Bakcyl
trywialności
Zawracanie
głowy. Niepotrzebne sytuacje, których krąg
bezszelestnie acz brutalnie i krwiście zaciska
się na twoim sposobie pojmowania, to coś czego
za wszelką cenę, jednak nie za cenę
wyrzeczenia się swojego skrzywienia, postanowiłem
się wystrzegać. Jak bowiem mógłbym świadomie
niewolić swoją niewolę, brutalnie odrywać się
od czegoś co inni zwykli nazywać wolnością
czy niezależnością? To silne postanowienie
szycia własnego garnituru bez pomocy zapożyczonych
nici, żadną miarą nie pasujących odcieniem do
barwy wybranego przeze mnie materiału sprawiło,
że stałem się wyczulony na zepsuty go granic
świat trywialności. Dlatego też przybrałem
postawę obronną i chowając się we własnym
pancerzu zacząłem krzyczeć w najwyższej z
najniższych tonacji ludzkiej duszy. Ten mętlik
w żadnej mierze mi nie służy i chociażby
najmniejsze przesiąknięcie jego smrodem wywołać
by mogło u mnie zmianę, która ucieleśniła by
się jako gnuśny zgon psychoosobowościowy. Czy
słusznie postąpiłem odgradzając się od
bezsensu zewsząd napływającego?? Pytanie!!!
Czas upływa, a ja z przerażeniem stwierdzam, że
moja warstwa ochronna ulega rozpadowi.
Nieustannie bombardowana przez zwały tłustych
urojeń stała się im podobna. Już widziałem
te bezkształtne łapska, które wpychają się
do mojej prywatności. Dreszcz obrzydzenia i
niesmaku przebiegł po moim ciele, a ja gorączkowo
zacząłem myśleć jak z tego wybrnąć. Może
porzucić tą powłokę i czmychnąć jak
najdalej od niej. Gdzieś później na chwilę
przystanąć i ocenić rozmiar zagrożenia. W
razie potrzeby zbudować bunkier i zamknąć się
w nim. Druga możliwość to pozostać tu gdzie
jestem i poddać się powolnemu rozpadowi.
Najpierw pogodzić się z utratą pancerza, a później
samemu podzielić jego los.
Rozpatruje pierwszą możliwość. Aby ją
zrealizować musiałbym się wygrzebać ze swojej
nory i niczym wiatr pognać przed siebie w
miejsce gdzie jeszcze nie czuć, ogarniającego
cały glob, swądu. Tam użyć planu
architektonicznego i za pomocą własnych rąk
wznieść chroniącą mnie budowle. Z tym, że
biec mi się nie chce, a co dopiero wysilać przy
tej zaiste ważnej konstrukcji. No i gdzie ja
niby znalazłbym miejsce wolne od kiczu?? No
dobra, może i bym znalazł, ale... ale mam to
gdzieś. Posiedzę sobie trochę, a może pancerz
się zregeneruje. I obejrzę sobie telewizje i
zjem obiad i pójdę do pracy i położę się
spać i zjem kolacje i umyje się i odwiedzę
rodzinę i pojeżdżę samochodem i pobiegam po
boisku i zjem śniadanie i poczytam i obejrzę
telewizje i zjem obiad i pójdę do pracy i położę
się spać i zjem kolacje i umyje się i... i
kurwa kto mi zjarał fajki?! Stara skocz po piwo
do sklepu!! Tylko się pośpiesz, no przestań się
pizdrzyć przed tym lustrem... i możesz kupić
co do żarcia bom zgłodniał, a mecz zara w
telewizji puszczą...
Zbytecznym się okazał pancerza świeży powiew
Zepsuciem się pokryły wnętrzności, kości
blade
Nie wygrał z wielkim światem, nawet nie zaczął
walczyć
Skazany na zagładę już w łonie matki swojej
DajMonJon
|