|
|
|
Między rozumem, a fizycznością Duda DJSynchronic Sylwester
Od razu ostrzegam! Trzeba nieco pomyśleć, zanim cokolwiek będzie się chciało
wyczytać. Nie robię tego celowo, po prostu tak już piszę i zawsze staram się
pisać jak najjaśniej, a że czasem mi nie wychodzi - mówi się trudno. Ale nie
zawsze!
W związku z tym, co o filozofii, mówię do Was to: "Nie tyle mamy rozumu, co
uczuć. Uczuć mamy tyle ile jest nas samych. Tyle jest nas samych ile
jesteśmy..." Sądzę, że głęboka myśl. Jakby ją rozwijać to dojdzie się do
niebywałych wniosków, ale rzeczą względną jest mówienie o (odbiegnę, żeby
było śmiesznie) "Chopinie" ... itd. Poróżnijmy coś.
Po takim "absolutnym" wstępnie, powiem, że będę się rozwodził o emocjach
(fizjologii człowieka), a tym co zwaliśmy tak... potężnie - rozum. Czym
jest? Na pewno nie wiedzą. Wiedzą nie może być, bo wiedza jest syntetyczna.
Nie przekłada się na logikę, a jedynie jej służy. Służy do określania
aspektów jakiegoś zadania i nadawania tym aspektom... nie, łatwiej będzie na
funkcji. Wiedza jest X'em i/lub Y'kiem. Postać funkcji jest rozumem. I to
też nie tak ściśle, bo rozum przyczynia się do definiowania (nawet!) jest
postaci. Ale analogia jest całkiem trafna. Trafna dlatego, że pewne zbiory
(cząstki wiedzy), tu u mnie określane jako X składają się na określone
wyniki "zawirowań myśli". Coś w rodzaju maszynki do mięsa. Wkładamy mięso w
kawałkach (szukamy jakiejś cząstki wiedzy. Kręcimy korbką (myślimy -
syntetyzujemy te cząsteczki wiedzy) i mamy gotowe mięsko mielone. U mnie są
to wyniki rozmyślań. A więc rozum, jest tą maszynką do mięsa lub tym
kręceniem korbką. Może jeszcze łatwiej w/g schematu:
Cząsteczki wiedzy (podstawy rozumowe) >> Myślenie syntetyzujące >> Nowe
cząsteczki wiedzy (kolejne podstawy rozumowe.)
Czy wydaje się Wam, że jeśli wiecie, to jesteście mądrzy? To zależy od tego,
czego od Was wymaga środowisko. Wam to może wydawać się tysiące razy więcej
od byle czego i od wszystkiego, ale kiedy chodzi o Was samych, zachowujecie
w sobie myśl tylko jedną: "jestem mądry". Zapewne żaden z Was nie rozwodził
się na temat tego, czym jest wiedza. Nie ogólnie! Indywidualnie! Tylko w
Waszym przypadku! Jak myślicie? Czy mądrzy ludzie są mądrzy? Tzn. Ci co tak
mówią lub dają do zrozumienia? Np. swoim tytułem naukowym, bądź zachowaniem?
Nie! Wydaje mi się, że nie są. Mogą tacy być, ale o tym, za chwilę.
Rozum. Czym jest? Nieprzerwanie - logiką, stanem ponademocjonalnym. Na pewno
nie wymyślisz czegoś rewolucyjnego, jeśli będziesz pod wpływem emocji.
Będziesz przeżywał coś, co nie związane będzie z tym, co chciałbyś
obmyślać. Owszem, przeżywać, jako tako nic nie znaczy. Kiedy "wyjdziesz z
siebie", to oznaka tego, że żyjesz, że reagujesz i że umiesz odreagowywać
(wszystko w Tobie - biologicznie jest sprawne). Kiedy jednak zastanawiasz
się, co robiłeś, jest to ocena pierwotna. Pierwotna o tyle, że nie wymaga od
nas głębokich zapatrywań na własne przeżycia i polega tylko na analizie -
braku syntezy myśli. Synteza nastąpi wtedy, gdy do "akcji" włączy się rozum.
To on będzie próbował załagodzić to "wyjście z siebie" i powrócić do stanu
normalnej psychiki. Mechanizm ten będzie polegał na nieustannym zadawaniu
sobie samemu pytań i ciągłym odpowiadaniu na nie. Jeśli będziemy umieli na
nie odpowiadać, zapewne wrócimy do stabilnego obrazu funkcjonowania, jeśli
nie? - nazywa się to nerwicą. Tutaj mamy słuszny dowód, że wiedza istnieje
tylko wtedy, gdy chcę i umiem sobie odpowiadać. Manipulując już jakimiś
cząstkami wiedzy, które składają się na moją wyuczoną osobowość. Jeśli
"dobrniemy" do nerwicy, cały ustrój nerwowy zaczyna słabnąć. Słabnąć o tyle,
że nowa wiedza, nagromadzona w naszych komórkach, poprzez przeżyte stany
emocjonalne, nie jest skonsumowana i przeanalizowana rozumowo. Ową analizę
skutecznie (i dla nas niewygodnie), zastąpiło "rozejście się po kościach" -
(prawie) dosłownie - tych, jakoby impulsów. Także informacji: bo wszelkie
impulsy, które trafiają do nas (z psychologii behawiorystycznej - bodźce),
są informacją lub sygnałem, że mamy oto działać, a nie stać jak martwy
przedmiot w miejscu.
Emocje, które są wynikiem zaistniałej sytuacji, bez względu na znak
(pozytywne <-> negatywne), są przejawem naszego zdrowia fizycznego. Czy
można sobie wyobrazić trupa przejawiającego emocje? Nie! Taki organizm jest
dosłownie martwy (fizycznie). Nawet nie można powiedzieć, że to organizm,
acz można się zastanawiać nad definicją organizmu i tu również życia. Stan
emocjonalny wskazuje na to, że emocje już są wzbudzone. Na początku nic nie
znaczą. To dopiero w wyniku emocji, przejawiamy strach, lęk, itd. Również
uczucia podniecenia, nawet miłość. Owe przejawy emocji nie znaczą nic,
dlatego, że nam kojarzy się to z dokonaniem pewnych rzeczy. Napisaniem
czegoś, pobiciem drugiego człowieka itd. Jednak aby takie działanie zaszło,
musi istnieć adekwatnie - kierunek działania, cel. W psychologii emocji,
mówi się, że emocje razem z kierunkiem działania, dają motywację. Otóż to!
Kierunek działania wyznacza... (no zgadnijcie co?)... rozum. To on decyduje
o tym, jak reagować na emocje. Reakcja, to nie emocje! Reakcja w sensie
motywacja, bo dopiero pod jej wpływem zaczynamy działać.
Ale, nie muszę, czepiać się tutaj psychologicznego aspektu człowieka.
Chciałem przecież pokazać różnice i zależności emocji i rozumu. No więc
pokazuję (oczywiście w/g mnie). Motywacja, bo ona łączy emocje i rozum,
jest pomostem między funkcjonowaniem człowieka fizycznie, a rozumem, który
także kieruje nami. Emocje dają przeżycie. Od najdawniejszych czasów
istnieliśmy i je przejawialiśmy. No, no.. z rozumem już nie tak bardzo. Jego
potęga różnicowała się. Na początku prawie wcale go nie było, co sobie
uświadamiamy, kiedy myślimy o zwierzętach. Przechodząc do szczebla biologii
(kiedy rzekomo byliśmy małpami), rozum zaczął się ujawniać pod postacią
myślenia. Nie syntetyzującego, a analizującego. W późniejszych fazach
rozwoju osobników już myślących - analizo twórczego. Nastąpiło swego rodzaju
wymieszanie analizy i syntezy myśli. Do dziś psychologowie o tym mówią. Że
nasze myślenie składa się nieprzerwanie z obu tych operacji. Nazwano je
fundamentalnymi operacjami myślenia. Pod takim określeniem, kryje się
zrozumienie mojego schematu. Schematu, który uwzględnia cząsteczki wiedzy,
które z kolei są wynikiem jakiejś analizy rzeczy i kolejno przez myślenie
syntetyzujące powstają nowe cząsteczki. Ogólny proces uczenia się, wymaga
spojrzenia na to, jak na okrąg. Schemat ten powtarza się nieskończenie długo
dopóty, dopóki mamy zdolność dokonywania operacji - operacji myślenia
(analizy i syntezy).
A więc, motywacja jest związana z emocjami i rozumem. Rozum wyraża się
operatywnością, która bazuje na cząstkach, gromadzonej wiedzy. Apel do
nauczycieli! Rozwijajcie w młodych ludziach szybkość operacji myślenia.
Natomiast nie zwiększajcie objętości cząstek wiedzy. Analogia kazała by tu
mniemać, że sytuacja ma się jak w przypadku komputera, w końcu komputer
także był tworzony z myślą o zastąpieniu człowieka. Jego myślenia. A więc:
jeśli zwiększy się częstotliwość operacji (w komputerze), zwiększa się jego
wydajność. Jeśli natomiast zwiększą się porcje danych, które trzeba będzie
przeciskać przez jakieś kable (chciałem jak najogólniej), to, albo przewód
się przegrzeje, albo w ogóle nie będzie pracował tak, jak powinien.
Ewidentnie można zauważyć, że sposób nauczania będzie analogią do wszystkich
wynalazków, które człowiek stworzył (właściwie... wynalazł). Strumień
elektronów w siatce krystalicznej(?) przewodnika ilustruje także, to co
chciałem powiedzieć o tych przebrzmiałych cząstkach wiedzy. I tak się dzieje
z każdym innym wynalazkiem, jeśli chcemy cały proces nauczania przenieś
analogicznie. To właśnie w wyniku analogii chcieliśmy wymyślić nowe rzeczy i
udało się. Jednak nie wszystko, ale większość. Trudno sobie wyobrazić, że
urządzenie elektryczne (np. transformator), zwiększy lub zmniejszy siłę
podmuchu wiatru, kiedy pod metalowe końcówki transformatora podłączymy
tuby - jedna do wdmuchiwania, druga do otrzymywania silniejszego strumienia
(tutaj wiatru).
Wniosek: do rozumu należy analogia i logika.
To co potrafi rozum, nie potrafią zrobić emocje. Emocje są pozytywne lub
negatywne, natomiast myślenie rozumem jest zupełnie obiektywne. Obiektywne,
zawężając je do istoty samych operacji. Wyniki myślenia mogą także wzbudzić
emocje. Np. wtedy, kiedy myślimy o czymś przyjemnym, lub nieprzyjemnym, itd.
Niemniej jednak w odwrotną stronę też idzie! W wyniku emocji, można się
uczyć na całkiem, całkiem ocenach. Naukę trzeba przeżywać, żeby dla niej
robić cokolwiek, dodam, że wtedy emocje muszą być pozytywne. Nie istnieją
emocje obojętne!!! Błąd nauczycieli (a filozofowie to także nauczyciele),
polega na tym, że nie wzbudzają emocji lub tylko negatywne. To dlatego nauka
(w sensie zdobycie materiału - cząstek wiedzy), przestaje odpowiadać
uczniom. To właśnie jest ten problem. To dlatego dzieci nie chcą chodzić do
szkoły - podaję do ogólnej wiadomości rodziców. Oni to z kolei mówią na to
tak: "Ten nauczyciel nie umie prowadzić przedmiotu!".
I na zakończenie powiem jeszcze coś ogólnie. Aby zacząć filozofować, trzeba
umieć zadawać sobie pytania i na nie odpowiadać (wewnętrznie). Mało tego.
Trzeba próbować, utożsamiać się z definicją "czystego rozumu". Tzn. nie
przeżywać emocji, a kosztem energii (którą nazywa się potencjałem człowieka,
poniekąd i rozumem) w nie wkładanej, podbudowywać myślenie, syntezę myśli i
zdobywać wiedzę rozumem, a nie emocjami. Emocje nieodłącznie są reakcją na
bodźce docierające przez nasze zmysły. Martin Hollis w książce pt.
"Filozofia", powiedział takie oto zdanie: "Więc albo ograniczymy się do
zmysłów, albo do rozumu i myślenia." (Nie wiem czy to dokładnie tak, ale na
pewno o to chodziło). Ograniczyć się do zmysłów, to to samo, co tylko
przeżywać. Oczywiście emocje. Później autor książki dodał: "Ale my nie
możemy tego zrobić, my nawet nie potrafimy wydostać się z własnych głów!".
Tak więc, uczmy się mniej przeżywać, lub tylko pozytywnie i cieszyć się, jak
nasze IQ wzlatuje jak najwyżej.
Cóż rzecz? Rozprawia się tu o rzeczach elementarnych, z których każdy, kto nosi miano filozofa, powinien sobie zdawać sprawę. Myśleniem jako takim w czasach nowożytnych zajął się już Kartezjusz, badanie procesów intelektualnych święciło swój triumf za pozytywizmu (wtedy także logika przeżywała bujny rozwój). Szkoda tylko, że Autor nie skupił się bardziej na związkach między sferami emocjonalnymi, a racjonalnymi (np. na zagadnieniu motywacji), co jest w tym kontekście szczególnie interesujące. Ale i tak art jest naznaczony niepowtarzalnym stylem, który jest niemal znakiem firmowym. No i te tendencje do tworzenia quasinaukowych tez, szczególnie mi bliskie z racji podobnych ciągot.
Ogólnie wymowę recenzji należy odczytywać jako pozytywną z zachętą do dalszego pisania :). To odnośnie niejasności.
IAO
Duda DJSynchronic Sylwester
poczta: djsynchronic@poczta.onet.pl
|
 
|
|