisku, albo dłużej się ładować i
wystrzelić od razu sześć).
Jeśli komuś, po przejściu kilka razy, znudzi
się ratowanie Nalich i wysadzanie statku
"tyranów", to może spróbować się w
opcji Myltiplayer. Zawiera on kilka świetnych
trybów (np. Deathmatch czy Darkmatch). Można
zmierzyć się ze specjalnymi Botami w ciemnej,
gdzie prawie nic nie widać, lub w normalnej, oświetlonej
lokacji. Słyszałem, że są jakieś kłopoty z
amerykańską siecią, ale jak na nasze potrzeby
opcja "wieloplayera" zupełnie
wystarczy. No i zważywszy na to, że jeszcze
minie kupę czasu, zanim każdy posiadacz
"blaszaka" będzie mógł dzień i noc,
za niewielką opłatą, grzebać w Internecie.
Może na zakończenie kilka słów o muzyce i dźwięku.
Twórcy zadbali o barwny i przestrzenny dźwięk.
Każdy odgłos, od upadku gorącej łuski na
ziemię do przeraźliwego jęku wrogów, został
szczegółowo dopracowany. Wystarczy posłuchać
(np. szum wody, świstu broni maszynowej, dźwięk
kompów na statku czy wielu innych), jak echo i
wibracje rozchodzą się po lokacji. Grając w
nocy, nie raz "przydygałem", gdy
wyskoczył mi za plecami ryczący potworek z dużymi
pazurami. Jedno jest pewne - dźwięk Unreal'a
maksymalnie wyciśnie możliwości Twojej karty
muzycznej. Natomiast muzyka tej gry to istne cudeńko,
wprowadzające w klimat walki z najeźdźcami.
Wspaniałe jest dynamiczne przejście ze
spokojnego ambientu do szybkiego i rytmicznego
techno. Już po raz drugi przyznam się, że z
muzyką Unreal'a postąpiłem tak samo jak z
utworkami Tomb Raider'a 3. Wyciągnąłem kilka
najlepszych kawałków i często ich słucham (są
to normalne moduły, a najbardziej podoba mi się
utwór "Shared Dig"). Widać, że nie
tylko grafika robi szokujące wrażenie.
Moja końcowa puenta jest prosta - "Jeśli
jesteś fanem gier FPP, to Unreal NA PEWNO Cię
nie rozczaruje!!!"
Kolizebo
|