|
|
|
Wstęp
Dostaliśmy wiele odpowiedzi... Większość z Was radziła Anonimowi ucieczkę od myśli. Przeważnie ucieczkę w sport (głównie ekstremalny), w naukę, religię, ucieczkę do ludzi...
Przyznam się, że również miałam taki problem. Dołowałam się, myślałam o samobójstwie itp.
Miałam same problemy...
Wyszłam z tego. Może nie dosłownie... Dalej przytłacza mnie myśl o śmierci, strach, że z jej chwilą wszystko się kończy.
Jak więc sobie radzę? Czy znalazłam sens życia?....
Otóż w pewnym momencie życia przestałam się nad tym zastanawiać... przynajmniej próbowałam. Faktycznie myślenie prowadzi czasami do zgubnych wniosków. Zaczęłam żyć, uczyć się. Postawiłam sobie za cel - taki najbliższy - zaliczenie kursu instruktora jazdy konnej ( - niedługo mam egzamin). Przebywałam dużo z końmi, z innymi zwierzętami.
Dużo mi to pomogło. Później przybywały kolejne cele...
Pewnego dnia(wakacje) poznałam swojego aktualnego faceta - Kubę. Człowiek z takim samym podejściem do życia jak ja, inteligentny, wrażliwy, przystojny i zakochany we mnie po uszy. Mamy teraz wspólne cele - te bliskie i te dalsze. Kocham go i to pozwala mi żyć. I zdobywać kolejne szczyty, cele... I wiem, że ja teraz jestem sensem jego życia. Tylko ja.
Ktoś mnie kocha. Komuś jestem potrzebna. Mam dla kogo żyć.
Jest OK.
Wyznaczam i zdobywam coraz to nowsze cele i mam Kubę. I to mi wystarcza.
Bardzo spodobały nam się dwa maile....:
- List 1
- List 2
|
 
|
|