Darmowa prenumerata - tu i teraz!
BezImienny - wersja online!
Protal internetowy InterFlash
Poprzedni artykułNastępny artykuł Opowiadania  

Niebo cz.8


LightMan

Druga wojna z Obcymi ok.(0)253-(0)260
Trzecia wojna z Obcymi ok.(0)261-(0)547

Druga wojna z Obcymi trwała krótko. Natomiast trzecia ciągnęła się latami. Przyczyną przedłużającego się konfliktu była pogoda, która od wielu lat była nieprzewidywalna. Mróz, jaki panował podczas II i III wojny z Obcymi był częstym powodem do przerwania konfliktu. Wojska Angel City praktycznie przestały się liczyć jako wartość bojowa. Konflikt przemienił się w walkę z ruchem oporu, który zszedł do wybudowanych ręcznie kanałów. Tu przez długie lata mieszkańcy Nieba wegetowali w oczekiwaniu na lepsze czasy, które nieprędko przyszły... Wśród cywilów panowała panika, a morale spadło praktycznie do zera. Tylko żołnierze wytrwale wychodzili na plac boju toczyć często nierówne walki z obrzydliwymi Obcymi, którzy atakowali całym impetem. Protossi nie brali udziału w wojnie, gdyż uważali, że wojna nie dotyczy bezpośrednio nich i nie będą się mieszać w cudze konflikty... Dopiero, kiedy Obcy zaatakowali stolicę Aiur -Adun Protossi nagle przypomnieli sobie o poprzednio podpisanym traktacie o zjednoczeniu sił przeciwko Obcym. Niestety ich wysiłki poszły na marne. Dzielni Zaeloci niszczyli gniazda Obcych, lecz te się odradzały na nowo. Jedyną nadzieją było sprowadzenie pomocy z zewnątrz... Tylko, kto miał podjąć się tej ryzykownej misji? Częściową pomocą okazało się sprowadzenie nieznanej rasy, którą nazywano potem Przybyszami. Dzięki przewadze liczebnej udało się na jakiś czas odżegnać groźbę kapitulacji. Wojna była katastrofalna w skutkach, przyniosła ogromne żniwo zniszczenia i śmierci oraz spustoszenie moralne... Nigdy potem Obcy nie zaatakowali z takim impetem, z taką zaciekłością i z taką siłą. Nigdy potem Obcy nie reprezentowali tak potężnej siły jak podczas III wojny. Po wojnie Przybysze zajęli tereny po Obcych, leżące na północ od Angel City i Aiur. Dawny sojusznik powoli stawał się poważnym problemem. Groziło wybuchem nowej wojny... Na szczęście większość Przybyszów odleciała i pozostało po nich państewko, w którym zamieszkali, ci, którzy nie chcieli odlecieć. Przybysze nie widzieli w planecie Niebo, żadnej korzyści ekonomicznej czy strategicznej...Jakże się mylili... Sądzili, że Niebo po tym konflikcie nigdy już się nie podniesie z kolan i nie otrząśnie się z myślą państwa przegranego. Nie zbadali dokładnie terenów leżących na północny zachód od Angel City...Nie wiedzieli, że Niebo jest bogate w przeróżne minerały.

Nastąpiły radykalne zmiany większość oficerów armii Angel Citowskiej zostało zdegradowanych przez nowego prezydenta. Nastąpiły regionalne konflikty. Ostatecznym ciosem w sprawiedliwość było zamknięcie Głównego Sądu. Nastały czasy drugiego średniowiecza. Strażników czasu - Time Copsów uznano za heretyków i rozwiązano ich działalność. Ludzi działających w ruchu oporu uznano za współwinnych początkowej klęsce przeciwko Obcym. Niektórych uznano za ich sojuszników i kazano bez procesu sądowego zamknąć w kazamatach.

Ucieczka była planowana od dawna. Light Mana i jego przyjaciół skazano za szpiegostwo i paktowanie z Protossami. Oprócz niego przeżył Stokowski, Dancan i Rayfield. Niestety Bene Saalis nie wytrzymał fizycznie kolejnego przesłuchania...

Postanowili działać...

Jedynym miejscem, do którego mogli uciec, które nie było pod ścisłą restrykcją inkwizycji było państwo Aiur.

Odpowiednia sytuacja przydarzyła się pewnego wieczoru. Zaplanowali małą ucztę, na którą zaprosili strażników, ci nie wyczuwając podstępu skusili się i przynieśli z zapasów wino. Jim Rayfield był mistrzem w produkowaniu czegoś z niczego, a konkretnie tajemniczych mikstur. Spreparował proszek na sen. Stokowski sprytnie zagadując strażników wsypał go do wina i kiedy tylko strażnicy zasnęli, ci zabrali im klucze i uciekli. Droga ich usłana była nie lada trudnościami. Po drodze podpity Dancan rozbił kilka cennych dzbanów, co spowodowało wzmożony ruch strażników. Nasi bohaterowie byli obeznani z planem więzienia, więc postanowili uciec przez kuchnię. Niestety i tam na nich czekała straż. Rozgorzała się nierówna walka. Rayfield chwycił chochlę od zupy, Light Man nóż do ryb, natomiast Dancan i Stokowski improwizowali bez broni...Strażników było czterech. I na tym w zasadzie skończyłyby się punkty wspólne, diametralną różnicą było to, że strażnicy byli uzbrojeni po zęby w broń maszynową...

-Psychologicznie! - Wydukał Stokowski

-Co? - Zawołał Light Man - Racja.

-Nie rozumiem... - Rzekł pijany Dancan

-Walcz! - Wrzasnął jeden ze strażników. Był cały mokry i przerażony. Jego krzyk był pełen strachu i niepewności.

-Hm... - Pomyślał Light Man - Tego mamy z głowy.

-Nie chcę umierać - aktorsko zapłakał Rayfield

-Trzeba było nie uciekać! No już! Ręce do góry poddajcie się! - Próbował trzymać w ryzach swoich ludzi drugi strażnik.

-Ja jestem niewinny! - Płakał dalej Rayfield.

Nawet Light Man powoli zaczął wierzyć, że z jego przyjacielem naprawdę jest coś nie tak, lecz po chwili zdał sobie sprawę, że może całkowicie polegać na nim. Jim zresztą mrugnął okiem do Light Mana jakby na potwierdzenie jego drugiej części myśli.

-Czy ktoś z was ma rodzinę, żonę, może nawet dzieci? - Spytał się Light Man.

-Ja mam! - Odrzekł trzeci strażnik.

-Nie gadaj z nim! - Wrzasnął do niego ten drugi, który najprawdopodobniej był szefem tego oddziału.

-Możesz odejść. Nie chcemy osierocić twoich dzieci... - Powiedział Stokowski

-Naprawdę? O, dziękuję miłosierni bohaterowie! Mam żonę i dwójkę małych dzieci - to mówiąc wybiegł drugimi drzwiami. Szef próbował go złapać za ramię, lecz ten mu się wyrwał i pobiegł, co sił w nogach.

-Kto następny? - Zapytał Light Man

-Ja... - Rzekł niepewnie pierwszy, lecz szef go potrząsnął i ten dokończył zdanie -...Nie!

Z przerażeniem w oczach rzucił się na Stokowskiego ten odskoczył na bok. Strażnik nie dawał za wygraną. Wstał i otrząsnął się. Tymczasem dwaj pozostali zajęli się Light Manem i Rayfildem. Light Man przede wszystkim chciał pozbyć się przeciwnika broni palnej. Szybkim ruchem odciął mu nożem pasy z karabinami. Strażnik stanął jak wryty.

-Mam dosyć zabijania. Jesteśmy po tej samej stronie. Wasz prezydent oszalał. - Powiedział Light Man

-To jest także twój prezydent - odrzekł mężczyzna.

-Moim prezydentem był Tissimor Kannu

-To zdrajca. Musieliśmy się go pozbyć

-Odchodzę. I wam radzę zrobić to samo...

-Stój! -Krzyknął czwarty. Miał wycelowany pistolet prosto w skroń Light Mana. Rzucił się na niego Rayfield.

-Nie zabijaj go. Już dosyć wylano krwi...Trzeba zakończyć to szaleństwo. Jedynym rozsądnym wyborem jest Aiur...

-Zdrajca! - Zapłakał pierwszy strażnik. - Dlaczego to robisz? Wykształcili Cię, dali tobie pracę...A ty odwracasz się od prezydenta tyłem. Odwracasz się tyłem do Freedomsa.

-Freedoms nie żyje a jego ideały umarły wraz z nim!

-Łżesz! Jak możesz?

-Przejrzałem na oczy, że Angel City nie jest już godne swojego mienia...

-Jak to? Zdrajco! Nie jesteś wybrańcem! Rada Najwyższych się pomyliła!

-A, kto powiedział, że to ja jestem wybrańcem? Ja jakoś nie czuję się wybrany... Jestem człowiekiem wolnym.

-Pierwsza pieczęć Xatorru mówi o wybawcy,który przybędzie z Ziemi i uratuje nas przed Obcymi i odtworzy Cesarstwo Angel City...

-Na razie to trzeba uratować was przed głupotą! Czy wy nie jesteście ślepi? Cesarstwo Angel City nie istnieje i już nigdy istnieć nie będzie!

-Zdrajco...

-Zobaczymy jeszcze, kto jest większym zdrajcą. Ja czy wy? Tylko Aiur może przywrócić porządek w Niebie. W nich cała moja nadzieja. Jesteście ze mną? - W tej chwili Light Man spojrzał na swoich towarzyszy, którzy chyba nie zdawali sobie jeszcze sprawy, co do końca robią...

-Ja jestem z Tobą - Powiedział Stokowski, - Jeśli uważasz, że jedynym ratunkiem dla Nieba są Protossi, to musi być w tym, chociaż cząstka prawdy... Ale jeśli się mylisz... Marny twój los...

-Ja jestem do końca z Tobą - Wtórował mu, Rayfield

-A o co chodzi? - Zapytał nieświadomy niczego Dancan

Koledzy oszczędzili sobie wytłumaczenia dla niego na później, w końcu i tak był pijany.

-To znacznie ułatwia sprawę. Czterech zdrajców już niedługo stanie przed sądem wojennym. Bardzo dobrze. Może nawet awansuję? - Rozmarzył się szef strażników.

-Nie liczyłbym na to - Odrzekł Stokowski

-A to dlaczego? Nie! Nie będę ciebie słuchał...Kłamco!

-A jeśli dojdą do wniosku podczas przesłuchania, że próbowałeś pertraktować z wrogiem, to marny Twój los! - Dodał, Rayfield

-Macie po części rację, ale to i tak nie zmienia waszej sytuacji! W imieniu Świętej Inkwizycji rozkazuję wam: poddajcie się!

-Rozważ kolejny argument: Oni tam niechętnie patrzą chyba na takie donosy...Jak to jest u was z "kablowaniem"? Nieładnie! Inkwizycja powinna tego kategorycznie zabronić - Zaczął sobie kpić Stokowski.

-Dobra! Niech wam będzie, moja strata! Uciekajcie... Może i macie rację, sam już nie wiem. Mam tylko jedną prośbę: uratujcie Niebo przed ostatecznym upadkiem, uratujcie naszą planetę przed korupcją. Niech już wam będzie! A teraz uciekajcie. Zniknijcie mi z oczu! Bo się jeszcze rozmyślę?

-Dziękujemy - Odrzekł Light Man - I wybiegli tymi samymi drzwiami, którymi uciekł trzeci strażnik.


Cdn. W następnym odcinku: Jakie były motywy Light Mana aby przejść na stronę Protossów? Co jeszcze zaszło podczas podpisywania traktatu? Czy Light Man prowadził potajemne rozmowy z Tassadarem albo z innym Protossem? Jak nasi bohaterowie zostaną przyjęci w stolicy Aiur - Adun? Wreszcie, kto się odważy zniszczyć Angel City i dlaczego? Pytania i sugestie proszę przesyłać na adres: LightMan@inetia.pl


LightMan
poczta: LightMan@inetia.pl