w w w . v v . p r v . p l




() Wstęp
() Listy
() Opinie
() Prenumerata
() Team VV
() #vv

() Fotosy
() Forum Romanum
() Błędy
() Crazy Test
() Przygody Puchatka
() Pamiętnik IRCownika
() Stary Barszcz
() Tajne Akta Psiej Agencji

() Ciekawe strony WWW
() Kurs mIRC scripting cz.4

() Limp Bizkit - SO
() Metallica - S & M
() Polska muzyka
() The Smashing Pumpkins

() Andrzej Bursa
() Wiersze ARCHWIMILA
() Wiersze DajMonJona

() C++ Builder
() Posprzątaj Winde
() Programy Czytelników
() Składamy Komputer!
() Wywal DirectX

() Bio F.R.E.A.K.S.
() Dune 2000
() Final Fantasy VII
() GTA
() GTA London 1969
() Hidden & Dangerous
() Primal Rage
() Rollercoaster Tycoon
() Tipsy
() Tomb Raider
() Unreal

() Kurt Cobain
() Poezje Morrisona
() To jest tylko rock

() Diuna
() Ogniem i mieczem

() Bakcyl trywialności
() Upadek Imperium

() Filmy
() Słowniczek Geograficzny
() Zagadka Obcych

() Info
() Buty Cormax
() KoRn

() BUNT
() Krzyk
() Magazyn mercury



Bakcyl trywialności

Zawracanie głowy. Niepotrzebne sytuacje, których krąg bezszelestnie acz brutalnie i krwiście zaciska się na twoim sposobie pojmowania, to coś czego za wszelką cenę, jednak nie za cenę wyrzeczenia się swojego skrzywienia, postanowiłem się wystrzegać. Jak bowiem mógłbym świadomie niewolić swoją niewolę, brutalnie odrywać się od czegoś co inni zwykli nazywać wolnością czy niezależnością? To silne postanowienie szycia własnego garnituru bez pomocy zapożyczonych nici, żadną miarą nie pasujących odcieniem do barwy wybranego przeze mnie materiału sprawiło, że stałem się wyczulony na zepsuty go granic świat trywialności. Dlatego też przybrałem postawę obronną i chowając się we własnym pancerzu zacząłem krzyczeć w najwyższej z najniższych tonacji ludzkiej duszy. Ten mętlik w żadnej mierze mi nie służy i chociażby najmniejsze przesiąknięcie jego smrodem wywołać by mogło u mnie zmianę, która ucieleśniła by się jako gnuśny zgon psychoosobowościowy. Czy słusznie postąpiłem odgradzając się od bezsensu zewsząd napływającego?? Pytanie!!!
Czas upływa, a ja z przerażeniem stwierdzam, że moja warstwa ochronna ulega rozpadowi. Nieustannie bombardowana przez zwały tłustych urojeń stała się im podobna. Już widziałem te bezkształtne łapska, które wpychają się do mojej prywatności. Dreszcz obrzydzenia i niesmaku przebiegł po moim ciele, a ja gorączkowo zacząłem myśleć jak z tego wybrnąć. Może porzucić tą powłokę i czmychnąć jak najdalej od niej. Gdzieś później na chwilę przystanąć i ocenić rozmiar zagrożenia. W razie potrzeby zbudować bunkier i zamknąć się w nim. Druga możliwość to pozostać tu gdzie jestem i poddać się powolnemu rozpadowi. Najpierw pogodzić się z utratą pancerza, a później samemu podzielić jego los.
Rozpatruje pierwszą możliwość. Aby ją zrealizować musiałbym się wygrzebać ze swojej nory i niczym wiatr pognać przed siebie w miejsce gdzie jeszcze nie czuć, ogarniającego cały glob, swądu. Tam użyć planu architektonicznego i za pomocą własnych rąk wznieść chroniącą mnie budowle. Z tym, że biec mi się nie chce, a co dopiero wysilać przy tej zaiste ważnej konstrukcji. No i gdzie ja niby znalazłbym miejsce wolne od kiczu?? No dobra, może i bym znalazł, ale... ale mam to gdzieś. Posiedzę sobie trochę, a może pancerz się zregeneruje. I obejrzę sobie telewizje i zjem obiad i pójdę do pracy i położę się spać i zjem kolacje i umyje się i odwiedzę rodzinę i pojeżdżę samochodem i pobiegam po boisku i zjem śniadanie i poczytam i obejrzę telewizje i zjem obiad i pójdę do pracy i położę się spać i zjem kolacje i umyje się i... i kurwa kto mi zjarał fajki?! Stara skocz po piwo do sklepu!! Tylko się pośpiesz, no przestań się pizdrzyć przed tym lustrem... i możesz kupić co do żarcia bom zgłodniał, a mecz zara w telewizji puszczą...



Zbytecznym się okazał pancerza świeży powiew
Zepsuciem się pokryły wnętrzności, kości blade
Nie wygrał z wielkim światem, nawet nie zaczął walczyć
Skazany na zagładę już w łonie matki swojej



DajMonJon