| |
![]() |
Rapsodia z Triestu, cz. 3 |
Ave! Ten artykuł poświęcony jest trzeciemu albumowi zespołu Rhapsody, zatytułowanemu Dawn Of Victory, oraz poprzedzającemu go singlowi. Stereotypowy pogląd głosi, że trzeci album jest najważniejszym i, częstokroć, najlepszym w historii zespołu. Ocenę pozostawiam Wam. Po dwuletniej przerwie, tj. jesienią roku 2000 Rhapsody wydał singiel, mający promować najnowszy album zespołu. Czytając informacje zamieszczone wewnątrz okładki dowiadujemy się o zmianach, jakie zaszły w składzie. Daniele Carbonera, perkusista, zostaje zastąpiony nie mniej zdolnym Alexem Holzwarth, rodem z Niemiec. Po odpaleniu singla do uszu naszych dochodzą dźwięki tytułowego utworu
- Holy Thunderforce - pochodzącego z albumu Dawn Of Victory. Jest
to bardzo szybki i dynamiczny kawałek, doskonały, moim zdaniem, do zilustrowania
bitwy, w którą nierzadko zaplątują się gracze. Można przy jego pomocy
oddać także szaleńcze pościgi (wiem, często określam utwory w ten sposób). Uważam, że Holy Thunderforce wart jest, by wspomnieć o nim dokładniej, więc postanowiłem przybliżyć jego atmosferę. Otwiera go niezwykle szybka gra gitarowa, oraz męski chór. Po tym preludium słyszymy ponownie głos Fabbio Lione. Wojownik Lodu wypowiada swoją niechęć i pogardę dla Czarnego Króla, słowami: "Face me evil bastard, smell the hate of angels, glory, pride and bloodshed, cowards and beholders, rapers of my wisdom mix of dust and bones". Wyznanie lojalności dla Algalord, oraz niesamowita odwaga przemawiająca przez posiadacza Szmaragdowego Miecza stawia go w jednej linii z takimi ideałami, jak Król Artur, Roland, Lancelot. Od samego początku daje się słyszeć także niewątpliwy talent nowego perkusisty. Muzycy na pewno nie żałują zmiany. Drugi, niemal dziewięciominutowy, kawałek na singlu to Dargor, Shadowlord Of The Black Mountain. Jest to rozszerzona i zmieniona nieco wersja utworu pod tym samym tytułem, znajdującego się na trzeciej płycie zespołu. Otwiera go miła dla ucha melodia na organach, flecie, oraz klawiszach, do których dołączają skrzypce. Przygrywka kończy się w momencie wejścia gitar i perkusji, po których znowu następuje muzyczna dygresja. Oprócz tekstu inny jest także rytm, oraz melodia. Pozostał jedynie refren. Utwór ten należy do kawałków o średnim tempie. Nie jest ani szybki, ani dynamiczny, nie cechują go też atrybuty ballad. Występują oczywiście solówki gitarowe, oraz nastrojowe melodie, nie są to jednak główne elementy utworu. Istną niespodzianką serwowaną nam przez chłopaków z Rhapsody jest pięciominutowa przeróbka Rage Of The Winter z debiutanckiego albumu zespołu. O utworze tym wspominałem już w pierwszej części artykułu. Wersja zaprezentowana na Holy Thunderforce różni się przede wszystkim tekstem, który nie opowiada już o zimie, lecz oddaje atmosferę Kronik Algalord. Wiele dodatkowych wstawek i przygrywek, na gitarze, perkusji, skrzypcach lub wiolonczelach także odróżnia tę wersję od jej poprzedniczki. To prawie wszystko na temat singla Holy Thunderforce. Pragnę zauważyć jedynie, iż zawiera on dwa niepublikowane utwory, co może spodobać się kolekcjonerom, oraz fanom zespołu, a cena 5 zł za kasetę nie jest wygórowana. Album Dawn Of Victory, wydany miesiąc po singlu, rozpoczyna klasyczne instrumentalne preludium, chóry, oraz inne, charakterystyczne dla zespołu, dźwięki, składające się na utwór Lux Triumphans. Podczas ilustracji sesji kawałek ten moim zdaniem nie przyda się MG, jednak De Gustibus Non Est Disputatum, więc być może ktoś znajdzie zastosowanie do niego. Między pierwszym utworem, a drugim, tytułowym Dawn Of Victory, występuje łagodne, niemal niezauważalne przejście. W jednej chwili skrzypce i chóry ustępują miejsca dynamicznej gitarze i przepięknej perkusji, by później wracać tylko okazyjnie, w formie solo lub przygrywki drugoplanowej. Głos Fabbio po raz kolejny opisuje dzieje Wojownika Lodu. Odpowiednim momentem, by włączyć ten utwór jest krwawa bitwa lub wartka i dynamiczna akcja. Jest to typowy speed metal, w najpiękniejszym wykonaniu. Kolejny jest, również szybki, jednak mniej dynamiczny, Triumph For My Magic Steel. Wspaniałe połączenie przewodniego wokalu Fabbio, z tylnymi chórami brzmi genialnie. Cały czas słychać oczywiście pracę Luca Turilli, gitarzysty i lidera, oraz delikatne tło, tworzone przez flecistów i wiolonczelistów. Niemal czterominutowy Village Of Dwarves jest doskonałym utworem, służącym do zilustrowania właśnie wioski krasnoludzkiej, obozowiska elfów lub przedstawień jarmarcznych. Główną rolę w utworze pełnią barokowe flety i skrzypce, oraz, oczywiście, perkusja. Solówki na skrzypce i flet dopełniają sielankowej atmosfery. Ważną rolę pełnią też chóry, wykonujące cały refren. Po tym utworze słyszymy albumową wersję Dargor, Shadowlord Of The Black Mountain. Jest ona prawie dwa razy krótsza od tej, znajdującej się na singlu. Śpiew wokalisty jest kolejnym wyznacznikiem, pokazującym nam odmienność utworu, od tego z Holy Thunderforce. Ten kawałek, w przeciwieństwie do jego rozszerzonej wersji, możemy bez problemu uznać za szybki. Główną rolę pełnią w nim gitary i perkusja. Większość solówek została wycięta, inny jest też tekst utworu. Dargor, Shadowlord Of The Black Mountain może posłużyć, jako podkład do końcowego odcinka podróży do zamku lub wieży czarnoksiężnika albo jaskini smoka, w której ukryty jest skarb. Szybka i pełna niespodzianek droga, szybki i pełny niespodzianek utwór. Następnym na płycie jest The Bloody Rage Of The Titans. Zaliczyć go można raczej do ballad, chociaż artyści określili go mianem "mid tempo track". Owszem tempo nie jest stałe i w niektórych momentach utwór mocno wybija się spod etykietki z napisem "ballada", jednak ja traktuję go właśnie w ten sposób. Wszelkie wyprawy po górach i lasach, trudne wspinaczki i niebezpieczne przygody mogą zostać zilustrowane tym utworem. Służyć on może również, jako podkład zmiany wątku, pożegnania znaczącego BN lub innego, ważnego dla fabuły scenariusza zdarzenia. Siódmym utworem jest znany z singla Holy Thunderforce. Na studyjnym albumie nie ma żadnych zmian w związku z tym utworem. Po nim następuje instrumentalny Trolls In The Dark, skomponowany wyłącznie przez Luca Turilli nie zaś w duecie Turilli/Staropoli (dodam także, że Alex Staropoli również dysponuje "własnym" utworem na tej płycie, jest nim Lux Triumphans). Utwór jest raczej szybki, jednak nie zalicza się do dynamicznych. Otwiera go dziecięcy głos, po którym wchodzą skrzypce, perkusja i klawisze. Kawałek ten nadaje się, jako podkład podczas długich podróży, które często przebywają gracze. Z Trolls In The Dark następuje zgrabne przejście do kolejnego utworu, mianowicie The Last Winged Unicorn, trwający niemal sześć minut. Jest to szybki, z wieloma aranżacjami instrumentalnymi, kawałek, znakomity do ilustracji podróży lub niewielkiej bitewki. Tekst utworu opowiada o uwięzieniu Wojownika Lodu, oraz dwójki jego najbliższych przyjaciół - Arwalda, oraz Airin, księżniczki Ancelot. Akron, po schwytaniu wojownika z Loregard dostaje w swe łapska Szmaragdowy Miecz i gotów jest go użyć w nadchodzącej bitwie. Jak zwykle w utworach Rhapsody bywa kontynuację tej opowieści znajdujemy w następnym utworze. Jest nim The Mighty Ride Of The Firelord, rozpoczynający się przepięknym preludium, po którym następuje wejście szybkiej gitary i perkusji - element standardowy dla muzyków tego zespołu. Wokal Fabbio, mocno wspomagany przez chórzystów opowiada dalszą historię uwięzionej trójki: gwałt na Airin, śmierć Arwalda, który resztką sił roztapia okowy Wojownika Lodu, przy pomocy kwasu, w którym został zanurzony, oraz wielomiesięczną tułaczkę po pustkowiach. Liczne zmiany tempa, wstawki i solówki tego dziewięciominutowego utworu czynią go trudnym do jednoznacznego wykorzystania podczas sesji. Osobiście polecam użyć go podczas zakończenia jakiejś dłuższej kampanii lub punktu zwrotnego akcji. Będąc posiadaczem limitowanej do 20000 egzemplarzy, edycji "pudełkowej" albumu Dawn Of Victory mam drugą płytę z materiałem niepublikowanym, prezentacją multimedialną i wideoklipami (fantastycznymi zresztą) zespołu. Ten miły dodatek zawiera cztery ścieżki audio, z których tylko jedna jest całkowicie nowa. Mam na myśli utwór Guardians, cover zespołu Helloween. Od samego początku czuć tutaj pewną "obcość". Nie ma tu bowiem elementów stylu Rhapsody. Kawałek ten nie jest zły, wprost przeciwnie, pokazuje do czego zdolni są muzycy z Triestu (wraz z niemieckim perkusistą), jednak łatwo można go odróżnić od produkcji spółki Turilli/Staropoli. Następnym utworem jest mocno okrojona wersja The Mighty Ride Of The Firelord, dwa razy krótsza od wersji albumowej. Po jej wysłuchaniu do czynienia mamy z alternatywną wersją Holy Thunderforce. Nie czuć w tym utworze wielu zmian, jednak drobne różnice da się wychwycić. Generalnie jest to nieznacznie, właściwie wyłącznie kosmetycznie, zmieniony kawałek z albumu studyjnego. Tak samo też jest z alternatywą dla Triumph For My Magic Steel. Trzy ostatnie utwory nie wprowadzają wiele nowości, jednak Guardians jest prawdziwym rarytasem dla fanów Rhapsody i Helloween). Podsumowując ta pięćdziesięciominutowa płyta jest znacznie bardziej rozbudowana pod względem muzycznym od poprzednich, przez co trudniej wykorzystuje się ją, jako podkład w czasie sesji. Uważam jednak, że każdy dobry MG potrafi dopasowywać tło do swych scenariuszy, więc nie powinno dlań stanowić problemu ilustrowanie sesji muzyką z tej płyty. W następnym artykule zamierzam przedstawić Wam solową płytę Luca Turilli, pod tytułem King Of The Nordic Twilight. Do zobaczenia w niedługiej przyszłości! |