|
|
|
Jak zostać artystą
To pytanie pewnie wielokrotnie nasuwało się wam na myśl. Również i dla mnie jest to wciąż powoli odkrywana tajemnica. Niedawno przeczytałem rady Witolda Gombrowicza z książki "Ferdydurke" (kto nie czytał, polecam - "mimo że" jest to lektura) na ten właśnie temat. Spodobały mi się one w takim stopniu, że postanowiłem je wam przytoczyć.
Gombrowicz na samym początku stawia pytanie o cel kogoś, kto poczuł "powołanie". Stwierdza, iż osoba ta przede wszystkim chce być "artystą". Pragnie tworzyć. Chce pięknem, dobrem i prawdą sycić siebie i innych. Chce ofiarować swój talent w służbę idei i marzenia. Są to bardzo szczytne cele. Cele które spełniali najwięksi mistrzowie. Problem w tym, że my nimi jeszcze nie jesteśmy. W obecnej fazie rozwoju jesteśmy najwyżej ćwierćmistrzami, dlatego taka postawa obnaża naszą nieudolność. Jest ogromna różnica między urzeczywistnionym artystą a innymi, którzy do tego miana aspirują. To, co przystoi temu pierwszemu, ma zupełnie inny wydźwięk u nas. Zamiast stworzyć coś na własną miarę "stroimy się w cudze piórka" i to właśnie dlatego stajemy się według Gombrowicza aspirantami wiecznie nieudolnymi, wiecznie średnimi naśladowcami. To wszystko jest tylko naśladownictwem i sprawia, że przedwcześnie ulegamy wrażeniu iż jesteśmy już wartościowymi artystami.
Jaką receptę daje nam autor "Ferdydurke"? Twierdzi on iż niemożliwością jest przekształcenie się z dnia na dzień. Można się jednak przed powyższym uratować oddalając się nieco od sztuki. Trzeba przede wszystkim zerwać z tymi słowami - sztuka oraz artysta, które względem siebie (często nawet nieświadomie używamy). Prawdą jest bowiem to iż każdy człowiek jest trochę artystą. Ludzkość tworzy sztukę w każdym momencie życia codziennego - gdy dziewczyna wpina kwiaty we włosy, gdy ktoś opowie żart lub gdy chłonie atmosferę zachodu słońca. Zatem podział na artystów i resztę jest niepotrzebny. Gombrowicz proponuje abyśmy po prostu mówili : "Ja może więcej niż inni zajmuje się sztuką". Nie cackajmy się również z samą sztuką. Słuchając Szopena mówimy iż czar tego genialnego artysty nas wzruszył. Niewykluczone jednak, iż gdybyśmy nie wiedzieli iż to Szopen z mniejszą euforią słuchalibyśmy jego muzyki. Możliwe jest iż bijąc brawo, bladzi z entuzjazmu krzyczymy, gdyż inni również biją brawo i krzyczą. Myślimy iż inni doznają straszliwej rozkoszy co powoduje iż również nasze wzruszenie ogromnie się potęguje. W ten sposób prosto może dojść do sytuacji iż nikt na sali nie został bezpośrednio zachwycony lecz wszyscy przejawiają oznaki zachwytu. Czy gdybyśmy z podobnym, wręcz pobożnym zapałem zabrali się do wywyższania innego artysty, stałby się on naszym Szopenem? Powinniśmy zatem przestać wyolbrzymiać sztukę, wypełniać coś w rodzaju aktu religijnego i pozwolić aby to fakty do nas przemawiały.
Kolejną, bardzo ważną sprawą według Gombrowicza jest "forma". Człowiek nie wyraża się w sposób zgodny z jego naturą, tylko zawsze w jakiejś określonej formie. Forma ta jest nam narzucona z zewnątrz. Wciąż poszukujemy własnej, walczymy o nasz styl, sposób bycia. Musimy sobie to uświadomić aby zyskać do tego dystans, co pozwoli nam świeżo spojrzeć na siebie i własną twórczość.
Mając na uwadze powyższe rady powinniśmy tworzyć już nie po to aby stać się artystą, lecz aby - powiedzmy - lepiej wyrazić swoją osobowość i wytłumaczyć ją innym osobom, lub też lepiej zrozumieć swoje "wnętrze". Oczywiście nadal powinniśmy się starać aby nasze dzieło artystycznym pięknem przyciągało innych - lecz jego celem już nie będzie sztuka lecz własna osoba. "Własna", gdyż według Gombrowicza powinniśmy przestać uważać się za wyższe istoty, które mogą kogokolwiek pouczać, oświecać, umoralniać. Nikt nam nie dał wyłącznego prawa do dojrzałości. Artysta powinien tworzyć nie dlatego iż uważa się za dojrzałego, lecz właśnie dlatego że zdaje sobie sprawę ze swej niedojrzałości i wie że nie osiągnął własnej formy. Dlatego też jeżeli przydarzy mu się zrobienie dzieła nieudolnego, przyzna się do tego, wręcz się z tego ucieszy, ponieważ rozumie iż go to kształtuje, stwarza. Nie przestraszy go to ani mu nie zaszkodzi. Z podniesionym czołem może o tym mówić, podczas gdy my nie potrafimy tego zrobić gdyż paraliżuje nas strach.
Na koniec przytaczam słowa Gombrowicza:
"Oto - już nadszedł czas, już wybiła godzina na zegarze dziejów - starajcie się przezwyciężyć formę, wyzwolić się z formy"
Tego wam właśnie życzę.
Mr.N
|
 
|
|