Darmowa prenumerata - tu i teraz!
BezImienny - wersja online!
Strona internetowa lesczyńskiej poetki Krystyny Grys
Poprzedni artykułNastępny artykuł Teksty poważne  

TYRANIA TOLERANCJI


Size.

Po przeczytaniu jednego z artów w ostatnim NN już nie wytrzymałem i postanowiłem zareagować. Jak wiadomo, na łamach NN ukazuje się wiele artykułów, w których autorzy wyrażają swoje zdanie na różne tematy. I bardzo dobrze, sam jestem bardzo przywiązany do zasady wolności słowa i absolutnie nie zamierzam kogokolwiek namawiać do jakiejś cenzury czy tym podobnych działań. Jednak zaobserwowałem jeden dosyć charakterystyczny schemat działania autorów niektórych artów. Powszechnie wiadomym jest, że różne tematy poruszane w tych artach wywołują różne reakcje. Pewne tematy są dosyć neutralne, inne wywołują spore emocje. I chodzi mi właśnie o te artykuły, które takie emocje wywołują. I tutaj właśnie zauważyłem pewną prawidłowość: im ktoś prezentuje bardziej kontrowersyjne poglądy na dany temat, tym bardziej nawołuje do tolerancji dowodząc, że brak takowej dla pewnych dosyć skrajnych poglądów jest oznaką wstecznictwa, obskurantyzmu, zaściankowości i ciemniactwa wszelkiej maści. Oczywiście rozumiem i w pełni zgadzam się z definicją tolerancji z artykułu xboya z NN16 art. "Tolerancja i subkultury", że tolerancja to pewien sposób myślenia zakładający wyrozumiałość wobec cudzych poglądów i zachowań, odmiennych od naszych i takich, z którymi się nie zgadzamy. Zgoda, ale za tą jakże piękną definicją kryje się kilka pułapek. Po pierwsze, jak daleko możemy posunąć się w tolerancji dla czyichś poglądów? Gdzie jest ta granica wyrozumiałości, poza którą kończy się nasza tolerancja? Można oczywiście mówić, że takiej granicy nie ma, że każdy pogląd, każde zachowanie które nas nie krzywdzi zasługuje na tolerancję. Weźmy np. poglądy polityczne, które obok sfery seksu najlepiej chyba obrazują problem tolerancji. Czy możemy tolerować czyjeś poglądy, jeżeli jest on socjalistą - oczywiście, a liberałem - oczywiście, a chadekiem - jasna sprawa. A jeżeli ktoś chciałby założyć partię nazistowską i propagować idee zaczerpnięte z ideologii NSDAP? Dlaczego jemu odmawiać prawa do wyrażania własnych poglądów? A może nie odmawiać mu tego prawa, przecież obowiązuje zasada tolerancji dla cudzych poglądów, nawet jeżeli się z nimi nie zgadzamy. Druga pułapka tolerancji związana jest z rozszerzaniem tego pojęcia do rozmiarów absurdu, wypaczająca całkowicie jej sens. Aby zobrazować o co mi chodzi muszę przedstawić, jak ja rozumiem to pojęcie. Załóżmy, że stosunki sąsiedzkie pomiędzy mną a moim sąsiadem są po prostu złe. Nie możemy dojść do porozumienia w żadnej kwestii, a ani ja, ani mój sąsiad nie jesteśmy skłonni do ustępstw. I w tej sytuacji uznając fakt całkowitej sprzeczności naszych opinii aby nie zaostrzać konfliktu dla świętego spokoju nie wchodzimy sobie w drogę. Oczywiście nie wyklucza to sytuacji, że będą istniały pewne rzeczy, które będą nas łączyły (np. obaj będziemy zapalonymi wędkarzami i wówczas możemy razem działać w jednym kole wędkarskim). Tak rozumiem ideę tolerancji. Po prostu, ponieważ mamy bardzo rozbieżne zdania na wiele rzeczy znosimy swoją obecność, nie wchodzimy sobie w drogę i staramy się współpracować tam, gdzie jest to możliwe, czyli poza obszarem sporu. Ale obecnie zaobserwowałem, że takie rozumienie tolerancji dla jej krzewicieli jest dalece niewystarczające i stosując swoje rozumienie tejże podpadam jak najbardziej pod kategorię osoby nietolerancyjnej. Tolerancja ma być rozumiana nie tylko jako znoszenie się i nie wchodzenie sobie w drogę, ale ma mieć charakter życzliwy i otwarty. O co chodzi? Podam znowu przykład: weźmy homoseksualistę (gdyż to ta grupa chyba najbardziej uskarża się na brak tolerancji ze strony społeczeństwa), to moja tolerancja względem niego nie ma polegać na tym, że nie będę chciał dyskutować z nim o preferencjach seksualnych i będę współpracował z nim w ramach jakiegoś przedsięwzięcia (np. razem prowadzimy dajmy na to sklep). Nie! Ja mam po prostu w ramach tolerancji życzliwie i otwarcie podchodzić do jego preferencji seksualnych przyznając, że są dobre jak każde inne. Tak więc szafując tak pojętą tolerancją zmusza się mnie do rezygnacji z własnych poglądów i wartości, bo jeżeli nie to jestem po prostu ciemniak nie potrafiący docenić odmienności. Jest i trzecia pułapka tolerancji. Taka życzliwa i otwarta tolerancja musi przecież obowiązywać na wszystkich polach ludzkiej aktywności. Muszę więc tolerować odmienne poglądy polityczne, inne preferencje seksualne, inne normy kulturowe i cywilizacyjne itp. uznając (oczywiście w imię tolerancji) ich równoprawność. Takie podejście jednak skazuje mnie za każdy, dokładnie każdy sąd wartościujący (obojętnie czego by nie dotyczył) na zarzut nietolerancji. To właśnie jest tyrania tolerancji. Tyrania polegająca na tym, że słowu tolerancja nadano zupełnie nowe znaczenie, a każda próba kwestionowania wartości nowego znaczenia podpada od razu pod zarzut nietolerancji. Dlatego też, parafrazując znane powiedzenie, gdy dzisiaj słyszę słowo tolerancja, to nóż mi się w kieszeni otwiera.


Size.
poczta: ma55@wp.pl