|
|
|
"Kwadratowy pluralizm" Size.
Jest w TVP 1 taki cykliczny program, po obejrzeniu którego przez dłuższy czas nie mogę wyjść ze sporego zdumienia. Chodzi mi o program "Kwadrat". Kiedyś prowadził go Piotr Klatt, teraz ma nowego redaktora. Nie zmienił się tylko sposób przedstawiania w nim problemów, jednostronność tej prezentacji i swoista arogancja wobec stanowiska odmiennego wobec tego "właściwego" forsowanego w programie. Pamiętam już jakiś czas temu właśnie w programie "Kwadrat" Piotr Klatt zajął się "oszołomami", którzy ośmielali się określać partię (wtedy chyba jeszcze koalicję) SLD jako postkomunistyczną. Fakt ciągłości majątkowej, organizacyjnej, a przede wszystkim personalnej SLD z jej poprzedniczką PZPR jest chyba powszechnie znany i nikt, kto nie jest kompletnym ignorantem w dziedzinie polityki i historii nie może temu zaprzeczyć. O ignorancję w tej dziedzinie nie posądzam oczywiście P. Klatta, dlatego w zdumienie wprawiła mnie ekwilibrystyka z jaką udowadniał on, że czarne to w rzeczywistości białe, albo zielone, ale w żadnym wypadku nie czarne. Odbyło się to mniej więcej tak, że na zarzut, że SLD to postkomuniści w programie pokazano kilku młodych ludzi (takich dwudziesto kilku letnich), będących radnymi z ramienia SLD, działaczami młodzieżówek SLD, rzecznikami itp., przeprowadzono z nimi wywiady, mówiono o poglądach na różne problemy. No po prostu europejscy socjaldemokraci w najlepszym rozumieniu tego słowa, czego nikt nie mógł zakwestionować. I na końcu programu taka mniej więcej sentencja: Obaliliśmy mit, że SLD to postkomuniści, przecież sami widzieliście że ci młodzi ludzie nie mają nic ale to nic wspólnego z komunizmem, PRL-em czy PZPR. A więc to tylko "zoologiczni, jaskiniowi antykomuniści" lubujący się w urządzaniu polowań na czarownice bezczelnie łżą, że SLD ma coś wspólnego z postkomunizmem. Oczywiście nikt nie zająknął się ani jednym słowem, że ci młodzi ludzie mają niewiele do gadania w ramach całej partii, a przytłaczająca większość działaczy SLD wywodzi się z PZPR. Oglądając ten program szczęka mi po prostu opadła, ale pomyślałem trudno, niech będzie, pewnie wypadek przy pracy i szczerze mówiąc zapomniałem na jakiś czas o tym programie. Ostatnio udało mi się znów obejrzeć program "Kwadrat", tym razem poruszany był w nim temat globalizacji. Pomyślałem, fajnie, może wreszcie uda mi się zobaczyć jakąś dyskusję na ten temat, czy chociażby w miarę zrównoważone za i przeciw dla tego procesu. A gdzież tam. Przedstawienie problemu globalizacji odbyło się według znanych i utartych schematów. Po prostu przedstawiono niemal wyłącznie argumenty, a raczej stanowiska gorących zwolenników tego procesu, którzy roztaczali przepiękne wizje jak to nam się będzie żyło długo i szczęśliwie, oraz jakie to same pozytywne i pożądane rezultaty niesie za sobą globalizacja. Co prawda ma ona pewne negatywne skutki, ale wystarczą drobne korekty, otwarcie serc i sumień tych bogatych na potrzeby tych biednych (już ja to widzę), a wszystko będzie jak w bajce. A przeciwnicy globalizacji? No cóż, dla nich nie było miejsca w tym programie. Mało tego, zarówno ludzi protestujących przeciwko globalizacji, jak również całe ugrupowania polityczne, sceptycznie nastawione do tego procesu przedstawiano niemal jak wybryk natury, po prostu dziwaków i ksenofobów. Od razu przypomniał mi się film dokumentalny o ZSRR, gdzie ludzi, którzy nie przejawiali gorliwej i dozgonnej miłości do komunizmu wsadzano do szpitali psychiatrycznych, uznając brak miłości do komunizmu za rodzaj choroby (schizofrenii bezobjawowej). Miałem wrażenie, że niektórzy również naszych rodzimych sceptyków globalizacji woleliby najpierw poddać leczeniu z tej przykrej przypadłości, a później po prostu reedukować, zamiast z nimi dyskutować. Dla jasności dodam, że absolutnie nie chodzi mi o to, czy globalizacja to proces pozytywny, czy też negatywny, czy przyniesie więcej złego czy dobrego. Chodzi mi o coś zupełnie innego, a mianowicie o to, że w publicznej telewizji, za publiczne pieniądze realizuje się program dla młodzieży, program, który ma poniekąd kształtować postrzeganie świata i jego problemów oraz najogólniej pojętego życia publicznego w taki właśnie sposób. To nie jest dyskusja, to nie jest przedstawienie argumentów za i przeciw, to nie jest próba wyjaśnienia poszczególnych stanowisk. To po prostu chamska, agresywna propaganda przedstawiająca jedynie słuszny punkt widzenia. A oponenci? Frustraci i opętańcy żerujący na najniższych instynktach społecznych, którym się w życiu nie powiodło, a Ty przyjmując ich argumenty sam stawiasz się w jednym z nimi szeregu. WYBIERAJ!
Size.
poczta: ma55@wp.pl
|
 
|
|