Magiczne
Przygody Kubusia Puchatka
Okej..
wiem, że ten temat jest już mocno oblatany ale
wiele ludzi nadal ma chcice na nietypowe przygody
Kubusia.. ja sam też czasem lubię sobie je
poczytać, więc chyba nic nie stoi na
przeszkodzie żeby je tu wrzucić (zapytał bym
autora czy mogę.. ale nie mam pojęcia kto nim
może być ;))..
A i jeszcze coś: cenzura została wprowadzona tylko w tej wersji VV.. ze wzlędu na to, że w CDA nie wolno przeklinać ;). Jeśli chcecie ujrzeć normalną wersję zapraszam na www.vv.prv.pl ;).
Część pierwsza: Mossad Attack
Był piękny majowy poranek... Prosiaczek, Kubuś
Puchatek, Tygrysek i Królik siedzieli w domku u
Kłapouchego.
- Leje jak skur.. jęknął Królik.
- Ta... Nawet miodka pitnego nie mam się ochoty
napić wysapał Kubuś.
- Jak chcecie to mam wino HERACLES Classic Płońsk
Aperitif zaproponował Kłapouchy.
- Jak kosztowało więcej jak 3 zł to nie pijemy
odrzekł Prosiaczek.
- Kosztowało 3.40 zł. Chce ta? Jak ni to som se
golnę rzekł rozjuszony Kłapouchy.
- Dobra, dawaj rzekł Królik leniwie otwierając
butelkę.
- Coś się gówno nie chce otworzyć sapnął.
- Nożem go zaczął kibicować Prosiaczek.
- Szabli kur.., szabli! Tygrysek poczerwieniał
niczym alkoholik na ciężkim głodzie.
- Na! wrzasnął Puchatek wykonując cięcie podłużne
nożem w kierunku butelki.
- ŁŁŁŁŁAAAAAAA!!! rozległ się krzyk Królika.
Okazało się, że Kubuś w swoim heroicznym
ataku na butelkę obciął Królikowi obie dłonie.
Butelka z hukiem rozbiła się o ziemię...
- Ja pie... Kur.., Królik! Coś ty zrobił???
rzekł mocno rozczarowany Tygrysek.
- ŁAAA, ŁAAA! darł się Królik.
- Zlizujcie z podłogi rzucił się na kolana
Prosiaczek.
- ŁAAA, ŁAAA! Darł się coraz ciszej Królik.
- Niech ktoś go zamknie bo mi sąsiedzi będą
się burzyć, że strasznie hałasuję zamruczał
Kłapouchy.
- Łaa... aa... bum Królik z powodu dużej ilości
straconej krwi zemdlał.
- I co teraz łosie? Mam zapaskudzony cały
dywan. Perski! Tkany pod Wilkowniczkami Górnymi!
Patrz ta! Tu wino, a tu krew. Jak ja to wszystko
umyję??? Jęczał Kłapouchy.
- A co zrobymy z Kłapobrzuchym (hic!)? Zapytał
nieco podchmielony Prosiaczek.
- Wyjebać go za drzwi bo zapaskudzi całe
mieszkanie! Tygrysek nie mógł ścierpieć
straconego wina.
- Nie no panowie, biedak się wykrwawia... Niech
ktoś zadzwoni po Pana Sowę. On będzie wiedział
co zrobić! Puchatek nie tracił zimnej krwi.
- Halooo? Pan Sowa? Mamy problem. Królikowi
odpadły dłonie i strasznie krwawi. A teraz
nagle zasnął. Niech pan przyjedzie bo
zapaskudzi mi całe mieszkanie... Kłapouchy
lekko załamany przekonywał właśnie Pana Sowę.
- I co? Zapytał tygrysek.
- Już leci odparł Kłapouchy. Po chwili Pan
Sowa stał już w drzwiach jego domku.
- Wy debile... Pan Sowa jak zwykle nie mógł
stracić okazji ukazania swojej wyższości
intelektualnej.
- Który głąb obciął Królikowi dłonie???
- Ja nic nie wim! Nic nie wim i nic nie powim!
Krzyczał podniecony Tygrysek.
- Bo one tak same... To znaczy on stał, otwierał
żur i nagle dłonie mu odpadły. Palił niemca
Puchatek.
- Taa, jasne. A tym zakrwawionym nożem to się
pewnie podpierał??? Pan Sowa jak to zwykle w
takich sytuacjach bywa odkrył w sobie żyłkę
detektywa.
- Prosiaczek! Gadaj co tu się stało! wrzasnął
Pan Sowa do Prosiaczka.
- Nic mu nie mów! To na pewno agent Mossadu!
Zobacz jaki ma nos! To na pewno jakaś żydo-masoneria!
Gazem go! - Puchatek słynący ze swoich
antysemickich poglądów nagle poczerwieniał.
- Noo więc my... to znaczy strasznie padał
deszcz... i Kłapouchy dał nam żur... i
Puchatek chciał mu pomóc... i Królikowi odpadły
dłonie wystękał Prosiaczek.
- Obcinając mu dłonie??? - Pan Sowa nie krył
bezsensu tej opowieści.
- Nie wierzę w ani jedno słowo! Według mnie cała
ta sprawa wyglądała tak: Królik i Puchatek byli
na kacu i potrzebowali klina, a że Puchatek miał
tylko miód postanowili się udać na
poszukiwanie czegoś mocniejszego. Po drodze
spotkali Prosiaczka. Gdy byli u Królika okazało
się, że tamten wszystko wypił więc udali się
do Tygryska. Tygrysek miał tylko LSD i haszysz
ale nic do picia. Więc po zażyciu po jednym
kwasiku udali się do Kłapouchego. Kłapouchy
miał wino. Gdy więc Królik wziął się do opróżniania
butelki, Puchatek podstępnie zadał mu parę
ciosów nożem w plecy. Jednakże nie trafił i
obciął mu dłonie. Czyż nie było tak?
- NIE! odpowiedzieli chórem wszyscy (oprócz królika).
- Przyszedłeś tu leczyć czy pie.. głupoty?
Zamknij dzioba bo jak ci przypie.. to ci pióra
du.. wyjdą! Krzyczał Prosiaczek, który właśnie
zauważył, że Królik strasznie posiniał.
- No dobra... już go leczę... Ale pamiętajcie...
The truth is out there...
- Te! Molder! SIAT-DA-FAK-AP! wrzasnął
Tygrysek. Po chwili Królik był cały i zdrowy i
leżał spokojnie na łóżku.
- Królik jest cały ale bardzo wyczerpany. Musi
dużo odpoczywać. A, i przydałaby mu się
transfuzja Pan Sowa zbierał się do wyjścia.
- Fuzja? My nie jesteśmy pedałami! Odrzekł
stanowczo Tygrysek.
- Transfuzja! A zresztą nie ważne. Ja spadam.
Na razie debile! Pan Sowa zamknął z hukiem za
sobą drzwi.
- Ty skur..! Rzucił się na Królika
Tygrysek.
- Wylałeś całe je.. wino. Nawet się nie
podzieliłeś. Wybryknę ci du.. do mózgu! -
Tygrysek skakał po Króliku.
- Przestań... przestań... A zresztą...
Pobrudziłeś mi cały je.. dywan... Te
tygrysek, to skakanie jest całkiem fajne rzekł
Kłapouchy przyłączając się do Tygryska.
Nagle ziemia zadrżała i do pokoju wkręcił się
Gofer robiąc sporą dziurę w podłodze.
- So jest, ku..?
- Nic nie jest. Spie..! Puchatek wymierzył
mu soczystego kopa prosto w wystającą z ziemi głowę.
W między czasie kuracja wstrząsowa Tygryska i Kłapouchego
odniosła zamierzony skutek. Królik się obudził...
- Może byście ku.. ze mnie zeszli, co? Królik
sprawiał wrażenie lekko zdenerwowanego.
- Ops, trzeba wiać... rzekł Puchatek udając się
po cichu w stronę drzwi.
- A, to ty, chodź tu, chodź no tu... Królik
szybko zauważył sprawcę wypadku. Puchatek
biegiem rzucił się w stronę drzwi. Niestety
Pan Sowa zatrzasnął je tak mocno, że Kubuś
nie miał siły ich otworzyć. Odwrócił się na
pięcie i krzyknął:
- Tygrysek, Kłapouchy, Prosiaczek! Trzymać
sku..! Cała gromadka rzuciła się na przerażonego
Królika. Po chwili Królik siedział związany w
kącie.
- Panowie! Ten złoczyńca musi odpokutować za
zniszczenie tak cudownego napoju jakim jest
HERACLES Classic Płońsk Aperitif. Mam pewien
plan. Tygrysku masz przy sobie kartoniki z LSD?
Rozpoczął dyskusję Puchatek.
- Mam... Jeszcze trzy odparł Tygrysek.
- Dawaj. Zafundujemy Królikowi darmową przejażdżkę
powiedział z szyderczym uśmiechem Puchatek.
- Poj.. cię??? Nie dość, że rozj..
wino, to jeszcze mam mu fundować darmowego
tripa??? Tygrysek nie mógł uwierzyć w słowa
Puchatka.
- Nie o to chodzi... Mam pewien plan. Dasz mu
wszystkie trzy a Kłapouchy wprowadzi go w złego
tripa!
- Hehehe! Zaje... Powiemy mu, że za chwilę
jest koniec świata, albo że zaraz będzie w
jego domu impreza disco polo albo techno rzekł
zadowolony Tygrysek.
- Hihihi! Albo że zamiast fiuuu.. ma marchewkę...
zaśmiał się Prosiaczek.
- Też mi dowcip? I co to da? zapytał Kłapouchy.
- Nie kapujesz? Króliki uwielbiają marchewkę...
Po paru godzinach nie wytrzyma i będzie ją
chciał zjeść. I albo złamie sobie kręgosłup
albo odgryzie sobie fujarę... Hihihi! Prosiaczek
śmiał się coraz głośniej.
- Hehehe, dobre, ale mam coś lepszejszego rzekł
Kłapouchy.
- Dobra dawać go rzekł Puchatek i wcisnął
przerażonemu królikowi trzy porcje LSD do
mordy. Po chwili Królik zaczął niezrozumiale
bełkotać co wskazywało na stan przed podróżą.
- Dobra Kłapouchy, możesz zaczynać rzekł
Tygrysek.
- Drogi Króliku... mam złą wiadomość rzekł
Kłapouchy najposępniej jak tylko potrafił.
- Cierpisz na dziwną chorobę... Objawia się
ona tym, że odpadają ci wszystkie kończyny...
- Bylyfyzytsyf??? Wybełkotał zdziwiony Królik.
- Noo... a potem masz wielką ochotę ciągnąć
wszystkim druta... hehe dołożył Puchatek.
- A jedyną kuracją jest nasranie ci na łeb
warknął przez zęby wciąż wściekły
Tygrysek.
- Ale najpierw masz wielką ochotę biegać w kółko
i wydawać dźwięk PI PI PI PI zakończył
Prosiaczek. Już po chwili ku uciesze wszystkich
Królik biegał wokół stołu i darł mordę. Po
paru minutach nagle przestał i upadł bezwładnie
na ziemię...
- Te Królik, co ci jest? zapytał Kłapouchy.
- Moje nogi... Popatrzcie na moje nogi... zgubiłem...
odpadły... nie ma... łaaaaa!!!!! Darł się
przerażony Królik.
- Noo... poważna sprawa... zachichotał
Prosiaczek.
- Kłapouchy zrób mu zdjęcie! Krzyknął
Puchatek
- A teraz ręce... ratujcie moje ręce... łojezu
AAAAA! Królik popadał w coraz głębszą
paranoję... tymczasem Kłapouchy pstrykał
kolejne zdjęcie.
- Wyślę je do całej jego zasranej rodziny,
hehe cieszył się.
- Zasranej...? TAK! Niech ktoś mi nasra na głowę...
Błagam, osrajcie mnie! Proszę! Królik był
bliski płaczu. Nie dokończył jednak gdyż
wielkie gówno wylądowało mu na twarzy... Po
chwili drugie... i trzecie... Gdy wszyscy już się
wypróżnili Królik zaczął dochodzić powoli
do siebie...
- Och... już mi lepiej... popatrzcie nogi mi
odrosły...
- Uwaga! Przerwał mu tygrysek.
- Inwazja żółtych kuleczek! Chować się!
- Królik wstał, rozejrzał się i z krzykiem
wybiegł z domku.
- Nic mu nie będzie? Zaniepokoił się
prosiaczek.
- Nie tam... Jego trip będzie trwał około 48
godzin... Niebezpieczeństwo jest małe bo
samochodów u nas nie ma... co najwyżej może
spie.. się z drzewa jak będzie myślał,
że umie latać. Albo dostanie od kogoś w mordę...
stwierdził doświadczony Tygrysek.
- No to posprzątajmy tu trochę... rzekł Kłapouchy.
Nagle drzwi się otworzyły i stanął w nich
Krzyś. Był ubrany w białą koszulę, na niej
miał czarną skórzaną marynarkę i spodnie
piramidy. Wszedł do sali podśpiewując:
Kolorowe sny kiedy ja dotykam siebie.
- A ten gej czego tu chciał? Zapytał Puchatek.
- Czołem załoga! Wykrzyknął Krzyś.
- Wal się na ryj zamruczał Tygrysek po czym
wszyscy oprócz Krzysia wybuchnęli śmiechem.
- Co się stało z Królikiem? Spotkałem go po
drodze. Biegł jakby go coś goniło i darł się
jak opętany zapytał Krzyś.
- Królik się trochę źle poczuł. Ale za dwa
dni mu przejdzie odparł Kłapouchy.
- A czemu tu tak brudno...? I dlaczego tu tak
dziwnie pachnie tym... no... CHEJ! To przecież
jest ALKOHOL! Krzyknął Krzyś.
- Braaawooo... jęknął Tygrysek.
- Jak mogliście... Mama mi mówiła, że alkohol
zabija... od niego się umiera... nie wolno go pić...
zawiodłem się na was... Idę do domu... i
powiem mamie! Rzekł Krzyś i trzasnął
drzwiami.
- Idź i ją tu przyprowadź... nasram na jej grób
rzekł na odchodnym Tygrysek.
- Taa. Zarżniemy ją koncertowo... dorzucił
swoje Kłapouchy.
- Wiecie co... nie chce mi się tu siedzieć...
chodźmy przejść się po lesie... zaproponował
Prosiaczek. I cała czwórka wybiegła na dwór w
poszukiwaniu kolejnej przygody...
Koniec części pierwszej.. ciąg dalszy ofkoz w
następnym VV ;).
Remo
|