w w w . v v . p r v . p l




() Wstęp
() Listy
() Opinie
() Prenumerata
() Team VV
() #vv

() Fotosy
() Forum Romanum
() Błędy
() Crazy Test
() Przygody Puchatka
() Pamiętnik IRCownika
() Stary Barszcz
() Tajne Akta Psiej Agencji

() Ciekawe strony WWW
() Kurs mIRC scripting cz.4

() Limp Bizkit - SO
() Metallica - S & M
() Polska muzyka
() The Smashing Pumpkins

() Andrzej Bursa
() Wiersze ARCHWIMILA
() Wiersze DajMonJona

() C++ Builder
() Posprzątaj Winde
() Programy Czytelników
() Składamy Komputer!
() Wywal DirectX

() Bio F.R.E.A.K.S.
() Dune 2000
() Final Fantasy VII
() GTA
() GTA London 1969
() Hidden & Dangerous
() Primal Rage
() Rollercoaster Tycoon
() Tipsy
() Tomb Raider
() Unreal

() Kurt Cobain
() Poezje Morrisona
() To jest tylko rock

() Diuna
() Ogniem i mieczem

() Bakcyl trywialności
() Upadek Imperium

() Filmy
() Słowniczek Geograficzny
() Zagadka Obcych

() Info
() Buty Cormax
() KoRn

() BUNT
() Krzyk
() Magazyn mercury



Stary Barszcz

Występują:


Wakko Skywalker
Han Kolizebo
Księżniczka Fleia
Obi van Samhainobi
Darth Remo
Banzainacca
mnóstwo Sztorm Truperów
i inni (m.in. kapitan "Pick a Card", gwiezdny pirat Tomek i porucznik R.I.P.ley)

Wszelkie podobieństwo postaci, miejsc i zdarzeń do filmu "Star Wars", reklam proszków do prania czy telenowel brazylijskich jest przypadkowe i niezamierzone (aha! guzik prawda!)

Space... the final frontier... Ups, chyba mi się coś pochrzaniło... Dawno temu, w odległej galaktyce...
- Dobra, dobra... starczy tych bzdetów... - powiedział Han Kolizebo - przejdźmy do właściwej akcji.
Ehh... no więc, Han leciał sobie swoim Wróblem Millenium po hamburgera do Mc Daffy'ego, gdy nagle jak coś nie pierdolnie, to jest, nie łupnie...
- Banzainacca! Co to do cholery jasnej było? - krzyknął Han do swojego drugiego pilota, który był cały owłosiony.
- Łeeeaaaaoo. - odpowiedział Baznainacca.
- Aha... domokrążca. No cóż, pójdę mu otworzyć. Przejmij stery. - powiedział Kolizebo i poszedł w stronę klapy. Zbliżył się do niej i wyjrzał przez judasza.
- Ehhh... to znowu ten kretyn. - stwierdził Han i otworzył klapę. Za nią stał gwiezdny pirat Tomek, znana szuja w całym imperium.
- Kompakty... kompakty sprzedaje... Tylko oryginalne pirackie kopie gier! Same beta-wersje! Mnóstwo zawirusowanych cracków! - wydzierał się na całe gardło Tomek.
- Zamknij się patafianie! - odpowiedział Kolizebo - Spadaj stąd!
- You talking to me??? Ty **** złamany, jak cię **** to się ****! - powiedział grzecznie i spokojnie pirat - Zaraz wydam cię Remowi!
Tomek wyjął swoją komórkę (dwusystemową, z darmową aktywacją, Minus GSM) i wystukał numer 666. W słuchawce odezwał się głos Rema:
- "Miło, że dzwonisz, ale nie ma nas w domu. Po usłyszeniu sygnału zostaw wiadomość, a na pewno oddzwonimy. PiiiiiiiiiiP!
- Cholerny Remo. Znowu gdzieś go diabli ponieśli. Ehhh... będę musiał cię zabić.
- Co ty wiesz o zabijaniu? Ty stara dupa jesteś... - odparł Han Kolizebo i założył ciemne okulary.
- Taaaak??? To stawaj do walki mośku! - krzyknął gwiezdny pirat Tomek.
Następne sceny zostały ocenzurowane, ze względu na brutalność owych. Mogę tylko powiedzieć, że wiele osób straci dostęp do nowych gierek.
- Banzainaccaaaaa!!!! Chodź tu, ze szczotką i szufelką i posprzątaj ten bajzel!
- Łeeeeaeeaeaaoooo!
- Oki, jesteś... Hmmm.... coś mi tu nie gra... Kto kieruje Wróblem?
- Łeeeooo!
- Shit!

***

Statek księżniczki Fleii, Tantiw XX, został porwany przez Gwiazdę Śmierdzi. Sztorm Truperzy weszli do środka i rozpoczęła się walka z robaliantami. A wyglądało to mniej więcej tak: biali strzelali do czarnych, czarni do białych, a obok biegał reporter, który robił zdjęcia.
- O kurczę... to będzie super temat do "Twojego Imperium"!
I tu małe info: gazeta "Twoje Imperium" jest wydawana przez firmę: "Remo i s-ka".
Do reportera podszedł jakiś robaliant i pyta:
- Przepraszam, czy mogę zrobić sobie zdjęcie z panem? Ja i koleżanka...
- Kurka, spadaj! Idź walczyć za ojczyznę!
W międzyczasie na plan wtaczają się dwa roboty. Pierwszy jest duży i złoty, zaś drugi mały i wygląda jak odkurzacz Zelmera.
- O cholera! - mówi ten wysoki - Mamy przewalone. Księżniczka teraz się nie wywinie.
- Pippipipip! - odpowiada ten drugi.
- Taaaak L3-T3. Masz rację.
Sztorm Truperzy wygrywają walkę. W tym czasie oba roboty dają nogę.
- Księżniczko! Dostaliśmy w tyłek! Mają nas! - krzyczy ten złoty.
- Piiip! - wturuje mu drugi.
- Jasna cholera. - odpowiada księżniczka Fleia - A więc D4MO mam dla ciebie zadanie. Wsiądziesz ze swoim kumplem do tej kapsuły ratunkowej i polecicie na pobliską planetę. Macie znaleźć Obiego Van Samhainobiego. Dacie tu tą wiadomość.
Księżniczka dyktuje treść L3-T3:
"Drogi Obi. Uratuj mnie do cholery z rąk Rema, a wtedy z radości wycisnę ci wszystkie pryszcze na dupie."
Roboty wsiadają do kapsuły, która po chwili odlatuje. W międzyczasie do księżniczki podchodzi Darth Remo i reporter.
- Hellloł Bejbe! - mówi Remo - My name is Remo. Darth Remo.
- Tak. Ja pana znam z telewizji. - odpowiada Fleia.
- Wygląda na to, że jesteś w moich rękach ślicznotko.
- Ej, ej, frajerze... Daruj sobie te szowinistyczne słówka. A swoją drogą... po jaką cholerę ci ten hełm?
- Ehhh... skoro pytasz... Miałem spięcie w inkubatorze i teraz wyglądam jak... ehhh szkoda gadać.
- Lordzie Remo - odzywa się reporter - Melduje, że jakieś dwa roboty odleciały na pobliską planetę.
- I dopiero teraz mi to padalcu mówisz? - Remo zaciska pieść i strasznie się nadyma.
- Cholera! Pieprzona ciemna strona Mocy! Znowu się zacięła. Ruski szmelc.
Fleia przygląda się całemu zajściu i mówi:
- Przepraszam, że przerywam tą biesiadę, ale czy wreszcie moglibyście mnie zamknąć w celi?
- A no tak - odpowiada skruszony Remo - Kurka, zawsze czegoś zapominam.
- Kup sobie Biovital - wzdycha Fleia.
W tym momencie dzwoni telefon. Remo podnosi słuchawkę.
- Mietek? Tu Stefan! - odzywa się głos w słuchawce.
- Jaki Stefan?
- A z kim kiblowałeś po pięć lat w każdej klasie? To cud, że cie z podstawówki do wojska nie wzięli!
- Nie chce mi się z tobą gadać... - odpowiada Remo i rzuca słuchawkę.

***

Pustynia Cocaine. Dwa roboty idą przez pustynie i wpadają w łapska Jawów. Nie dzieje się tu nic ciekawego, więc ucinamy tę scenę i przechodzimy do następnej.

***

Wakko Skywalker podróżuje ze swoim wujciem Ołenem Larsem po pustyni.
- Wujku... a skąd się wzięły okrągłe torebki Tetley?
- Zamknij się, za dużo telewizji oglądasz. A telewizja robi ci wodę z mózgu. Ja w twoim wieku...
- Oki, oki. Przestań nudzić.
- Wiem... kupię ci jakiegoś robota od Jawów. Pasuje?
- Noooo... może być, ale musi mieć takie same funkcje jak scyzoryk Mc Gyvera - odpowiedział Skywalker.
Po chwili zauważają małą grupkę Jawów. Zbliżają się do nich.
- Harry, I want to sell me a condom! - mówi Ołen.
- Khem, khem. Ołen, to nie ta kwestia... - upomina go Wakko.
- Kurde, dawaj scenariusz!
Ołen starannie wertuje scenariusz, po czym mówi:
- Rzeczywiście... cholera to wszystko przez tego Dżordża Lukasa. Ale to nic... Zaczynamy od początku.
- Oki...
- No więc... chcemy kupić robota...
- Robota? - odpowiada jeden z Jawów - Mamy wspaniałe roboty kuchenne... Ten zmywa naczynia, odkurza i robi placki z jagodami, a ten...
- Nie, nie... Nam chodzi o droida...
- Aaaa... Mamy tu takich dwóch...
- Pokażcie.
Jeden z Jawów przyprowadza D4MO i L3-T3.
- Hmmm - zastanawia się Ołen - Kupię tego małego... Będę miał na czym piwo postawić.
- O nie, nie, nie... - protestuje D4MO - Musisz kupić nas obu!
- A niby dlaczego? - pyta Wakko.
- To zajrzyj do scenariusza. - odpowiada D4MO.
Ołen wyjmuje z kieszeni trochę już wymięty scenariusz i spogląda w niego.
- Cholera. Ma rację... musimy kupić ich obu. Co za kretyn pisał ten scenariusz??? Ja mało zarabiam! Mój agent dowie się o tym! - denerwuje się Ołen Lars.
- Spokojnie wujaszku. - Skywalker próbuje go uspokoić - Te kupy złomu przydadzą się nam. Ten mały będzie robił za lampkę nocną, ewentualnie odkurzacz. Ten duży będzie pasł prosiaki na farmie.
- Nigdy!!! - krzyczy D4MO - Jestem tłumaczem, a nie świniopasem!
- Stul pysk konserwo.
Wszyscy wracają na farmę. Roboty zostają zapędzone do obory, zaś Wakko i Ołen idą spać do chaty. Następnego ranka Wakko wchodzi do obory.
- Czołem blaszaki!
- Witka Master Wakko! - odpowiada D4MO.
- Ej, dlaczego ten mały jest taki brudny?
- No cóż... całą noc taplał się ze świniami w błocie. Wybacz mu. To burak.
- A ja mam wiadomość! - krzyczy L3-T3.
- Ty mówisz! - dziwi się D4MO.
- Cicho, jest wigilia. Wakko naciśnij guzik na moim czole.
Wakko naciska. Jego oczom pokazuje się film pornograficzny.
- Ups! Pomyłka! Naciśnij jeszcze raz.
Tym razem ukazuje się hologram księżniczki Fleii, która wypowiada znaną już nam wiadomość.
- Kto to jest ten Obi Van Samhainobi? - pyta Wakko.
- To chyba jakiś dziadek.
- Oki, musimy go odnaleźć. Ale trochę później... Mógłbyś jeszcze raz włączyć tego pornola?
- Ej, ej, ej... panowie! Słyszałem, że mnie szukacie - mówi Obi wchodząc do obory.
- A skąd wiedziałeś? - dziwi się Skywalker
- Byłem u wróżki... - odpowiada Samhainobi - Chodźmy.
Wychodzą.
- Wsiadajcie do wózka. - mówi Obi von Samhainobi.
- Czyj to wózek? - pyta D4MO.
- Zeda...
- A kto to jest Zed?
- Zed zszedł...
Nasi bohaterowie jadą pustynią. Jest strasznie gorąco, Wakko leży z wywieszonym jęzorem, roboty są nagrzane jak kaloryfery.
- Madafaka! Ale gorąco! - mówi Wakko
- Napij się Coca-Coli - odpowiada Obi van Samhainobi i podaje chłopakowi butelkę.
Wakko czyta na głos treść etykiety:
- "Coca-Cola. Składniki: woda, dwutlenek węgla, kofeina, cukier, gronkowiec, 30% odpadów uranu, nitrogliceryna. Przed użyciem wstrząsnąć."
Następnie wyrzuca butelkę i mówi:
- Nie, dziękuje. Nie wypije tego świństwa. Nie masz piwa?
- Nie, ale nie potrzebnie wyrzucałeś tą butelkę. Jeśli byś ją potarł wyskoczył by z niej dżin.
- Z tonikiem?
- Ehhh... ta dzisiejsza młodzież.
W międzyczasie dojeżdżają do jakiejś mieściny. Po chwili zatrzymuje ich trzech Sztrom Truperów.
- Prawo jazdy i dowód rejestracyjny proszę - mówi jeden.
- Nie potrzebujecie moich dokumentów - odpowiada Obi wyzwalając Moc.
- Nie potrzebujemy twoich dokumentów - mówi zahipnotyzowany Truper.
- To nie są roboty których szukacie.
- To nie są roboty których szukamy.
- Jesteście kurczakami.
- Jesteśmy kurczakami - mówią Truperzy i zaczynają gdakać.
- W mordę! Jak to zrobiłeś? - pyta Wakko.
- Jak się ogląda Kaszpirowskiego i "Ręce, które leczą", to się potrafi.

***

Akcja przenosi się do baru "Burdel Kinga", gdzie siedzą Wakko Skywalker i Obi Van Samhainobi.
- Piwo proszę! - mówi do barmana Wakko.
- Bezalkoholowe?
- Oczywiście!
Obi Van Samhainobi, już nieźle wykacowany, zaczyna mówić:
- Oh mama! Chyba słoń stanął mi na głowę. Dawaj klina.
- Spadaj! Nie trzeba było wczoraj pić tyle wódki...
- Co??? Tak się do starszego wyrażasz?
- Trzeba mieć fantazję, dziadku!
Do siedzących przysiadła się łysa kobieta z jakimś stworzeniem na smyczy.
- Hej chłopcy. Kim jesteście?
- My? Nikim szczególnym... a co? Książkę piszesz?
- Nie, jestem po prostu wścibska.
- My też. Dwa pytania: jak się nazywasz i co to za dziwadło masz na smyczy?
- Jestem Elen R.I.P.ley. A to coś na smyczy to jakieś zwierzątko z kosmosu. Wabi się Obcy.
- Fajnie. - mówi Obi - Potrzebujemy transportu. Możesz jakiś załatwić?
- Ja nie, ale ten gościu tak. - odpowiada Elen, po czym wskazuje palcem stojącego za barem Banzainaccę - Tylko on jakoś tak dziwnie mówi.
- Spokojnie. Mój wujek w dzieciństwie przyciął sobie język klapą od kibla. Jego bełkotanie potrafiłem zrozumieć, potrafię zrozumieć i mowę tego Łuukiego - uspokaja ich Obi, po czym idzie w stronę Banzainacci.
- Frugo jest? - pyta R.I.P.ley barmana.
- A może koleżanki i koledzy spróbowali by nowego Frugo: różowego i seledynowego???
- A z czego to jest? - pyta Wakko
- Z normalnych owoców. A owoce to zdrowie i sprawność fizyczna! - odpowiada barman wisząc na lampie. - Podać?
Elen bierze butelki i odchodzi od baru, a Wakko zostaje sam. Siedzi sobie spokojnie, a tu nagle zaczepia go jakiś gość, nieźle przypakowany, w dziwnym kasku, z działem na ramieniu i włócznią w ręce.
- Who, the hell, are you??? - mówi zaczepiający.
- A co frajerze? W łeb byś nie chciał? Myślisz, że jak jesteś Predatorem, to ci wszystko wolno?
Predator wkurza się bardziej, zaczyna majstrować coś przy swoim zegarku (swoją drogą, ciekawe gdzie robią takie zegarki?), a na twarzy Wakka pokazuje się czerwony trójkąt. W tym momencie interweniuje Obi. Predator pada od uderzenia miecza świetlnego.
- Łał! Fajna zabawka - mówi Wakko - Kupisz mi taką?
- Nie baranie. Ten owłosiony powiedział nam, że musimy pogadać z jakimś Hanem Kolizebo. Ponoć siedzi przy stoliku w rogu sali.
- No to chodźmy do niego - proponuje Wakko.
Udają się do Hana.
- Grabula - mówi Han - Co was do mnie sprowadza?
- Potrzebujemy transportu.
- Mogę was transportować moim Wróblem Millenium za pewną opłatą.
- 10 tysięcy?
- 9.
- 8 i pół!
- 6 i pół!
- 2 i ani grosza więcej.
- Oki, uwielbiam się targować.
- A szybki jest ten twój pojazd?
- Nie słyszeliście o Wróblu Millenium?
- A powinniśmy?
- Właściwie to nie, bo to złom. Dobra idźcie już. Banzainacca zaprowadzi was do statku, a ja zaraz do was dołączę.
Banzainacca, Skywalker i Obi odchodzą, zaś do Hana przyłazi jakiś zielony mutant.
- Chwileczkę Kolizebo... - mówi - Oddawaj kasę! Żaba de Pizza Hut się wkurza!
- Mam ją Zgreedo. Ale nie przy sobie.
- To dawaj statek.
- Po moim trupie!
- Jeśli chcesz... - mówi Zgreedo i wyciąga blastera. Ale Han jest szybszy. Trafia Zgreeda w brzuch, a ten upada i umiera.
- Jupikajej wydymańcu! - mówi Han i wychodzi w kantyny.
- Ej, ty tam! - krzyczy za nim barman - A napiwek z przeprosinami za bałagan?
- Nie dam i nie przeproszę... Pocałujta mnie wszyscy w dupę!

***

- Dobra panowie, ma ktoś jakiś plan? - pyta Kolizebo współtowarzyszy.
- Tak, ja! - odpowiada Wakko - Lecimy do Gwiazdy Śmierdzi i uwalniamy księżniczkę Fleie.
- Genialnie. Że też ja na to nie wpadłem - żałuje Obi Van Samhainobi.
- Bo jesteś głupi i nic nie rozumiesz! - wykrzykuje Han.
- Co powiedziałeś tasiemcu?
- A bo co dziadku?
- Zaraz ci wpier***le małpo z czterema tyłkami.
- Tylko spróbuj staruszku.
- Zaraz użyje Mocy kretynie!
- Nie wierze w twoją moc kombatancie!
- Moc wymawia się z dużej litery dupku!
- Giń gnido!
- Spokojnie wieśniaki... - uspokaja ich Wakko - Mamy zadanie do wykonania!
- A ty co gnoju? W zęby? - warczy Obi.
- Jak powiedziałeś wapniaku? - krzyczy Skywalker i wali Obi'ego po gębie.
- Auuuu. Za co?
- Za jajco!
Dobra, przerywamy tą scene w obawie o uczucia religijne czytelników.

***

- Lordzie Remo, ten wredny babsztyl kłamał co do miejsca bazy robialantów - melduje kapitan "Pick a Card".
- Co????? - złości się Remo - Baza robaliantów nie znajduje się we Wrocławiu?
- Nie... tam są tylko jacyś Gućwińscy!
- Cholera. Zabije tą babę!
- Spokojnie, Lordzie. Jeszcze się nam przyda.
- Spadaj z powrotem do "Star Treka" łysolu! - krzyczy Remo - Wkurzasz mnie jak cholera!

***

- Dobra, co teraz robimy? - pyta Wakko Hana.
- Trzeba się przebrać za Sztorm Truperów.
- O, widzę trzech! - mówi Obi - Ejjjj! Chłopcy!
- Taaak? - pyta jeden ze Sztormowców.
- Potrzebne są nam wasze mundury, bo chcemy dokopać Remoowi i uwolnić księżniczkę - odpowiada Han Kolizebo.
- Aha! Okej, tylko ich niepobrudźcie.
- Macie to jak w banku! - rzuca Wakko.
- Dobra, panowie. Przebierać się i idziemy.
- Wyluzuj Obi. Ale jak znajdziemy Fleie?
- To proste! Będziemy łazić po korytarzach i pytać Sztorm Truperów.
- To rozumiem.

***

- Fleia jesteś tu? - mówi Wakko do zamkniętych drzwi.
- A kto pyta?
- Listonosz.
- Nie zalewaj.
- Dobra, przybyliśmy cię uratować.
- Aha, to spoko. Już wychodzę, tylko przypudruje nos!
Mija pół godziny. Fleia wychodzi z celi.
- Co tak długo? - pyta Obi.
- Ehhh... zatwardzenie. - odpowiada Fleia.
Idą przez korytarz, gdy nagle spotykają sporą grupę Sztorm Truperów.
- Wiecie co? - mówi jeden Sztormowiec - Musimy do was trochę postrzelać, żeby zachować pozory.
- No dobra...
I tu zaczyna się strzelanina, flaki latają w powietrzu, krew bryzga na wszystkie strony, Wakko odstrzeliwuje głowę Sztormówcowi i krzyczy:
- Fatality!!!
Tym czasem reszta Sztorm Truperów obmyśla plan:
- Mydłem! Załatwimy ich mydłem!
- Tak jest!
Nasi bohaterowie uciekają przez korytarze. W końcu natykają się na Rema.
- Ha! Mam was robaczki!
- Tylko nie robaczki zakuty łbie!
- Będzie draka co tu kryć, bo ja lubię dzieci bić! - cieszy się Szaker.
Nasi bohaterowie zauważają zsyp śmieci.
- Wskakujcie do niego! - krzyczy Obi.
- A ty?
- A ja skopie Remowi tyłek. No już.
Wakko, Han i Fleia wskakują do zsypu, zaś Obi wyciąga swój miecz świetlny.
- We're meet again Obi! - mówi Remo.
- Jasne, jasne... Angard!
Obi i Remo walczą ze sobą już kilka dobrych minut. W końcu Remo sypie solą w oczy Obi'ego.
- Ciemność! Ciemność widzę! - krzyczy Obi.
Remo podchodzi do niego i mówi:
- Hasta la Vista, bejbi!
Po czym go zabija.
- Cięcie! - wrzeszczy reżyser - Remo nie dłub w nosie, gdy go zabijasz!
- To taki chwyt pod publikę! Wyluzuj Dżordż.
- Gdzieś mam takie chwyty. Powtarzamy. Cisza na planie! Akcja!
- Ciemność! Ciemność widzę! - krzyczy Obi.
Remo podchodzi do niego i mówi:
- Hasta la Vista, bejbi!
Po czym go zabija.
- Cięcie. Wspaniale! Następna scena! - mówi Dżordż Lukas.
- Wstawaj Obi. Już cię zabiłem.
- Już? Oki, chodź na piwo.

***

Tymczasem Han, Wakko i Fleia siedzą już w Wróblu Millenium.
- Remo zabił Obi'ego! - mówi Skywalker.
- Żałujesz go? - pyta Fleia.
- Nie, przecież to zgred.
- Aha, panowie. Trzeba zniszczyć Gwiazdę Śmierdzi. - mówi Fleia - Musimy lecieć do bazy robaliantów.
- A gdzie to jest? - pyta Han Kolizebo.
- Trzy rzuty beretem od Starachowic. Na Jowinie 4.
- Kurka, a ja zawsze myślałem, że tam jest Dom Łaskotek. Dobra trzymajcie się ludziska, włączam hiper napęd.
Coś zastukało, błysnęło i Wróbel znalazł się na Jowinie 4. Bohaterowie wychodzą ze statku.
- Kurde, ale tu ciemno. Czy aby na pewno jest tu ta baza? - pyta Skywaler.
- Tak!
Nagle włącza się światło, a cała chmara robaliantów krzyczy:
- SUPRISE!!!!!!!!
- O cholera! Ale jaja! Mało mi rozrusznik nie wysiadł! - mówi Han.
- Nikt was nie śledził? - pyta Hana generał SiNK.
- Eeeee, poza Gwiazdą Śmierdzi to nikt.
- Co??? Robalianci! Do Sex-Wingów i rozwalić tą kupę złomu!
- Ja też chcę! - mówi Wakko.
- Pozwól mu! - mówi Fleia.
- No dobra! - odpowiada z sarkazmem SiNK.

***

- Lordzie Remo. Melduję, że robalianci atakują nas swoimi Sex-Wingami! Informuje również, że składam wymówienie! - mówi kapitan "Pick a Card".
Remo zaciska pięść, a "Pick a Card" zaczyna się dusić i po chwili pada martwy.
- Dziękuje za współpracę "Pick a Card". Sztormowcy! Do Herbata-Fighterów!!! Rozwalić mi wszystkich robaliantów!!! - krzyczy Remo.

***

Wakko leci Sex-Wingiem. W słuchawkach odzywa się głos Flei.
- Rozwal ich z tyłu! Trzymaj kurs!
- Łatwo ci mówić! Siedzisz sobie w centrum dowodzenia i grasz w tetrisa, a my musimy ich rozwalać! - odpowiada jej Wakko.
W tym momencie w słuchawce odzywa się drugi głos.
- Cześć Wakko! Jak ci leci?
To dawny kumpler Skywalkera, Marshal.
- Jak chcę to leci! Kopę lat!
- Oki, no to do boju!
I tu zaczyna się wielka walka, przerywana słowami, ktore nie występują w słownikach. Giną wszyscy Sztorm Truperzy i wszyscy robalianci, oprócz Wakka i Marshalaa. Z Gwiazdy Śmierdzi wylatuje myśliwiec z Remem na pokładzie i strzela do Sex-Winga Marshala, który wybucha.
- Oh My God! They killed Marshal! You bastards!
Tymczasem Kolizebo mówi do Flei:
- Kurka, chłopak sam sobie nie poradzi. Lecę mu pomóc!
Po czym biegnie do wyjścia.
- Ej, Han! - krzyczy za nim Fleia.
- Co tam znowu?!
- Zapomniałeś statku.
- A no tak!
Z Jowina 4 wylatuje Wróbel Millenium i strzela do Szakera. Jego myśliwiec zaczyna wirować i znika gdzieś w przestrzeni.
- Yahoo!!! Zwycięstwo! - krzyczy Kolizebo. - Dobra, Wakko. Rozwal tą Gwiazdę i spadamy!
- Oki, ale jest mały problem. Skończyły mi się rakiety!
- To rzucaj kamieniami! - odzywa się w słuchawkach głos Obi'ego.
- Obi. Ty żyjesz!
- Guzik prawda. Ja nie żyje, tylko masz zwidy. Aha, użyj Mocy!
- Łokej!
Wakko używa Mocy i Gwiazda Śmierdzi wybucha!
- Dobra, spierdalamy!

***

Świątynia Massassassassassassassassi. Ceremonia wręczenia medalów.
- And the winner is... - czyta Fleia - Wakko Skywalker, Han Kolizebo i Banzainacca!
Wyróżnieni wchodzą na scenę.
- Może powiecie parę słówek do mikrofonu? - pyta Fleia.
- Jasne! - mówią bohaterowie, zabierają jej mikrofon i wydzierają się na całe gardło:
- W konkursie Kamy nagrody wygrywamy!!!!!!!
Po tym zaczyna się wielka biba w obozie robaliantów. Niewiele mi o niej wiadomo, poza tym, że policja zatrzymała 15 osób za jazdę po pijanemu. Tymczasem Remo siedzi sobie w koszuli z trochę zadługimi rękawami w pokoju bez klamek i okien, obitym gąbką.
- I'll be back!!!
Jednak nikt go nie słucha, bo na ekranie pojawiają się litery i muzyka końcowa. Możecie już zmienić kanał, lub jeśli jesteście w kinie iść do domu. That's all folks!



DZY ENT

PS. Jeśli ktoś przeczytał ten tekst powinien niezwłocznie udać się do najbliższej poradni zdrowia psychicznego oraz pozbyć się z domu wszelkich ostrych przedmiotów.

PS 2. Jeśli ktoś po przeczytaniu tego tekstu poczuł się urażony, niech poda mnie do sądu (i ssie).


Wakko Lucas