Spis treści Cyberpunk 2020

Skrawek krawędzi


GTS

Spotkanie

"Nie jestem karaluchem, nie jestem człowiekiem, czekam na moment kiedy wyjdę z cienia i podążę w stronę światła"
- Własna Droga, Nomad


Ludzie w przyszłości ocenią nasz świat. Popatrzą na nasze osiągnięcia, na nasze słabości, styl życia, kulturę i postarają się wyciągnąć wnioski. Przyznaję iż czasem jestem bezradny gdyż nie potrafię zmienić stanu rzeczy, przeraża mnie w jakim świecie żyję. Brak wiary, brak religii. Pakuję wtedy plecak i wyruszam na poszukiwania.

Pustynia

Kiedy opuszczam miasto zostawiam za sobą wiele, ale nie zrywam więzi z tym co tam zostawiam. Wyruszam na poszukiwania innego spojrzenia, zdaję sobie sprawę iż nie doznam oświecenia ani też nie uduchowię się w jakiś znaczący sposób - muszę odpocząć.

To mój drugi raz. Wcześniej doszedłem do wzgórz 23 km od miasta, rozbiłem obóz i spędziłem tam dwa dni. Dziś postanowiłem, że oddam się prądom i pozwolę zaprowadzić tam gdzie poniosą mnie oczy.

Nie mam sprzętu. Wszystko przepadło. Nie widzę kresu pustyni. Opadam z sił...

Przewodnik

Ocnknąłem się w jakiejś grocie z dużym wejściem. Obok mnie były moje rzeczy. GPS nie działał jak cała elektronika. Broń była sprawna, choć to jedynie pistolet.

Po sprawdzeniu ekwipunku wyszedłem na zewnątrz. Przy wyjściu siedział człowiek, ubrany w zniszczoną panterkę pustynną i strugający jakiś patyk.

- Ty mnie uratowałeś? - spytałem. Człowiek nie odpowiedział. Patrzył na mnie z zainteresowaniem. Skończył strugać. Obwinął patyk jakąś taśmą i włożył do małego worka. Podszedł do mnie.
- 21 markerów. Twój kompas działa. Na południu jest miasto. 2 dni drogi. - Człowiek spojrzał raz jeszcze na mnie, uśmiechnął się i odwróciwszy na pięcie zaczął się oddalać.
- Poczekaj! - krzyknąłem. Wbiegłem do jaskini, złapałem plecak i wybiegłem za nim.
- Też idziesz w stronę miasta? - spytałem. Nie odpowiedział. Szliśmy kilka godzin w milczeniu. Co jakiś czas sprawdzałem w jakim kierunku. W końcu nie wytrzymałem.
- Dlaczego nic nie mówisz? - powiedziałem stanowczo.
- Po co? - odparł bardzo spokojnie. Trochę mnie przymurowało, bo rzeczywiście nie miałem jakichś porządnych argumentów, a z jego tonu wyraźnie emanowała chęć usłyszenia takowych.
Postanowiłem być twardy. Nie odzywałem się do końca dnia. Rozbiliśmy obóz - milczałem. Nad ranem - milczałem. W końcu postanowiłem zacząć rozmowę.
- Kim jesteś? - ton głosu spokojny i pytający.
- Przewodnikiem - odparł sucho.
- To zawód, czy jak? - kontynuowałem. Nie odpowiedział. W końcu spytałem o kilka innych rzeczy, ale nie uzyskałem odpowiedzi.
Minęło kilka godzin. Doszliśmy do jakiejś autostrady. W oddali, na horyzoncie, pojawiła się metropolia.
- Idź tą drogą. Co 350 kroków wbijaj jeden marker w pobocze. Nie reaguj na ludzi jakich spotkasz, zanim nie dotrzesz do miasta. - powiedział Przewodnik po czym zaczął się oddalać.
- Poczekaj, czy... - nie zwracał na mnie uwagi. Zrobiłem jak mówił. Mijały mnie samochody i niewielkie grupy nomadów. Nikt mnie nie zaczepiał.

Nie wiem kim był ten człowiek i co oznaczały markery. Nie wiem po co mi pomagał. W jego towarzystwie czułem wielki spokój ducha i potrafię przywoływać to uczucie ilekroć chcę. Pustynia jest pełna zagadek i wyzwań.

Na górę strony