Muszę przyznać, że nie przepadam za poezją "rymowan
", ponieważ narzuca ona poecie pewne ograniczenia przy doborze słów (to się musi rymować z tym, to z tamtym) co przeważnie da się wyczuć przy czytaniu tego typu wierszy... brzmią one po prostu nieco sztucznie, tak jakby autor starał się upchnąć poezje w sztywną formę nie pozwalając jej w pełni się rozwinąć... Robertowi udało się jednak pogodzić formę z treścią w iście profesjonalny sposób, nie znalazłem w jego wierszach ani śladu sztuczności, ani cienia wysiłku... zarówno w tych z jaki i bez rymu...naprawdę polecam!
Risingson
Wszystko Umiera 6.02.01
wszystko umiera
wszystkie gwiazdy gasną
wiatr poniewiera
sen, próbując zasnąć
wszystko wyblakło
jak dawne postacie
na starej fotografii
nic sie nie ostało
wśród wspomnień
których spamiętać
nikt nie potrafi
na zawsze zamknięte
umrą pośród słów
aż nadejdzie koniec
i narodzą się znów
Krwawy Wschód Słońca 4.07.01
na moim niebie
pogasły już gwiazdy
marzenia spłyneły
wraz z deszczem
w odmęt nicości
słońce tonie
w morzu nienawiści
wydając z siebie
ostatnie okrzyki bólu
i martwe echa rozpaczy
czym jest ta noc?
czy tylko snem?
czy koniec nadszedł
już dawno
a my śniliśmy tylko
o raju na ziemi?
nie mam nic do dodania
choć czuję jeszcze
smak wiary
zaschnięty niczym
poranna kawa
w kącikach ust
czy on jeszcze dla mnie
coś znaczy?
czy jest tylko kolejnym
złudzeniem
mijającym wraz
ze wschodem słońca?
krwawego słońca...
*** 2.08.01
tak daleko od siebie
brak porozumienia
słowa rodzące się z kłamstw
i umierające w ciszy
pustka rozsadzająca duszę
umysł przegrzany od wrażeń
łza na mogiłe miłości -
zaschnięta warstwa brudu
sny o potędze
sny o upadku
wyżarte królestwo
przez nasienie obłudy
marny taniec
na tle krwawiącego księżyca
odbite w tafli oceanu
marzenia o szcześciu
chwila osamotnienia
i wieczność w objęciach pustki
martwy potomek prawdy
krzyczy o litość
resztki ludzkiej godności
zatapiają się w morzu złudzeń
Arka Noego 12.10.01
opadły chmury z błękitu nieba
i uschły liście na wszystkich drzewach
odeszły w niepamięć srebrzyste potoki
spowiły łzy gęste brunatne obłoki
trawy załkały rosą na łąkach
kwiaty zamkneły się w swoich pąkach
ptaki zamilkły z pieśnią na ustach
przyszłość zapadła się w czarnych lustrach
czuję ten ciężar na moich barkach
widzę jak tonie noego arka
zatapia się w sobie szeptem tłumiona
wsród wrzawy i krzyków istot raniona
i tylko księżyc wpatrzony w siebie
szuka miłości wsród gwiazd na niebie
odbiciem pieści fale gorące
zapomną o nim gdy wstanie słońce