| Zdążyć przed świtem |
![]() |
Wish |
The Cure. Show. Live. Gdyby o tym myśleć, nigdy nie miałoby to prawa by zaisnieć. Po prostu jedna z rzeczy które się po prostu dzieją co stwarza pozory że ich pojawianie się sterowane jest jakąś wyższą logiką. Logika jest tym czego powinienem unikać. Nie można logicznie zaplanować swojego szczęścia jeżeli nie chce się stać przy okazji szarlatanem tworzącym coś fałszywego, coś z niczego. Kompromis z możliwości bycia kochanym. Iluzjonistą zamienieniającym nadzieje w rozwiązania problemów. Pech, że poczucie bezpieczeństwa tak dużo kosztuje a zarazem jest w tak głębokiej pogardzie dla naszych bohaterów. Jakby nagle serial zaczął się w momencie swojego tysięcznego odcinka gdy wszyscy oglądający go znudzeni są już koncepcją jaką przyjęto i każą się dwójce rzucić na siebie. Powodować jedne wielkie igrzyska w których zaspokajane są najniższe pobudki oglądających. Kochaj się z nią brutalnie, użyj magicznego narkotyku który sprawi że wszystko będzie trwało. Nic z tego. Ekran nie znosi statyki i wszyscy w to wierzą. Tańcz i umrzyj gdy opadniesz z sił.
Naprawdę piękne dopiero są momenty gdy wszyscy zadją sobie sprawę z tego że dwójka naszych bohaterów skazana jest na zagładę. Uczuciowy romans morfuje w jakąś skrzywioną formę gry o przetrwanie bez zwycięzców, z której w najlepszym wypadku mogą wyjść dwie emocjonalne kaleki zadające ból w imię obopólnej miłości idealnej. Piękne? Nigdy. Czy to że jesteś nadwrażliwym katastrofistą, pięknie zawiedzionym na skraj przepaści cokolwiek zmienia? Oczywiście. Pogarsza sprawę jakieś kilka razy. Lekarz: "Czy w ostatnim czasie miała pani bezpośredni kontakt
z krwią innej Ale wolisz żeby oprócz muzyki twój stan oddawało też stworzone z krwi zaklęcie powtarzane w rytm kolejnych fal bólu. Need drug now. Pościel pachnie tobą. Ciągły ruch nie wchodzi w grę. Jesteś
wszędzie tam gdzie patrzę. Niemal materialnie, pojawiająca się widmowa
sylwetka walczy z broniącą się by nie dopuścić rzeczy niemożliwej rzeczywistością.
Jedynym sprzymierzeńcem w tej sytuacji jest jak zwykle niezawodny Absurd.
On tworzy rzeczy nieistniejące, ciągle ucieka od ścigającej go logiki,
stwora infernalnego lecz w którego uwierzono. Istnieje więc. Wszędzie.
Zaś pan A. jest tak samo niedościgniony jak ja. Mam innego prześladowcę.
Czuję jego oddech na plecach i z każdym dniem Potrzebuję lekarstwa. Takiego które już znam. Magia jednego koncertu urastającego do rangi misterium, guseł odprawianych nad umarłymi uczuciami siłą wyrywającymi się stamtąd gdzie je pochowaliśmy w zbożnej nadziei że umrą same przysypane garściami uśmiechów. Tych najcięższych. Fałszywych. Dźwięki umykające możliwości transformacji ich na słowa i same słowa w roli nachylającego się nad tobą anioła stróża dotykającego czule miejsca które krwawi. Egzaltowany hermafrodyta patrzący wprost na ciebie, krzyczący tysiącom ludzi to co starasz się ukryć. Krzyczący w ten sposób że niemal czujesz się obnażony mając nadzieję że nikt nie wie że chodzi właśnie o Ciebie. O nas. Wczoraj było pięknie. Dwa trupy jednocześnie stwierdziły że chcą zmartwychstać. Czarny, tragiczny humor. Skojarz dwa przeciwieństwa a powstałą pustkę pokaż komukolwiek. Dont struggle like that or I will only love You more.
Chyba nikt nie jest świadomy siebie na tyle by nie reagować histerycznie, agresywnie, szaleńczo. Choćby przez moment. Potrafisz zareagować tak by nie pogłębić swojego cierpienia? Ukierunkuj negatywne emocje i zniszcz nimi jakiś mały świat. Znowu okazuje się że ulice są długie i tak naprawdę to trudno jest w
ogóle robić cokolwiek, choć kiedyś wszystko zdawało się takie łatwe. Taka
nagła, nieiwlka transformacja z wiatru w kamień.
Every time we do this Right here with you... And so we watch the sun come up I've never been so "Never never never never never let me go" she says I wish I could just stop How much more can we use it up? "Why why why are you letting me go" she says I wish I could just stop *** Paradoks za paradoksem. kolejne bariery przekraczane w zawrotnym tempie. Na tyle nieludzkim, że nie wytrzymuje krucha powłoka ochronnego pancerza reakcji. Po pewnym czasie po prostu przyjmujesz wszystko w takiej kolejności w jakiej się pojawia, nie zastanawiając się i mając nadzieję że ciosy nie trafią w czułe miejsca. Niektórzy wytrzymują więcej, inni mniej ale i tak wszyscy w końcu upadają. Skoro nie nawiązaliśmy kontaktu w kwestiach podstawowych, nie ma sensu zadawać pytania how can have You become so twisted? Nic się nie zmieniło oprócz maski. Kiedy obydwoje naszych aktorów decyduje się na samobójstwo, nie mogę niestety stwierdzić że nastąpi jakiś wniosek. Po prostu cała rzecz odegrała się w cieniu rzeczy dziejących się po prostu. Przyjęto ich odejście przełączeniem telewizora na inny kanał. Co za głupi program. Now sports. Lekarz:"Jeszcze chwilę będzie bolało, ale tylko chwilę, obiecuję.
Niech pan On:"..." Jutro nie zmieni zbyt wiele, no może oprócz kolejnej nocy spędzonej w miejscu które nie pozwala skojarzyć wspomnień. Never felt so disappointed.
He waits for her to sympathize How did we get this far apart? He waits for her to understand How did we get this far apart? Words are meaningless, especially sentences. |