|
|
|
Recenzja: System Of A Down - Toxicity
System Of a Down to kapela z Los Angeles, która zadebiutowała w roku 1998
swym bezimiennym albumem (powszechnie znanym jako "System Of a Down").
"Toxicity" to ich druga studyjna produkcja. Album ten to swoiste
dopełnienie tego co panowie mieli do powiedzenia w sprawie muzyki na swoim
pierwszym krążku.
Muzyka grupy System Of a Down to porządna dawka agresywnego,
energetycznego heavy rocka, w którym nie brakuje także elementów choćby
muzyki ska, punk czy ojczystej ormiańskiej muzyki etnicznej (kraju z
którego wywodzi się 3/4 zespołu). Energiczna gra perkusisty, melodyjny
bas i świetne riffy gitarzysty Daron'a Malakian'a oraz oryginalny wokal
pana Serj Tankian'a dopełnione oryginalną koncepcją liryczną stworzoną
przez tych dwóch ostatnich oraz basistę Shavo Odadjian'a to prawdziwa
wizytówka grupy.
Jak to określił wokalista grupy Slayer "w dzisiejszym świecie muzycy
śpiewają przeważnie o śmierci i zniszczeniu". Jednak System Of a Down to z
pewnością nie jedna z tych monotematycznych kapel. Pośród wielu tematów
poruszanych w ich utworach ( m.in. miłość, życie i... śmierć ) na główny
plan wysuwają się polityka i problemy społeczne. Członkowie grupy
podobnie jak inny amerykański zespól - Rage Against The Machine związani
są z wieloma organizacjami walczącymi o równe prawa dla wszystkich ludzi,
co uwidacznia się w ich tekstach, ale przede wszystkim w ich działalności
pozamuzycznej. Trzech z pochodzenia Ormian i jeden Libańczyk poprzez swa
muzykę oraz liczne koncerty i wystąpienia starają się "stanąć w imieniu
tych najbiedniejszych" - jak to określił sam lider zespołu Serj Tankian.
Podobnie jak i na poprzedniej płycie, tak i na "Toxicity" można odnaleźć
wspomniane już wątki politycznej walki, ale nie tylko...
"Toxicity" to zdecydowanie cięższy album, od poprzedniego, debiutanckiego
"System Of a Down". Na nową płytę grupy składa się 14 kompozycji, plus
jedna dodatkowa. Od pierwszych chwili "Toxicity" uderza nas swą dynamiką,
która towarzyszyć będzie potencjalnemu słuchaczowi przez kilka kolejnych
utworów, choć nie do samego końca płyty.
Album otwierają kompozycje "Prison" - utwór charakteryzujący się ostrym
graniem i bardzo ciekawym i odkrywczym tekstem, oraz "Needles" - kolejny
"ostry, cięty numer" i chyba mój ulubiony na płycie. Klimat tych dwóch
pierwszych utworów przewija się przez kolejne kompozycje ( m.in. "Jet
Pilot ) aż do promującego płytę utworu "Chop Suey!". Gdy po raz pierwszy
usłyszałem ten utwór skojarzył mi się on z kawałkiem z poprzedniej płyty
- mianowicie "Soil", tym samym doszedłem do wniosku, że nowa płyta chyba
raczej niczym nowym mnie nie zaskoczy. Byłem w głębokim błędzie. I o ile
przekonałem się już o tym w momencie usłyszenia pierwszych utworów z
"Toxicity", tak dopiero prawdziwe zaskoczenie rozpoczęło się od numeru
dziewiątego na płycie - kawałka "ATWA" i kilku kolejnych: tytułowego
"Toxicity" (ze świetną partią gitarową) oraz kończącego listę utworów
"Aerials". Utwory rozbrzmiewające dość spokojnie gra sekcja rytmiczna,
bez gitarzysty, ale przede wszystkim cechujące się wręcz genialnym wokalem, i
o ile całość albumu można określić jako ostra grę, tak te trzy utwory
stanowią pewna równowagę na całej płycie. Bardzo melodyczne, choć
momentami nie ustępujące kompozycjom takim jak "Bounce" czy "Shimmy"
całkowicie inne niż poprzednie spokojne utwory - "Spiders" czy "Metro".
Całość "Toxicity" kończy się już wyżej wspomnianym dodatkowym utworem -
czystym etnicznym graniem wprost ze stepów ormiańskich.
"Toxicity" podobnie jak "System Of a Down" to istna mieszanka tematów i
nastrojów. Obie płyty słuchane razem stanowią pewną całość, będącą
momentami spokojną i melodyczna, chwile później jednak uderzającą
potencjalnego słuchacza swą dynamiką i prawdziwym heavy rockowym
graniem.
[JM]
Tekst pochodzi z magazynu NNMetal.
Magazyn NNMetal jest jednym z serwisów wchodzących w skład niekomercyjnego
magazynu internetowego NoName - http://www.noname.zum.pl.
|
 
|
|